Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 87

DZIEŃ 10

 

Jejku, nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Otwieram oczy i próbuję się przeciągnąć. Jest jakoś ciasno. Kuba. Jest. Naprawdę leży obok mnie. Czyli to nie był sen. Naprawdę zasnął koło mnie, naprawdę próbowaliśmy wymknąć się do kawiarenki i naprawdę zmusił Jolkę i Damiana do wyskoczenia przez okno. Naprawdę jest wariatem i naprawdę mocno się w nim zakochałam. Biorę do ręki komórkę, żeby sprawdzić godzinę. Jest przed szóstą. Kurczę, powinnam go obudzić. Ich obudzić. Damian też jest. Leży obok Jolki. Chyba jakoś się poukładało i wszyscy są szczęśliwi. Ja na pewno. Każdy mój poranek, mógłby wyglądać właśnie tak. Witać dzień w takim towarzystwie jest czystą przyjemnością. Szkoda, że noc minęła tak szybko. No ale nic, przed nami nowy dzień, na pewno pełen atrakcji, jak każdy poprzedni. Muszę go obudzić, choć wcale nie chcę. Wpatruję się w niego i mam ogromną ochotę go dotknąć. Podpieram się na łokciu i drugą ręką delikatnie muskam go po twarzy. Wygląda nieziemsko. Chyba nie mam serca go budzić. Mogłabym zamknąć oczy i jeszcze zasnąć, chociaż na pięć minutek. Tak, tylko pięć minutek, tylko chwilkę.

- Zuza! Zuza! Wstawiaj! – Słyszę paniczny krzyk mojej ukochanej przyjaciółki.

- Zamknij się, Jolanta – odpowiada jej Kuba i przekręcając się, obejmuje mnie w pasie. Otwieram oczy i już trzymam w dłoni telefon. Cholera. 6:43. Ładne te moje pięć minutek. Zaraz wparuje tu Focus. Jak zobaczy chłopaków, to znowu będziemy musieli się bardzo starać, żeby wybrnąć z sytuacji. Z resztą już musimy. Sytuacja jest dość pogmatwana, więc szybko wydobywam się z objęć Kuby i zrywam się na równe nogi.

- No chłopaki, już, już! Pobudka! – Udziela mi się nastrój Jolki i zamieniam się w krzyczącą wariatkę w rozczochranych włosach.

- A co ty się nawet nie przywitasz? – mówi zaspanym głosem Damian i ciągnie mnie w swoją stronę. Nie utrzymuję równowagi i spadam na materac, tuż obok niego.

- Cześć. Wyspany? – witam się, ale w głowie mam tylko to, że powinni się już zmyć. Po wczorajszych przygodach, marzę o chwili spokoju. Naprawdę? Wcale nie. Oszukuję tylko samą siebie. Lubię przypływ adrenaliny i zagmatwane sytuacje do rozwiązywania. Jolka ma podobnie. Może powinnyśmy obie wyluzować. No i co z tego, że Focus przyjdzie? Przecież możemy powiedzieć, że chłopacy weszli do klasy chwilę przed nim, bo wstali kilka minut wcześniej. Kto jak kto, ale Focus na pewno nie będzie dociekał prawdy. Układam się wygodnie obok Damiana i zamykam oczy.

- Tak średnio – odpowiada i przekręca się w moją stronę. – Śpimy dalej? – pyta z uśmiechem na ustach, a ja nie jestem w stanie mu odmówić.

- Śpimy.

- Zuza, zwariowałaś? – Jolka wkracza do akcji.

- Nie bardziej niż ty. Nie krzycz tak, bo obudzisz całą szkołę.

- Zuza, wstawaj! Damiaaaan.

- A ja mogę spać dalej? – włącza się Kuba.

- Nie. Ciebie nie pytam, bo wiem, że i tak nie posłuchasz. Poza tym powinnam się gniewać za tą akcję z oknem. – Zaczyna się śmiać. Rozbawia nas sama myśl o tym, więc po chwili śmiejemy się wszyscy. Jolka odpuszcza i wraca pod śpiwór. Tylko, że jej miejsce, obok Damiana jest zajęte, więc kładzie się przy Kubie.

- Joluś, a ty co? Chcesz się przytulić na zgodę? – żartuje Kuba i otwiera oczy.

- Chyba cię pogięło. Zuza, zajęła moje miejsce, więc niestety muszę leżeć obok ciebie.

- Niestety? Normalna akcja, że to sama przyjemność.

- Jaki skromy jesteś – mówię i zerkam i jego kierunku.

- No chodź, chodź, nie bądź taka. No przytul się – droczy się z Jolką, a mnie coś kłuje w żołądku na te słowa. Jeszcze gorsze jest to, co widzę. Obejmują się na moim materacu. To przecież Jolka. A to nie zmienia faktu, że czuję się źle. Zazdrośnik ze mnie. A śmiałam się z niego, kiedy okazywał zazdrość o mnie. To teraz mam. Wtulam się w Damiana i uświadamiam, że robię to głównie po to, żeby zrewanżować się Kubie. Idiotka, no idiotka.

Nie zmienia to faktu, że ramiona Damiana są wyjątkowo przyjemnym miejscem. Pachnie niesamowicie. Zaciągam się i jakoś wraca do mnie wspomnienie poprzedniej nocy. Ja i on, sami w kawiarence, ciemność, cisza i spokój. Albo niepokój. Bałam się, żeby nie przekroczyć żadnej granicy, a teraz karcę siebie w myślach, które żałują, że do niczego nie doszło. Zuza! Oprzytomnij! Uwielbiasz Damiana, ale to w Kubie jesteś zakochana.

Tak, tak. Wiem, ja to wszystko wiem. Tylko, że Kuba jest tak strasznie skomplikowany. Nasza relacja jest nienormalna. Właśnie za to go…lubię, uwielbiam, ubóstwiam. To jaki jest sprawia, że fascynuję się nim, jak nikim na świecie. A Damian jest taki otwarty, taki pewny siebie. Z nim byłoby znacznie łatwiej coś stworzyć, czy zbudować. Gdyby Kuba nie istniał, Damian byłby moim numerem pierwszym i ostatnim. Ale Kuba istnieje i właśnie dobrze bawi się z Jolką. A ja jestem zazdrosna i przewraca mi się w głowie.

- Śpisz? – pytam cicho Damiana.

- Nie. – Przewraca oczami, dając mi do zrozumienia, żeby spojrzała na naszych przyjaciół. Wzruszam tylko ramionami, a on chyba widząc mój nie najlepszy nastrój podnosi się i ciągnie mnie za sobą.

- Co robisz? – pyta Kuba widząc, że zbliżamy się do drzwi.

- Porywam Zuzę. Dobrze, że zauważyłeś. Ale nie przeszkadzajcie sobie. Spotkamy się na rozgrzewce.

- Mam iść w piżamach? – patrzę pytająco na Damiana.

- Pojebało was? Nigdzie z nim nie pójdziesz. – Znowu się włącza ten jego przywódczy ton.

- Właśnie, że pójdę. – Biorę pierwsze lepsze spodenki i szukam koszulki.

- Pożyczę ci swoją – mówi Damian, czytając w moich myślach. Znikamy za drzwiami i oboje wybuchamy śmiechem.

- Ale mieli miny – mówię i siadam pod ścianą.

- A ty co? Chcesz koczować na korytarzu?

- A to nie był żart?

- Nie jestem Kubą. Zdarza mi się mówić poważnie. – Uśmiecha się i wyciąga do mnie rękę.

- Raz, dwa – odliczam, bo jestem pewna, że Kuba za nami pójdzie. – Trzy. – Idealne wyczucie czasu. Kuba wychodzi z klasy.

- Ty chyba lubisz, jak jestem o ciebie zazdrosny, co? – zwraca się do mnie i przenosi wzrok na Damiana. – A ty już uciekaj do Jolki, bo sama została. Ciesz się, że mam dobry humor.

- Nie tak zaraz sama. Poza tym po tych twoich krzykach zbiegnie się tu cała szkoła.

Damian puszcza mi oczko i schodzi na dół. Kuba natomiast zbliża się do mnie i pewnym głosem mówi:

- Barbie, co to miało być?

- Co?

- Podoba ci się Damian? – pyta, ale w formie żartu.

- A tobie Jolka? – Nie pozostaję mu dłużna. Zaczyna się śmiać.

- Ty mi się podobasz. Jeszcze o tym nie wiesz?

- Nie wiem.

- To może powinienem ci to jakoś uświadomić – mówi bardzo powili i siada obok mnie.

- Może powinieneś. – Kurczę, czy on chce mnie teraz pocałować? Patrzy na mnie jakoś tak przenikliwie. Jeeeeej. Bardzo tego chcę, ale nie tutaj, nie ubrana w piżamę, nie tak na szybko, byle jak. Nie teraz, kiedy minutę wcześniej zapytał o Damiana. Cholera. Podnoszę się i chwytam za klamkę. – To ty się zastanów, a ja w tym czasie się przebiorę.

- Wredna jesteś – śmieje się, ale nie próbuje mnie zatrzymywać. Wredna to ja dopiero będę.

- Aaaaa, zapomniałam odpowiedzieć. Niezły jest.

- Kto?

- Damian – śmieję się i widzę błysk w jego oku. Odczytał to jako żart i właśnie próbuje mnie zatrzymać. Ja jednak szybko znikam za drzwiami pokoju i podpieram je plecami. Wariatka ze mnie. Mógł mnie pocałować, ale nie. Ja przecież muszę mieć idealne warunki, idealny strój i moment. Czy nie wystarczy, że on jest idealny?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania