Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 116

Przed rozpoczęciem mszy spędzam z przyjaciółmi same piękne chwile. Kuba nie podnosząc głowy z moich kolan, unosi do góry telefon i pokazuje mi zdjęcia, które przed chwilą robiliśmy. Oglądam je uważnie, a uśmiech nie znika mi z twarzy. Oboje wybuchamy śmiechem, kiedy na ekranie pojawia się Jolka, z najgłupszą miną na świecie.

- Z czego się śmiejecie? – pyta od razu.

- Z ciebie – przyznaje Kuba i pokazuje jej zdjęcie.

- O Boże! Skasuj to! – krzyczy rozbawiona.

Damian się przysuwa i też chce zobaczyć, z czego mamy ubaw, ale Jolka zasłania mu rękoma oczy.

- Nie patrz na to!

- Dlaczego? – Jeszcze nie widzi tego zdjęcia, a już się śmieje ze swojej dziewczyny.

- Kuba, skasuj to! – żąda Jolanta i nadal siłą przytrzymuje Damiana, aż w końcu oboje lądują na kocu.

- Ok, ok, w porządku. Już skasowane. – Kłamie. Uśmiecha się do mnie ukradkiem i wracamy do oglądania dalszych dziwacznych min całej naszej czwórki. Kuba szybko zmienia fotografie, bo wszystkie są podobne i równie głupie. Zatrzymuje się dopiero na zdjęciu, od widoku którego robi mi się ciepło.

Ja i on. On leżący w takiej pozycji, jak teraz, a ja pochylona się nad nim, patrzący sobie w oczy. Bajka.

- Moje ulubione – mówi, kiedy ja myślę dokładnie o tym samym.

Fibi rozpoczyna mszę. Wszyscy się podnosimy i śpiewamy pieśń, do melodii przygrywanej na gitarze, przez jedną z animatorek.

, , Przyjdź Panie, przyjdź, czekamy dziś, do naszych serc, do naszych dni. Niech spłynie Twoja łaska i niech wypełni mnie, bo nadszedł czas, by cały świat poznał Cię. Tyś Królem jest, Tyś Królem jest. Wołamy, przyjdź. Wołamy, przyjdź.”

Msza jak zwykle jest cudowna i wyjątkowa. Kazanie mocne, z dobrym przekazem. Fibi w trakcie ogłoszeń informuje nas, że zbliża się punkt kulminacyjny naszych rekolekcji, mianowicie, modlitwa wstawiennicza. Aby się w pełni do niej przygotować, każdy z nas musi skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania. Dzisiaj! O łał! Dzisiaj.

Fibi ogłasza czas wolny do końca dnia. Mamy go poświęcić na rachunek sumienia i dobrą, szczerą spowiedź. Oznacza to, że w programie mamy jeszcze tylko obiad i kolację.

Spowiednikami będą księżą z naszej szkoły, Fibi, Janek i Alek. Każdy ma prawo wyboru. Jak zapowiadano wcześniej nie będzie żadnego konfesjonału, a spowiedź będzie swego rodzaju rozmową.

Mimo tego, że mamy czas wolny, czuję, że ten dzień będzie wyjątkowo intensywny. W towarzystwie Jolki wracam do szkoły.

- Boję się – słyszę przyjaciółkę.

- Nie ma czego. Byłaś masę razy u spowiedzi.

- Ale nie takiej.

- Zobaczysz, że będzie fajnie.

- A ty się w ogóle nie stresujesz?

- Może troszkę, ale wiem, że będę zadowolona.

- Do kogo chcesz pójść? Ja chyba do Janka.

- Myślę, że do Fibiego, jeszcze zobaczę. Wiesz co? Pogadamy o tym później. Chcę złapać Ankę i spróbować się czegoś dowiedzieć.

- Ok, może tobie się uda coś z niej wyciągnąć.

Zostawiam Jolę z tyłu i podbiegam do idącego kilka metrów przede mną Krzysia.

- Hej! Widziałeś może Anię?

- Hej. Nie, ale cieszę się, że ciebie w końcu widzę.

- Wiem, wiem. Chcę się zrehabilitować. Co powiesz na gorącą herbatę i twoje ulubione ciasto drożdżowe?

- Pewnie, z tobą zawsze i wszędzie.

- To co? Za piętnaście minut? – Krzysiu w ramach potwierdzenia porusza głową. – Pójdziemy do sklepu. Dzisiaj zjem niekradzione – żartuję i oboje w dobrych humorach wchodzimy do szkoły. Umawiamy się, że spotkamy się przed szkołą i razem pójdziemy na zakupy.

Teraz chcę znaleźć Ankę. Ta sprawa nie daje mi spokoju. Dlaczego zachowuje się tak dziecinnie? Wchodzę do naszego pokoju, ale tam jej nie zastaję. Wracam z powrotem na korytarz i mam wielkie szczęście, bo dostrzegam ją na schodach. Czekam na nią i kiedy jest już obok, zaczynam:

- Idziesz ze mną do łazienki?

- Idę. Przygotowana do spowiedzi? Do kogo pójdziesz? – zagaduje mnie.

- Raczej do Fibiego, a ty?

- Ja chyba też. – Uśmiecha się i obie wchodzimy do toalety. Wcale nie chce mi się siku, po prostu nie chciałam o tym mówić na korytarzu. Nie o spowiedzi, rzecz jasna, o Damianie.

- Anka, co to za akcja z tą rozmową z mamą? – pytam całkiem poważnie, a ona zaczyna się śmiać.

- Jolka się poskarżyła?

- Wiesz, że nie o to chodzi. Dlaczego tak powiedziałaś?

- Ojejku, nic już nie można powiedzieć, bo zaraz jest problem.

- Przestań.

- Ty przestań. – Anka próbuje wyjść, ale staję w drzwiach.

- Nie puszczę cię, dopóki nie powiesz, co jest grane.

Anka milczy, a ja się zaczynam denerwować. Znamy się całe życie, a ona nie potrafi się przyznać, że Damian zwyczajnie się jej podoba. Robi głupie miny i wyprowadza mnie tym z równowagi.

- Dlaczego powiedziałaś mamie, że jestem zakochana w Damianie?!! – krzyczę, bo tracę cierpliwość.

Na nic się to zdaje, bo Anka nie przestaje się uśmiechać. Wchodzi do kabiny. Sika w takim momencie. Olewa mnie totalnie. Wiem, że niczego się od niej nie dowiem, ale mimo wszystko czekam aż wyjdzie.

Myje ręce i mówi:

- Jezu, Zuza, obie jesteście przewrażliwione. To był tylko żart.

Nie ma sensu ciągnąć tej gadki. Idę na dół, bo rozmowa z Krzyśkiem będzie dużo przyjemniejsza. Kiedy schodzę ze schodów, zauważam Kubę i od razu poprawia mi się humor.

- Hej! Gdzie idziesz? – pytam, a on nie odpowiada i mija mnie bez słowa. – Kuba, co jest? – Nie mam pojęcia, co się stało. Zatrzymuje się, odwraca w moją stronę i posyła mi lodowate spojrzenie. Nigdy wcześniej nie patrzył na mnie w taki sposób. Zastanawiam się, co zrobiłam nie tak, a on najzwyczajniej w świecie wchodzi do pokoju i zamyka za sobą drzwi. Przechodzi mnie dreszcz i jedyne, co czuję oprócz zimna, to wilgotne oczy i ukłucie w sercu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania