Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 101

Co mam powiedzieć? Czy w ogóle będę w stanie coś z siebie wydusić? Próbuję pobudzić moje struny głosowe do pracy, ale jedynym dźwiękiem, który wydają, współpracując z moją zrozpaczoną duszą, jest szloch. Muszę się wziąć w garść. Nie za chwilę. Teraz.

Kiedy schodzę ze schodów, zatrzymuję się w ich połowie i siadam na mokrym betonie.

Jeden głęboki oddech.

Drugi głęboki oddech.

Trzeci głęboki oddech.

Czwarty…

Cztery dni. Mieliśmy mieć jeszcze cztery dni. Znowu rozpadam się na kawałki. A przecież miałam się pozbierać. Zrywam się na równe nogi. Kolejny raz używam rękawa do otarcia twarzy, a kiedy kończę to robić, wyciągam z kieszeni telefon. Chcę napisać do Jolki, że już wracam, ale dostrzegam dwie nieodczytane wiadomości. Obie od niej.

Pierwsza: ,,Gdzie jesteś? :(”

Druga: ,,Wracaj. Nie zostawiaj mnie samej ;*”

Szybko klikam słowo, , odpowiedz” i najszybciej, jak potrafię, piszę:

,, Zaraz będę ;* Przepraszam.”

Muszę tam wrócić, choć kompletnie nie wyobrażam sobie tego, co ma się za chwilę wydarzyć. Co mam mu powiedzieć? Cieszę się, że cię poznałam? Kłamałam za każdym razem, gdy mówiłam, że cię nie lubię? Będę za tobą tęsknić? Proszę, zostań?

Wszystko wydaje się takie banalne. Takie nieodpowiednie i niewystarczające. Nawet Damian zasługuje na cieplejsze słowa. Więc co powiedzieć Kubie? Zakochałam się i nie zgadzam na żaden wcześniejszy wyjazd!?

Nie przejdzie mi to przez gardło, a może powinno.

Przeglądam się w telefonie i stwierdzam, że nadal nie wyglądam najlepiej. Oczy są zaczerwienione i na pierwszy rzut oka widać, że coś jest ze mną nie tak. Chciałabym wyglądać choć odrobinę lepiej. To będzie obraz, który zapamięta. Nie chcę być mokra, zasmarkana i zapłakana. Tylko tak się składa, że nie mam wyboru. Szkoła jest zamknięta, a później nie będę chciała tracić czasu na przebieranie. Zwłaszcza, że zostało go nam niewiele.

Zuza, po prostu nie płacz, a wszystko będzie dobrze. Dasz radę. Musisz. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Jeśli się nie pożegnasz, będziesz to sobie wyrzucać do końca życia.

Staram się ochłonąć, aby nie przyciągać uwagi wszystkich, którzy na mnie spojrzą. Nie chcę zbędnych pytań, typu:, , Co się stało?”

Dochodzę pod budynek, w którym wszyscy się znajdują. Akurat dobrze się składa, bo moment później drzwi się otwierają i ludzie zaczynają wychodzić. Wtapiam się w tłum i szukam wzrokiem Jolki. Jednak pierwszą, znajomą twarzą, którą widzę, jest moja ulubiona twarz. Kuba. Uśmiechnięty, pewny siebie i w dobrym humorze. Nic nie wskazuje na to, że jest mu przykro. Za to mój smutek jeszcze bardziej się pogłębia.

Udaję, że go nie zauważyłam i szybko odwracam wzrok.

- Hej! Moja grupa! – krzyczy Fibi i podnosi ręce do góry. – Mam dla was ogłoszenie! Za piętnaście minut zbierzmy się w konferencyjnej! – Nieeee. Nie chcę tego ogłoszenia. Ja już znam jego treść i strasznie jej nienawidzę.

- Ładnie to tak wychodzić w trakcie przedstawienia? – słyszę jego głos za plecami i automatycznie moje ciało przechodzi dreszcz. Odwracam się, ale nie patrzę mu w twarz.

- To nie przedstawienie, tylko spektakl.

- A jaka to różnica? Ważne czy powiem, , chujowe przedstawienie”, czy, , chujowy spektakl”? Tak, czy tak, będzie chujowe – żartuje. On naprawdę w tej chwili żartuje. Patrzę mu w oczy i widzę w nich ten sam znajomy błysk.

- Masz rację. To będzie słabe przedstawienie. – Mam na myśli scenę, którą przyjdzie nam zaraz odegrać. Nic nie odpowiada, więc zaczynam iść w stronę szkoły.

- Ej, Barbie, a ty dokąd?

- Do szkoły. Fibi chce coś ogłosić. Nie interesuje cię, co ma nam do powiedzenia?

- Normalna akcja, że ani trochę. – Co on gada?

- A mnie bardzo. Bardzo mnie to interesuje.

- Czekaj. Na pewno jakieś głupoty. Stęskniłem się. – On się przybliża, a ja boję, że za chwilę się rozpłaczę. Pozwalam mu się objąć i marzę, żeby czas się zatrzymał.

Dlaczego ciągle mi nie mówi, o tym, że niedługo jedzie do domu? Czyżby nie chciał mnie martwić? A może nie wie, jak to powiedzieć? Tak się składa, że ja też panicznie się boję o to zapytać.

- Idziemy? – pytam, wyswobadzając się z jego ramion. Za dużo tu ludzi. Chciałabym, żebyśmy zostali sami. Jeśli zostało nam mało czasu, to nikt nie powinien nam teraz przeszkadzać.

- Zuza...- zaczyna, a moje serce zamiera.

- Hmmm? – Nie stać mnie na więcej.

- Mam sprawę.

- Ważną?

- Normalna akcja, że tak.

- To słucham.

- Ale musisz się zgodzić. – Mam nadzieję, że to będzie coś, co mnie pokrzepi i sprawi, że ten nieszczęsny dzień stanie się odrobinę lepszy. Może poprosi o mój numer telefonu. Albo w końcu mnie pocałuje. Jak nie teraz, to nigdy.

- Zgadzam się. – Nie mam nic do stracenia. Wszystko, co najważniejsze już i tak zostało mi odebrane.

W tej chwili dostrzegam idącą w naszym kierunku Jolkę. Jest z Damianem. Przyjaciółka zachowuje się jakoś dziwnie. Wyciąga z kieszeni telefon i wykonuje z nim jakieś niepoczytalne ruchy. Nie mam pojęcia, o co jej chodzi. Damian chwyta ją za rękę i skręcają w przeciwnym kierunku. Jola jeszcze się odwraca i robi dwuznaczne miny, których nijak nie umiem zinterpretować.

- Pogrzało ją? – śmieje się Kuba i sprawia, że w końcu się uśmiecham. A myślałam, że pożegnałam się z uśmiechem na dużo dłużej. A on wcale nie zniknął. Jest. Zawsze kiedy mam Kubę obok.

- Na to wygląda – odpowiadam. – Przypomnij mi na co się zgodziłam. – Wracam do przerwanej rozmowy.

- Jak to na co? Normalna akcja, że dzisiaj z tobą śpię.

- Dzisiaj? – Chyba się przesłyszałam.

- No tak. Dzisiaj. Mało? Jutro i pojutrze też? Nie ma sprawy.

Coooo??? Co on gada? Dopiero do mnie dociera znaczenie jego słów. Zaczynam się śmiać. Nagle znowu pojawia się Jolka. Tym razem sama.

- Z czego ona się tak śmieje? – pyta Kubę i wcale nie wygląda na przygnębioną. Przeciwnie.

- Cieszy się, że będę z nią spał.

- Aaaa! To nie przeszkadzam. Zuza. Zuza – powtarza moje imię, aż do momentu, kiedy na nią spoglądam. – Przeczytaj smsa – mówi i znika tak samo szybko, jak się pojawiła.

Wyciągam z kieszeni telefon i wchodzę w skrzynkę odbiorczą.

Od Jola ;*

,, Oni nigdzie nie jadą!!! :):):)KC ;*”

Czuję się tak, jakby jakiś wielki kamień, głaz, spadł mi z serca.

Uśmiecham się do wyświetlacza, do Joli, do Kuby, do Boga, do swoich myśli, do życia, do świata i do dni, które nam jeszcze zostały.

DZIĘKUJĘ!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Margerita 05.09.2016
    pięć
  • Nuncjusz 05.09.2016
    wysil sie chociaż a nie tylko pięć, piędź, pierdź
  • Grubas 05.09.2016
    Nuncjusz Pędź. Nuncjo, to tylko magda. Tina komuje podobnie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania