Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 38 " Nie poddam się !"

Minęły już prawie trzy tygodnie, a stan sułtana się niepolepszał.

Władca cały czas był nieprzytomny, walczył o życie. Anbare odwiedzała go każdego dnia. Z każdym dniem napięcie i strach przed utratą narastały. Młoda sułtanka nie mogła myśleć o niczym innym. Tęskniła za nim. Do głowy przychodziły jej straszne myśli. Jej syn nie był jedynym następcą tronu. Pozostawał jeszcze książe Cihangir, najstarszy syn sułtana. Wiedziała, że Nurbahar nie dałaby za wygraną. An postanowiła, że będzie walczyć za wszelką cenę, nawet jeśli miałaby przypłacić to życiem. Nie pozwoliłaby na to, aby zrobiono krzywdę jej dziecku. Byłaby nawet w stanie usunąć pozostałych kandydatów. Gryzła się z własnymi myślami.

- Co się z tobą dzieje, jak mogłabyś zrobić krzywdę dziecku ? - pomyślała gniewnie, tak jakby chciała samą siebie ukarać.

Oddychała ciężko.

- Anbare, musisz - mówiła podświadomość.

Brunetka zmrużyła oczy, westchnęła.

- Uspokój się, o czym ty myślisz, Bajezyd wyzdrowieje - pomyślała.

Westchnęła ciężko, i zaczęła chodzić niespokojnie po komnacie.

Do pokoju wpadła Fidan Hatun.

- Pani, stan sułtana się pogorszył ! - wypaliła prędko.

- Fidan, co ty mówisz ! - krzyknęła drżącym głosem Anbare. Zaczęła drżeć. Wybiegła z komnaty. Pędziła szybko korytarzami. Znalazła się pod komnatą władcy. Stały pod nią wszystkie sułtanki. Gizem i Gulnihal chodziły pod niespokojnie. Obie płakały. Anbare podeszła do drzwi. Były lekko uchylone. Zobaczyła krzątających się po komnacie medyków. Mężczyżni wręcz biegali, co chwilę przynosząc różne lekarstwa i sprzęty. Ugięły się pod nią nogi, a do oczu zaczęły napływać łzy. Komnata została zamknięta. Brunetka wstrzymała oddech. Odsunęła się lekko od drzwi. Zacisnęła powieki. Niemalże się przewróciła. Podeszła do niej Majsun. Przytuliła ją serdecznie.

- Nie martw się siostro, wszystko będzie dobrze - wyszeptała szatynka, odgarniając jej gęste włosy.

Młoda sułtanka objęła ją mocniej.

Uśmiechnęła się lekko słysząc te słowa.

Sułtanka Gizem zaczęła się coraz bardziej denerwować.

- Co ja narobiłam ! - powiedziała do siebie płaczliwie.

- Właśnie Gizem, zobacz co się dzieje z moim synem, to twoja wina - syknęła Gulnihal.

- Z twoim synem ? - powiedziała z oburzeniem.

- Tak moim, nienadajesz się na matkę, zawsze zprowadzasz na dzieci nieszczęścia - warknęła ciemnowłosa.

Rudowłosej zaczęło się kręcić w głowie. Oddychała szybko i nierówno. Przewróciła się na podłogę, straciła przytomność.

- Matko ! - zawołała Gevher, podbiegając do niej.

Gizem otworzyła oczy, a córka pomogła jej wstać.

- Zaprowadzę cię do medyczki - powiedziała troskliwie niebieskooka.

- Nie ! - odmówiła stanowczo.

Stanęła prosto. Wzięła głęboki oddech.

- Muszę tu być - dodała.

Anbare nagle zauważyła, że stojąca obok niej Fidan, gdzieś zniknęła. Zmarszczyła brwi. Postanowiła, że pójdzie jej poszukać. Wpadła do swojej komnaty. Usłyszała płacz Osmana. Wbiegła prędko do małego pokoiku, gdzie stała kołyska. Rozejżała się po komnacie. Nikogo nie było. Podeszła do łóżeczka z dzieckiem. Chłopiec wymachiwał rączkami w stronę matki.

- Osman, mój kochany - powiedziała biorąc synka na ręce.

Dziecko zaczęło bawić się jej naszyjnikiem. Z uśmiechem ucałowała malca w czoło.

- Widzisz Osman, już dobrze, mama jest przy tobie - dodała. Była ciekawa dlaczego chłopiec się rozpłakał.

Nagle usłyszała szelest.

- Fidan, Firdus - zawołała, wychodząc z małej komnaty.

Nikt nie odpowiadał.

Stanęła na środku pokoju, nasłuchując. Szelest dobiegał z szafy. Podeszła do niej, energicznie otwierając drzwi. Znalazła tam ukrytą w futrach i sukniach młodą, czarnowłosą kobietę. Zmarszczyła twarz jak królik.

- Co ty tutaj robisz ? - warknęła wyciągając ją silnie z szafy. Dziewczyna trzymała za plecami nóż. An zabrała jej energicznie ostry przedmiot.

- Ty wstrętna żmijo - krzyknęła, przypierając ją do ściany. Przyłożyła jej sztylet do gardła.

- Komu służysz ? - zapytała patrząc na nią wściekle. Dziewczyna milczała. Patrzyła na nią z wyższością.

- Sama się dowiem - syknęła brunetka, łapiąc ją za włosy.

Szła prędko korytarzami, ciągnąc ciemnowłosą za sobą. Wpadła do komnaty Nurbahar.

- Bierz tę swoją wywłokę, za nim poderżnę jej gardło ! - krzyknęła donośnie, rzucając ją silnie na ziemię.

- Chciałaś zabić mojego syna, czekaj tylko jak sułtan... - warknęła.

- Sułtan już się z tego nie wygrzebie, podobno nie daje już żadnych oznak życia - powiedziała perfidnie blondynka.

Brunetka zaniemówiła.

- Na tronie zasiądzie mój syn, jeśli nie staniesz mi na drodze, oszczędzę ciebie i Osmana - dodała.

- Nigdy, jak mogę ci ufać, przy pierwszej lepszej okazji każesz zabić mojego syna, to oczywiste, nie poddam się, Nurbahar - warknęła Anbare. Wyszła prędko, posyłając jasnowłosej wrogie spojrzenie. Ułożyła sobie na rękach wygodniej Osmana, po czym ruszyła w kierunku komnaty

sułtana...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tina12 20.07.2016
    Oby sułtan wyzdrowiał. Bo Nurbahar zaczyna być bezwzględna.
    Czekam na cd. 5
  • Szalokapel 21.07.2016
    niepolepszał. - nie polepszał.
    Nienadajesz - nie nadajesz.
    za nim - zanim
    Bardzo mocny rozdział. Super. Emocje wypływają z liter... Jest to jeden z lepszych rozdziałów! 5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania