Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 110

Po kilkuminutowej głupawce obie z Jolką dochodzimy do wniosku, że czas najwyższy wyjść z łazienki. Ja się troszkę obawiam konfrontacji z Kubą, więc proszę przyjaciółkę, żeby poszła pierwsza.

Zastanawiam się, czy nasze wspólne nocowanie jest nadal aktualne. Czy Kuba się na mnie gniewa? Czy ja powinnam się gniewać na niego? Nie daje mi spokoju myśl, czy jeszcze dzisiaj go zobaczę. Może już ma mnie dosyć…Ale trzeba mi przyznać rację. Przecież w normalnych warunkach nigdy bym się tak nie zachowała. Sprowokował mnie.

Może lepiej będzie, jeśli nie przyjdzie… Najlepiej, jak przestanę o tym myśleć, bo nic mądrego i tak nie przychodzi mi do głowy.

Jolka uchyla drzwi i daje mi znak, że mogę wychodzić. Kiedy znajdujemy się już pod naszym pokojem, na korytarzu pojawia się Damian. Jolka trąca mnie łokciem w bok.

- Co robimy? – pyta cicho.

- Improwizujemy.

- Czyli standard.

- Dokładnie. To ty go zagadaj, a ja…

- Zostajesz. – Łapie mnie za rękę.

Damian jest już obok. Uśmiecha się i zaczyna rozmowę:

- Już wykąpane?

- Nie do końca – mówi Jola. – Była awaria.

- Tak. Taka maleńka. – Chyba lepiej będzie, jak ja to wyjaśnię. – Jolka nie mogła znaleźć żółtej piżamy – żartuję, za co zostaję uszczypana w rękę.

- Rozumiem, że to jakiś babski szyfr. O nic nie pytam.

- Tak będzie najlepiej – mówi Jola, a pięć sekund później na horyzoncie pojawia się jej siostra.

- Ania! – krzyczę i do niej podbiegam. – Ja już ci wszystko wyjaśniam, jak to było z tą wodą.

- Nie trzeba.

- Ale ja nie chcę, żebyś była na mnie zła.

- Ale ja nie jestem zła – mówi uśmiechnięta, więc chyba faktycznie wszystko jest ok.

- To dobrze. A słuchaj, jest kolejka w łazience?

- O tej porze? Zaraz będzie zamknięta. – No tak, głupie pytanie, ale nie chcę wprost zapytać, czy nie widziała gdzieś przypadkiem Kuby.

- Nie było nikogo, jak wychodziłaś? – Próbuję dalej i dotrzymuję jej kroku. Już jesteśmy obok Jolki i Damiana.

- Pytasz o kogoś konkretnego?

- Nie, nie. Tak ogólnie.

- Tak ogólnie to Kuba cię szuka – mówi Ania i wchodzi do klasy. Jak ona dobrze mnie zna.

- Jolka, musisz mi pomóc. – Teraz liczy się tylko to, żeby Kuba mnie nie znalazł. Jeszcze nie w tej chwili. Najpierw muszę sobie ułożyć w głowie, co mu powiem i jak się zachowam.

- Chyba jestem nie w temacie – wtrąca Damian i czeka na wyjaśnienia, na które nie mamy teraz czasu. – Co się stało?

- Zuza chce się schować przed Kubą – tłumaczy przyjaciółka.

- Znowu się pokłócili?

- Gorzej. Tym razem się pobili. – Wariatka.

- Taki żart?

- Tak, tak, Damian. To właśnie jest taki jeden wielki żart, więc skoro już tak sobie żartujemy, to ja się schowam w łazience, na wszelki wypadek, gdyby się pojawił.

Nagle słyszę kroki, dobiegające ze schodów i nie czekając na przyjaciół, sama zaszywam się w łazience. Zamykam się w kabinie i siadam na muszli. Co ja mu powiem?

Myśl, Zuza, myśl. Zrób coś, żeby nie pogorszyć sprawy, ale też dać mu do zrozumienia, że takie żarty ani trochę mnie nie bawią.

- Wyłaź! – słyszę Jolkę! – To nie on!

Otwieram drzwi i wychodzę na zewnątrz.

- Będziesz się ukrywać aż do wyjazdu? – żartuje Damian.

- Będę się ukrywać całe życie, bo on jest nienormalny.

- Ja jestem nienormalny?! – Oszuści…Kuba wchodzi do łazienki. Niby nie chciałam go widzieć, ale nic mi tak nie poprawia humoru, jak jego obecność. – Przypominam, że to ty mnie uderzyłaś.

- Uderzyłaś go?? – Damian patrzy na mnie zdziwiony.

- Nieeee – kłamie Jolka i odciąga Damiana na bok.

- A ja przypominam, że twoje żarty są coraz głupsze – odpowiadam pewna siebie. Nie będę go teraz przepraszać.

- A ja przypominam, że uprzedzałem, że tam będę.

- A ja przypominam, że nie było mowy, że nagi!

- A mi się właśnie przypominało, gdzie zostawiłam te piżamy! – wtrąca Jolka i wyciąga Damiana na zewnątrz, zostawiając nas samych.

Patrzę na niego i walczę ze sobą, żeby nie zacząć się teraz śmiać. Przyjmuję łagodniejszy wyraz twarzy i robię krok w jego kierunku.

- Gniewasz się? – pytam spokojnie i liczę na to, że zaprzeczy.

- Normalna akcja, że tak.

- To dobrze! – znowu mówię za głośno. – Bo tak się składa, że ja też się gniewam. – Teraz to on stara się utrzymać poważną minę.

- Jestem pokojowo nastawiony i skłonny się pogodzić. – Nie ma pojęcia, jak cieszą mnie te słowa.

- Zastanowię się… - udaję, że nie robi to na mnie wrażenia.

- Już się zastanowiłaś?

- Tak.

- I co?

- I nic… Ubrałeś koszulkę. – Zauważam.

- Bałem się przyjść bez, żeby znowu nie oberwać. – Przegrywam walkę ze sobą i w końcu się uśmiecham.

- Boli? – pytam łagodnym głosem.

- Boli – odpowiada i zbliża się do mnie o krok.

- Mocno?

- Bardzo mocno.

- I bardzo się gniewasz?

- Tak, ale przestanę, jak…

- Stop! – wchodzę mu w słowo. – Nie pocałuję cię w policzek, w który cię uderzyłam. To takie banalne.

- Kto powiedział, że w policzek? – Przyciąga mnie do siebie i jego usta są już milimetr od moich. Zamykam oczy i mam ogromną ochotę go pocałować.

Trzask! Drzwi się otwierają, niestety akurat teraz.

- Jolka, idź stąd! – mówi Kuba, ale stoi tyłem do drzwi i nie widzi, że to wcale nie jest Jolka. Agnieszka głośno chrząka, a Kuba powoli odwraca się w jej kierunku.

- Cześć Aga – wita naszą animatorkę.

- Kuba! Dlaczego mnie to nie dziwi? Co tu robisz? Tylko bez ściemniania.

- Zuza właśnie miała mnie przeprosić, ale przeszkodziłaś.

- Ojej. – Robi taką śmieszną minę. Chyba nas lubi.

- A ty co tu robisz? - Kuba podtrzymuje rozmowę.

- Przyszłam się umyć, bo podobno w łazience z prysznicami nie ma wody. – Wybucham śmiechem. Ciekawe kiedy, gdzie i od kogo to usłyszała. – Także musicie się pogodzić gdzieś indziej.

- Jasne – mówi Kuba i przepuszcza mnie w drzwiach.

- Co cię tak rozbawiło? – pyta, a ja chyba powinnam powiedzieć Agnieszce, że ta woda jednak jest.

- Poczekaj chwilę – mówię do niego i wracam do łazienki.

- Aga, słuchaj…Z tym brakiem wody to był taki żart.

- Niech zgadnę. Kuby?

- Tym razem mój – uśmiecham się, a animatorka kręci głową i odkręca wodę w kranie.

- Dam radę tutaj. Uciekajcie spać. I już dziś bez żadnych numerów.

- Tak jest! – mówię i wychodzę na korytarz.

Jest. Czeka na mnie. Jakby się gniewał to by nie czekał. Więcej, jakby się gniewał, to w ogóle by mnie nie szukał. A już na pewno nie próbowałby mnie pocałować. W ogóle nic by nie próbował i dał mi spokój. Cieszę się, że jest nieprzewidywalny jeszcze bardziej niż ja.

- Przepraszam. – Podchodzę do niego, zatrzymuję się tuż przed nim i kładę rękę na jego policzku. Na tym samym, w który kilka minut wcześniej zupełnie nieoczekiwanie go uderzyłam. Może to banalne, ale… Przesuwam rękę bardzo delikatnie, jakbym chciała złagodzić ból, którego nawet nie odczuł. Głupio mi, że się tak zachowałam.

- Ja też. Chociaż… Serio nie spodobał ci się ten żart? Był najlepszy ze wszystkich – śmieje się.

- Nieeee, był najgorszy i nigdy więcej mi takich nie demonstruj – mówię radośnie i odrywam od niego rękę. Chwyta ją z powrotem kładzie na swój policzek.

- Tak było całkiem miło. – Patrzymy sobie w oczy. – Zuza…

- Tak?

- Masz tu coś – mówi i przesuwa palcem po moim nosie i policzku.

- Co?

- Piankę! – krzyczy i z tylnej kieszeni spodenek wyciąga tą nieszczęsną piankę, którą próbuje mnie znowu wysmarować. Wiedziałam, że ten wieczór nie zakończy się spokojnie. Moja ucieczka na nic się zdaje i Kuba od razu mnie dogania. Na szczęście lituje się nade mną i chowa piankę do kieszeni.

- Będziesz grzeczna?

- Będę.

- Nigdy więcej mnie nie bij – śmieje się.

- Nigdy więcej się przede mną nie rozbieraj.

- Normalna akcja, że zmienisz zdanie – puszcza mi oczko i otwiera drzwi mojej klasy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania