Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 128

- Normalna akcja, że przecież mówię.

- Zaskoczyliście mnie. Myślałam, że…

- Się nie lubimy? – Kuba wchodzi Agnieszce w słowo. Jest wyraźnie rozbawiony sytuacją.

- No tak. – Animatorka podziela nasz dobry humor.

- Wcale nie powiedziałem, że ją lubię – żartuje Kuba i puszcza mi oczko.

- Dokładnie. Wcale tak nie powiedział – śmieję się, a on podchodzi bliżej i szepce mi do ucha:

- Ej, ej. Przecież powiedziałem. Zapomniałaś?

- Dobra, to ja może pójdę jeszcze raz pogadać z Olgą. – Aga chyba widzi, że wolelibyśmy zostać sami. Kiedy idzie w stronę szkoły, postanawiam troszeczkę się z Kubą podroczyć.

- Zapomniałam.

- To może ja ci przypomnę. – Znowu używa tego prowokującego tonu.

- Może...- odpowiadam i już sobie wyobrażam w jaki sposób mógłby to zrobić.

- Powiedz mi, czy to jest takie dziwne, że cię lubię? – Uśmiecha się i kładzie ręce na moich biodrach.

- Nieee. Dziwne jest to, że ja lubię ciebie – śmieję się i patrzę mu głęboko w oczy.

- Nie, nie, nie. To akurat jest…

- Normalna akcja? – Kończę za niego.

- Szybko się uczysz.

- I szybko biegam – mówię i zaczynam uciekać. Nie chcę żeby zabrakło między nami tego, co było do tej pory. Kuba rusza za mną, a ja już wiem, że akurat to się nie zmieni.

Razem dobiegamy pod stołówkę. Przed wejściem czeka na nas Damian. Uśmiecham się, ale to się bardzo szybko zmienia. Jeeeej, coś dziwnego wisi w powietrzu. Chłopaki posyłają sobie takie spojrzenia, jakich jeszcze u nich nigdy wcześniej nie widziałam. Damian jest jakiś zamyślony, a Kuba rozchyla usta ze złości. Żaden się nie odzywa. Musiało się wydarzyć coś, o czym nie wiem.

- Co jest? – pytam, ale nie dostaję odpowiedzi.

Kuba wymija Damiana i bez słowa wchodzi do środka.

- O co mu chodzi? – zadaję kolejne pytanie, licząc na to, że teraz, kiedy zostaliśmy sami, czegoś się dowiem.

- Chodź. – Skinieniem głowy pokazuje mi, że chce, żebyśmy także weszli do stołówki.

- Nie chcesz gadać?

- Chcę.

- Ale nie o Kubie?

- Możemy o Kubie. Chodź, bo nie będzie wolnych miejsc. I tak pewnie jesteśmy spóźnieni.

Odpuszczam i przekraczam próg. Damian wchodzi zaraz za mną. Jest już po modlitwie. Miał rację, spóźniliśmy się. Od razu dostrzegam Kubę, a konkretnie Kubę siedzącego obok Olgi. Jeszcze przed chwilą słyszałam, że się pakuje. A teraz co? Przyszła sobie na kolacje, bo się zmęczyła dźwiganiem jeansów? A ten musiał usiąść akurat koło niej?? Nie podoba mi się to. Odwracam wzrok, bo nie chcę psuć sobie humoru, który chcąc, nie chcąc i tak się pogorszył.

Jolka macha do nas i pokazuje, że zajęła nam miejsca. Oboje z Damianem siadamy przy jednym stoliku, obok mojej przyjaciółki.

- A ten debil co? Nadal cię wkurza, używając do tego Olgi? – odzywa się Jolka, a ja nie wiem, co jej powiedzieć.

Że się pogodziliśmy? Że nie jest debilem? Że Olga wyjeżdża? Że Kuba…mnie pocałował?? Że pojęcia, kurwa, nie mam, co znowu robią razem?!!

Nie odpowiadam nic. Przenoszę wzrok na kanapki. Sięgam po jedną i zaczynam jeść. Ulżyłoby mi, gdyby Olga naprawdę stąd wyjechała. Wcale nie byłoby mi przykro. Zerkam na nich i widzę, że rozmawiają. Mam nadzieję, że nie przekonuje jej, żeby została…

- Chciałaś pogadać o Kubie – mówi cicho Damian i jestem pewna, że jak nikt inny zna myśli, które teraz krążą mi po głowie.

- Chyba zmieniłam zdanie – odpowiadam zrezygnowana i biorę duży kęs kanapki.

Patrzymy na siebie i wiem, że nie muszę niczego tłumaczyć.

- Słyszałem, że wyjeżdża – mówi po chwili.

- Ja też. Ale chyba zmieniła zdanie.

- A może po prostu zgłodniała?

- Może.

- Co wy się tak nie lubicie?

- Proszę cię. To ona od samego początku nie cierpi mnie. Była do mnie jakaś uprzedzona.

- A ty pałasz do niej sympatią?

- Oczywiście, że nie. Pewnie, że jej nie lubię, ale sama sobie na to zapracowała.

- Kuba?

- Skoro już o nim mowa, to powiedz, o co wam poszło.

- O ciebie.

- Co??

- O ciebie – powtarza, upewniając mnie, że nie przesłyszałam się za pierwszym razem.

- Już mu wszystko wyjaśniłam. Opowiedziałam o akcji z łazienką, telefonem i Anką.

- Pomogło?

- Myślałam, że tak.

- Na mnie ciągle się wścieka. Nadal myśli, że my…Że się nie tylko lubimy.

- A nie ma racji? – żartuję. – Ja na przykład ciebie to nawet, powiedziałabym…uwielbiam. – Cmokam powietrze, bo mam ochotę troszkę się powygłupiać. Robi to samo, po czym oboje zerkamy na Jolkę. Siedzi naprzeciwko i jest zajęta jedzeniem. Nie słyszała naszej rozmowy. Posyłamy sobie wymowne uśmiechy i wracamy do rozmowy.

- Nie przejmuj się. Kubie przejdzie. – Próbuję jakoś pocieszyć Damiana.

- Ale ja się wcale nim nie przejmuję. Za dobrze go znam.

Chyba nie mam powodu do zmartwień. Nie pokłócili się. Chodziło tylko o to całe dziwaczne nieporozumienie, które na szczęście już zostało wyjaśnione.

Naszą rozmowę nagle przerywa efektowne wyjście Olgi ze stołówki. Całą siłą odepchnęła krzesełko, na którym jeszcze przed chwilą siedziała i dosłownie wybiegła na zewnątrz. Patrzę na Damiana, oboje robimy wielkie oczy i pojęcia nie mamy, o co chodzi. Od razu szukam wzrokiem Kuby. Siedział najbliżej niej, więc na pewno wie, co się stało. Kiedy nasze oczy się spotykają, pytam bezgłośnie:

- Coooo??

W odpowiedzi puka się w głowę i kieruje spojrzenie w stronę drzwi, mówiąc mi tym, że podobnie jak, ja ma Olgę za nienormalną.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania