Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 115

Dzisiaj, teraz, w tej minucie i sekundzie jestem pewna, jak nigdy przedtem, że jestem w Kubie zakochana i chcę jego i tylko jego. On o tym nie wie, rzecz jasna, ale moje oczy są tak przepełnione emocjami, że ,,normalna akcja” powinien się domyślić.

Mam dobry humor, bo mój niepokój, spowodowany rozmową z Damianem już minął i znowu stąpamy to znajomym, bezpiecznym gruncie.

- Szukałeś mnie? – pytam, bo nie chcę już analizować tego, co było parę minut wcześniej.

- Normalna akcja, że tak. Całe życie. – Słyszę i wybucham śmiechem, bo ten żart akurat mu się udał. – Ej, co się śmiejesz? – pyta radośnie i robi tą sztuczkę z oczami, którą lubię najbardziej.

- Nie śmieję, tylko cieszę.

- Z czego? – wtrąca Jolka, wychodząc z klasy w towarzystwie siostry.

- Że was widzę – odpowiadam głośno i uśmiecham się promiennie.

Razem schodzimy na dół, bo za chwilę ma być msza. Dość nietypowa, bo w plenerze.

- Weźcie ze sobą jakieś karimaty, czy coś, żeby wam było wygodnie – zagaduje nas Aga, która targa ze sobą koce, pod ilością których aż się ugina.

- Daj to, dziewczyno, bo się połamiesz – śmieje się Kuba i bierze od Agnieszki wszystko, co przed chwilą dźwigała.

- Dzięki – mówi z ulgą i serdecznie się uśmiecha, otwierając mu drzwi.

- To ja wrócę na górę – odzywa się Jola. – Idziesz ze mną? – pyta mnie, a ja potwierdzam skinieniem głowy i już obie jesteśmy na schodach.

- I jak z Kubą? – Robi dziwne miny. Rozśmiesza mnie. Przecież doskonale wie, jak sprawa wygląda.

- Chyba w porządku.

- Ale coś ten…? – Te jej pytania.

- Nic ten. Ale jest fajnie. – Uśmiecham się. – A jak u ciebie?

- U mnie? Czy u mnie i Damiana?

- I jedno i drugie – odpowiadam i otwieram drzwi naszej klasy. Wchodzimy do środka, a Jolka opowiada:

- No to u mnie tak, nie chce mi się iść na tą mszę, bo będzie niewygodnie, gorąco i duszno. Poza tym mam ochotę na chipsy, a żadnych nie mam, bo Anka wszystko zjadła… Mama dzwoniła i ta wariatka jej powiedziała, że mam chłopaka.

- Co??

- No cała Anka, sama wiesz. Powiedziała, że się zakochał i ciągle się z nim całuję i że pokaże jej w domu zdjęcia. – Zaczynam się śmiać, bo nie rozumiem, czym Jolka się przejmuje. Przecież jest szczęśliwa i nie ma powodu, żeby to ukrywać. Poza tym ma tak fajną mamę, że powinna się tylko cieszyć.

- To chyba dobrze – mówię i sięgam po koc.

- O tobie też wspomniała.

- Tak? – Uśmiecham się. – Że kłócę się notorycznie z Kubą i dostaje listy od Patryka?

- Nie do końca. Powiedziała, że jesteś zakochana w moim chłopaku. – Wytrzeszczam oczy i w pierwszej chwili nie wiem, co odpowiedzieć. Przecież to jakiś absurd.

- Co z nią jest?? Oszalała? Przecież wyraźnie jej mówiłam, że między mną, a Damianem nic nie ma.

- Wiesz, co jest najlepsze? Dodała też, że on jest zakochany w tobie.

- Zabiję ją. – Wściekam się, bo już całkiem jej odwaliło. – Jolka, mam nadzieję, że się tym nie przejmujesz. Wiesz, że nie ma w tym ani odrobiny prawdy.

- Wiem, pewnie, że wiem, ale… Trochę przykro mi się zrobiło. – Rzucam koc na ziemię i mocno ją przytulam.

- Wiesz dobrze, że Anka czasami lubi cię wkurzyć. Tylko pojęcia nie mam czemu akurat w taki sposób. Jesteś pewna, że ona nic do niego nie ma?

- Nie. Jedyne, czego jestem teraz pewna to to, że moja siostra mnie nie lubi.

- Żartujesz! Anka cię uwielbia. Tylko okazuje to…Tylko nie umie tego okazać, jak należy.

- To dlaczego tak powiedziała?

- Dlatego, że Damian jej się podoba i jest zazdrosna. Miałyśmy rację, a ona tylko udaje, że się mylimy.

- Tym gorzej. – Ma rację.

- Wkurzyłam się.

- Już jest ok.

- Na pewno?

- Tak.

- A co na to mama?

- Śmiała się, nie ogarniała, o co chodzi.

- To dobrze. Opowiesz jej na spokojnie w domu.

Kończymy rozmowę i zbiegamy na dół. Korytarz jest pusty, więc wszyscy już pewnie wyszli. Powoli kierujemy się w stronę boiska. Podbiega do nas Damian, bierze od Jolki koc, po czym łapie ją za rękę. Lubię ich razem. Nie czuję zazdrości, przeciwnie. Uważam, że świetnie razem wyglądają, a Ania nie potrafi tego zaakceptować. Po chwili dołącza do nas Kuba. Rozkładamy koc i we czwórkę przyjmujemy na nim najwygodniejszy, z możliwych pozycji. Kuba układa głowę na moich kolanach, a Damian idąc za jego przykładem, opiera się o Jolkę i zamyka oczy. Wymieniam z przyjaciółką wymowne spojrzenia, po czym obie, zadowolone z obrotu sytuacji, uśmiechamy się. Jest fanie. Więcej. Jest idealnie.

- Barbie słońce mnie razi – mówi Kuba i po omacku szuka moich dłoni. Kiedy udaje mu się je odnaleźć, układa je sobie na twarzy, zasłaniając oczy. Jolka się śmieję, a ja nie protestuję i osłaniam brąz jego oczu, przed gorącymi promieniami słońca.

-Patryk dał ci spokój? – pyta Damian, a mi się przypomina jak całkiem niedawno ewakuowaliśmy się tylnym wyjściem ze stołówki, żeby tylko na niego nie wpaść.

- Chyba tak. Mam nadzieję, że tak.

- Niech on mnie lepiej nie wkurwia. Jestem chyba zbyt cierpliwy – śmieję się Kuba i sięga ręką do kieszeni. Wyciąga z niej telefon i oznajmia nam, że musimy zrobić sobie zdjęcie. Nie czeka na naszą zgodę, tylko cyka najróżniejsze i najdziwniejsze fotki. Wygłupiamy się i każdy robi głupie miny. Po kilku minutach zabawy wszyscy radośnie się uśmiechamy, a Kuba uwiecznia to, w postaci najpiękniejszego zdjęcia z tych wakacji.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania