Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 65

Formy i kształty ciastek znajdujących się za szybą, przed moimi oczami, różniły się od tych, do jakich przywykłem.

- Te ciasteczka bazbuse, z czym one są?- zapytałem po przeczytaniu etykietki.

- Są to ciastka arabskie popularne w Egipcie. Ciasto robi się z kaszy manny, wiórków kokosowych, cynamonu, cukru waniliowego, mleka, masła i proszku do pieczenia, a syrop z cukru, wody i soku z cytryny.

Kiedy zadawałem pytanie, zauważyłem, że wzrok Donaty przykuły inne o niezwykłym kształcie, więc poprosiłem o powiedzenie czegoś o nich.

- Indyjskie jalebi, nazywane też ciastkami ze szmatki.

Odpowiedź zaciekawiła Donatę, która poprosiła o szczegóły.

- Ciasto wykonuje się z mąki pszennej, cukru, drożdży, które należy rozpuścić w dwóch łyżeczkach ciepłej wody, potrzeba dodać też pół szklanki wody, oleju roślinnego, kwaśną śmietanę osiemnastoprocentową oraz olej roślinny do smażenia. Składniki należy połączyć w garnuszku i zagotować mieszając od czasu do czasu. Następnie wkładamy do szmatki i wyciskamy ciasto wprost na rozgrzany olej. Zaraz po usmażeniu zanurzamy jalebi w syropie zrobionym z wody, cukru, soku z cytryny, mielonego kardamonu, szafranu. Najlepiej smakują mi na ciepło, lecz są też wyśmienite po ostygnięciu, szczególnie z mlekiem.

- A te? – zapytałem nie czekając, aż skończy mówić i wskazałem paluchem, jak małe dziecko.

- Ciastka z kardamonem i morelami – bez dodatkowego pytania omawiała skład.

- Do wykonania ich potrzeba masła, cukru pudru, płaskiej łyżeczki kardamonu, szczypty soli, łyżki mleka, ćwierć kilo mąki i ośmiu suszonych moreli.

Swoim zachowaniem prawdopodobnie niechcąco obraziłem ekspedientkę i na wszelki wypadek postanowiłem ją przeprosić.

- Bardzo panią przepraszam, że jestem taki natarczywy, lecz nigdzie indziej wcześniej nie spotkałem się z takim wyborem i odmiennością łakoci, dlatego jestem oszołomiony jak mały chłopiec.

Kobieta po moich słowach uśmiechnęła się i zaczęła mówić o kolejnych.

- Tutaj są ciastka irańskie nazywane zoolbia, wykonane z mąki ziemniaczanej, jogurtu pełnotłustego, cukru, oleju roślinnego i wody różanej.

Wskazała ręką kolejne i mówiła dalej.

- Natomiast te pochodzą z Indii, są to chrupiące ciastka korzenne z charakterystycznym znanym europejczykom smakiem przyprawy piernikowej. Tylko w przeciwieństwie do pierników nie zawierają miodu, są bardzo kruche i długo zachowują świeżość. Są proste w wykonaniu, a potrzeba i do nich mąki pszennej, cukru pudru, masła, żółtka z jajek, przyprawę korzenną albo do piernika, kakao, cynamon i cukier puder do lukru.

Zainteresowała nas następnymi mówiąc.

- Te bardzo delikatne i słodkie pochodzą z Armenii, w smaku przypominają naszą krówkę lub miodownik, ponieważ cienkie warstwy ciasta miodowego zostały przełożone masą budyniową z dodatkiem masy krówkowej. Ciasto powstało z mąki pszennej, jajek, masła, miodu, cukru pudru, sody oczyszczonej i łyżki octu. Masa budyniowa składa się z mleka skondensowanego, masła, budyniu śmietankowego, mleka, cukru.

Jeżeli państwo byli w Japonii proponuję spróbować pierwszy raz wykonane w naszym lokalu ciasteczka mochi.

W odpowiedzi pokręciliśmy zgodnie, lecz przecząco głowami. Dlatego uznała, że należy nas zachęcić do spróbowania specjału.

- Mochi są to tradycyjne japońskie ciasteczka robione z mąki ryżowej albo z ryżu. Zazwyczaj są nadziewane pastą zrobioną ze słodkiej fasoli anko lub truskawkami, obtacza się je sezamem goma, sojowym proszkiem albo zabarwia na zielono za pomocą sproszkowanych liści yomogi. Nasze ciasteczka wykonaliśmy z mąki ryżowej zwykłej, cukru i wody. Pasta z fasoli posłużyła do nadziewania, a mąkę ziemniaczaną wykorzystaliśmy do obtoczenia.

Inną nowością dzisiejszego dnia są chińskie dojrzewające księżycowe ciasteczka, które po upieczeniu są twarde, potrzebują czasu, żeby zmięknąć i im dłużej poleżą stają się bardziej smaczne. Ciężko jest zgromadzić surowce do ich upieczenia, a zwłaszcza wodę alkaliczną i golden syrop. Ponad to dodaje się olej roślinny, mąkę i żółtko. Do nadzienia użyliśmy odpowiedniej z oryginalnym przepisem fasoli oraz cukru i oleju kokosowego.

Mamy też hiszpańskie ciasteczka zrobione z masła, cukru, świeżego soku pomarańczowego, żółtek, mąki i sody.

Poprosiłem panią o dwa zestawy po każdym z wymienionych przez nią ciasteczek. Już przy zakupie jedna część miała być zapakowana z przeznaczeniem dla Marcela. Natomiast naszą porcję podzielimy w lokalu i spróbujemy po połowie. Kobieta sprawnie nakładała na tacki ciasteczka, które miały je uchronić w czasie transportu, a ja korzystając ze sposobności, że nikt nie stoi w kolejce i nie przeszkadzam, powiedziałem.

- Musi być tutaj zatrudniony wyjątkowo utalentowany i chętny do eksperymentowania z nowymi smakami mistrz cukierniczy.

- Przyznam się szczerze, to ja jestem zwolenniczką wprowadzania słodkich nowinek i cieszę się, że mój pomysł wprowadzania cukierniczych smaków świata do naszego miasta tak dobrze się przyjął – odpowiedziała ekspedientka.

Takiej odpowiedzi obydwoje się nie spodziewaliśmy i zgodnie daliśmy temu wyraz. Nigdzie indziej nie spotkaliśmy się z taką bogatą i niezwykłą ofertą handlową, a ta pani tak skromnie o tym mówi. Ciastka przez nią wykonywane muszą być smaczne, inaczej nie bylibyśmy świadkami takich tłumów po odbiór zamówień.

- Proszę zaspokoić moją ciekawość i zdradzić informację gdzie pani nauczyła się zawodu? – zapytała Donata.

- Od najmłodszych lat mama w domu uczyła mnie i moją młodszą siostrę gotowania oraz pieczenia. Kiedyś uznawane było za normalne i wskazane, że kobieta jest nauczona pracy w kuchni. Moja siostra lubiła ozdabiać zrobione przez siebie smaczne torty, a ja nie cierpiałam stania przy garach, chciałam zostać projektantką mody. Dlatego bardzo szybko opuściłam dom, zamieszkałam w internacie i podjęłam naukę w szkole przy zakładach odzieżowych. Miałam tam uczyć się kroju i szycia. Chociaż dalekie to było od moich marzeń to nauczyłam się podstaw i mogłam w czasie praktyk szyć zaprojektowane przez siebie kreacje. Podczas pokazów w konkursach zorganizowanych dla uczniów podobnych szkół, zdobywałam zawsze pierwsze nagrody i w ramach rozszerzonych praktyk już w drugim roku miałam możliwość odwiedzać inne zakłady z branży.

Kobieta przerwała swoją wypowiedz i skupiła się na starannym zawijaniu, sporych rozmiarów, paczki wypełnionej ciasteczkami na wynos. Mogłem skorzystać dalej z chwilowej przerwy i powiedzieć coś od siebie, nie naruszając zasad dobrego wychowania.

- Wszystkie szkoły przyzakładowe w Łodzi pani odwiedziła?

- Nigdy nie wyjechałam poza Dolny Śląsk.

Ponownie zostałem zaskoczony przez tą panią i chcąc wyjaśnić nieporozumienie zadałem pytanie.

- Przed chwilą powiedziała pani, że miała możliwość odwiedzać inne zakłady z branży i nie skorzystała pani?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 09.11.2017
    Narobiłeś mi smaku na słodycze. Ale jakie? Dzisiaj coraz częściej w cukierniczych spotykamy różne nowości i z różnych krajów przysmaki. Ale znajomość ekspedientki to co sprzedaje to już inna sprawa. U nas często nie mają takiej znajomości o produktach jak ta pani. Ile różnych surowców? Pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania