Jest-Takie-Miejsce 79
Co on gada?? Jakie oświadczyny? Teraz to ja zatracam się w marzeniach. Najlepsze jest to, że gdyby teraz klęknął i zapytał, czy chcę, to bez najmniejszej chwili zawahania bym się zgodziła. Co ja gadam? Przecież nie musiałby klękać. Wystarczy, że by chciał. Ja chcę. Jego. Tylko jego. Zawsze jego.
- Nie żartuj tak, bo jeszcze się zgodzę i co? – mówię, żeby rozluźnić atmosferę.
- Przekonajmy się. – No cały Kuba. Nie puszcza mojej ręki i przyklęka na jedno kolano.
- Jaki wariat – śmieję się i ciągnę go, próbując podnieść. Ludzie idą na stołówkę, a on urządza takie przedstawienie. Odruchowa zamykam oczy, ale po chwili je otwieram. Kuba nic nie mówi i rozbawiony wstaje.
- Miałaś się zgodzić i co?
- A ty miałeś poprosić.
- No przecież proszę. – Klęka jeszcze raz, a ja zaczynam się głośno śmiać. – Normalna akcja, że musisz się zgodzić.
- Na co? – pytam, bo chyba chcę coś usłyszeć.
- Hmmm, na początek proszę, żebyś się na mnie nie obrażała.
- Zgadzam się, ale weź już wstań, proszę cię – mówię rozbawiona i znowu walczę z jego ręką.
- Czekaj Barbie, to nie koniec.
- A możesz prosić na stojąco?
- Mogę. – Podnosi się i ruszamy do przodu.
- No to słucham. Jakie masz jeszcze życzenia?
- Mam życzenie, żeby ten pajac w koszuli nie zrobił na tobie wrażenia.
- Oooo. Tego chyba nie mogę obiecać.
- Jak to nie? Obiecuj. I to zaraz.
- No ale to zależy od tego, co będzie miał mi do powiedzenia.
- To ty chcesz z nim gadać? – Robi wielkie oczy i nie przestaje się wygłupiać.
- Nie mogę tak po prostu olać jego oświadczyn. Będę musiała chociaż obiecać, że się zastanowię. – Droczę się z nim.
- Ej, ej. Nie zapominaj, że już przyjęłaś moje.
- Jaaa? Kiedy? Jak na razie to zgodziłam się na ciebie nie gniewać.
- Normalna akcja, że dobrze powiedziałaś. Jak na razie. Czyli co? Mam klękać trzeci raz?
- Nie, nie. Nie trzeba.
- To idziemy. Panu w koszuli ładnie podziękujemy i ruszamy na kolację, tak?
- A może on wcale nie czeka na mnie – mówię, choć mam wrażenie, że dokładnie tak jest.
- No tak. Już ustaliliśmy, że tym razem na mnie, bo mam ładną koszulkę – śmieje się.
Już tylko kilka kroków dzieli nas od Patryka. Stoi nieporuszony i dopiero, kiedy jesteśmy obok, zerka w naszym kierunku.
- Cześć – odzywam się pierwsza, bo nie chcę, żeby mu było głupio. I tak pewnie się stresuje. Jest bardzo wstydliwy. Już nie raz to udowodnił. Obecność Kuby pewnie nie dodaje mu odwagi.
- Cześć Zuzia. Ładnie wyglądasz – odzywa się i od razu posyła mi komplement.
- Dziękuję. Ty też całkiem nieźle. Wyglądasz tak…Elegancko – odpowiadam pochwałą na pochwałę i wywołuję uśmiech na jego twarzy.
- No tak. Bo pomyślałem, że w końcu czas, żebym się odważył i sam dał ci list, a nie ciągle prosił twojego przyjaciela.
- List? – Słyszę głos Kuby, który w końcu włącza się do rozmowy. – Który to już z kolei? Naprawdę nie zrozumiałeś przesłania? Zuza nie jest zainteresowana, nie odpowiada na twoje listy i co najważniejsze…Jest moja. – Chwyta mnie za rękę i uznaje rozmowę za zakończoną. Patryk patrzy na mnie, oczekując, że coś powiem. Tylko co? Potwierdzić? Zaprzeczyć?
- Przepraszam, muszę iść na kolację – mówię to, co wydaje mi się najbezpieczniejsze.
- W porządku. Smacznego.
Chłopak rezygnuje, a ja i Kuba wchodzimy do środka. Czuję się głupio. Nie chcę, żeby mu było przykro. Od początku mówiłam, że nie jestem zainteresowana i to się nie zmieniło, ale…
- Kuba, daj mi minutę. Zajmij miejsce, a ja zaraz dołączę. Muszę to załatwić raz na zawsze.
- Iść z tobą?
- Nie. Już powiedziałeś wystarczająco. Dam radę.
- Normalna akcja, że ustawiam stoper na minutę. Jak nie wrócisz to ja to załatwię raz na zawszę. – Uśmiecha się i pozwala mi zawrócić.
Wychodzę szybkim tempem na dwór. Mam nadzieję spotkać chłopaka. Sama jeszcze nie wiem, co powiedzieć. Po prostu wiem, że muszę zrobić cokolwiek.
- Patryk, zaczekaj! – wołam go, a on na dźwięk mojego głosu, od razu się zatrzymuje.
- Zuzia? Nie poszłaś na kolację?
- Poszłam, to znaczy idę. Za chwilę. Przepraszam. – To co mówię jest tak chaotyczne, że sama się nie ogarniam.
- Za co? Nie masz za co przepraszać.
- Mam i naprawdę przepraszam. Za zachowanie Kuby, za zachowanie Damiana i Joli i ich zabawę w swatkę. Za siebie też przepraszam.
- Przecież nie zrobiłaś nic za co należałoby przepraszać. Daj spokój.
- Patryk, jesteś bardzo miły, sympatyczny i ogromnie mi schlebia twoje zainteresowanie moją osobą, ale…
- Nie musisz kończyć, rozumiem. Nie podobam ci się.
- To nie w tym rzecz. Kuba jest wariatem, czasem nawet chamem. Bezczelnym i aroganckim. Ale cholernie mi na nim zależy.
- Wiem.
- Skąd? Sama udaję przed całym światem, że to nieprawda, a ty wiesz?
- Wiesz co cię zdradza? Spojrzenie. Chciałbym żebyś chociaż raz spojrzała na mnie tak, jak na niego. Rozumiem. Idź na tą kolację.
- I jest ok? – pytam, bo chcę mieć pewność.
- Tak. Dam radę. I nie będę pisał więcej listów. – Uśmiecha się, a ja odpowiadam mu tym samym.
- Mam fajną koleżankę. – Puszczam mu oczko, a on zaczyna się śmiać.
- Pomyślę. Jakby co, to wiem, gdzie cię szukać. Trzymaj się.
- Ty też.
Żegnam się z nim i wracam na stołówkę. Tam czeka mnie kolejna niespodzianka. Widzę, jak Olga idzie w kierunku Kuby. Od razu ruszam za nią. Zamierza zająć miejsce obok niego, ale obie słyszymy jego odpowiedź:
- To miejsce jest zajęte.
- Nie widzę rezerwacji. Niby dla kogo? – pyta oburzona i mając gdzieś słowa Kuby, rozsiada się wygodnie.
- Dla księżniczki – mówię radośnie, ale nie zamierzam się z nią szarpać. - Ma ktoś długopis?! – krzyczę. Kuba się uśmiecha, a Jola pyta:
- Zuza, a po co ci długopis na kolacji?
- Kucharki zapomniały zaznaczyć, że tu siedzi księżniczka – śmieję się do przyjaciółki, a Olga przewraca oczami i uparcie siedzi na moim krzesełku. No nic. Skoro jestem księżniczką, to muszę się zachować po królewsku. Odpuszczam. Zajmuję miejsce obok Damiana, przy stoliku naprzeciwko.
- Wpuściłaś taką nieokrzesaną damę na swój dwór? – żartuje przyjaciel, a ja sięgam po kanapkę.
- To wszystko wina tego, że jest tylko jeden rycerz. – Robię aluzję do naszej porannej rozmowy.
- Zajęte? – Słyszę głos Kuby. Tak! Na to właśnie liczyłam. Szkoda, że Olga siedzi tyłem do mnie, bo bardzo bym chciała zobaczyć jej minę.
- Tak, dla księcia. Znasz jakiegoś?
- Jednego. – Całuje mnie w rękę, a ja rozpływam się z radości. To jest zdecydowanie kolacja, o jakiej marzyłam.
Komentarze (12)
Będzie dzisiaj następna ???
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania