Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 21

Urodził się w Moskwie, szesnastego grudnia tysiąc dziewięćset siedemnastego roku, w rodzinie o tradycjach aktorskich. Kiedy Polska odzyskała niepodległość zamieszkał z rodzicami w Warszawie. Niedługo przed drugą wojną światową ukończył Wydział Aktorski w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Na pytanie o stan rodziny, odpowiedział żony i jeden syn.

- Niewiele informacji pan uzyskał. Kolejne dni mijają, a on dalej bezskutecznie szuka. Czy jest jeszcze szansa, że w końcu odnajdzie swoją osobowość? – zapytałem specjalisty.

- Ludziom tylko wydaje się, że o mózgu wiedzą wszystko, a tak naprawdę potrafimy tylko nakłonić impulsami świetlnymi do niekontrolowanej agresji, do tego telewizja doskonale się nadaje. Jeszcze znamy połączenia i za co odpowiedzialna jest dana część. Reszta nas stale zaskakuje i wymyka się z pod naszej kontroli. Taki stan wiedzy skłania do szukania rozwiązań i jednocześnie powstrzymuje od ingerowania w próby programowania mózgu nie tylko człowieka. Niestety wcześniej czy później i tą granicę przekroczymy, wtedy skutki okażą się albo dobrodziejstwem, albo straszną katastrofą. Dopóki Krzesimir szuka własnego ja, istnieje nadzieja, że je odnajdzie.

- Proszę mi powiedzieć, lub wyjaśnić skąd czerpie on wiedzę i umiejętności skoro nigdy ich nie nabył? - dodałem.

- Stale jesteśmy bombardowani wiedzą przez różne nośniki i odbieramy ją kilkoma bodźcami. Niewielką część zapamiętamy, a pozostała przechodzi tylko przez nas i nie jest to dla nikogo zaskoczeniem. Wszystko tak dzieję się do czasu i najciekawszym testem niech będzie wczorajszy dzień. Zawsze pamiętamy tylko te dni, które wyróżniły się czymś szczególnym od innych. Teraz proszę wyjaśnić jak to jest możliwe, że ludzie po pięćdziesięciu latach nagle przypominają sobie jakiś zwykły dzień z życia. Wtedy potrafią powtórzyć każde słowo, jakie zostało przy nich powiedziane i z najdrobniejszymi szczegółami opowiedzieć jak wyglądali rozmówcy, w co byli ubrani, kolory ścian, zasłon, jaki wisiał żyrandol, jakie stały meble, dywan, każdy najdrobniejszy detal. Problemem jest często zweryfikowanie tych słów. Natomiast Krzesimir podczas snu przypomina sobie zasłyszane życiorysy i przeistacza się w te osoby. Bardzo często nie potrafimy czegoś zrobić własnymi rękami, ponieważ z góry zakładamy, że to jest poza naszymi umiejętnościami.

- Wspomniał pan o programowaniu mózgu, w jakim celu ktoś chciałby tego dokonywać?

- Mózg nie tyko kieruje naszymi poczynaniami, lecz ma zaprogramowany genetycznie nasz rozwój od chwili urodzenia poprzez proces starzenia. Właśnie on w większości jest odpowiedzialny za długość naszego życia, oczywiście dochodzą i inne czynniki, które też mogą być sterowalne.

Mogłem po tych słowach jedynie podziękować i mieć nadzieję, że ten koszmar przyjaciela wkrótce się skończy. Wychodząc spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, minęła dwudziesta trzecia i pomyślałem. Zanim dojadę do domu będzie już środa, lecz przyrzekam, odwiedzić Donatę w jej domu zaraz po pracy. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jaka atrakcja czeka na mnie zaraz za drzwiami.

Na korytarzu stało dwóch poznanych wcześniej policjantów po cywilnemu.

- Możemy chwilę porozmawiać? – zapytał starszy stopniem, choć młodszy wiekiem.

- Skoro koniecznie musimy o tej porze to tak – odpowiedziałem.

- Prokurator wydał nakaz pana aresztowania, po otrzymaniu ze szpitala informacji o zgonie potrąconego na przejściu na pieszych kierowcy tira. Kiedy na jego polecenie pojawiliśmy się w firmie, w której jest pan zatrudniony, pana tam już nie było. Ochroniarz bez naszej wiedzy powiadomił ojca właściciela, pana Targowskiego, ten jak tylko dowiedział się o postanowieniu prokuratorskim natychmiast w pana sprawie u niego interweniował. W związku, że śledztwo toczy się nie tylko przeciwko panu, zgodził się na zmienienie swojej decyzji na dozór elektroniczny i policyjny o zaostrzonym rygorze. Oczywiście nie musi pan się zgadzać na założenie obroży, w takim przypadku odstawimy pana do aresztu. Jednocześnie informuję, że w przypadku zgody wyznaczył trasę poruszania dom, firma, najbliższy sklep przy pracy, w szpitalu od wejścia do baru i sala pana przyjaciela z wejściem do toalety, lecz nigdzie dalej. Nadzór elektroniczny jest monitowany przez GPS. Jeżeli pan zboczy bez usprawiedliwienia z wyznaczonej drogi więcej niż trzydzieści metrów z postojem, będzie to oznaczało złamanie prokuratorskich ustaleń.

- Panowie, za co mnie to spotyka, przecież ja nikomu krzywdy nie wyrządziłem, a w pojeździe z pewnością zostały ślady DNA kierowcy i po nich znajdziecie sprawcę. Mam nadzieję, że dalej szukacie i udowodnicie moją niewinność?

Odpowiedzi na moje pytanie nie usłyszałem, mogłem się tego spodziewać, od nich nic nie zależało. Policjanci wzrokiem uciekli w inne kierunki i żaden nie spojrzał mi w oczy. Decyzję na założenie obroży, lub sprzeciwienie się na jej noszenie musiałem podjąć sam. Jeżeli zostanę na wolności mam szansę na spotkanie z Ernestem, lub Donata zaniepokojona moją nieobecnością odszuka mnie. Inaczej pójdę do aresztu i wtedy już nie będę miał na nic wpływu, aż do rozprawy.

- Zgadzam się na założenie obroży elektronicznej – powiedziałem.

Funkcjonariusze wyraźnie odetchnęli, widocznie i oni w tym postępowaniu dopatrzyli się niesprawiedliwości. Sprawnie jeden założył mi na nogę obrożę, a drugi powiedział.

- Gdyby z jakieś losowej przyczyny zboczył pan z wyznaczonej drogi więcej niż wynosi limit. Proszę natychmiast powiadomić oficera dyżurującego czuwającego nad monitoringiem, poprzez wciśnięcie zielonego przycisku i zawiadomienie słowne o przyczynie. Jeżeli usłyszy pan sygnał dźwiękowy wydobywający się z obroży i zacznie mrugać czerwona dioda, oznacza to oddalanie się od wyznaczonej trasy. Trzeba wtedy natychmiast na nią wrócić.

Oni odeszli, a ja załamany usiadłem na jednym z krzesełek stojących we wnękach na korytarzu. Rozgoryczenie i złość na zły los zawładnęło mną całkowicie. Dopiero po pewnym czasie mogłem stanąć na własnych nogach, usnąć tej nocy już nie byłem w stanie, więc ulicami miasta, po których jeździ autobus miejski powlokłem się do siedziby firmy. Kilka razy po drodze miałem możliwość sprawdzenia działania obroży. Cholerstwo natychmiast wyło i błyskało przy najmniejszym zboczeniu z wyznaczonej trasy.

Mało, kto doświadczył bycia na uwięzi, lecz ja z woli innego człowieka stałem się niczym pies przywiązany łańcuchem do budy. Nagle odebrano mi podstawowe prawa społeczne, przez to psychika z bezsilności szalała. Jednak czy miałem prawo narzekać, skoro na świat nie patrzyłem przez kraty. Widocznie do swojej niewinności przekonany byłem tylko ja i nikt po za tym.

Kiedy indziej bałbym się samotnie chodzić po ulicach naszego miasta o tak późnej porze. Tej nocy poruszałem się niczym wściekły zwierz, gotowy gołymi rękami zaatakować, każdego napastnika i przegryźć mu gardło zębami. Potencjalni agresorzy wychylali się tylko z mroku i po ocenie zagrożenia wracali tam z kąt wyszli. Tak niewiele i aż tyle potrzeba, żeby jeden z ludzi przestał być człowiekiem.

Świtało już, kiedy dotarłem do pracy. Ochroniarz na portierni jak mnie spostrzegł, odsunął się najdalej ode mnie pod ścianę budki. Pierwszy raz, od kiedy się znamy poczuł ode mnie nadmiar negatywnej energii. Jego reakcja była dla mnie jak kubeł zimnej wody i wtedy zrozumiałem, jeżeli dam się ponieść emocjom nie będę już sobą. Wysilając się na uprzejmość przeprosiłem za swój wygląd i poszedłem prosto pod prysznic. Długo stałem pod lodowatą wodą, czekałem aż ochłonę z emocji. Jednocześnie miałem nadzieję, że cholerstwo założone na mojej nodze dostanie zwarcia i przestanie działać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 26.07.2017
    No to się porobiło, komuś bardzo zależy na wyrobieniu Artura i prowadzenie go za kratki. Czy Donata odezwie się do niego, bo sporo czasu minęło. Ciekawa ta teoria o naszym mózgu i znajomość różnych dziedzin prze Krzesimira. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania