Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 61

Słowa Marcela dawały mi sporo do myślenia, a zwłaszcza jego wcześniejsze szczegółowe przeczytanie i zapamiętanie treści z kilku segregatorów, które postawił w miejsce wcześniejszych. Poważnie zaczynałem zastanawiać się, czy lata jego samotności miały decydujący wpływ na zainteresowanie się zapomnianą, antyczną medycyną, lecz on nie miał widocznie takich rozterek, ponieważ kontynuował dalej.

- Jednak dla potomnych z dorobku wspaniałych cywilizacji niewiele się zachowało. W Europie w tym czasie zapadły decyzje o przyszłości całego kontynentu i wyznaczono zadania dla odpowiednich ludzi. Pierwszy rzymskokatolicki arcybiskup Zumaaraga swoim zwierzchnikom systematycznie donosił o sukcesach w nadzorowanych przez niego operacjach. Pod nadzorem duchowieństwa niszczono wielkie ilości świątyń, posągów, spalono archiwum królewskie i wszystkie znalezione pisma. Inny ważny duchowny biskup Diego de Landa donosił o sukcesie w „niszczeniu dzieł szatana”, to on nadzorował i nakazał spalenie wszystkich dzieł Majów. Systematyczność, zaciekłość i skala zniszczeń normalnych ludzi szokowała, przyrównać ją można jedynie do spalenia biblioteki aleksandryjskiej przez duchownych zasłaniających się mianem Chrystusa. Zaledwie nędzne resztki nauki, uratowali dzielni ludzie tacy, jak wicekról Mendoza i franciszkanin de Sahagun. Pomimo zniszczeń dorobku medycznego istniejącego na kontynencie współczesnych obu Ameryk, udało się ustalić tysiąc dwieście środków leczniczych i surowców do ich wyrobu. Rodzima ludność, w krótkim czasie, została pozbawiona opieki medycznej przez najeźdźców z zachodniej Europy. Ginęła masowo eksterminowana poprzez ciężką niewolniczą pracę w kopalniach złota, srebra i kamieni szlachetnych oraz w szalejących epidemiach. Tylko podczas próby odzyskania przez Kolumbię skarbu z zatopionego galeonu „San Jose”, wartego nawet siedemnaście miliardów dolarów, wspomina się o pięćdziesięciu milionach wymordowanych autochtonów. Nikt nigdy nie pokusił się, choć w przybliżeniu przeliczenia, milionów ofiar odkrywców, sami zdobywcy przestali mordować dopiero, jak nie miał już, kto dla nich pracować. Dlatego zlecili porywanie ludności w Afryce, aby zrobić z nich niewolników. Jednak oprawcy i ich potomkowie dużo łagodniej obchodzili się z Afrykanami, ponieważ za nich musieli handlarzom płacić.

Ostatnie przynajmniej dla nas te rewelacje były bardzo smutne, przygnębiające i o ludziach mających władzę w tamtej epoce nie świadczyły dobrze. Marcel domyślił się i odczytał po mojej minie, nad czym rozmyślam, dlatego dodał.

- Znacznie później, po około dwóch wiekach, francuski lekarz podróżujący po Nowym Świecie zobaczył wykopane z grobu stare przedmioty gumową piłkę, krążek oraz strzykawkę. Przywiózł te rzeczy ze sobą i wywołały one sensację w Europie. Dalej najciekawsze znaleziska dotyczące tamtej medycyny pozyskuje się na cmentarzach. Czaszki noszą ślady udanej trepanacji, a inne wyleczonego guza nowotworowego. W sumie odkopano sporo sprzętu lekarskiego, a wraz z nimi figurki przedstawiające ludzi z różnymi chorobami. Niestety w każdym z zachowanych antycznych, fragmentów, wykazów, leków brak jest recept na raka, jedynie z ustnych przekazów wiemy, że takie istniały. Przykładem mogą być relacje współczesnych osób, które przez mnichów i szamanów zostały wyleczone z raka w Azji. Jednak wiedza o sposobie leczenia nie została nigdy udostępniona zachodowi. Prawdopodobnie jest to zemsta za doznane wcześniej liczne krzywdy.

Pod wpływem mówienia Marcela z pamięci mojej wygrzebało się na powierzchnie, gdzieś przeczytane zdanie i głośno je wyraziłem w formie pytania.

- Czyżby zawziętość, z jaką kościół rzymsko katolicki walczył z innymi kulturami, a zwłaszcza z dorobkiem starożytnej medycyny miała coś wspólnego z Biblią, w której wyznaczono wiek życia człowieka na siedemdziesiąt lat?

- Wszystkie te złe rzeczy robiono w dobrej wierze z troski i miłości do ludzi, których chciano w ten sposób przybliżyć do Boga.

Prawdopodobnie powiedziałbym w tym momencie coś przykrego Marcelowi w odwecie na taki idiotyczny dla mnie tekst, lecz Donata do tej pory milcząca, wyrzuciła z siebie, co ją gnębiło.

- Jak zawsze na początku bardzo niewinnie wszystko się zaczyna, co jest robione z troski o życie i zdrowie pacjenta. Początkowo badano czternaście genów ważnych z punktu możliwości powstania nowotworów. Następnym krokiem było badanie siedemdziesięciu genów, kolejnym jeszcze więcej, o których było wiadomo, że w przypadku mutacji, zwiększają ryzyko zachorowania na raka. Jeżeli po przeprowadzeniu badania daną osobę zakwalifikowano by do grupy o podwyższonym ryzyku i w związku tym zaistniałaby konieczność częstych badań, żeby wykryć chorobę we wczesnym stadium, byłoby to doskonałym rozwiązaniem. Jednak lekarze postępowali i postępują inaczej, a mianowicie zaczynają sugerować potrzebę poddania się prewencyjnej mastektomii, gastrektomii, czy kolonoskopii. Nawet nie powstrzymuje ich przed takimi zaleceniami fakt, że prawdopodobieństwo zachorowania na raka piersi wynosi najwyżej dwadzieścia procent, przy posiadaniu złego genu. Natomiast nie biorą pod uwagę naukowców informujących o wpływie środowiska na powstanie raka piersi. Dlatego kolejnym krokiem, jaki wykonają będzie dążenie do wymazywania mutacji w genach, po fazie pierwszej, czyli wyczytaniu wszystkiego z genów. Koronnym argumentem do ingerencji w nasz genom będzie usprawiedliwienie takich działań.

- Dzięki badaniom genów zawczasu wiemy, jakie leki pacjentowi pomogą, a jakie zaszkodzą. Modyfikacja genu nie dopuści do powstania choroby.

Niestety nie skończy się na ingerencji w geny u osób dorosłych i dzieci. Zakusy są do poprawiania zapłodnionej komórki jajowej, która zawiera wszystkie informacje potrzebne do stworzenia istoty ludzkiej, szczególnie czynniki sterujące naturalnym cyklem życia i śmierci. Pod pretekstem eliminacji genów odpowiedzialnych za zakażenia, czy rozwój nowotworów, wymażą je i wpiszą przywracające umysłowi oraz ciału biologiczną równowagę.

Istnieje pewna grupa chorób, których przyczyny pozostają nieznane. Uczeni przypuszczają, że choroby przenoszone są przez priony, które nie zawierają materiału genetycznego. Doświadczenia na zwierzętach udowodniły, że przenoszone wykazują genetyczną podatność na pewną postać tej choroby, ponieważ istnieje w niej komponenta genetyczna. Dlatego inni naukowcy, uważają, że udostępnianie technik modyfikacji genów jest niewskazane. Nasze geny uznane za złe i zakwalifikowane do usunięcia, w dużej mierze zapewniają nam ochronę przed jeszcze nieznanymi chorobami pozostającymi w uśpieniu. Przykładem jest nieprawidłowe białko hemoglobiny, które chroni chorych z anemią sierpowatą przed zachorowaniem na malarię.

Dlaczego zapomina się, że oprócz informacji zawartej w samej sekwencji DNA istnieją jeszcze mechanizmy epigenetyczne odpowiadające za włączanie i wyłączane w danym momencie genów w określonych komórkach. Na działanie mechanizmów epigenetycznych wpływ mają czynniki środowiskowe np. dieta, styl życia, choroby. Wszelkie zmiany epigenetyczne nieprzerwanie zbierane podczas naszego życia, są przekazywane potomstwu razem z DNA.

Przynajmniej od ćwierćwiecza jest wiadomo, że badania naukowe potwierdzają piętnasto procentową skuteczność podejmowanych działań medycznych. Natomiast skuteczność leczenia na poziomie do sześćdziesięciu procent przypisywana jest trosce i miłości okazywanej choremu przez osoby opiekujące się nim. Zdarza się też, że medycyna szkodzi. Jednym z przykładów może być lek o nazwie Talidomid, który został wprowadzony do sprzedaży w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym roku, jako bezpieczny lek uspokajający nawet dla kobiet w ciąży. Tysiące kobiet zażywających ten lek, urodziło później kalekie dzieci, bez rąk i nóg. Niestety nie jest prawdą, że coś takiego obecnie się nie zdarza, ponieważ mamy leki nowej generacji przebadane klinicznie. Tylko nie wspomina się, kto jest zakwalifikowany do takich badań. W przypadku leków nasercowych zazwyczaj są to biali mężczyźni w średnim wieku, którzy nie mają innych schorzeń poza podstawową chorobą. Niestety zwykli pacjenci otrzymujący później przebadany lek, nie pasują do klinicznego wzorca i zażywają zazwyczaj jeszcze inne leki. Często za pogorszenie stanu swojego zdrowia odpowiadają sami pacjenci, którzy słysząc o cudownych lekarstwach czy zabiegach, wymuszają na lekarzach stosowanie ich na nich. Lekarze działając pod presją pacjenta kierują ich na wymarzone metody operacyjne oraz chciane i modne lekarstwa. Bardzo wiele nowoczesnych systemów medycznych służy tylko do sztucznego podtrzymywania popytu na usługi lekarskie i są szkodliwe dla społeczeństwa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Zaciekawiony 26.10.2017
    Myślałeś może o tym aby pisać teksty popularnonaukowe? Takie nie udające, że są opowiadaniami z fascynującą fabułą polegającą na tym, że bohaterowie stoją i odczytują długie teksty z teczek.
  • Pasja 31.10.2017
    Niestety u nas zawsze zaczyna się nie z tej strony co powinno. Profilaktyka leży i dlatego nie potrafimy leczyć pewnych chorób. Marcel w samotności potrafił stworzyć dla siebie lecznicę bez stosowania mankamentów chemicznych i jak się okazuje natura wygrywa w dużym stopniu. Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania