Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.III r. 5[1]

Mirka milczała przygnębiona. Po chwili, by niemiłe tematy nie zdominowały rozmowy, zaczęła opowiadać, co widzieli, czym byli zachwyceni.

- Adam nie żałował swojego wypucowanego samochodu, by przez dwa tygodnie jeździć po bezdrożach?

- Żałował. Jeździliśmy z taki panem, dla którego Bieszczady nie mają tajemnic. Poza tym Adam był z nami tylko tydzień.

- Tydzień? Szymon mówił, że dzwonił do niego, by wykupił leki dla dziadka, to p[powiedział, że jedzie na dwa tygodnie w te dalekie strony.

- Pewnie tak chciał, ale, jak zwykle w jego pracy, coś wypadło.

Mama po chwili milczenia zaczęła jeszcze opowiadać, co ją bardzo zafrapowało:

- Piotrek był niedawno w Poznaniu i mówił, że widział jadąc tramwajem naszą Jagusię, jak zbierała pieniądze do kapelusza, a dwaj muzycy w tym czasie grali i śpiewali dla przechodniów. Mirka parsknęła śmiechem.

- Piotrek dziwnym trafem był w Poznaniu i nic w tym wielkim mieście nie widział, tylko, jak moja córka zbiera pieniądze do kapelusza!

- Nie dziwnym trafem, tylko był u kolegi, bo była możliwość, że resztę stażu odrobią w zakładach mleczarskich; no ale potrzebowali tylko jednego i Piotrek dalej pracuje u Bojarskiego w Zalipiu. Z tym zarobkowaniem też mi się nie chce wierzyć, żeby to była Jagusia.

-Wciąż wzdycha do Stefki?

- Trudno, by o niej nie myślał, jak cała wioska mówi tylko o zbliżającym się weselu. Daj mu Boże, żeby go kiedyś jakaś dziewczyna tak pokochała, jak to poczciwe dziewczę. on, świszczypała, jeździł, szukał - diabli wiedzą czego. Czkała latami, no i teraz, jak ją stracił - cierpi.

- A co tam u Grzelakowej nowego?

- A żyją sobie spokojnie; Jasiek, Kaja no i Krysia.Acha, ty chyba nie wiesz, że tę młodszą zaadoptowała Basia? - no tak, już prawie rok mają ją u siebie. Mówił ci ojciec, że mamy już gotową salkę katechetyczną? Staramy się, by tam mogły się odprawiać msze święte.

- No to dopięliście swego!

Mama zaraz następnego dnia zaczęła zbierać się do powrotu.Na próżno córka prosiła, by poczekała, aż Adam przyjedzie; wyglądało na to, że nie ma ochoty na spotkanie z zięciem. Po wyjeździe matki, Mirka czuła się fatalnie. Zawsze rodzice chwalili ją za to, co w domu, co w pracy Teraz mama zignorowała wiadomość o jej niespodziewanym awansie, a uwagę skupiała na jakichś nieistotnych głupotach! W duszy pojawił się nieokreślony niepokój; przeto postanowiła skłonić męża, jak tylko przyjedzie, by pojechali po córkę. Tymczasem Jagusia przyjechała przed ojcem . Stęskniona rodzicielka wyściskała ją, wycałowała, a przyjrzawszy się, załamała ręce.

- Bój się Boga dziewczyno, mówiłaś, że tak ci dobrze, a wyglądasz, jak po chorobie.

- Faktycznie cała rodzina i ja razem z nimi przechodziliśmy jakieś zatrucie pokarmowe, ale już jest dobrze.Jestem w domu - pod toją opieką dojdę do pełnej formy! - zaśmiała s ię i pobiegła do siebie, na górę.Przyjechał Adam.Każde z nich było na swój sposób szczęśliwe. że jest w domu, wśród najbliższych; matka to wyczuła - o nic nie pytała, nie dociekała. Po dobrym obiedzie poszli robić porządek w ogródku. Prace dobiegły końca, pozostało podlać wypielone grządki; Gospodyni z córką właśnie zamierzały pójść przygotować podwieczorek, gdy u wylotu alejki ukazała się smukła kobieta w czerni.

- Ktoś do nas?

- Nie poznajesz ?- rzekł Adam niosąc kosze z chwastami na kompostownik - Przecież to Sabina!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania