Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 98

Drzwi się otwierają. Jestem odwrócona do nich tyłem, ale doskonale wiem, kogo zobaczę, jak się odwrócę. Czuję podekscytowanie na samą myśl, że jest tuż za mną.

- Ej, Barbie, a co ty? Tak szybko się poddajesz? – Wywołuje mój uśmiech już pierwszym zdaniem. Mało tego, pierwszym słowem. Wcale nie musi się odzywać, a i tak jestem szczęśliwa w każdej chwili, kiedy mam go obok. Muszę jednak przyznać, że dźwięk jego głosu działa na mnie w wyjątkowy sposób.

- Normalna akcja, że ja się nigdy nie poddaję. – Odwracam się i patrzę mu w twarz.

- O proszę, pewnie tak samo, jak nigdy nie przywłaszczasz sobie moich powiedzeń.

- Powiedzeń?? Znam jedno.

- Jaaaak? Jednooo? Nieee. – Droczy się ze mną. – A, , ej, Barbie?”

- Ok, ok. Masz rację. Dwa.

- Ej, ty się nie śmiej. Są dwa, ale jakie zajebiste. – Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam. W odpowiedzi posyłam mu głębokie spojrzenie.

- To jak? Idziemy po tą piankę? – Jego wzrok jest tak przenikliwy i wyzywający, że wściekam się, kiedy słyszę czyjeś kroki na schodach.

- Spóźniłeś się. Ktoś idzie – mówię do niego z nutką rozczarowania w głosie.

- Niech idzie… - Podchodzi do mnie i szybkim ruchem obejmuje mnie w pasie.

- Ktoś idzie – powtarzam, bo kroki są coraz głośniejsze. On jednak nic sobie z tego nie robi i obejmuje mnie coraz pewniej.

- Niech idzie… - Uśmiecha się tak słodko, że nie jestem w stanie upomnieć go trzeci raz.

- A jak to Fibi? – pytam, ale nie robię choćby najmniejszego kroczku w tył.

- To powiem, że znowu się kłócimy – żartuje, a jego dłonie przenoszą się na moje plecy i mocno mnie przyciągają.

- Kuba! – krzyczę, bo boję się, że ktoś nas zobaczy. On jednak dobrze się bawi i nie zamierza przestać.

- Puść – proszę bardzo cicho.

- Nie.

- Puść.

- Nie – odpowiada niczym echo.

Przestaję prosić i już jestem w niego wtulona. Nawet nie wiem, kiedy podszedł tak blisko. Kroki cichną, a ja automatycznie odwracam się w stronę schodów. Jestem ciekawa, kogo zamurowało na nasz widok.

Damian.

- Oooo. Sorry, już spadam – mówi lekko zmieszany. Jeszcze niedawno to ja czułam się podobnie, kiedy zobaczyłam, jak całuje się z Jolką.

- Nie mów, że ci przeszkadzamy – cytuję jego słowa, chcąc obrócić wszystko w żart.

- To ja nie chcę przeszkadzać wam – odpowiada identycznie, jak ja kilka minut wcześniej. Liczę na jakiś żart, uśmiech, zaczepkę, ale dostaję tylko obojętność. Zwyczajnie nas wymija.

- Co to miało być? – pyta Kuba, kiedy Damian znika za drzwiami swojego pokoju.

- Ty mi powiedz.

- Jaaa? Nie mam pojęcia, co go ugryzło.

- Ale ja nie o to pytam. Widziałeś go na tych schodach. Zrobiłeś to specjalnie.

- No i co? Już nie raz widział, jak się ze sobą droczymy.

- Ale przyznaj, że…Chciałeś żeby i tym razem nas zobaczył.

- A co w tym złego? To tylko Damian.

To aż Damian.

- Zuzaaa! Chodź szybko! – Słyszę Jolkę zbiegającą ze schodów. Pewnie chce mi opowiedzieć o przebiegu spotkania z Damianem. Ze szczegółami. Nie mogę się wymigać, bo wiem, jak ważne jest to dla niej. Dobrze, że nie widziała jego miny… Za to ja widzę teraz minę Kuby. Jego twarz bardzo szybko zmieniła wyraz. Jest zły. Cholera. Dlaczego jest zazdrosny o swojego najlepszego kumpla? Bo jak mam to inaczej interpretować? Chciał, aby Damian zobaczył nas razem. Musiał go widzieć. Nawet nie zaprzecza. Chciał pokazać, że jestem jego? Tylko po co? Dlaczego mam z tym problem? Dlaczego Damian go ma? Niepotrzebnie świat wykręca nam takie numery. Wszystko jest dobrze i wtedy ktoś musi doszukiwać się problemu, choć wcale go nie ma.

Kuba wychodzi ze szkoły, a ja pokonuję ostatni schodek przed zakrętem i tracę go z oczu.

- Wyczuwam radość w twoim głosie – mówię do przyjaciółki.

- Tak! Sama widziałaś! – piszczy jeszcze przed wejściem do klasy.

- Czyli się dogadaliście? – pytam zadowolona, widząc ją w takiej euforii.

- Taaak! – zaczyna skakać, a ja się śmieję.

- Cieszę się. – Naprawdę podzielam jej radość.

- Zuza! My jesteśmy razem! Tak na serio! – O masz, to faktycznie duży postęp, biorąc pod uwagę poprzedni dzień. Progres, regres. Tak to u nich działa. Nie muszę szukać daleko, u mnie i u Kuby jest podobnie. Ciągła sinusoida. Raz się lubimy, raz udajemy, że mamy się w dupie. Raz się przytulamy, raz odpychamy. Raz mam ochotę mu przywalić, raz go pocałować. Constans chyba nie jest pisany dla żadnego z nas. Jedyny stały i niezmienny związek w naszej czwórce tworzę ja i Jola. Od dziecka, od pierwszego spotkania. Nasza relacja od zawsze była silna i wyjątkowa. Świat może się wywrócić do góry nogami, ale tego jednego zawsze będę pewna. Jolka jest moją najlepszą przyjaciółką i nic i nikt nie jest i nie będzie w stanie tego zmienić. Przytulam ją mocno i kiedy opowiada mi już całą rozmowę z Damianem, wchodzimy do klasy.

Jest pusto. Wszystkich gdzieś wywiało. Może dlatego, że dzisiejszy wieczór mamy całkiem luźny. Do kolacji czas wolny, a później jakiś występ grupy teatralnej. Mają się tam spotkać wszystkie szkoły, aby obejrzeć przygotowany przez aktorów spektakl. Nie chcę tracić czasu na siedzenie w klasie, więc biorę Jolkę pod rękę i uśmiechnięte ruszamy do kawiarenki. W przeciwieństwie do naszego pokoju, ta pęka w szwach. Jest tam masa ludzi i duży gwar. Jak widać wszyscy dobrze się bawią. Od razu dostrzegam Supermena, który na nasz widok macha ręką, przywołując nas do siebie.

- Ten Krzysiek to jest niezły – mówi Jolka i ciągnie mnie w jego kierunku. Też go bardzo lubię i ostatnio brakuje mi jego towarzystwa.

- Cześć – witam się z wszystkimi i siadam obok Mikołaja.

- Długo ci zeszło z tym sprzątaniem – śmieje się Agata, kiedy ja już zapomniałam, że w ogóle miałam coś sprzątać.

- Tak szczerze, to przegapiłam całe to sprzątanie – przyznaję i tym samym doprowadzam ich do śmiechu.

- A co na to Olga? – dopytuje żartobliwie Emilka.

- No właśnie ona mi przypomniałam. Jak to było? – Patrzę na Jolkę i czekam aż zacytuje jej słowa.

- Księżniczka zapomniała o sprzątaniu? – Przyjaciółka zmienia głos i przedrzeźnia znielubioną przez całą naszą grupę, Olgę. Śmiejemy się i już za moment zmieniamy temat rozmowy. Po pół godzinie mamy tak dobre humory, że przypominamy sobie o piosenkach Franka i wszyscy jednogłośnie je śpiewamy. Jesteśmy tak głośno, że do kawiarenki wchodzi Focus.

- A co to za impreza? – pyta rozbawiony, słysząc nasze fałsze.

- Wiesz, że Franek pisze piosenki? – zagaduje go Jolka, a on wyraźnie zaciekawiony dołącza do naszego grona i dobrze się bawi w naszym towarzystwie, aż do kolacji. Ruszamy razem na stołówkę, a dobre humory i uśmiechy nie opuszczają nas nawet na moment. Damian przed stołówką porywa Jolkę i do posiłku siadają przy jednym stoliku. Ja zostaję z tymi, z którymi przyszłam i siadam pomiędzy Krzyśkiem, a Focusem. Rozglądam się za Kubą, ale długo go nie dostrzegam. Wchodzi spóźniony z Mateuszem i Rafałem. Dosiadają się do Joli i Damiana, a ja wracam do rozmowy. Staram się nie szukać ich wzrokiem, ale to silniejsze ode mnie. Regularnie, co kilka sekund spoglądam w kierunku nie swojego stolika.

- Zuza, a ty co? Pokłóciłaś się ze swoimi adoratorami? – żartuje Focus, a ja się zastanawiam dlaczego słowo adorator przybrało liczę mnogą.

- Skąd! Ja się nigdy z nikim nie kłócę. – Uśmiecham się i próbuję przekonać samą siebie, że siedzę w odpowiednim miejscu.

- Amigo odpuścił, czy nadal utrzymujecie wersję, że się nie lubicie?

- Amigo, jak to na Amiga przystało jest strasznie niezdecydowany. Nie potrafię go ogarnąć.

- Faceci są strasznie prości w obsłudze – śmieje się mój ulubiony animator i nalewa mi soku.

- Nie zauważyłam. Amigo jest wyjątkowo skomplikowany.

- Co ty gadasz? Jest wyjątkowo prosty. Od pierwszego dnia widzę, że mu się podobasz. On wcale tego nie ukrywa. Ty jesteś zakręcona, bo udajesz, że tego nie widzisz.

- Nieprawda! – protestuję i zabieram mu kanapkę, którą właśnie położył sobie na talerz.

- Zuza jest wyjątkiem w każdej kwestii – pozwala sobie zauważyć Franek, a Krzysiek nie ukrywa uśmiechu i mówi:

- I nałogowo kradnie jedzenie.

- Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył – odzywa się Focus i posyła mi, , groźne” spojrzenie.

Gryzę kanapkę z dżemem, popijam sokiem i już się szykuję do sprostowania oskarżenia, kiedy widzę jak Focus zabiera jeszcze nie tak dawno swoją kanapkę i nie przejmując się tym, że jest nadgryziona, bierze duży kęs i nie odkłada, bojąc się, że znowu mu ją odbiorę.

- Moja była! – krzyczę i robię minę małej, smutnej dziewczynki. Focus podsuwa mi ją do buzi i pyta:

- Chcesz?

- Teraz to nieeee.

- Gryź, Amigo będzie zazdrosny – śmieje się, ale nadal trzyma kanapkę przy moich ustach. Zerkam na Kubę. Nasze spojrzenia się spotykają, ale oboje szybko odwracamy wzrok.

- Myślisz, że to zadziała? – pytam Focusa, jak i pozostałych chłopaków.

- Na bank – mówi Miki, a ja dłużej się nie wahając zjadam kanapkę z rąk Focusa. Jest niemożliwy i wcale nie pozwala, aby była odczuwalna jakaś granica pomiędzy nim, a nami. Bardzo go za to cenię i szanuję. Jest niewiele lat starszy ode mnie. Może z pięć? Dokładnie nie wiem. Wiem tylko, że akcja kanapka zadziałała, bo kiedy zerkam na Kubę, pokazuje mi język i daje do zrozumienia, że pojął aluzję.

- Zczaił się, że to było specjalnie.

- To patrz, co zaraz zrobi – mówi Focus, a ja nie mam pojęcia o czym.

Nie mija nawet minuta, a Kuba swoją kanapkę podsuwa do ust Judyty. Jaki wariat. Skąd Focus w ogóle wiedział, że tak to zadziała? Nigdy bym nie wpadała na to, że Kuba odpowie na mój żart w taki sposób.

- Mówiłem, że jest prosty. Gdybyś mu się nie podobała, olałby sprawę i nie zareagował. Nie ma za co dziękować.

- Niezły jesteś. Muszę zapisać się do ciebie na jakieś lekcje – żartuję i posyłam Kubie głupią minę. Odpowiada mi tym samym. Chociaż nie siedzi obok mnie, mamy stały kontakt wzrokowy. W końcu oboje się do siebie uśmiechamy i odstawiamy żarty na bok. Puszcza mi oczko, a ja chcę mu odpowiedzieć tym samym, kiedy słyszę:

- Odwróć się. – Focus daje mi kolejną lekcję. Nie podważam jego zdania i się odwracam. – Nie patrz tam do końca kolacji, a masz jak w banku, że do ciebie podejdzie od razu przed wyjściem ze stołówki.

- Zakład? – pytam, bo nie dowierzam, żeby to było aż tak proste.

- O co?

- O kanapkę – żartuję, a on podaje mi rękę.

Kolacja szybko się kończy, a ja nie mogę się doczekać przegranej. Nie spieszę się z wyjściem, bo głupio byłoby na niego czekać. Ruszam dopiero, kiedy widzę, że Kuba się podniósł i idzie przede mną. Podchodzi do mnie od razu i nie wahając się nawet przez chwilę od razu atakuje Focusa:

- A ty co odwalasz? Co to za wspólne jedzenie kanapki? – Focus w odpowiedzi się uśmiecha, ale Kuba nie odpuszcza, więc animator mówi:

- Chciałem pokazać Zuzi taki eksperyment.

- Chujowy ten twój eksperyment – mówi z uśmiechem na ustach i chwyta mnie za rękę. Ciągnie mnie w stronę szkoły, zostawiając Focusa za plecami. Odwracam się i bezgłośnie mówię:

- Dzięki. – Puszcza mi oczko i podnosi rękę, z kciukiem skierowanym go góry. Spryciarz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania