Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.III r. 2[2]

Był to widocznie dzień przeznaczony na niespodzianki i szczęśliwe zbiegi okoliczności, gdyż z poznańskiego pociągu wysiadł Igor! Na jego widok babcia zerwała się z miejsca.

- Wnusiu kochany, aleś wyrósł! Skądeś się tu wziął? ! Jesteś z dziadkiem, czy ojcem?

- Nie, sam przyjechałem, ojciec w delegacji, a dziadkowi samochód nawalił. Witaj , babciu: ty się nic nie zmienisz, jak cię zapamiętałem, taka jesteś!

Henio prowadził objuczony rower, a Igor niósł najmniejszą torbę zastanawiając się , co w niej jest, że taka ciężka.

Babcia Henia kroczyła dumna, zerkając to na jednego, to na drugiego prawnuka.

Wkroczyła do kuchni na boso, eleganckie pantofelki zostały na ganku. Mirka zajęta przy kuchni odwróciła głowę i az do góry podskoczyła.

Ale, niespodzianka! Z Heniem pryszłaś? Krzepka staruszka kiwnęła głową i padła na krzesło.

- Ale duchota!~Nogi mi popuchły, jak bańki. Pan Bóg łaskawy przysłał pomocników, bo nie wiem, jak bym tu przyszła.

Nim się babcia spostrzegła, już na nogach były wygodne bamboszki, a na stole chłodny kompot.Mirka wyszła, by się przywitać z chrześniakiem, zaprosić na obiad i ewentualną gościnę, o ile nie będzie wolał przebywać u Dalszewskich.

- Czemu wy wiśni nie zrywacie? Przyjdą deszcze, ptaki zrobią swoje i będzie po wiśniach! Nasze szklanki dawno w słoikach - zaczęła swoje wywody rozpakowując gościniec.

- Babciu myśmy dopiero z wczasów wrócili.

- No tak, Heniek po drodze opowiadał, jak tam pięknie. Dobrze, że się wstrzymałam, bo w tamtym tygodniu bym klamkę pocałowała.

- Jabłka dźwigałaś?! Przecież my mamy dwie jabłonki.

- A takie papierówki masz? - i babcia podsunęła wnuczce pod nos bajecznie pachnące jabłko. Przed żniwami świniaka zabiliśmy, to ci wzięłam parę słoików z wyrobami, byś spróbowała.Tu masz kawałek szyneczki, co ją dziadek uwędził.

- Dzięki babciu kochana, wiem, co to będzie za smak~Szkoda tylko, ze tak się umordowałaś.

- E tam. Do Piły mnie przywieźli, a tu szłam, jak panienka. Z jednej strony Igorek piękny, jak malowanie; z drugiej twój Henio. Tak się w rodzinie mówiło, że Mirusi synek brzuchaty, pękaty. A teraz chłopak, jak świeca - prościutki zgrabny, przystojny. Do Adma robi się podobny, nawet włosy mu ściemniały. Rosną wspaniałe kawalery!Igor, widać poszedł za Lili rodziną, bo do Tomka nic, a nic nie podobny.

Po obiedzie wnuczka próbowała namówić babcię, by choć trochę odpoczęła - na darmo.

- Nie ma czasu do stracenia, chłopakom kazałam wiśnie obrywać, my siądziemy do drylowania. Trochę usmażysz. Później , ja resztę zawekuje, żebyś miała do ciasta.

Siedziały na ławeczce przed gankiem zajęte pracą

- Ale to ci idzie, z ręką już wszystko dobrze?

- No te dwa palce jeszcze mnie nie słuchają, ale przecież oprócz nich mam trzy zdrowe - śmiała się babcia sięgając po kolejną garść dorodnych owoców.PO chwili milczenia rzekła poważnie:

- Przyjechałam prosić Adama by pomógł.Mój Zyguś ze zdrowiem bardzo podupadł.Słabnie, chudnie, nie chce jeść. Byliśmy u doktora raz i dwa - leków cała szuflada - a poprawy żadnej.

- Kiedy widzisz, babciu, Adam już nie praktykuje, jest zwykłym pracownikiem w klinice.

- Kochana, toć ja wiem; ale jakby przyjechał, pogadał, to może do jakiego specjalisty można by go było zawieść. Kto nam pomoże, jak nie on? - po babcinej czerstwej twarzy potoczyły się łzy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania