Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 90

Słowo - mama - wyjątkowo popularne wśród wszystkich ludzi. Jest ono czymś normalnym i wymawiają je naturalnie, bez zastanawiania się, kto za nim się kryje, gdyż to wiedzą, skoro towarzyszy im przez całe życie. Niestety dla mnie było ono nowością i nie wiedziałem, kiedy ostatni raz je używałem. Nie pamiętałem twarzy własnej matki, dopiero zdjęcia, jakie pokazał mi Marcel, przybliżyły mi ją.

Mama Donaty bez większego wysiłku uniosła mój kluskowaty tułów. Od wypadku sporo przytyłem i zrobiłem się taki rozlazły. Nawet mięśnie brzucha zanikły pod zwałami tłuszczu. Dopiero od kilku dni przy każdej okazji robię kilka skłonów, każdego dnia o kilka więcej. Niezmiennie wtedy proszę osobę, która zajmuje się mną w tym momencie o przytrzymanie niewielkich kikutów nóg. Kobieta, powszechnie mówi się słaba płeć, a posadziła mnie sprawnie na wózku inwalidzkim, jak niejeden dobrze zbudowany mężczyzna. Dla bezpieczeństwa spięła pasami, co zapobiegało zsuwaniu i umożliwiało zachowanie przeze mnie pionu. Następnie w trakcie prostowania własnego kręgosłupa uśmiechnęła się do mnie ciepło i odpowiedziała na moje słowa, kiedy poczułem na twarzy jej mokre włosy.

- Strasznie się spociłam pod wpływem adrenaliny prowadząc samochód, że musiałam się wykąpać i zmienić ubranie przed przyjściem do ciebie.

Zacząłem wyobrażać sobie nieposypaną, oblodzoną górską drogę, lub pokrytą grubą warstwą nie zawsze ubitego śniegu i głębokie koleiny od ciężkich samochodów wyżłobione środkiem jezdni. Samochód prowadzi się w takich warunkach wyjątkowo ciężko i nawet dla doświadczonych kierowców stanowi to wyzwanie, więc prowadzą z pokorą. Inaczej postępują niedoświadczeni lub niedzielni kierowcy, którzy brawurową bezmyślną jazdą rzucają wyzwanie śmierci i niesprzyjającym warunkom pogodowym, więc powiedziałem.

- Doceniam poświęcenie i bardzo dziękuje za to, że mama przyjechała po mnie, zamiast zaczekać na lepsze warunki do jazdy.

- Droga była niezaśnieżona i niezatłoczona, panowały wprost idealne warunki do jazdy – odpowiedziała.

Większy po tej wypowiedzi miałem mętlik w głowie niż, przed dlatego poprosiłem o dodatkowe wyjaśnienia.

- Jeżeli było idealnie, to skąd ten pot i adrenalina?

- Gdybyś ponad ćwierć wieku nie prowadził samochodu to nie dziwiłbyś się i zadawał takich pytań. Kiedy ostatni raz siedziałam za kierownicą auta nie miały tylu przycisków, co teraz i różnych funkcji poprawiających bezpieczeństwo oraz korygujących błędy kierowców. Wszystkie, jak wy to nazywacie, bajery musiałam opanować w trakcie jazdy, a po takiej przerwie nie przychodzi to łatwo.

- Przecież przed jazdą można było i powinno się zapoznać z obsługą przycisków i przeciągania palcem po elektronicznym wyświetlaczu.

- Wtedy Marcel zauważyłby, że nie mam doświadczenia przy prowadzeniu samochodu i nie pozwoliłby mi na jazdę, a wypożyczalnia w takim przypadku naliczyłaby znacznie droższe ubezpieczenie. Gdybym się uparła i pojechała, przez całą drogę martwiłby się o mnie. Wykonałby więcej telefonów niż byłabym w stanie odebrać i w jego oczach już nie uchodziłabym za idealną partnerkę.

- O! – wyrwało mi się i już pełnym zdaniem dodałem.

- Czyli jest tak jak podejrzewałem, jesteście razem.

Wydawała się zaskoczona moimi słowami i przez chwilę wahała się, co mi powiedzieć. Widocznie uznała, że wypada wymówić kilka słów, skoro się domyśliłem.

- Marcel mnie zauroczył od pierwszego spotkania i nie mam tu na myśli, że jak go zobaczyłam to przeżyłam szok, że jest taki podobny do mojego zmarłego męża. Dopiero, kiedy poznałam go bliżej dostrzegłam potężną różnicę ich charakterów. Ojciec Ernesta i Donaty był dużo starszy ode mnie i był wyjątkowo stanowczy. Stale oczekiwał i wymagał, żeby jego kobieta podobnie jak marynarze na statku wykonywała polecenia, dlatego jego pierwsze małżeństwo się rozpadło. Kiedy go poznałam i pokochałam byłam bardzo młoda, a on był taki dystyngowany, czarujący, szarmancki i jednocześnie delikatny jak porcelanowy wazon. Natomiast Marcel jest troskliwy, zaradny, uczynny, ciepły i innym ludziom nawet nieznajomym w potrzebie świata by przychylił. Będąc z nim już nie muszę być silna, przebojowa i zaradna taka Zosia samosia, zawsze czuję w nim oparcie. Cokolwiek bym zrobiła nawet najgłupszego, on nie skrytykuje mnie, a w przypadku rozczarowania wesprze. Z Marcelem nie jesteśmy już młodzi i obawialiśmy się, że mówiąc o naszym związku zrobimy przykrość Donacie. Zwłaszcza, że ty uległeś wypadkowi i ją pod wpływem szoku pourazowego otrąciłeś. Ernest też mógł mieć nam za złe, ponieważ jemu się w uczuciach wtedy nie wiodło. Jedynie na początku planowaliśmy zachować to w tajemnicy, a teraz nie wiemy jak z tego wybrnąć, żeby nie mieli nam za złe, że robiliśmy coś za ich plecami.

Wypowiedź wydawała mi się dziecinna lub dziwna i nie wiedziałem, do której opcji powinienem bardziej się zbliżyć, skoro oboje są dorośli. Swoim uczuciem i pragnieniem bycia razem nikomu krzywdy nie robili, więc Donata i Ernest powinni się bardziej cieszyć niż smucić z tego powodu.

- Jakiej tajemnicy, skoro ja się domyśliłem przy pierwszym spotkaniu z wami po dłuższej przerwie na wigilii, to oni tym bardziej będąc z wami codziennie. Tylko pozwalają wam na waszą małą tajemnicę i jak powiecie to z pewnością zrobią wszystko, żeby wydawało się wam, że są zaskoczeni oraz szczęśliwi po usłyszeniu dobrej wiadomości.

Zamiast spodziewanych kilku słów odpowiedzi, usłyszałem śmiech małej czarującej dziewczynki, której udała się psota. Widząc ją w tej ulotnej chwili szczęścia wiedziałem, że Marcel musiał być nią oczarowany, tak pięknie wyglądała. Charakter też ma dobry, skoro była skłonna do poświęceń dla obcego człowieka, takiego jak ja. Wiele matek odradza swoim córkom związki z nieodpowiednimi kandydatami, a w tym czasie z pewnością takim byłem. Pani Estera płynnie przeszła od roli nadopiekuńczej matki, do przyszłej babki i idealnej partnerki Marcela, która go wspiera, a on ją.

W toalecie, przystosowanej dla takich jak ja, poszło nam obojgu sprawnie i zaraz po tym mogła mnie ubierać do drogi, to znaczy wcisnąć mnie w odzież. Jednak zanim opuściliśmy ośrodek prawie zmusiłem ją do wysuszenia włosów, pomimo, że bardzo chciałem już jechać. Lepiej będzie, gdy nasza podróż odbędzie się w nocy, niż miałaby się rozchorować przez nieosuszone przy takiej pogodzie włosy.

Pani Estera pomimo zmęczenia wcześniejszą wielogodzinną jazdą i trudnymi warunkami pogodowymi na trasie, na jakie żeśmy trafili, radziła sobie doskonale. Moja obecność na przednim fotelu pasażera z pewnością ją dodatkowo stresowała, lecz ja nawet słowem i miną się nie zdradziłem, że kilka razy się wystraszyłem. Może nie powodował to jej styl jazdy, polegający na kurczowym trzymaniu się pobocza prawej strony, tylko moje traumatyczne przeżycia z ostatniej jazdy. Dodatkowo kierowcy kilku samochodów widząc, że mają pozostawione trochę wolnego miejsca, wciskali się na trzeciego, nie zważając na zagrożenia, jakie stwarzają swoim postępowaniem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 06.02.2018
    Wiele słyszy się satyrycznych opowiastek o kobiecie za kierownicą, a jeszcze jak jest blondynką. Ale chyba to nie jest regułą. Trzeba po prostu jeździć z głową i mieć szybko refleks. Dzisiaj samochody mają elektronikę. Dawniej trzeba było wysiłku, aby wykonywać manewr.
    Poruszyłeś też problem matki i Artur jako sierota otrzymał od Estery matczyną miłość.
    Bardzo spokojna i dużo spraw osobistych dotknąłeś w tej części.
    Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania