Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.III r. 4[5]

- Jak pani taka skrupulatna, to w Bóbrce dopiero będzie co zapisywać - śmiał się pan Przemysław pociągając z małej butelki ukrytej pod kamizelką.- To jest , szanowna pani, kolebka światowej kariery nafty. Tam po raz pierwszy wydobyto z ziemi ropę naftową.Najpierw ten olej skalny stosowano do leczenia. Później, gdy aptekarz - Ignacy Łukasiewicz , uzyskał z tego oleju naftę - zaczęto używać jej do oświetlania pomieszczeń.

- No to jedźmy tam dzisiaj - gorączkował się Henio.

- Za daleko, a tu drogi kiepskie.

- No to jutro! - gorączkował się chłopak.

- Może tak, a może nie - rzekł filozoficznie pan Przemek sadowiąc się za kierownicą. Widocznie przeczuwał, że będzie zmiana pogody. Lało od rana, tak, ze nawet listonosz, który przyjeżdżał na raczym, gniadym koniku, nie pokazał się. Na szczęście następne dni przyniosły poprawę pogody; i tak podskakując i trzęsąc się na wybojach w prychającym gaziku - jeździli co dzień, gdzie indziej. Byli i w tej sławnej Bóbrce i w urokliwym Krośnie z jego zabytkami i pięknym muzeum, poświęconym lampom naftowym. Później odbyli wycieczkę do Sanoka i Ustrzyk Dolnych. Oglądali drewniane kościółki, stare cerkwie i żydowskie synagogi. Kiedy w końcu przyjechał Adam, było o czym opowiadać. Ku zaskoczeniu żony, nic go specjalnie nie zajmowało, twierdził, że jest zmęczony i przyjechał odpoczywać. A przecież przed wyjazdem żył tym wszystkim, co tam pięknego będą razem oglądać. Teraz całe dnie spędzał na tarasie wyciągnięty na leżaku. Jedynie, co będzie na obiad, nieco go ciekawiło. Mirka była i zawiedziona i urażona. Tłumaczyła sobie zachowanie męża nowymi, jakimiś problemami w pracy.Próbowali z Heniem namówić go na wycieczkę do Łańcuta.

- Byłem tam.

- Tak, a kiedy?

Speszył się i wybąkał, ze kiedyś tam, w czasach studenckich.

- Przecież to strasznie dawno; pewnie wszystko się zmieniło. Nie masz pojęcia, jak pan Przemek potrafi opowiadać. Szykuj się! - namawiał syn. Ale ojciec nie miał chęci, Mirka została z nim a do Henia dołączyły jakieś młode turystki i skoro świt pojechali. Z biedą namówiła męża na spacer po okolicy; tak bardzo pragnęła dzielić się z nim wrażeniami; jednakże on był jakiś ospały zamyślony i mało rozmowny. Gdy po tygodniu, namawiał żonę i syna, by razem wracali - stanowczo odmówili. Chcieli wrócić do dawnej aktywności, już bez niego. Tylko, że któregoś ranka spostrzegli brak pod oknem gazika. Pan Przemek, jak nagle się pojawił , tak i zniknął. Zrobiło się chłodno i mgliście, czas było wracać do domu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania