Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 16

Kiedy Pan ,,Normalna akcja” zniknął mi z oczu, wróciłam do rozmowy z chłopakami.

- Zuza uznała, że jestem wielki – śmieje się Miki.

- A ja? Jaki jestem? – pyta Krzysiek.

- Hmmm – zastanawiam się. Krzysiek jest niższy od Mikołaja, ale sporo wyższy ode mnie. Jest brunetem, o ładnych oczach, które zasłaniają okulary. Często się uśmiecha.

- Wiem! – krzyczę, bo do głowy wpada mi pewna myśl – Wyglądasz jak Superman – oczywiście obaj wybuchają śmiechem. A to wcale nie miał być żart.

- No co? Seriooo. Mikołaj, popatrz. Nie przypomina ci tego aktora?

- Wiesz co Zuza? Śmieję się, bo właśnie mi przypomina. Jesteś genialna.

- Zwariowaliście oboje? – Krzyśkowi jakoś udaje się wypowiedzieć te dwa słowa i znowu zanosi się śmiechem. Nadchodzi Rafał. Oczywiście zamierzam zapytać go o zdanie.

- Rafał, mam pytanie. Popatrz na Krzysia i powiedz kogo ci przypomina.

- Zuzka, nie mam pojęcia, ale coś czuję, że zaraz mi powiesz, kogo powinien mi przypominać.

- Superman! – i już widzę jego zmrużone oczy i roześmiane usta.

- Mmmm, Zuza – mruga do mnie – Superman? Powiem Kubie, poczekaj! – Kiedy Rafał dogania Emi, wpadam na kolejny pomysł.

- Chłopaki, mam! To jeszcze lepsze. Krzysiu, przypominasz mi Krzysia z ,,Kubusia Puchatka”. O matko! I masz na imię Krzyś!

- Jesteś niemożliwa.

- Superman jest mega! Zuzaaa, dla mnie już zawsze będzie się kojarzył z Supermanem – mówi Mikołaj.

- Dla ciebie, Zuzia, mogę być Supermanem, mogę być Krzysiem i nawet Kubusiem mogę być, jeśli chcesz – żartuje.

- Kubusiów jest już wystarczająco…

Jak zawsze śmiechy i chichy. Wszystko na miejscu. Chłopaki opowiadają Oli, Agacie, Emi i Indze o moich spostrzeżeniach, dotyczących wyglądu Krzysia.

- Zuzanna, uwielbiam cię – Emi całuje mnie w policzek.

- A ja cię kocham – dodaje Ola.

Ja też ich wszystkich bardzo, bardzo uwielbiam. Nie wyobrażam sobie powrotu do domu. Mogłabym tu zostać na zawsze.

Wieczorna modlitwa uwielbienia była wspaniała, magiczna i cudowna. Po niej czekały nas jeszcze zajęcia w sali konferencyjnej. Odbyła się krótka pogadanka.

- Mogliby już nam na dziś odpuścić – mówi do mnie, siedzący obok Damian.

- Myślę, że Fibi podsumuje dzisiejszy dzień i będziemy wolni – odpowiadam.

- Ale mi się chcę spaaać. – Jolka się przeciąga.

- Zachowuj się, wytrzymasz jeszcze 5 minut – poucza ją siostra.

- Wiem, że jesteście już zmęczeni – kontynuuje Fibi – ale czeka nas jeszcze jedno zadanie na dziś. Usiądźcie w grupkach, ze swoimi animatorami – Nieee. Znowu? Nie mam najmniejszej ochoty na przepychanki z Kubą i znoszenie nieprzyjemnych spojrzeń koleżanek z grupki. Robię jednak to, o co prosi Fibi i idę za Agą. Nasz lider tłumaczy, że każda grupka ma za zadanie przygotować scenkę do fragmentu z Ewangelii. Dostaliśmy fragment o dziewczynie, która umarła. Jej tata poprosił Jezusa o pomoc, Ten szybko przyszedł do zmarłej i wskrzesił ją słowami ,,Wcale nie umarła, lecz śpi”. Wszyscy wybrali mnie do roli córki. Nie miałam nic przeciwko. Moim zadaniem było leżeć i udawać nieżywą. Bałam się tylko, że zasnę, bo byłam już bardzo zmęczona. Moim tatą został Kuba, a Jezusem – Rafał. Pozostali byli członkami rodziny. Ustaliliśmy, kto, co i kiedy mówi. Nawet w miarę sprawnie nam to poszło. Kuba był jakiś spokojny. Do czasu. Kiedy wyszliśmy na środek, dziwnie się uśmiechał. Pozmieniał prawie wszystko, co przedtem wspólnie ustaliliśmy i szybko przeszedł do etapu radości, z powodu wskrzeszenia jego dziecka. Bardzo mocno i wyraźnie tę radość okazał. Prawie się na mnie rzucił. Zaczął mnie przytulać i całować po głowie. Nie było tego w planach. Rafał śmiał się w głos, Aga też była uśmiechnięta, dziewczyny jak zwykle jakieś złe, czy pogniewane. A ja… Ja byłam wściekła! Na niego, że nie może się opanować i nawet w takiej sytuacji nie potrafi odpuścić, że urządza takie cyrki przy wszystkich. Zaczęłam się wyrywać z jego objęć, komentując to krótko:

- Jesteś nienormalny Kuba.

- Dobra dziękujemy. Zrozumieliśmy przekaz, że radość w rodzinie była nie do opisania – nawet Fibi był rozbawiony. Poprosił następną grupkę, a ja wróciłam na swoje miejsce.

- Nic nie mówcie – proszę Jolkę i Damiana.

- Nie zamierzałem tego komentować – śmieje się mój kolega.

- Jak on mnie wkurza!

- Mnie czasami też. Tym razem trochę przegiął. Pogadam z nim.

- Śmieszny jest – wtrąca się Jolka ze swoją złotą myślą.

- Joluś, to przestaje być śmieszne. Może ciebie śmieszy, ale co za dużo to niezdrowo – nie wiem jak inaczej mam jej powiedzieć, że jestem zmęczona zagraniami Kuby. Chciałabym z nim pogadać normalnie, bez wygłupów, ale jak do tej pory jest to niemożliwe.

- Dokładnie. Kuba zawsze był stuknięty, ale ostatnio przechodzi samego siebie – chociaż Damian mnie rozumie – Ale scenka była fajna – trąca mnie i poprawia mi humor.

Po spotkaniu i tych pamiętnych scenkach idę się wykąpać. Jola pod prysznic wchodzi pierwsza. Ja czekając na wolne kabiny i rozmawiam z innymi dziewczynami. Zauważam, że jedna jest smutna. Wcześniej nie zamieniłam z nią słowa. Nie było okazji. Anita, bo tak się przedstawia, jest najgrubsza z nas wszystkich. Na pierwszy rzut oka widać, że ma z tego powodu kompleksy. Jest zamknięta w sobie, nieśmiała, wstydliwa i bardzo wycofana. Mimo swojej nadwagi jest bardzo ładna. Ma długie, blond włosy, w tej chwili spięte w kucyk. Szkoda, że się nie uśmiecha. Każdy chyba wie, że kiedy się uśmiechamy, jesteśmy dwa razy piękniejsze. Anita albo tego nie wie, albo już dawno zapomniała, jak to jest, być uśmiechniętą. Bardzo chcę z nią porozmawiać i dowiedzieć się, co jest takiego w jej życiu, że patrząc na nią widzę, że coś ją dręczy, że o czymś nieustannie myśli i przed czymś ucieka. Chcę ją poznać. Chcę jej pomóc. Włącza mi się empatia i chęć pomagania słabszym. Mama zawsze mówi, że od dziecka taka byłam. Wrażliwa na krzywdę innych. Nie umiałam przejść spokojnie obok bezdomnego, nie umiałam odmówić złotówki biednemu pod sklepem, nie potrafiłam minąć samotnego, miauczącego kotka, nie dając mu mleka i nie spędzając z nim wcześniej, choć kilku chwil. Przygarnęłam chorego psa, a jako kilkulatka wspólnie z braćmi, Jolą i Ania robiłyśmy pogrzeby dla zdechłych ptaszków i myszy. Kiedy zobaczyłam, że moja złota rybka pływa do góry brzuchem, płakałam cały wieczór. Nie potrafiły mnie uspokoić słowa rodziców, że jutro kupią mi nową. Ja chciałam tą. Taka byłam i taka jestem. Myślę, że to nigdy się we mnie nie zmieni. Zamieniam kilka zdań z Anitą. Na dłuższą rozmowę nie było czasu, bo w łazience kolejka nie miała końca, a właśnie nadeszła moja kolej. Kiedy wyszłam spod prysznica, Anity nie było. Pewnie zajęła wolą kabinę, kiedy ja byłam w środku. No nic. Znajdę ją jutro i poświęcę jej więcej czasu. Obiecuję, że jeszcze sprawię, że się uśmiechnie. Teraz jednak w piżamie i z ręcznikiem na głowie, w towarzystwie Ani i Joli wracam do pokoju. Czeka na nas niespodzianka. Na moim materacu siedzi dwóch najprzystojniejszych chłopaków. Tak. Kuba i Damian. Jest jeszcze Mateusz, który jest tak zajęty rozmową z Martą, że chyba wcale nas nie zauważa.

- Przygarniecie nas? – pyta Damian.

- Nie ma mowy! – odpowiadam.

- Barbie… - Kuba próbuje coś powiedzieć, ale mu przerywam:

- Weź już skończ z tą Barbie. To nie jest śmieszne – mówię wycierając włosy ręcznikiem.

- Trochę jest – uśmiecha się Damian.

Dziś nie przyszedł sam. Przyprowadził przyzwoitkę ? Po co? Żeby leżeć obok Jolki? Nie musiał znajdować mi zastępstwa. Jestem zbita z tropu. Nigdy wcześniej nie było ich razem w moim pokoju. Kuby w ogóle tu nie było. Przynajmniej w mojej obecności. Nie mam pojęcia, co się za chwilę wydarzy. Muszę zachowywać się normalnie. Odkładam swoją kosmetyczkę na miejsce, rozkładam na grzejniku mokry ręcznik i idę w stronę swojego ,,łóżka”. Obaj nadal siedzą na jego krawędzi. Nie przejmując się tym, kładę się wygodnie i przykrywam śpiworem. Damian wtedy wstaje i siada na materac Jolki, która też właśnie układa się do snu. Kuba został. Jest bardzo blisko. Zapada niezręczna cisza. Odkręcam się tak, że Kuba, Damian i Jolka mogą teraz podziwiać moje plecy. Nie chcę widzieć, co robi Damian z moją najlepszą przyjaciółką. Może znów złapie ją za rękę, a może to tylko moja wyobraźnia działa na wysokich obrotach. Nie chcę też teraz spojrzeć na Kubę. Mam wrażenie, że wszyscy obecni słyszą przyspieszone bicie mojego serca. Biorę głęboki oddech i pierwsze, co mi przychodzi do głowy to:

- Dobranoc- zamykam oczy, chociaż mam świadomość, że nie zasnę, kiedy w tym pokoju będzie jeden z nich. A co dopiero obaj w tym samym czasie.

- Zuza, idziesz spać? – pyta Damian.

- Tak – kłamię.

- Nie wyganiasz mnie? – dziwi się Kuba.

- Dobranoc – powtarzam. Sama nie wiem, czemu jeszcze go nie wyprosiłam. Nie umiem logicznie myśleć. Boję się choćby na niego spojrzeć. Marta nadal rozmawia z Mateusze, który pozycję siedzącą zmienił na leżącą. Anka chyba zasnęła, a pozostałych lokatorek nie ma w pokoju. Kuba nadal siedzi, nie położył się. W końcu szeptem pyta:

- Chcesz żebym został? – Matko Święta! Co ja mam odpowiedzieć? Takie pytanie w ogóle nie jest w jego stylu. Kuba, którego znam te parę dni, położyłby się obok mnie, mając gdzieś moje zdanie. A może wcale go nie znam…Ciekawość bierze gorę i powoli odkręcam się w jego stronę. Nie wymyśliłam jeszcze żadnej odpowiedzi. Patrzy na mnie, ale jakoś inaczej. Nie przeszywa mnie wzrokiem, jak dotychczas, nie robi też nic na pokaz, bo nie ma publiczności. Ma piękne oczy. Brązowe. Mają jakiś wyjątkowy błysk. Uśmiecha się. Nie chcę się z nim kłócić i sprzeczać. Nie teraz. Nie mam na to ani siły, ani ochoty. Damian szeptem rozmawia z Jolą. Myślę o wszystkim wokół, poza odpowiedzią. Czy chcę żeby został? Próbuję się odezwać, ale wtedy drzwi pokoju się otwierają. Kuba szybko się kładzie i przykrywa moim śpiworem, tak że go nie widać. Damian robi to samo ze śpiworem Jolki. Musimy zabawnie wyglądać.

- Chłopaki! Wyłazić, raz, dwa – mówi spokojnie Alek –Mateusz, już na korytarz! A gdzie Kuba i Damian?

- Ciiiiii- mówi cichutko Kuba. Jest tak blisko, jak nigdy przedtem. Nasze twarze dzielą milimetry. Czuję na sobie jego oddech. Cali jesteśmy przykryci śpiworem. Jest strasznie gorąco i zaczyna brakować powietrza.

- Nie ma ich tu – mówi Mateusz – Byłem sam.

- Chcesz żebym został? – Kuba powtarza pytanie najciszej, jak to możliwe.

- Kuba, wcale Cię nie widać – Alek jednak go zauważył, ratując mnie tym samym od odpowiedzi.

- Dobranoc Barbie – mówi mi do ucha. Kilka sekund później wychodzi. Drzwi się zamykają. Udaję, że śpię. Nie otwieram oczu. Słyszę jednak, że ktoś ociera się o podłogę. To Damian, ciągnięty przez Alka za nogi. Słyszę głośny śmiech Joli i Marty. Alek też musiał się nieźle ubawić, bo kiedy obaj są już na korytarzu słyszę, jak żartują.

Starczy wrażeń, jak na jeden dzień. Damian tu był. I Kuba tu był. Damiana obecność wydaje się tu normalna. Spędzamy razem masę czasu w ciągu dnia. Lubię, jak jest. Z Kubą jest inaczej. Jego obecność mnie onieśmiela. Nie czuję się swobodnie, nie umiem zachowywać się naturalnie, nie umiem opanować przyspieszonego bicia serca i jak się okazuje, chwilami nawet nie umiem sklecić prostego zdania. Moje szare komórki odmawiają współpracy. Jak tak dalej pójdzie, to mogę zapomnieć o oddychaniu. Nie położył się. Może wiedział, że go wygonię, jeśli to zrobi. A może wcale bym go nie wygoniła. Kto wie? …

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Jak zawsze daje 5 ;* czekam na next ;) oby szybko
  • NIEjestemBARBIE 07.03.2016
    Dziękuję ;* kolejna część jeszcze dzisiaj ;D
  • nagisa-chan 07.03.2016
    ojeku jak ja uwielbiam te wszystkie momenty jak Kuba jest blisko Zuzy nyan chce żeby był buziak :") :* pięć
  • NIEjestemBARBIE 07.03.2016
    Dziękuję :)) ;*
  • Revollo 07.03.2016
    Dobre opowiadanie = 5
  • NIEjestemBARBIE 07.03.2016
    Dziękuję ogromnie! :)
  • nagisa-chan 07.03.2016
    NIEjestemBARBIE mam pytanko o której mniej więcej będzie następna część
  • NIEjestemBARBIE 07.03.2016
    nagisa-chan Za jakieś pół godzinki:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania