Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 103

Jejku, w końcu wszystko jest pięknie, cudownie i idealnie. Jeśli pierwsze dziesięć dni pełnych rozmaitych przygód i emocji było po to, żeby kolejne cztery były spokoje i magiczne, to absolutnie było warto. Nawet jeśli i w tych nie zabraknie zawirowań i trudności, to i tak za nic w świecie z nich nie zrezygnuję. Teraz liczy się tylko to, że ani Kuba, ani Damian nigdzie się nie wybierają. Zostają tutaj do końca, a więc mój humor jest rewelacyjny.

Między mną, a Damianem wszystko gra i jest tak, jak przedtem. Nadal jesteśmy dla siebie ważni, chociaż on jest z Jolką, a ja przyznałam się przed samą sobą, że to Kubę chcę. Kocham te nasze słowne przepychanki. Kocham jego głos. Kocham jego oczy, jego uśmiech, jego dotyk. Jego…

- A co to za romanse w miejscu publicznym? – zagaduje nas Rafał. Nie chcę zaprzeczać i kolejny raz wmawiać wszystkim, że Kuba jest mi całkowicie obojętny. Uśmiecham się i zerkam na niego. Robi dokładanie to samo, co ja i milczy. To do niego niepodobne. Zawsze ma na wszystko ciętą odzywkę, a teraz wybrał ciszę.

- Przeszkodziłem w czymś? – Rafał jest zaskoczony brakiem reakcji z naszej strony.

- Nie, nie – mówię z uśmiechem.- I tak mieliśmy się zbierać. Mamy być przecież za moment w konferencyjnej.

- Mamy jeszcze trochę czasu. To co, może jakaś szybka fajka? – zwraca się do Kuby, a ten tylko kiwa głową w ramach potwierdzenia. – Zuza, idziesz z nami?

- Nie, idźcie sami. Spotkamy się na sali. Nie spóźnijcie się! – krzyczę, kiedy zaczynają iść w przeciwnym do mojego kierunku.

Zerkam na telefon. Zostało jeszcze osiem minut. Może zdążę wpaść do klasy. Byłoby miło włożyć suche ubranie i zerknąć w lusterko. Włosy są jeszcze wilgotne. Przeczesuję je ręką i wbiegam schodami na górę. Na moje nieszczęście spotykam Olgę.

- Jezu, Księżniczko, widziałaś jak wyglądasz? Zrób coś z sobą, bo ledwo cię poznałam. – Jej uszczypliwe odzywki chyba przestały robić na mnie wrażenie. A może mam tak dobry humor, że nic i nikt nie jest w stanie mi go popsuć. Nawet Olga.

- Księżniczka właśnie biegnie do magicznego zwierciadła – śmieję się, a ona przewraca oczami. Chwytam za klamkę i celowo mówię tak głośno, żeby usłyszała:

- Lustereczko, powiedz przecie…- Wchodzę do środka i zostawiam uchylone drzwi. – Kto? Olga? Aaaaa, żart. Dobry. – Wybucham śmiechem i zamykam drzwi.

W klasie jestem sama. Mam mało czasu, a wyglądam co najwyżej, jak Czerwony Kapturek po starciu z wilkiem. Zrzucam mokre ubrania i szybko wskakuję w suche jeansy i białą koszulkę. Teraz kolej na lusterko. Jeeej. To było starcie z całą watahą. Rozczesuję włosy i delikatnie podkreślam oczy czarną kredką i tuszem, które znalazłam w kosmetyczce Jolki. Mojej nie zdążyłabym teraz zlokalizować. Ostatnie zerknięcie. Jest lepiej.

- Lustereczko, powiedz przecie, kto jest…

- Ty Pani, ty jesteś najpiękniejsza – wzdrygam się na dźwięk jego głosu. Chyba rozbawiło go moje przedstawienie.

- Damian! Co tu robisz? – Czuję, że się rumienię. Ale dałam popis.

- Porywam królewnę. Na korytarzu spotkałem złą czarownicę.

- Ja też.

- To ruszamy w drogę.

- Zaraz, zaraz. Ja nie wiem, czy mogę Panu zaufać.

- Milady. – Skłania głowę. - Rani Pani moje uczucia.

- Milordzie. – Kłaniam się. – Obawiałam się spisku ze złą czarownicą. Wybacz. – Zabawa bardzo mi się podoba.

- Jestem w spisku z Jolką. Musimy się szybko pojawić na dole.

- Mamy jeszcze dwie minuty. Spokojnie.

- Nie do końca. Na dole jest…

- Myśliwy? Wilk? Nie. Pomyliłam bajki.

- Łowca.

- Kuba?

- Nie, Patryk.

- Co? To czemu nie mówisz od razu?

- Sama zaczęła zabawę, a teraz się wścieka. – Śmieje się tak serdecznie, że robi mi się ciepło na sercu. Uwielbiam go takiego. Radosnego, szczerego, promiennego, prawdziwego.

- Wcale się nie wściekam. Cieszę się, że nigdzie nie jedziesz.

- Już mówiłaś.

- Ale chcę się jeszcze chwilkę nacieszyć. Mogę?

- No chodź tu, na co czekasz? – Rozkłada szeroko ramiona, zapraszając mnie w objęcia. Podchodzę niespiesznie i powoli go obejmuję.

- A kim ty jesteś w tej bajce, co?

- Potworem! – krzyczy i zaczyna mnie łaskotać. Oboje śmiejemy się głośno i radośnie. Przytula mnie jeszcze raz i cicho i spokojnie mówi:

- Chyba zabrakło dla mnie roli.

- Nie może być.

- Zuzka, to nasza bajka. O takiej jeszcze świat nie słyszał. Możemy być kim tylko chcemy. – Jego głos stał się poważniejszy.

- A kim chcemy być?

- Trudne pytanie. Na odpowiedź mamy całe życie. Ja chciałbym być…Bohaterem pozytywnym.

- Czarne charaktery już zostały obsadzone. Chyba nie masz wyjścia – żartuję, choć wiem, że mówił ogólnie o życiu, nie o tej chwili, wakacjach i rekolekcjach.

- Oboje nie mamy wyjścia. Ty jesteś Księżniczką. Nigdy o tym nie zapominaj. – Piękne słowa. Jestem mu za nie bardzo wdzięczna. Cieszę się, że jest między nami w porządku. Tęskniłam za tym.

- No ile można na was czekać?! – Do klasy wpada Jolka.

- Gdzie go masz? – pytam, bo boję się, że przyprowadziła go na górę.

- Kogo?

- Patryka.

- Aaaa, poszedł już.

- A co chciał?

- W sumie to nie wiem. Nic nie zostawił. Ale chodźcie już, wszyscy są w konferencyjnej.

- Idziemy – mówi Damian i razem schodzimy na dół.

Pod salą czeka Kuba. No i mamy pełen skład. Moi ulubieni bohaterowie, mojej własnej bajki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania