Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 68

Tak jak się spodziewałem, po godzinnej rozmowie, w czasie, którym ciasteczko znikło z blaszki, Mateusz nie pozwolił sobie na stratę okazji i zaproponował mi w swojej firmie etat z wysokim wynagrodzeniem. Jednak do czasu dostarczenia kompletów dokumentów potwierdzających moje kwalifikacje, propozycja ograniczyła się do umowy zlecenia i kilku warunków zabezpieczających jego biznes w przypadku mojej niekompetencji. Zbliżała się pora zamknięcia lokalu i naszego spotkania. Resztę szczegółów mieliśmy omówić na jutrzejszym popołudniowym spotkaniu, w jego biurze specjalnie na tą okazję otwartym. Będę miał tam możliwość spokojnego sprawdzenia wyposażenia technicznego i warunków pracy w jego firmie.

Wracaliśmy do naszego domu znacznie później niż planowaliśmy. W czasie drogi zmuszony byłem wyjaśnić Donacie powód mojej radości z otrzymanej pracy. Krótka wyprawa przerodziła się w wielogodzinną nieobecność, która zaniepokoiła Marcela do tego stopnie, że kilka razy za nami dzwonił i czekał przed naszym domem chcąc się upewnić czy na pewno nic złego się nam nie stało. Niestety nie potrafił mi racjonalnie wyjaśnić przyczyny swoich obaw. Tylko kilkakrotnie stwierdził.

- Uważajcie na siebie, mam przeczucie, że coś złego się niedługo wydarzy.

Podczas naszego pobytu w mieście na zakupach, z niczym nieprzyjemnym i niebezpiecznym się nie spotkaliśmy, wręcz przeciwnie. Odkryliśmy rewelacyjną cukiernię i dostałem pracę, o której mogłem tylko marzyć w takiej miejscowości. Dlatego nie chcąc mu robić przykrości, musiałem ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć czegoś uszczypliwego o jego zabobonach i zdziczeniu w tym dotychczasowym wieloletnim odosobnieniu.

Doskonale wiedziałem i czułem od zawsze, że jedzenie jest formą miłości oraz przegania smutki, więc zaprosiłem jeszcze przy wyciąganiu zakupów z samochodu Marcela i Donatę na kolację. Podczas kiedy moja dziewczyna opowiadała ze szczegółami Marcelowi o naszym dzisiejszym pobycie w mieście, ja zająłem miejsce w kuchni. Postanowiłem wykonać sałatkę ryżową z melisą i podać ją z jajkami ugotowanymi na twardo. Przepis wyjątkowo prosty usłyszałem na stoisku warzywnym w markecie podczas zakupów. Kiedy kobieta instruowała drugą jak należy prawidłowo ją wykonać, ja w tym czasie wpakowałem do koszyka wyjątkowo dokładnie oglądniętą cytrynę, a z regału stojącego obok dołożyłem paczkę ryżu. Melisę, zielone ogórki zerwałem w ogródku zanim wszedłem do domu. Drugą potrawą miał być makaron po wiejsku, którego robienia nauczyła mnie koleżanka podczas studiów. Potrawa była dość prosta i szybka w wykonaniu o ile posiadało się puszkę pomidorów z czosnkiem, makaron, kiełbasę, ser żółty i natkę pietruszki. Natomiast do picia zrobiłem herbatkę miętową. Wszystko było proste w wykonaniu i pod Marcela, ponieważ Donata jeszcze przed przyjazdem tutaj aż takiej uwagi nie zwracała, na to, co je, lecz to szybko się zmieni, ponieważ zafascynowana czyta o leczeniu żywnością.

Chciałem podawać do stołu gotową kolację, lecz porozkładane na blacie książki i kartki z odręcznymi notatkami skutecznie uniemożliwiały postawienie nawet jednego talerza, a co dopiero naczyń dla wszystkich. Początkowo planowałem poczekać na dokończenie wypowiedzi Marcela.

- Pierwszy etap leczenia w medycynie chińskiej polega na leczeniu prawidłowym odżywianiem. Następnym krokiem o ile jedzenie nie przynosi poprawy, jest zastosowanie ziół. Dopiero w ostateczności stosuje się akupunkturę...

- Czy oczyścicie stół, jedzenie czeka, a ono chyba nie jest mniej ważne od pasjonującej rozmowy? – przerwałem stojąc przy stole z miską sałatki.

- Bardzo ważne – odpowiedział Marcel, zaczął porządkować stół i dodał.

- Hipokrates w spadku po sobie pozostawił dwadzieścia pięć ksiąg medycznych z tego cztery opisują leczenie pożywieniem.

Więcej się nie przysłuchiwałem, tylko zastawiałem stół zastawą, sztućcami, oaz przyszykowanym jedzeniem. Kiedy zaczęliśmy jeść Donata po spróbowaniu sałatki, powiedziała.

- Postanowiłam, że będziemy z Arturem prawidłowo się odżywiać.

- Mam tylko nadzieje, że nie będą to jakieś kiełki, lub żarcie wegańskie – powiedziałem nakładając sobie porcję makaronu.

- Miałam na myśli prawidłowość kojarzenia ze sobą produktów w jedzeniu.

- Czyli nie muszę się martwić, że zniknie z talerza tradycyjny polski schabowy z ziemniaczkami i kapustą.

- Tego nie byłabym pewna, ponieważ mięso i warzywa można łączyć, podobnie jest z warzywami i ziemniakami, lecz mięso i ziemniaki już nie powinno się kojarzyć. Prawidłowo nie powinno się spożywać jednocześnie pokarmów białkowych i węglowodanów, ponieważ węglowodany trawione są przez enzym zasadowy, a białko przez enzym kwaśny. Dlatego jedząc mięso z ziemniakami powoduje się, że enzymy neutralizują się wzajemnie i nasz organizm jest zmuszony do zużycia dodatkowego enzymu kwaśnego w celu strawienia białka.

Specjalnie popatrzyłem na Marcela szukając u niego wsparcia i pomyślałem, że przyjaciel poprzez swoje zafascynowanie nieznaną mi wcześniej kuchnią, tworzy w moim domu gastronomicznego potwora. On tylko się uśmiechnął w odpowiedzi i do słów Donaty dodał.

- To, co powiedziała przed chwilą Donata w brew pozorom jest bardzo ważne, ponieważ trawienie węglowodanów trwa od dziesięciu do dwudziestu minut, natomiast białka około cztery godziny. Dlatego jedząc węglowodany i białka razem nadmiernie eksploatujesz żołądek i jelita, przez to wywołujesz zaburzenia w trawieniu. Jak to jest ważne niech posłużę się przykładem. Smalec czy słoninę możesz jeść kilogramami i nie przytyjesz nawet o gram, ponieważ nasz organizm nie przyswoi tego tłuszczu, pod warunkiem nie spożywania w tym czasie cukru, który zwiąże tłuszcz i przez to nie zostanie wydalony. Wystarczy, że zmienisz swoje kulinarne przyzwyczajenia nabyte pod wpływem innych i sprawa twojego zdrowia załatwiona. Donata pragnie tylko, lub, aż żebyś był zdrowy. Jednak zawsze trzeba pamiętać, żeby nie przesadzać i nie wpadać z jednej skrajności w drugą, ponieważ większość naszego jedzenia nie należy tylko do jednej, lecz do dwóch grup produktów na przykład ryby tłuste i jajka są produktami białkowymi i tłuszczami, podobnie jest z węglowodanami i tłuszczami. Makaron po wiejsku zrobiony na kolację przez Artura zawiera w sobie węglowodany, białko i tłuszcze, a jednak jest zdrowy, przez dodanie pietruszki, albo można użyć majeranku. Nasi przodkowie doskonale radzili sobie ze stałym konfliktem produktów w potrawach, niwelując niepożądane działanie dodając zioła. Natomiast nowoczesne dzisiejsze społeczeństwo zamiast wytworów natury, woli łykać reklamowane cudowne tabletki z bogatego zestawu suplementów diety na wszystko, czyli nic zdrowego.

Kamień mi spadł z serca po słowach Marcela, ponieważ zawsze uważałem, że najważniejsze jest zachowanie umiaru w jedzeniu i piciu. Jednocześnie miałem świadomość jak często przesadzałem w jednym i drugim. W tym byłem podobny do innych ludzi, którzy mieli ciągły problem z systematycznym stosowaniem pierwszej chińskiej metody leczenia.

Donata dosłownie zasypała Marcela lawiną pytań o poszczególnych produktach i składnikach przynajmniej kilkunastu potraw, na które on odpowiadał zwięźle i wyczerpująco. Przynajmniej mój schabowy ocalał, tylko ze zmniejszoną ilością ziemniaczków. Już na naszym przykładzie dostrzegłem jak łatwo i szybko można zmienić sposób odżywiania dokonując niewielkiej korekty.

Trochę strach mnie obleciał, jak usłyszałem, że oboje jutro szykują się na targi medycyny alternatywnej. Moim zadaniem będzie zawiezienie ich tam, jeżeli na miejscu znajdą coś interesującego, zostaną, a ja udam się na spotkanie z Mateuszem. Wczesnym wieczorem po zakończeniu wizyty w moim przyszłym miejscu pracy, pojadę po nich i wrócimy razem do naszych domów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 24.11.2017
    Zaintrygował mnie Marcel i jego strach o Artura i Donatę. Zawsze wiedziałam, że używanie ziół do potraw ma ogromne znaczenie dla nas. Biedny Artur wpadł w sidła Donaty, której wtóruje Marcel. Pozdrawiam serdecznie:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania