Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 43

Krzysiek i akcja ciasto za każdym razem wywołują u mnie wiele radości. Wystarczy, że o tym pomyślę. Teraz idę z nimi do szkoły i dobry humor nie opuszcza żadnego z nas. Ciągle się śmiejemy, a to z Supermena i tajemniczych złodziei, a to z mojego czerwonego w środku oka.

- Zuza, powinnaś zostać aktorką – mówi rozbawiona moim zachowaniem Agata.

- Najlepiej komikiem. Załóż jakiś kabaret. Będziesz bogata, bo ja za każdym razem, jak cię widzę, to śmieję się do łez – wypowiada swoje zdanie Emi i faktycznie wyciera mokre oczy, nie przestając przy tym się śmiać.

- Popieram, jesteś zabawniejsza niż niejeden kabaret – komplementuje mnie mój Super-bohater.

- Ale tylko przy was się tak dzieje. Dajecie mi jakąś energię.

- Energię to ty dajesz nam. Jedna rozmowa z tobą i jestem pozytywnie nastawiona na cały dzień – mówi Agata.

- To prawda. Ja nie wiem, jak ja bez ciebie wytrzymam. – Emi mnie przytula. Bardzo ich lubię.

- A jak ja wytrzymam bez was? Bez moich kochanych dziewczyn? Bez Supermana, bez Wielkiego Mikiego i Franka, który jest ostatnio dla mnie podejrzanie miły. – Patrzę na niego i czekam tylko na ciętą odpowiedź.

- Właśnie miałem powiedzieć, że jesteś wariatką. – Taaaak, o to mi chodziło. Za każdym razem mówi wprost, co myśli.

- Dzięki Franciszku. – Przesyłam mu buziaczka i widzę, jak się uśmiecha.

- Ale oczywiście pozytywną wariatką.

- Dobra, dobra. Teraz się nie podlizuj.

- Ja miałbym się podlizywać do ciebie? Nie dość, że wariatka, to jeszcze schizofreniczka. – Tak! Tego mi było trzeba. Ostatnio spędzałam z nimi za mało czasu. Muszę to nadrobić.

- Franek nie udawaj. Wszyscy wiemy, że ją uwielbiasz – odzywa się Mikołaj.

- Pffff. – Nie wiem, co to znaczy, ale chyba zaprzecza. A ja mam coraz lepszy nastój. Franek bierze ode mnie siatki, które są przepełnione zakupami. Czyli jednak mnie lubi.

- Dawaj mi te torby – wtrąca się do rozmowy Krzysiu. – To ja jestem Supermanem. – Zaczynamy się śmiać na nowo.

- Ty uważaj, żeby ci ciasto nie wypadło, bo znów powiesz, że ci ukradli. Ja poniosę. – Mikołaj jest świetny.

- Matko! Jak ja was kocham! Nie wiem, jak wy, ale ja tu zostaję. Nie ma mowy żebym się dała stąd wyrzucić.

- Jestem za! – Emi podziela moje zdanie.

- Ja tak samo! – krzyczy Agata.

- Jak wy, to i my!

- Czyli sprawa jest prosta. Krzysiek, jako nasz bohater o super mocach musisz coś wykombinować – proponuje Emilka.

- Dokładnie. Jakieś zaklęcie maskujące, czy coś. – Znowu się wygłupiam.

- Zaraz zrobimy z niego Czarnoksiężnika – śmieje się Franek.

- Z krainy Oz? – Krzyśkowi chyba się spodobała nowa rola.

- Nie! Krzychu jest Supermanem i koniec kropka. – Miki protestuje, bo ubóstwia to porównanie.

Spędzamy ze sobą czas aż do kolacji. Na stołówkę idziemy duża grupą. Dołączają do nas jeszcze Jolka i Anka. Przed budynkiem jest spory tłum ludzi. Okazuje się, że Pan Marek robi zdjęcia dla jednej ze szkół. Jest przyjacielem księży i przez te dwa tygodnie spełnia funkcje fotografa. Dziewczyny ze starszych grup pozują w różnych miejscach, a my powoli się zbliżamy. Wśród tego tłumu nieznajomych dostrzegam Rafała. Wyłania się i przeciska między ludźmi, podchodząc do nas. Jest jakoś dziwnie pobudzony. Mruży oczy i się uśmiecha, jak zawsze. Zatrzymuje się przede mną i już nie udaje mu się powstrzymać śmiechu. Chłopaki i dziewczyny, w których towarzystwie przyszłam też się zatrzymują i wszyscy wyczekujemy, aż Rafał powie, co się stało. On próbuje się opanować i wyciąga zza pleców bukiet kwiatów. Własnoręcznie zbierane, na pewno nie z żadnej kwiaciarni. Kolorowe i piękne. Nie mam pojęcia, co tu się dzieje. Wszyscy wytrzeszczamy oczy, czekając, kiedy się odezwie.

- Nie wiem od czego zacząć – mówi rozbawiony, jak nigdy dotąd.

- Rafał spokojnie, oddychaj. – Próbuję mu pomóc i sama już podzielam jego nastój.

- Chyba nie chcesz się Zuzce oświadczyć ? – pyta Miki i sytuacja staje się coraz bardziej dziwaczna.

- No ja mam nadzieję Rafi, że mnie nie zdradzisz. – Wygłupia się Emi. Chłopak musi być trochę skrępowany, bo patrzy na niego tyle ludzi i każdy czeka, co wydarzy się za chwilę. Rafał podaje mi kwiaty i mówi:

- To dla ciebie. Nie ode mnie niestety. Od jakiegoś chłopaka. Nie wiem od kogo. Dał mi to, powiedział, że mam ci to przekazać i uciekł. – No i już wszystko wiem. Patryk. Biorę kwiaty i wtedy podchodzi do nas fotograf Marek.

- Jejku, jak pięknie wyglądacie. – Cyka nam zdjęcie. – Możecie to zrobić jeszcze raz? – Oboje jesteśmy zaskoczeni obrotem zdarzeń, a tłum wokół nas znika. – Poważnie, mógłbyś jej dać te kwiaty jeszcze raz? To będzie cudne zdjęcie – kontynuuje, a Rafał bierze ode mnie bukiet i robi to, o co nas poprosił stojący obok nas mężczyzna.

- A teraz patrzcie na mnie. Dobrze i … uśmiech. – Kolejne zdjęcie. – Świetnie. A teraz może przybliżcie się jakoś do siebie. – To jest zdecydowanie najzabawniejsza historia, jaka mi się tutaj przytrafiła.

- I uśmiech. – Nie musi o to prosić. Jestem pewna, że uśmiechy nie znikną nam z twarzy przez długi, długi czas. Na prośbę fotografa obejmujemy się i pozujemy, jak kilka minut wcześniej dziewczyny pod stołówką.

- Ślicznie razem wyglądacie. Dziękuję. Wyszły świetnie. Później wam zgram. Dzięki.

- To my dziękujemy – odzywa się Rafał. Kiedy Pan Marek znika dopiero zaczyna się faza. Dawno się tak nie uśmiałam. Wszyscy wchodzą już do środka. My też. Nie możemy oboje się opanować. Siadamy koło siebie, na miejscach, które zajęli dla nas Krzysiu i reszta. Oczywiście wszyscy dopytują, o co chodzi, co się stało, co to za dziwna akcja. Kiedy już jesteśmy w stanie mówić, opowiadamy im wszystko po kolei.

- Ty się ciesz, że Kuba tego nie widział – mówi Jolanta i ma całkowitą rację.

- To już w ogóle byłaby akcja. – Rafał jest rozbawiony najbardziej z nas wszystkich. Jemu dużo nie trzeba, żeby mieć fazę, ale to, co się wydarzyło przed chwilą ewidentnie przebiło wszystko.

- Ej, a jaka to by była wtedy akcja? Normalna czy nienormalna? – czuję, że do końca dnia nie będzie mi dane przestać się chichrać.

Po posiłku zastanawiam się, co zrobić z tymi kwiatami. Jeśli je wezmę, to do jutra zwiędną. A są naprawdę ładne. Może powinnam je zostawić w kuchni. Panie wstawią je do jakiegoś wazonu. Jola i Ania zostają ze mną i razem idziemy poprosić, którąś z kucharek o pomoc w tej sprawie.

- Ładne kwiaty, Barbie – odzywa się Kuba, a jego mina nie mówi mi dużo. Nie wiem, czy jest rozbawiony, czy zazdrosny, czy Bóg wie jeszcze co.

- Dziękuję. Też mi się podobają – odpowiadam, a on podchodzi bliżej.

- Z jakiej okazji Rafał ci je dał?

- Zuza ma dziś imieniny – wypala nagle Jolka. Jest największą wariatką, jaką znam. I moją najlepszą, niezastąpioną przyjaciółką.

- Nie wiedziałem. Wszystkiego najlepszego. – Przytula mnie, a ja się cieszę, że nie kłócę się z nim o Patryka. – Normalna akcja, że ja też ci zaraz skołuję jakieś kwiatuszki. – Anki mina i próba utrzymania powagi jest bezcenna.

Kiedy Kuba zostawia nas same, od razu mówię do Jolki:

- Zwariowałaś? Imieniny? Ty mnie nigdy nie przestaniesz zadziwiać.

- To było dobre. Myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu – mówi Anka.

- Improwizowałam. Znając ciebie, Zuza to byś zaraz powiedziała, że to od Patryka i znowu byłaby kłótnia, a ja już mam dość tych waszych kłótni. – Jolka jest przekonana, że to było najlepsze wyjście.

- A jak się zorientuje, że nie mam dziś imienin?

- A kto w ogóle dzisiaj ma? - pyta Ania.

- Skąd mam wiedzieć kto? Zuza! – Wygłupia się Jola. - Nie zorientuje się. No przecież nie pójdzie sprawdzić w kalendarzu.

- Wcale bym się nie zdziwiła, jakby sprawdził. – Zgadzam się z Anką. To przecież Kuba.

Na sam koniec dnia, czeka nas jeszcze krótkie spotkanie w grupkach. Już nie analizuję, czy będzie fajnie, czy tragicznie. Idę. Nie mam nic do stracenia. Maryśki prawie nie znam. Spędzam z nią czas tylko na tych spotkaniach. Olga jest mi już całkowicie obojętna. Wyjedzie – świetnie. Nie wyjedzie – w porządku. Jej dziwaczne zachowanie przestało wzbudzać we mnie cokolwiek. Jak spojrzę na Rafała, to na pewno zacznę się śmiać. No, a Kuba…Kuba jest po prostu Kubą. To wystarczy.

Zbieramy się w kawiarence.

- Dzisiaj takie szybkie spotkanie, bo jutro jedziemy na tą wycieczkę i nie będzie na to czasu – mówi do nas Agnieszka.

- No właśnie, a dokąd ta cała wycieczka? – pyta Olga.

- Tak szczerze to ja sama nie wiem. Gdzieś za miasto. Jezioro i takie tam.Szczegóły poznamy jutro.

- No i elegancko – cieszy się Rafał.

- Mi też się podoba, a tobie Barbie? – Kuba patrzy na mnie uwodzicielsko, a ja cieszę się, że nie musi się wściekać o te nieszczęsne kwiaty. Chyba jednak pomysł Jolki nie był najgorszy.

- Pewnie, że tak – odpowiadam i uśmiecham się do Kuby, a chwilę później przenoszę spojrzenie na Rafała. Ciekawe czy się nie wygada, że ten bukiet wcale nie był od niego.

- Chcę was zapytać, czy macie potrzebę porozmawiać o wyjeździe Igora. Jak się z tym czujecie? Wiem, że niektórzy z was bardzo go lubili. – Aga zaczyna warsztaty.

- To może ja zacznę – mówi cicho Olga. – Dziękuję, że poruszyłaś ten temat i nie zamiotłaś sprawy pod dywan, jak cała reszta. Ja się czuję bardzo źle. Od kilku dni nie mam najlepszego nastroju...

– A kiedy ty miałaś dobry nastrój??? - myślę sobie i robię zdziwioną minę, ale nie zamierzam jej przerywać.

– Ale teraz, kiedy wyjechał Igor, czuję się jeszcze gorzej. Bardzo się lubiliśmy i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Brakuje mi go i czuję się tak, jakby odebrano mi przyjaciela. – Nie wiem, czy to jej kolejny pretekst, żeby móc się nad sobą poużalać, czy faktycznie była związana z tym chłopakiem. Nie wiem, więc nie chcę oceniać. Wyobrażam sobie, jakbym się poczuła, gdyby wyjechał na przykład Damian. Pamiętam, jak bardzo się wystraszyłam, kiedy Ola powiedziała mi, że któryś z chłopaków wraca dziś do domu. Padło akurat na Igora, z którym miałam najsłabszy kontakt. Myślę, że współczuję Oldze w jakiś sposób. Zabolałby mnie wyjazd wielu osób. Nie tylko Damiana i Kuby. Krzysiu i cała reszta też są wspaniali i odczułabym brak każdego z nich. Chyba powinnam się odezwać.

- Ja z Igorem nie miałam dobrego kontaktu. Mało z nim rozmawiałam i nie zdążyłam go poznać. Nie znaczy to jednak, że mam gdzieś jego wyjazd. Jak słuchałam tego, co mówiła Olga, przypomniał mi się moment, w którym pierwszy raz usłyszałam, że jeden z nas wraca dziś do domu. Od razu pobiegłam sprawdzić, czy nie chodzi o tych, na których mi zależy. – Patrzę na Kubę. – Dlatego spóźniłam się na rozmowę z tobą – mówię do Agi. – Uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę. Wiem, że Igor chciał wyjechać…

- Skąd niby wiesz, że chciał wyjechać? – wtrąca się Olga.

- Czy ja tobie przerywałam, jak mówiłaś? – Właśnie mi przypomniała, dlaczego jej nie lubię.

- Dziewczyny, spokojnie. – Interweniuje Aga.

- Sama powiedziałaś, że go nie znałaś i mało z nim gadałaś, a teraz się wymądrzasz, że wiesz, że chciał wyjechać. – Olga nie odpuszcza.

- Barbie ma rację. Chciał wyjechać. Ja jej o tym powiedziałem. Nie wiem w jakiej byliście relacji, ale to ze mną spędzał najwięcej czasu. – Kuba staje po mojej stronie, a ja się cieszę, że to robi. To drobny gest, ale niezwykle cenny.

- Nie ma się o co kłócić – odzywa się Rafi. – Niektórzy go lubili, inni nie, więc logiczne jest, że zdania są podzielone.

- Następny mądry się odzywa. – Olga chyba ma potrzebę się z kimś pokłócić.

- Olga, nie unoś się. Wiemy, że jesteś zła, ale nie powinnaś kierować negatywnych emocji, na innych. – Agnieszka próbuje ją uspokoić. – Zuza, chciałaś coś jeszcze dodać?

- Straciłam wątek. Dążyłam do tego, że rozumiem, że są wśród nas osoby, którym Igora brakuje. Tak jak powiedział Rafał. Ja lubię inne osoby, Olga lubi inne…

- Nie no, Kubusia lubimy obie. – Znowu mi przerywa.

- Dobra, Aga, skończyłam. Nie ma sensu rozmawiać o czymkolwiek, bo dla niej i tak liczy się tylko jej własne zdanie.

- A dla ciebie, co się liczy? Kuba? Damian? Wielbiciel od kwiatków? – Ja pierdolę, chyba zaraz ją wytargam za te brudne blond włosy. Jeszcze jedno słowo. Głęboki oddech. Nie dam się sprowokować.

- Nie twój interes – odpowiadam i liczę na to, że wątek wielbiciela od kwiatków został zamknięty. Mam nadzieję, że Kuba nie będzie zadawał żadnych pytań.

- Dobra, starczy. Zamykam temat wyjazdu Igora. Przejdźmy do tego, co musimy dzisiaj omówić. – Aga przez jakieś czterdzieści minut prowadzi zajęcia, a ja czekam tylko na to, kiedy będę mogła stąd wyjść.

Wychodzimy z kawiarenki.

- Kochanie moje śliczne, zapraszam cię na ciasto Supermana – Rafał przypomina mi o naszej sesji zdjęciowej i od razu mam lepszy humor. Chętnie zobaczyłabym te zdjęcia. Na pewno widać na nich, nasze zdziwienie, że fotograf wziął nas za parę. Będą fajną pamiątką. No właśnie, zdjęcia. Trzeba porobić jakieś fotki. Wzięłam aparat, ale przez tyle dni nawet o nim nie pomyślałam. Trzeba będzie to nadrobić.

- Tak się składa, że kupił dziś trzy. Powiedział: ,,Dwa dla mnie, jedno dla złodzieja” – odpowiadam Rafałowi.

- Jak on się o nas troszczy. Mówiłaś mu, że to my?

- Nie. Jakoś tak nie było okazji. Poza tym on się świetnie przy tym bawi. Możemy dla żartów dzisiaj zjeść mu to ciacho, a jutro się przyznać.

- Na zjedzenie się zgadzam. A o przyznawaniu pogadamy po fakcie.

- Ok. To przyjdę wieczorem, jak będzie spał.

Rozmawiamy jeszcze chwilę i kilka minut później wracam na górę.

- Ej, Barbie, jak ty masz na imię? – Kuba czeka przed drzwiami mojego pokoju.

- Nie rozumiem – odpowiadam zdziwiona. Co on znowu wymyślił?

- Pytam, jak masz na imię. Bo nie jestem pewny. Maria? Stefan? Czy może Eustachy? – śmieje się, a ja już wiem, o co chodzi. Ach ten Kuba. – Jolka nie potrafi kłamać, a ty nie potrafisz udawać. To od tego frajera z poprawczaka, tak?

- Tak.

- Zostawiłaś je w kuchni?

- Tak.

- I mam rację, że nie chcesz się z nim spotkać?

- Tak. – Uśmiecham się i dziwię, że odpowiadam mu tylko jednym słowem. Nie chcę żeby był zły.

- Lubisz mnie? – pyta, mając nadzieję, że moja odpowiedź będzie taka sama, jak poprzednie.

- Nie. – Ciągle się uśmiecham i mam pewność, że zrozumiem, że to tylko żart.

- Nie??? – podchodzi bliżej. - Eustachy, mów prawdę! – Oboje zaczynamy się śmiać.

- Eustachy troszkę cię lubi.

- A Barbie?

- A Barbie troszeczkę bardziej.

- A Zuza? – Widzę, jak słodko błyszczą mu oczy.

- A Zuza… - Robię krok do przodu. – Zuza chce się przytulić. – Obejmuję go i czuję, że jestem we właściwym miejscu, czasie i ramionach.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Kociara 18.04.2016
    Słodko słodko słodko słodko słodko słodko słodko ^^
  • NIEjestemBARBIE 18.04.2016
    :) :) :)
  • Magda1906 18.04.2016
    Bardzo ładnie piąteczka
  • NIEjestemBARBIE 18.04.2016
    Dziękuję Madziu :)
  • nagisa-chan 18.04.2016
    Aww... a Zuza to Kubusia kocha ^w^
    nie wiem jak to w słowa ubrać więc może zacytuję Koteczka
    'Słodko słodko słodko słodko słodko słodko słodko ^^' ♡♡♡
  • NIEjestemBARBIE 18.04.2016
    Dobry cytat ;D Dzięki ;D :)
  • Kociara 18.04.2016
    Nagisa-chan tego inaczej się nie da określić :D
  • NIEjestemBARBIE 18.04.2016
    Cieszę się! :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kolejną część już jutro ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania