Jest-Takie-Miejsce 107
- Nie słuchaj go – mówię do Kuby. – Rafał zawsze jest niepoważny. No popatrz, zupełnie jak ty. – Próbuję się jakoś ratować. – To wy tu sobie zostańcie i pogadajcie, jeśli macie o czym, a ja uciekam pod prysznic.
Próbuję go wyminąć, ale toruje mi przejście.
- Kuba, ale co ty robisz? – Chwyta mnie za ramiona, zupełnie nic sobie nie robiąc z tego, że mamy niemałą publiczność.
- Jak to co? Czekam. Zdaje się, że chcesz mi o czymś powiedzieć.
- Chyba oboje zwariowaliście. Jeśli będę miała coś do powiedzenia, to na pewno to powiem. – Przenoszę wzrok na Rafała. – Anonsować też mnie nie trzeba. Dam sobie radę sama.
- Wyluzuj, przecież wszyscy wiedzą, że to tylko żarty, a ty się tak spinasz, jakbyś naprawdę…
- Już ty lepiej nie kończ. – Rafał w odpowiedzi tylko się uśmiecha, a ja tym razem skutecznie wymijam Kubę i wychodzę na zewnątrz.
Zamykam za sobą drzwi i ruszam przed siebie. Naprawdę przyda mi się teraz prysznic. Zdecydowanie zimny. O mały włos Rafał nie wykrzyczał Kubie, że się w nim zakochałam. Wszyscy wiedzą, jaki jest szalony i stuknięty, ale… Nie mam pojęcia, czy dałabym radę jakoś wybrnąć z sytuacji, gdyby powiedział coś więcej. Czy potrafiłabym udawać, że to tylko żart? Nieważne, co bym zrobiła i tak wyszłoby źle, nie po mojej myśli. Przyznać się nie chcę, a gdybym zaprzeczyła…Nie, zaprzeczyć tym bardziej bym nie mogła.
- Ej, ej, poczekaj! – słyszę za sobą jego głos.
Spokojnie, tylko spokojnie, Zuza. On się niczego nie domyśla. Musisz zachowywać się naturalnie. Wdech, wydech. Odwracam się i zatrzymuję.
- Co tam? – pytam najspokojniej, jak tylko potrafię.
- Idziesz pod prysznic? – Nie wspomina o tym, co działo się przed chwilą w klasie? Uffff. Nawet nie wie, jaką mi tym sprawia radość.
- Tak – odpowiadam i liczę na normalną rozmowę, bez żadnych trudnych pytań. Może jakieś słowne przepychanki, dwuznaczności, niedopowiedzenia, coś w naszym stylu?
- A weźmiesz mnie ze sobą? – Jego głos i sposób w jaki to wypowiada jest tak prowokujący, że chętnie przystałabym na jego propozycję.
- Jeśli liczysz na to, że znów pomylę łazienki to nic z tego – żartuję i od razu dostrzegam ten zniewalający błysk w jego oczach.
- Normalna akcja, że dzisiaj to ja mogę coś pomylić, pomieszać, zgubić się i zupełnie przypadkiem trafić do twojej łazienki… - Porusza brwiami i przygryza dolną wargę.
- Może od razu pod mój prysznic, co? – Te nasze żarty stały się jakieś takie…odważne. Aż sama się sobie dziwię, że właśnie to powiedziałam.
- Szczerze mówiąc pomyślałem, że najpierw powinienem cię pocałować, czy coś…Ale skoro proponujesz, żebyśmy od razu poszli pod prysznic, to nie mam nic przeciwko – śmieje się, a mi robi się troszkę głupio.
- Wariat! – krzyczę i delikatnie poklepuję go po policzku. Właściwie…Bardziej przypomina to dotyk, niż uderzenie. Moja dłoń czuje się tam wyjątkowo dobrze i zostaje na jego policzku troszkę dłużej niż powinna. Kuba milknie i kieruje wzrok na moją rękę. Przełykam ślinę i zbita z tropu cofam się o krok, odrywając dłoń od jego ciepłej skóry, tak jakbym miała się za moment poparzyć.
Patrzymy na siebie, ale żadne z nas się nie odzywa. Czy to jest odpowiedni moment na…?
Dzwoni mi telefon. Tak, to idealny moment na telefon. W myślach dziękuję osobie, która ratuje mnie przed… Sama nie wiem przed czym. Może po prostu przed niezręczną ciszą, która nastała. Wyciągam z kieszeni komórkę i uśmiecham się do wyświetlacza. Jolka.
- Jola dzwoni. Odbiorę – informuję Kubę. Kręci głową na znak, że nie ma nic przeciwko, ale nie zostawia mnie samej. Naciskam zielony klawisz, patrzę ciągle na Kubę i odzywam się do przyjaciółki:
- Tak Joluś?
- Zuza! Słuchaj…Taka sprawa…No…
- Coś się stało?
- Nie, nie, u mnie nie.
- Na pewno? - Ma jakiś dziwny głos.
- Tak. Słuchaj i odpowiadaj tak żebym zrozumiała. – O co jej chodzi?? – Nie mam pojęcia gdzie jesteś i z kim, ale Rafał dał mi cynk, że wpakował cię w jakąś głupią akcję i prosił żebym do ciebie zadzwoniła, bo to cię uratuje.
- Aha, aha, rozumiem…
- Zuza?? Czyli dobrze zrobiłam dzwoniąc?
- Tak, bardzo dobrze zrobiłaś.
- Ale to już? Pomogłam? Mogę się rozłączać, czy jeszcze mamy gadać?
- Za chwilkę. Tak, dosłownie za chwilkę będę.
- Ale akcja… - Jolka śmieje się do telefonu.
- Nie martw się. Przecież wiesz, że ona tak ma.
- Kto ma? Co ma? Kończ to co tam świrujesz i dawaj do mnie. Powiedz, że musisz spadać.
- Nie dzwoń do mamy. Pogodzicie się.
- Ale masz fantazję. Gdzie ty w ogóle jesteś?
- Jestem na dole.
- Z kim?
- Tak.
- Z kim?
- Mhm.
- No nie mów, że z Kubą.
- Tak Joluś, już idę.
- Walnięta jesteś! Ja się produkuję, bo myślałam, że coś się stało, a ty… Aaaa! – Rozłącza się.
- No pa.
Znowu odnajduję wzrokiem jego twarz, którą jeszcze niedawno dotykałam…
- Wszystko ok? - pyta i uśmiecha się, jakby wiedział, że właśnie odegrałam nad wyraz żałosną scenkę.
- Jolka posprzeczała się z Anką. Muszę tam iść i im pomóc.
- Ale nasze spotkanie w nocy aktualne? – pyta i rozpromienia się, kiedy odpowiadam:
- No tak…Chyba, że masz lepszą opcję, na przykład u Olgi, czy coś.
- Rozważyłem wszystkie opcje i… O której mam być? – Uśmiecham się i wzruszam ramionami. – To myj się szybko, bo jestem strasznie niecierpliwy.
- Normalna akcja… - Nie kończę, bo moją uwagę zwraca Damian zbiegający ze schodów.
- Zuza, jesteś. Jolka na ciebie czeka – mówi i zatrzymuje się obok nas.
- Wiem, wiem. Już idę. Bardzo się pokłóciły? – żartuję, bo wiem, że Damian w tej kwestii nigdy nie zawodzi.
- O jakieś pierdoły. Wszystko pod kontrolą – Puszcza mi oczko i zostaje z Kubą na dole.
- Zuza!! – krzyczy, kiedy jestem już na ostatnim schodku. Zatrzymuję się i widzę, że do mnie idzie.
- Wszystko w porządku? – pyta cicho.
- Tak.
- Z Kubą coś nie tak?
- Nie, naprawdę wszystko gra.
- Jakby coś to, wiesz. Jestem.
- Wiem. Dobranoc.
Obejmujemy się. Zerkam na dół, aby upewnić się, że Kuba nie jest zazdrosny. Jak się okazuje, już go tam nie ma.
- Dobranoc to ci powiem przed snem. – Patrzę na niego pytająco. – No co? Śpię dzisiaj u was.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania