Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 24

Moja przyjaciółka właśnie wychodzi ze szkoły. Z Anką. Tylko z Anką. Podchodzą do mnie i razem idziemy na śniadanie.

- A gdzie Damian? – pytam.

- Nie wiem. Myślałam, że jest z tobą.

- Nie widziałam go od rozgrzewki.

- Ja też. Zuza? Coś jest nie tak? Pokłóciliście się?

- Nie, no coś ty. Nie pokłóciliśmy się. Po prostu jeszcze z nim nie gadałam od wczoraj.

- Pytał mnie o ciebie.

- O co konkretnie?

- Czemu tak nagle uciekłaś rano z klasy, czemu się z nim nie przywitałaś normalnie? Pomyślał, że może ze mną się posprzeczałaś, ale powiedziałam mu, że wszystko jest ok.

- To bardzo dobrze powiedziałaś. Jest ok. Pogadam z nim, jak tylko go spotkam.

- Ale nie jesteś zła na nas?

- Nieee. Jolka, proszę cię. Nie jestem na nikogo zła. Czuję się tylko trochę dziwnie. No wyobraź sobie, że spędzamy mnóstwo czasu we trójkę, a po kilku dniach, ja i on się całujemy. Nie czułabyś się jak piąte koło u wozu?

- Zuza, zaraz cię walnę! Nawet tak nie mów. Nic się nie zmieniło. Będzie, jak przedtem – zapewnia mnie.

Kiedy wchodzimy na stołówkę, Damian jest już w środku. Siedzi w towarzystwie Kuby, Igora i Mateusza. Nie ma wolnych krzesełek obok nich, więc zajmujemy miejsca przy Rafale.

- Barbie, posłodzić ci herbatę?! – krzyczy w moim kierunku Kuba.

- Nie, dzięki! Dzisiaj pije gorzką! – odkrzykuję, na co Olga robi głupią minę. Wygląda tak, jakbym miała ochotę podnieść swoją szklankę z herbata i pobiec do niego, żeby jej posłodził. Na kilometr widać, jak ślini się na jego widok. Chyba jako jedyna jest odporna, na uroki Damiana. Może dlatego, że on jej nie lubi. Zresztą, kto w ogóle ją lubi? Sama nie wiem, która para bardziej psuje mi humor: Jolka i Damian, czy Olga i Kuba. Co prawda, ani jedni, ani drudzy nie są parą, w sensie związku. Damianowi i Joli może już niewiele brakuje. A Kuba i Olga to zupełnie inna bajka. Nie chcę nawet myśleć o tej dwójce jednocześnie. Tak, to ta para zdecydowanie bardziej mnie denerwuje. Ani trochę do siebie nie pasują. On na bank bardzo mocno się jej podoba. Wcale się nie dziwię. Jest najprzystojniejszy ze wszystkich. W tej kwestii może porywalizować tylko z Damianem. Widok ich obu jest bardzo miły, dla moich oczu.

Po śniadaniu mamy w planie ,,grupki”. Nie cierpię tej części dnia. I chyba wcale nie przez Kubę. W ogóle tego nie lubię. To takie głupie gadanie o sobie i ,,otwieranie się” na siłę. Jestem zdania, że powinno się spędzać czas, z tymi, z którymi się lubi. Gdybym tylko mogła, nie zamieniłabym z Olgą nawet słowa. Ona chyba serio nie jest zbyt lubiana. Widuję ją tylko z Marysią, no i czasami z Igorem i Kubą, co strasznie mnie irytuje.

Spotkanie właśnie się zaczyna.

- Jak wam minął wczorajszy dzień? Jak tam po występach? – zaczyna rozmowę Agnieszka – Wydarzyło się coś ciekawego u was?

- Normalna akcja, że tak. Barbie miała bardzo ciekawy wieczór – Kuba chyba jest nastawiony na to, aby mnie wkurzyć. Ale ja nie zamierzam dać się sprowokować.

- Pewnie. Wszystkie moje wieczory są ciekawe – odpowiadam spokojnie.

- No pochwal się. Nie bądź taka – kontynuuje.

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Jak to o czym? O twoim wielbicielu – zaczynamy się śmiać, a Aga i Rafała dopytują, o co chodzi. Olga i Maryśka najchętniej by mnie zlinczowały.

- To może ja wam przeczytam ten list? – patrzy na mnie i czeka kiedy wybuchnę.

- Nie zrobisz tego.

- Normalna akcja, że tak.

- Normalna akcja, że nie.

- Kuba, to list Zuzy, więc nie będziesz nam nic czytał. Możemy zaczynać? – Aga interweniuje i przechodzimy do zajęć.

Kuba przestaje mówić o liście, ale oczu ze mnie nie spuszcza. Znowu patrzy w taki sposób. Tylko, że dzisiaj zupełnie mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Pamiętam, jak na pierwszym spotkaniu grupki, powiedziałam, że lubię, jak Kuby nie ma w pobliżu. Odwołuję to. Uwielbiam, kiedy jest blisko i równie mocno lubię to jego spojrzenie. Patrzy tak, jakby nie było nikogo wokół, tylko my. Olga za moment dostanie ślinotoku. Rozumiem, że mnie nie lubi. Jest zwyczajnie zazdrosna. Bardzo mi to schlebia. Uśmiechamy się z Kubą do siebie i już mam pewność, że to będzie dobry dzień. Na koniec spotkania, Agnieszka informuje nas, że nasza grupa zajmuje się dzisiaj sprzątaniem po obiedzie.

Teraz mamy trochę wolnego czasu. Kuba podchodzi do mnie i razem wracamy do szkoły, bo spotkanie znowu mieliśmy na kocu, pod drzewkiem.

- Dlaczego chciałeś przeczytać ten list? – zaczynam rozmowę.

- Zgadnij.

- Hmmm. Bo lubisz mnie denerwować?

- Widzę, że już trochę mnie znasz.

- Chyba tak. Tylko nie rozumiem, dlaczego wkurzanie mnie, sprawia ci taką radość.

- Już ci mówiłem. Znowu powiesz, że się powtarzam. Ładnie…

- Nie musisz kończyć. Ten tekst też już znam na pamięć.

- No właśnie Barbie. To co z tą naszą randką?

- Z naszą randką? Pierwszy raz słyszę, o czymś takim, jak nasza randka - kładę wyjątkowy nacisk na słowo ,,nasza".

- To tak czy nie?

- Mówiąc randka, masz na myśli nazywanie mnie Barbie i smarowanie pianką na korytarzu? – żartuję.

- Nie. Mam na myśli to, że śpię dzisiaj w twoim pokoju. No chyba, że muszę wcześniej wygrać jakiś zakład – żartuje i patrzy mi głęboko w oczy.

- Nie musisz – sama się dziwię, że to powiedziałam. Ale jestem zadowolona, bo mam dosyć swojej niedostępności. Bardzo chciałam go zobaczyć wczoraj wieczorem. Gdybym nie wypiła tej herbaty, to pewnie przyszedłby do mnie chociaż na moment. Do czasu, kiedy Alek nie wyrzuciłby go za drzwi, oczywiście. Ale wystarczyłabym mi chociaż chwilka. Dzisiaj może w końcu się uda porozmawiać inaczej. Chociaż i tak dostrzegam już ogromny postęp w naszej relacji.

- I tak bym przyszedł – puszcza mi oczko i zostaje na dole, kiedy ja wracam na górę. Wchodzę do klasy z wielkim uśmiechem na ustach.

...

Mój pokój jest pełen dziewczyn. Śmieją się i głośno rozmawiają. Wszystkim dopisuje dobry humor. Brakuje tylko mojej przyjaciółki. Domyślam się, gdzie jest. A raczej z kim. Wiem, że muszę prędzej, czy później z nim porozmawiać i bardzo chcę to zrobić. Możliwe, że Jolka ma rację, że przeginam. Może faktycznie wszystko będzie bez zmian i nadal będziemy trójką dobrych przyjaciół. Marzę o tym. Zostawiam moje współlokatorki i wychodzę z klasy.

Na korytarzu spotykam Anitę.

- Do trzech razy sztuka – myślę i podchodzę do niej. Obiecałam sobie, że z nią pogadam i spróbuję ją pocieszyć, choć jeszcze nawet nie znam powodu jej przygnębienia.

- Hej, co słychać? – zaczynam rozmowę.

- Hej Zuzia.

- Znasz moje imię – uśmiecham się.

- Każdy tutaj zna twoje imię – jejku, nie myślałam, że jestem aż tak popularna.

- Nie wiedziałam. Nie słyszała jeszcze plotek na swój temat.

- Bo to nie są plotki. Po prostu jesteś fajna i wszyscy cię lubią. Miła, zabawna, uśmiechnięta.

- Dziękuję. Za to ty wyglądasz mi na smutną. Coś się stało, Anita?

- Oooo. Ty też wiesz, jak się nazywam.

- Pewnie, że wiem. Chcesz ze mną pogadać, czy wolisz, żebym sobie poszła? – pytam z troską.

- Zostań. – Cieszę się, że chce mi poświęcić chwilę. Może się czegoś o niej dowiem. Jesteśmy na korytarzu. Siadam na podłogę i opieram się plecami o ścianę. Jeśli i ona usiądzie, to będzie znaczyło, że serio pogadamy. Jeśli będzie stała, to niczego się nie dowiem. Usiądź, Anita. Usiądź. Chcę jej pomóc, ale ona też musi tego chcieć.

- Często widzę cię smutną – odzywam się.

- Mam smutne życie – zabrzmiało poważnie, ale dość ogólnie, a ja chcę szczegółów.

- Usiądź – powtarzam w myślach. Milczę. Nie mówię nic, bo nie chcę jej spłoszyć. Jeśli nie będę naciskać, może sama zacznie opowiadać. Wtedy ona podchodzi do mnie i siada po mojej lewej stronie. Uśmiecham się i czekam.

- Jestem brzydka, gruba i nikt mnie nie lubi – zaczyna mówić.

- Czekaj, czekaj. Po pierwsze, nie jesteś brzydka – przerywam jej.

- Jasne. Mam lustro.

- A ja mam oczy. Anita, uwierz mi, że nie mówię tego, żeby cię pocieszyć. Jesteś ładna. Nie mówię, że jesteś szczupła, bo to prawda, że masz troszkę więcej ciałka niż ja, ale to nie czyni cię brzydką. Ja na przykład, chciałabym przytyć, a nie mogę. Jestem za chuda.

- Żartujesz? Zazdroszczę ci figury. W ogóle ci zazdroszczę wszystkiego. Jesteś śliczna, masz przyjaciółkę, która cię uwielbia, podobasz się każdemu chłopakowi, a Damian spędza z tobą całe dnie.

- A widzisz go teraz ze mną?

- Teraz nie, ale za chwilę pójdziesz do niego, a ja zostanę znowu sama, bo nikt nawet do mnie nie podejdzie. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która usiadała i zapytała co u mnie? – Robi mi się strasznie smutno. Jesteśmy tu siódmy dzień, a ta dziewczyna z nikim się nie zaprzyjaźniła. Ja poznałam tu wielu wspaniałych ludzi i nigdy nie byłam sama. Ciągle coś się wokół mnie dzieje, śmieję się, wygłupiam. A ona? Ona pewnie wcale nie cieszy się, że tu jest. Jest nieśmiała i nie potrafi pierwsza zacząć rozmowy. A my wszyscy co? Nikt się nią nie zainteresował. Jestem zła na siebie, że znalazłam dla niej czas dopiero teraz. Gdybym wiedziała wcześniej…

- Jak chcesz, to nigdzie nie pójdę. Zostanę tu z tobą aż do obiadu, co ty na to? – Widzę, że Anita ma oczy pełne łez. Boję się, że za moment się rozpłacze – Hej, wszystko jest ok.

- Jesteś naprawdę dobra. Nie dziwię się, że Damian wybrał właśnie ciebie.

- Anitko, ja się tylko kumpluję z Damianem. Więc nie, nie wybrał mnie.

- Nie?? Myślałam, że…

- Podoba ci się, prawda?

- Bardzo – odpowiada szczerze.

- Myślę, że to zrozumiałe. Podoba się nam wszystkim. Taki już jest - uśmiecham się do niej.

- Jest super – mówi i odwzajemnia uśmiech – Tylko, że on nawet nie wie, że jest tu ktoś o imieniu Anita.

- Myślę, że wie. A jak nie wie, to się dowie.

- Ja wiem, że nie mam szans u kogoś takiego, jak on, ale chciałabym tylko z nim porozmawiać. Chociaż pięć minut. – Chcę już zmienić temat, bo wiem, że jak będziemy mówiły o Damianie, to nadal będzie smutna.

- Opowiedz mi coś o sobie. O rodzinie, znajomych, szkole, cokolwiek – proszę ją.

- Zuzia, ja jestem z domu dziecka – mówi Anita, a ja nie wiem, co odpowiedzieć. Jak mogłam zadać tak głupie pytanie??! To wszystko wyjaśnia. To tłumaczy ten jej ciągły smutek. Nie wiem, co powiedzieć, więc po prostu ją przytulam. Anita zaczyna płakać. Nie puszczam jej i czekam aż się uspokoi. W końcu i ja się rozklejam. Siedzimy objęte na podłodze i płaczemy. Ona coraz głośniej, a ja cichutko, wycierając nos, żeby swoim zachowaniem nie pogorszyć sytuacji. Bardzo mi jej szkoda. Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie mam pojęcia jak. Nie umiem nawet znaleźć odpowiednich słów. Nie zostawię jej samej. Muszę z nią teraz być. Siedzimy tak jeszcze kilkanaście minut. W końcu pojawia się Fibi i widząc Anitę w takim stanie prosi ją o rozmowę. Zna jej sytuacje, więc myślę, że powinna z nim pójść. Proponuje jej spacer. Oboje schodzą na dół, a ja zostaję na miejscu. Potrzebuję jeszcze chwili, żeby ochłonąć. Wycieram ręką mokre oczy, kiedy słyszę:

- Zuza, jesteś, szukam cię i szukam. Dlaczego tak siedzisz? Coś się stało? – podnoszę się z podłogi – Płakałaś?? – nic nie odpowiadam, a Damian mocno mnie przytula.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • nagisa-chan 15.03.2016
    Super super... ale dlaczego Damian ;,,,,,DDDDD czemu nie Kubuś ; ( ale nie poddam się poczekam aż Zuza z Kubą i Damian z Jolką będą ze sobą
  • NIEjestemBARBIE 15.03.2016
    :) :) podoba mi się to co napisałaś ;D
  • nagisa-chan 15.03.2016
    NIEjestemBARBIE, takie tam moje ukochane paringi, a tak wogule to kiedy następny rozdział xDDD
  • NIEjestemBARBIE 15.03.2016
    nagisa-chan Jutro rano :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania