Poprzednie częściJest-Takie-Miejsce 1
Pokaż listęUkryj listę

Jest-Takie-Miejsce 27

Patrzę na nich, aż znikają mi z oczu. Wracam do pokoju. Tylko z nią pogada i wróci. Na pewno. Przecież powiedział, że później się spotkamy. Tylko kiedy właściwie będzie to później? W środku zastaję tylko Olę.

- Hej. Słyszałam, że adorator znowu się odezwał – śmieje się do mnie.

- A tym razem od kogo?

- Tym razem sama widziałam, jak wręczał Damianowi list.

- Ja nawet nie wiem, jak on wygląda.

- Nie jest brzydki. Bardzo wysoki, brunet, szczupły. Twarz ma całkiem ładną.

- Mam nadzieję, że już odpuści.

- Odpisałaś mu?

- Właściwie to… Kuba odpisał – uśmiecham się, jak sobie tylko przypomnę, w jakim stylu to zrobił.

- Kuba???

- Mhm.

- Czy ja o czymś nie wiem? – pyta i porusza znacząco brwiami.

- Nic cię nie ominęło. No może trochę. Damian dał mi list i akurat wtedy przyszedł Kuba. Otworzyłam, wszyscy przeczytali, a Kuba o nic nie pytając odpisał po swojemu i dał Damianowi, żeby zaniósł temu chłopakowi.

- Wiesz chociaż, co napisał??

- Tak w skrócie było to coś w stylu: Daj mi spokój, bo mój chłopak zrobi ci krzywdę, jak napiszesz jeszcze jeden list – śmieję się.

- Twój chłopak? Że niby on? – Ola jest rozbawiona.

- Nie mam pojęcia, co on miał na myśli, ale mam nadzieję, że zadziała.

- Nieźle.

- No nieźle, nieźle. Też byłam zdziwiona.

- Kuba jest za-je-bis-ty! Za to, co zrobił lubię go jeszcze bardziej.

- Ja chyba też – przyznaję – Żałuj, że cię przy tym nie było.

- No bardzo żałuję. Zuzka, muszę ci coś powiedzieć. Coś, co przypadkiem usłyszałam.

- No dawaj – zabrzmiało poważnie, jestem ciekawa, co to takiego.

- Chodzi o Kubę właśnie. A dokładniej o Olgę i Kubę - na te słowa serce mi przyspiesza - Zakochała się w nim.

- Nie trudno się domyślić. Za każdym razem dostaje ślinotoku na jego widok. – Nie chcę nawet myśleć o tym, że są w tej chwili razem.

- Ona chce mu o tym powiedzieć.

- Co??

- Usłyszałam, jak mówiła Marysi, że teraz albo nigdy. Nie jestem pewna, czy zrozumiałam dobrze, ale mówiła też coś, że jak da jej kosza, to ona jeszcze dziś wraca do domu.

- Fuck! – żebym wiedziała, że to taki temat będą poruszać, to wymyśliłabym coś, żeby nie szedł.

- Co? Dziwisz się, że jest taka szalona?

- Dziwię się, że ja jestem szalona. Byłam z Kubą, ona podeszła z miną zbitego psa i prosiła żeby z nią pogadał. Myślałam, że coś się stało. On powiedział, że później, ale nalegała, więc co powiedziałam? Powiedziałam IDŹ. I poszedł.

- Czyli jednak się odważyła to zrobić.

- Wiedziałam, że jej się podoba, ale nie sądziłam, że mu o tym powie... I jeszcze zaszantażuje, że inaczej wraca co domu. Chociaż… pocałowała go w usta, żeby mnie wkurzyć, więc mogłam się wszystkiego spodziewać.

- Kuba jest przystojny, taki bad boy z niego. Na pewno podoba się wielu dziewczynom. Ale ty się nie masz co martwić. Ja ślepa nie jestem, widzę, jak na ciebie patrzy. Od początku widzi tylko ciebie. Okazuje to trochę w niecodzienny sposób, ale jak na was patrzę, to od razu się uśmiecham. Olgi nie bierz do głowy.

Wracają Jolka i Damian.

- I jak poszło? – pytam od razu.

- Zuza!! On chyba serio się zakochał – piszczy moja przyjaciółka – Byliśmy tam u niego, przy nas przeczytał list i zrobił się taki smutny. Ciągle myślał, że to Damian jest twoim chłopakiem, ale sprostowaliśmy sprawę. Pytał mnie o radę, co ma zrobić.

- Prosiłem ją, żeby nie przeginała – wtrąca Damian.

- Co zrobiłaś???

- Oj, zaraz co zrobiłaś. Powiedziałam, że takie listy nie robią na tobie wrażenia i że musi się bardziej postarać.

- Jolka! – krzyczę.

- Mów dalej – śmieje się Damian.

- Co jeszcze?

- No jeszcze na przykład zasugerowałam, że lubisz kwiaty.

- Po co ją tam zabrałeś?! – pytam Damiana.

- Zuza, nie panikuj! Kuba się nie dowie, a nawet jeśli, to jak pobędzie trochę zazdrosny, to nic mu się nie stanie. Zobaczysz komu bardziej na tobie zależy.

- Już nic nie mów – proszę przyjaciółkę i kładę się bezsilna na materac. Jolka idzie za mną i oczywiście kładzie się obok.

- Zuzka, będzie śmiesznie – patrzę na Damiana, który chyba nie podziela jej entuzjazmu.

- Co jest w tym śmiesznego? No powiedz mi, co jest zabawnego w robieniu nadziei chłopakowi, skoro od początku wiesz, że nic z tego nie będzie? No wytłumacz mi.

- Nie dramatyzuj.

- Damian, weź ją, bo zaraz jej coś zrobię – proszę, a Damian siada pomiędzy nami i obu nam zatyka rękoma usta.

- Ciiiiiiii. Teraz ja mówię. Jola troszeczkę go nakręciła. To znaczy nie zniechęcała go – uśmiecha się – Chciała go pocieszyć, a skończyło się na tym, że on teraz myśli, że naprawdę ma jakieś szanse. Zuza ciiiii. Kubie lepiej nie mówmy – śmieje się – Jak napisze coś jeszcze i go spotkam, to wybije mu to z głowy.

- A nie…- próbuję coś powiedzieć, ale nadal czuję jego dłoń na swoich ustach. Zabiera rękę – A nie mogłeś dzisiaj mu tego wybić z głowy??

- Wziąłby nas za debili – oboje się rżą, a ja się boję nawet pomyśleć, co tam się działo.

- Jesteście debilami! – mówię i w końcu sama zaczynam się śmiać.

Kontynuujemy nasze wygłupy, przewracając się we trójkę na materacach.

Staram się nie myśleć o rozmowie Kuby z Olgą. Powtarzam sobie:

- Zuza nie myśl, to nic takiego. Przecież dobrze się bawisz z przyjaciółmi. Ale jakoś nawet oni nie potrafią ustawić moich myśli do pionu. Pogada z nią tylko i znów go zobaczysz. Powie jej, że ma się wypchać. Na pewno użyje słów ,,Normalna akcja, że zwariowałaś. Nic z tego. Olga, zapomnij."

Nie myśl.

To potrwa tylko chwilkę. Kilka minut. Nie będą przecież rozmawiać godzinami. Bo po co? Bo o czym?

Nie myśl.

Jezuuu. Przecież znam już trochę Kubę. Nie wierzę, że powie ,,Nic z tego” i zakończy temat. Myślę, że postara się to jakoś załagodzić.

A miałam nie myśleć.

Matko, ja cały czas zakładam, że on spuści ją na drzewo. A jak ona mu się podoba?? Co wtedy??

Nie, nie, nie.

Nie ma opcji.

- Zuuuzaaa! – przywołuje mnie do porządku Jolka. Chyba odleciałam.

Koniec. Już starczy.

- Musimy już iść na mszę – przypomina Damian.

- Tak. Idziemy na mszę. Jestem gotowa – mówię i podnoszę się z materaca.

- Może spotkamy Patryyyka – a ta znowu swoje.

- Módl się, żeby nie.

- Dlaczego??

- Nie zaczynaj. Znasz moje zdanie na ten temat.

- Ok, ok. Już nic nie mówię – ciekawe jak długo? Rozczesuję włosy, zerkam w lusterko i wychodzę z klasy. Kiedy docieramy do kaplicy, Kuby i Olgi jeszcze nie ma w środku. Wchodzą dopiero, kiedy msza już trwa. Długo im zeszło. Siadają obok siebie. Zerkam na nich i próbuję oczytać z ich twarzy, jak potoczyła się rozmowa. Mają dość poważne miny. Kuba nawet nie spojrzał w moim kierunku. Z Olgą też nie ma żadnego kontaktu wzrokowego. Nic do niej nie mówi, nie uśmiecha się, nie dotyka jej. Patrzą na siebie dopiero, kiedy Fibi mówi ,,Przekażmy sobie znak pokoju”. Dziwi mnie to, co widzę. Nie przytulają się. Olga wyciąga do niego rękę i się uśmiecha. On odwzajemnia uśmiech, ściska jej dłoń i idzie dalej. Czuję wyraźną ulgę. Chyba się dogadali. Pewne jest to, że nic między nimi nie ma. Inaczej na pewno by to okazali. Przestaję już szukać ich wzrokiem, bo następuje ożywienie, jak zawsze w tym momencie. Każdy się przemieszcza i z radością przytula znajomych, przyjaciół, bliskich. Ten moment w ciągu całego dnia jest bardzo ważny. Czasami nie trzeba słów. Często dużo więcej można powiedzieć w inny sposób.

W końcu znajduję się w jego objęciach. Nic nie mówi. Przytula mnie, bez wypowiadania żadnej formułki. Ja też milczę. To inny rodzaj przytulenia, niż te, które mamy już na koncie. Ten uścisk mówi: ,,Hej Barbie. Jesteś bezpieczna. Właśnie tu, w moich ramionach”. Dopiero teraz naprawdę czuję, że zależy mi na tym wariacie. Nie jestem zbyt dobra w nazywaniu uczuć. Wiem tylko, że to są ramiona, w których chcę teraz być. Żadne inne mnie nie interesują. Do tej pory mówiłam sobie, że go lubię. Ale to nie najlepsze określenie. To niewystarczające. To nieopisujące faktycznego stanu rzeczy. Ja nie tylko go lubię. Ja lubię go lubić. Chyba właśnie przestaję przed tym uciekać.

Msza dobiega końca i znowu mamy chwilę dla siebie. Podchodzi do mnie Ola i mówi:

- Olga już spakowana? – bardzo lubię tą dziewczynę. Mam pewność, że nasza znajomość potrwa dużo dłużej, niż do końca wakacji.

- Mam taką nadzieję! – śmiejemy się i razem idziemy do pokoju. Opowiada mi o swojej relacji z Robertem. Teraz to ona mówi, a ja słucham. Bardzo lubię spędzać czas w jej towarzystwie.

Po jakimś czasie do klasy wchodzą Jolka, Anka i Kaśka. Jolka się przebiera, co Kasia oczywiście komentuje słowami:

- Jaka ładna bluzka. Pasuje ci ten kolor. – Od razu patrzę na Ankę. Jej mina jest bezcenna.

- Co nie? Piękna – śmieje się z siostry i jej fanki.

Myślę o Anicie. Chcę ją znaleźć i zapytać, jak się czuje. Spotykam ją w łazience. Nie jest sama, akurat rozmawia z Martą. Nawet się uśmiecha. To bardzo miły widok. Marta opuszcza toaletę, a ja wtedy pytam:

- Jak tam? Chcesz pogadać? – Oczywiście, że chce. Zapewnia mnie, że jest już lepiej i dziękuje mi za wcześniejszą rozmowę.

- Masz śliczny uśmiech. Powinnaś zdecydowanie częściej się uśmiechać – mówię, a Anita nic nie odpowiada, tylko najzwyczajniej w świecie się do mnie przytula.

Na kolację idę z Jolką, Anką i Damianem. Nic nowego. Zajmujemy wolny stolik. Kuba, Igor i Mateusz siadają przy innym. W końcu pojawia się i Olga.

Nie siadaj koło niego. Nawet nie próbuj.

Nooo. Zajmuje krzesełko pomiędzy Marysią, a Agnieszką. Przez całą kolację nawet nie zerka w jego stronę.

- Myślałam, że w końcu poznasz Patryka. Może będzie stał pod stołówką. Jak myślisz? – Kiedyś jej coś zrobię. Uśmiecham się i odpowiadam:

- Jak będzie stał, to ty z nim będziesz gadała, nie ja. To twoja sprawka, naobiecywałaś mu Bóg wie czego.

- Chciałam dobrze.

- Ja wiem. A wyszło aż za dobrze – bardzo ją kocham – Ja nawet nie wiem, jak on wygląda, więc będziesz musiała mnie ostrzec, jeśli faktycznie się pojawi.

Kończymy posiłek i wychodzimy na zewnątrz. Na szczęście nie podchodzi do mnie żaden Patryk, tylko Kuba.

- To o której mam przyjść ? – żartuje w taki sposób, jaki lubię.

- Gdzie przyjść? – udaję, że nie wiem, o czym mówi.

- Barbie – śmieje się – Normalna akcja, że się mnie tak łatwo nie pozbędziesz.

Ja wcale nie chcę się go pozbywać. Ani teraz, ani nigdy.

- Nie?? – uśmiecham się najpiękniej jak potrafię, a on podchodzi bardzo blisko. Robię odruchowo krok w tył i czuję, że plecami dotykam ściany. Podchodzi jeszcze bliżej. Opiera ręce, blokując mi przejście, zgina je w łokciach i jego usta są już milimetr od mojego ucha.

- Nie – mówi to przeciągając każdą głoskę. Czuję jego oddech, a w końcu delikatne muśnięcie jego warg na moim uchu. Odpycha się od ściany, puszcza mi oczko i idzie przed siebie. Łaaaał. Nie wiem ile czasu jeszcze stoję nie poruszając się, ale wiem jedno. Uwielbiam go.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • nagisa-chan 23.03.2016
    Kocham kocham kocham kocham kocham kkkkkkkkkooooooooccccchhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaaammmmmmmmmmm!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pięć a Kuba jest świetny awwww ^^
  • NIEjestemBARBIE 23.03.2016
    :):):) Dzięki ;*
  • 5 !!!
  • NIEjestemBARBIE 23.03.2016
    Dzięki :) cieszę się, że ciągle jesteś ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania