Jest-Takie-Miejsce 90
Wredna. Po prostu wredna. Co ona chciała przez to osiągnąć? Widziała, że Kuba i Damian stoją za mną i ciągnęła mnie za język, abym na forum przyznała się do swoich uczuć. Cieszę się, że udało mi się w porę zamknąć.
- Ej, Barbie, kto ci się podoba??? Musi być zajebisty, skoro pozbawia szans nawet takiego romantyka – mówi Kuba z błyskiem w oku.
- Oddaliście mu tą koszulkę? – pytam, aby wymigać się od odpowiedzi.
- Ej, ej, zmieniasz temat. – Kuba nie daje się tak łatwo zbić z tropu.
- Oddaliście to takie pieszczotliwe słowo – mówi Damian, a ja już sobie wyobrażam, co tam się działo.
- Byłeś niemiły, tak? – Patrzę z wyrzutem na Kubę.
- Ja? Niemiły? Przecież ja słynę z potulności i łagodności. – Zgrywa się, wywołując uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki.
Anka wychodzi z klasy. Nie bardzo ogarniam jej zachowanie. Później sobie z nią pogadam. Chociaż, znając ją, nic z tej rozmowy nie wyjdzie. Powie, że nic się nie stało i że chciała mi pomóc w nazwaniu uczuć, bo ma dość moich przepychanek z Kubą. Czy nie ma w tym odrobiny racji? A może wszystko jest jedną wielką racją?
- Damian, powiesz jak było? – pyta Jolka, chyba czytając w moich myślach.
- No a jak mogło być? Kuba się wkurwił, rzucił mu w twarz tą koszulkę i powiedział, że jak będziemy potrzebować używanych, przepoconych ubrań, to pójdziemy do szmateksu. – Wytrzeszczam oczy i już mam ochotę rzucić się na Kubę. Obaj jednak wybuchają śmiechem.
- Żartuję, Zuza, spokojnie. Żartuję – mówi roześmianym głosem Damian.
- Uwierzyłam, bo dosłownie tak to sobie wyobrażałam – przyznaję.
- Nie było gościa – dodaje Kuba. – Ale gdyby był, to właśnie tak by to wyglądało. No może jeszcze dostałby po mordzie, za niedotrzymywanie słowa.
- Przestań już. – Proszę go, bo nie chcę, żeby tak mówił.
- Ej, Barbie, a co ty go tak bronisz? Może chciałaś sobie zachować tą koszulkę, co? – Jak on mnie wkurza. Idę w ślady Anki i opuszczam klasę.
Mam pewność, że za chwilę ktoś za mną ruszy. Kuba, czy Damian? A może Jolka? Mija kilka sekund i zza drzwi wyłania się cała trójka.
- Zuza, nie wygłupiaj się, Kuba tylko żartuje – mówi spokojnie Jola. Szok, ona go broni. To niecodzienna scena.
- On całe życie żartuje – odpowiadam i czekam na odzywkę, która pewnie zacznie się od słów, , normalna akcja”.
- Normalna akcja, że się mylisz. – Kiedy ja zdążyłam go tak dobrze poznać?
Nie mogę powstrzymać uśmiechu, więc odpuszczam. Szkoda czasu na niepotrzebną sprzeczkę, których już i tak mamy sporo na koncie. Jolka i Damian z powrotem wchodzą do klasy, zostawiając nas samych. Kuba zbliża się do mnie pewnym krokiem i już widzę ten charakterystyczny błysk w jego oczach.
- O kim mówiłaś? Hmmm? - pyta, a ja nie chcę odpowiadać.
- Nie wiem, co masz na myśli. – Wiem doskonale, dlatego udaję idiotkę.
- Nie wiesz? – Jezu, ma tak prowokujący głos, że zaraz wszystko mu wyśpiewam.
- Nie wiem – odpowiadam tak cicho, że dźwięk jest prawie niesłyszalny.
Robi kolejny krok w moją stronę i mam go na wyciągnięcie ręki, którą rzecz jasna bardzo chciałabym wyciągnąć, żeby chociaż przez moment móc go dotknąć. Oczywiście, nie mam tyle odwagi i nie robię nic. Stoję i czekam. Na co? Na kolejny krok? Niestety nie nadchodzi.
Za to nadchodzi jakiś intruz. Mamy ogromne szczęście do ludzi pojawiających się w najmniej odpowiednich momentach. Tym razem intruz nosi imię Rafała.
- Dobrze, że jesteście razem – wita nas takimi słowami. Patrzę na niego i czekam na jakąś rewelację z jego ust. Jak on zawsze mówi? Kłótnia kochanków? Tylko, że teraz wcale nie wyglądaliśmy na kłócących się. A może należy w końcu wyrzucić to słowo i zostanie po prostu, , kochanków”.
- Aga kazała was ogarnąć. – Rafał przerywa moje rozmyślanie.
- Nas? – Co znowu? Olga ma problem i potrzebujemy psychologicznej pogadanki?
- Nie was, was. Tylko nas, wszystkich, całą grupę.
- Nie mów, że mamy spotkanie. – Błagam, tylko nie to. Nie mam najmniejszej ochoty wpatrywać się w Olgę i udawać, że ją lubię i szanuję. W ogóle uważam, że całe te grupki to jakiś szajs. Gdyby wyrzucić to z programu, dzień byłby dużo przyjemniejszy.
- Nie, ale zapomniała nam przekazać, że dziś mamy dyżur. Sprzątamy łazienki i korytarze. Chyba po obiedzie.
- W porządku.
- No to już uciekam i wam nie przeszkadzam – mówi dwuznacznie z promiennym uśmiechem na ustach.
- Wcale nie przeszkadzasz – odpowiadam.
- Barbie kłamie. Spadaj – żartuje Kuba, a ja czuję mrowienie w brzuchu na samą myśl, że za moment znowu zostaniemy sami, na tym wielkim korytarzu.
- Nie spóźnijcie się na mszę! – Upomina nas i zbiega ze schodów.
No właśnie, msza. Zerkam na zegarek. Zostało kilka minut. Oznacza to tyle, że zaraz drzwi pokoi się otworzą i wyłoni się zza nich cała masa intruzów. Nie mamy czasu. Też powinniśmy już iść.
Kuba się uśmiecha i nic nie mówiąc przypiera mnie do ściany. On chyba też ma świadomość, że zostało nam niewiele czasu.
- Mam nadzieję, że mówiłaś o mnie – mówi bardzo powoli. Oczywiście, że o tobie. A o kim innym? Chyba powinnam się przyznać. Chyba chcę się przyznać. Otwieram usta, serce mi przyspiesza, a oddech staje się nie równy. Kuba jednak nie daje mi czasu na odpowiedź i chyba wcale na nią nie czeka. On doskonale wie, że gdyby Jolka nie wybuchnęła wtedy śmiechem, usłyszałby swoje imię. Obejmuje dłońmi moją twarz i zamyka mi usta…
Nie, to jeszcze nie taki pocałunek, na jaki czekam. Ale ten też był świetny. Odrywa swoją twarz od mojej i kieruje się w stronę schodów. Zostaję przy ścianie, a palce mojej prawej dłoni automatycznie dotykają warg. Pocałował mnie. Nie jak kochanek, ale jak szalony wariat. Nasze usta dotykały się przez ułamek sekundy. Ale to wystarczyło… Zamykam oczy i otwieram je, kiedy słyszę kroki. To on. Zawraca. Szybko idzie w moją stronę. Prawie biegnie. Wracamy do pozycji sprzed minuty.
- Zapomniałeś czegoś? – Zadaję najgłupsze pytanie, jakie można było w tej chwili zadać.
- Tak, zapomniałem ci powiedzieć, że mam bardzo dużo koszulek. Pachną. Niektóre nawet twoimi perfumami. Jak będziesz grzeczną dziewczynką, to jedna będzie twoja.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania