Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 135

Uśmiecham się i napawam jego bliskością. Jest spokojnie, bezpiecznie i błogo. Muszę bardzo ze sobą walczyć, żeby nie zamknąć oczu. Mój organizm domaga się snu, ale wszystko we mnie krzyczy, że taka chwila może się więcej nie powtórzyć. Chcę żeby trwała, jak najdłużej. Jest tu, obok mnie, koło mnie, ze mną. Naprawdę tu jest. Niczego więcej nie potrzebuję. Oboje jesteśmy zmęczeni. Nie potrzebujemy teraz nadużywać słów. Są zbędne. Chyba wszystko jest oczywiste. Zależy nam na sobie i w końcu przestaliśmy udawać, że jest inaczej. Po jakimś czasie wpatrywania się w siebie oboje zamykamy oczy.

Słyszę cichy dźwięk otwierających się drzwi. Powoli otwieram zaspane oczy, ale jeszcze słabo widzę. W dodatku w klasie jest ciemno. Męska postać zbliża się pewnym krokiem w moją stronę. Dopiero, kiedy jest na wyciągnięcie ręki, orientuję się, że to Damian. Siadam na materacu i szeptem pytam:

- Coś się stało?

- Musimy porozmawiać – odpowiada całkiem poważnym tonem.

- Teraz? – Jest środek nocy.

- Dłużej nie wytrzymam. Proszę, chodź ze mną.

Podnoszę się powoli, bo czuję, że ma rację. Powinniśmy pomówić o tym, co się wydarzyło. Skoro zebrał się na to teraz, to niech tak będzie. Rano, kiedy wzejdzie słońce, obojgu nam może zabraknąć odwagi. Wychodzimy z klasy i zamykamy za sobą drzwi.

Parzę na niego i jakoś nie czuję skrępowania. Nie jest mi wstyd, żal i zniknęło także poczucie winy. Wcale nie żałuję tego, co się wydarzyło. Sama siebie nie poznaję. Nie wiem, co się ze mną dzieję. Patrzę na niego i mam ogromną ochotę, go pocałować. Damian podchodzi bardzo blisko i obejmuje swoimi dłońmi moją dłoń. Szykuje się poważna rozmowa.

- Powinienem cię przeprosić, ale nie zrobię tego. Wiesz czemu? Bo ani trochę nie żałuję.

Co on gada???

- Jedyne czego żałuję, to to, że od samego początku nie postawiłem sprawy jasno. Podobasz mi się. Odkąd cię zobaczyłem. Wiedziałem, że Kuba ma świra na twoim punkcie, dlatego nie mogłem nic zrobić. To znaczy mogłem, ale nie chciałem. Musiałem zachować się, jak należy. Ale teraz mam to wszystko w dupie, słyszysz??

Kładzie dłonie na mojej twarzy i składa na moich ustach bardzo namiętny pocałunek.

Jeeeeezuuuuuu.

Coś jest nie taaaaak!!!

Nagle otwieram oczy. Moje serce bije, jak oszalałe. To tylko sen. Zuza, spokojnie. To tylko sen. Okrooopnyyy! Jak mogło mi się przyśnić coś takiego? Przecież wcale nie przyszedł mi do głowy podobny scenariusz. Wiem, że Damian jest zakochany w Jolce i że sytuacja podczas filmu była tylko chwilą słabości. Nabieram do płuc dużą ilość powietrza i trzymam je długo, bojąc się, że może mi go zabraknąć.

Układam się wygodnie i patrzę na śpiącego obok mnie Kubę. Wszystko powoli wraca do normy. Oddech się uspokaja, a serce zaczyna równo bić. Kładę rękę na jego ramieniu i delikatnie przesuwam ją wzdłuż jego ciała, zatrzymując się na dłoni, którą ściskam. Jest. Nie zniknął. Nie poszedł sobie. Damiana tu nie było i nic złego się nie wydarzyło. Nie mieści mi się w głowie skąd taki sen.

Jest Kuba. Tylko Kuba. Nic innego się nie liczy. Przesuwam leciutko kciukiem po skórze jego dłoni i dostrzegam, że się przekręca. Czuję jak ściska moją dłoń. Obudził się. Oczy ma zamknięte, ale cicho mówi:

- Ej, Barbie, a czemu ty nie śpisz? – Ma zaspany głos. Słodko.

- Miałam okropny sen. Koszmar jakiś.

- Przyśnił ci się Patryk? – żartuje i otwiera jedno oko.

- Gorzej. Damian.

- Faktycznie. To chujowy sen. Ej, ej. Czemu Damian?? – Rozbudza się i przeszywa mnie wzrokiem.

- Mówię ci, że to był jakiś koszmar. Chciał mi coś zrobić. Ale na szczęście się obudziłam.

- Ja mu dam rano. Śpiiij. – Przysuwa się bardzo blisko, tak, że nasze ciała się dotykają na całej długości. Oplata moją talię ręką i znowu zamyka oczy.

Uśmiecham się.

- Kubaaaa. Śpisz? – pytam po chwili, bo naszła mnie ochota na rozmowę.

- Normalna akcja, że nie. – Uwielbiam go. – Nie możesz zasnąć?

- Mogę. – Ale nie chcę. Chcę na ciebie patrzeć.

- Teraz ja mam ci się przyśnić, a nie on. Bo będę zazdrosny, słyszysz? – Ma tak zaspany głos, że nie ma dla mnie znaczenia, co mówi, lecz to, w jaki uroczy sposób to robi. Wszystko bym oddała, żeby móc oglądać go zaspanego, rano, w nocy, wieczorem, w południe, w sobotę, w maju, w zimę, jutro, za rok, za dwa. Przez całą wieczność.

- A tobie co się śniło? – pytam.

- Jak to co? Ty. – Uśmiecha się i całuje mnie w czoło.

Brak mi słów, żeby opisać to, co do niego czuję. Brak słów, aby określić jego wyjątkowość i niepowtarzalność.

Uwielbiam go, jak nikogo innego na świecie. Uwielbiam go tak, jak można uwielbiać tylko jedną osobę. Raz, na zawsze, bez możliwości wycofania się z tego, choćby nasza znajomość miała się posypać i zniknąć w otchłaniach przeszłości. Nie obchodzi mnie to, co się wydarzy za parę dni. Obchodzi mnie to, co dzieje się teraz. Ten czas, który nam pozostał musimy wykorzystać w taki sposób, aby mógł on nam zapewnić nadzieję na wspólną przyszłość.

Nie chcę teraz niczego analizować. Zamykam oczy. Kuba śpi. Oddycha spokojnie. Gładzę go delikatnie po twarzy. Jest najprzystojniejszym mężczyzną na ziemi. Nawet teraz, kiedy nie widzę jego brązowych, błyszczących oczu, które tak bardzo kocham. Całego go kocham.

Następne częściJest-Takie-Miejsce 136

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania