Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 113

Ogromnie się cieszę, że to on. Jest najodpowiedniejszą osobą i tą, którą w tej chwili najbardziej chciałam spotkać. Zazwyczaj to Kuby obecność zadowala mnie najbardziej, ale teraz mogłoby być gorąco, gdyby to on się pojawił, zamiast Damiana.

- Hej, co ty tu robisz? – pytam zaskoczona, a zarazem ucieszona jego widokiem.

- A ty? Bo chyba wcale nie rozwiązał ci się but? Nawet nie masz sznurówek. – śmieje się, a ja uśmiecham, bo oczywiście ma rację. Ale jakie to ma znaczenie?

- Brawo.

- Co jest? – pyta z troską w głosie.

- Zgadnij – mówię, ale wcale nie czekam, aż coś powie, tylko sama wyjaśniam. – Patryk.

- Nie mów, że tu czekasz, aż sobie pójdzie.

- Nie do końca. Właściwie to czekam, aż Jolka mi napisze, że sobie poszedł.

- No proszę cię. Nie wygłupiaj się. Idziemy.

- Ale on na pewno jeszcze tam stoi.

- To co?

- Teraz to by wyszło trochę głupio, bo…

- Jolka?

- Tak

- Jaki jest plan?

- Nie było mnie na śniadaniu, bo jestem chora – mówię i jest mi wstyd.

- Zuza, nie możesz się przed nim chować. To strasznie dziecinne.

- Masz rację – potwierdzam i naprawdę się z nim zgadzam. Zachowuję się dziecinnie, głupio, dziwnie, śmiesznie, żałośnie, nieodpowiednio, wiem, wiem.

Wyciągam z kieszeni telefon i wybieram numer do Joli. Damian patrzy na mnie i chyba się domyśla, co robię. Przyjaciółka odbiera dopiero po czwartym sygnale.

- Zuza, hej, wstałaś? – słyszę i wiem, że Patryk musi stać teraz obok niej.

- Godzinę temu. Wychodzę.

- Nieee, śniadanie już się skończyło.

- Jolka!

- Ale nic się nie martw, mam dla ciebie pyszną kanapeczkę. Z dżemem.

- Wychodzę. Sama mu powiem, co myślę.

- Truskawkowy, twój ulubiony.

- Jolkaaa, kończ przedstawienie.

- Przypominam, że to był twój pomysł – mówi bardzo cicho. – Mówiłaś, że ma być dżem. Jesteś strasznie zmienna. Patryk, przepraszam cię na moment, Zuza zażyczyła sobie kanapki z serem, muszę wrócić na stołówkę. – Chyba udaje, że się rozłączyła.

Zawsze bawiły nas takie akcje. Teraz jednak czuję, że powinnam to wszystko wyjaśnić. Naciskam czerwoną słuchawkę i znowu patrzę na Damiana.

- Spokojnie, teraz nie komplikujmy sytuacji – mówi, a ja znowu muszę przyznać mu rację. – Pogadasz z nim przy następnej okazji.

- Dobra. Czekamy na Jolkę?

- Nie.

- Wychodzimy?

- Też nie.

- To co robimy?

- Coś ci pokażę. Chodź. – Wyciąga do mnie rękę, a ja zadowolona, bez zastanowienia podaję mu swoją.

Nie mam pojęcia dokąd mnie prowadzi, a to sprawia, że sytuacja podoba mi się jeszcze bardziej. Jesteśmy na korytarzu, którym wcześniej nie miałam okazji iść. Nie wiem, co jest za drzwiami, znajdującymi się na jego końcu. Jest pusto i cicho. Damian zatrzymuje się przy drzwiach i patrzy na mnie, pytając:

- Wchodzimy?

- Wchodzimy – odpowiadam bez zastanowienia, a on się uśmiecha i otwiera drzwi.

Właściwie lepszym słowem byłoby ,,wychodzimy”. Przed nami widnieją schody, prowadzące na zewnątrz.

- Proszę bardzo, wyjście ewakuacyjne. Może kiedyś ci się przyda – mówi Damian, a ja się zastanawiam skąd wiedział dokąd prowadzą.

- Nigdy tu nie byłam.

- Domyśliłem się.

Uśmiechamy się do siebie i idziemy w stronę szkoły. Tutaj na pewno nie natkniemy się na Patryka. Właściwie ciężko się tu natknąć na kogokolwiek. Ciszę przerywa mój dzwoniący telefon. Nie muszę patrzeć na wyświetlacz. Wiem, że to Jolka. Na pewno mnie teraz szuka.

- Słucham – mówię, ale Damian się zbliża i przejmuje moją komórkę. Myślałam, że chce porozmawiać z Jolą, ale on się rozłącza i patrzy na mnie jakoś tak dziwnie. O nic nie pytam i czekam na dalszy rozwój sytuacji. Jak go znam, to zaraz sam powie, co to było. Zakładam, że nie chce, aby nas znalazła, bo chce porozmawiać ze mną na jej temat. On jednak nic nie mówi, pokonuje odległość, która nas dzieli i wkłada telefon do mojej kieszeni. To bardzo dziwne uczucie, cała sytuacja jest jakaś dziwna. Obserwuję go i nie ukrywam, że jestem troszkę zmieszana. Damian delikatnie wsuwa komórkę, a kiedy jest już na miejscu, odrywa wzrok od moich spodenek i patrzy mi w oczy. Nie wiem, o co go zapytać w pierwszej kolejności. Dlaczego się rozłączył? Dlaczego oddał mi telefon w taki sposób? Dlaczego patrzy na mnie, jakby… Właściwie to sama nie wiem, co to za wzrok. Robię krok w tył, żeby odzyskać pewność siebie, ale on znowu się zbliża i daję słowo, przeszywa mnie wzrokiem. Wstrzymuję oddech.

- Boisz się? – pyta takim tonem, jakby radowało go moje zmieszanie.

- Zwariowałeś? Ciebie? – Próbuję zabrzmieć naturalnie. Nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy. Chyba to dostrzega, bo jego dłoń automatycznie ląduje na moim policzku.

Co on robi?!

Jego palce muskają moją twarz, aż w końcu zmuszają mnie, abym na niego spojrzała. Jest poważny. Zabiera rękę, ale się nie wycofuje. Stoi bardzo blisko, a ja pierwszy raz czuję, że to zbyt bliska bliskość. Bardzo głośno przełykam ślinę i wycieram mokre dłonie o spodenki. Chcę coś powiedzieć, ale chyba odebrało mi mowę.

Damian nie ułatwia sytuacji i nie przestaje mnie prowokować. Układa obie ręce na moich biodrach, a mnie przeszywa fala ciepła.

- Co ty robisz? – pytam, bo niewątpliwie przekraczamy granicę.

- Przytulić cię chcę. Przecież się nie boisz. Mnie? – Na jego twarzy pojawia się promienny uśmiech, na który długo nie jest mi dane patrzeć, bo faktycznie mnie obejmuje, przenosząc ręce na moje plecy. Odwzajemniam uścisk, mając nadzieję, że to rozładuje napięcie i wszystko wróci do normy. W naszym przytuleniu nie ma nic niestosownego. Dotyka mnie tak, jak dotykał mnie dziesiątki razy. Nie obejmuje mnie też zbyt długo, bo po kilku sekundach się oddala i zachowuje bezpieczną odległość. Próbuję pozbierać myśli, kiedy zadaje najtrudniejsze pytanie, jakie mógł zadać w tej chwili:

- Zuza, czy ja ci się podobam?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Margerita 10.11.2016
    pięć
  • nagisa-chan 11.11.2016
    ty! dopiero jesteś! ukatrupić cię?! 5! Wiadomka, że się jej Damianek podoba! ale mu chyba chodzi o to czy Zuzia go kocha :( Ty mi tak nie znikaj wredna NiBarbie! ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania