Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 42

Czas, podczas słuchania opowiadania Marcela o zwierzętach leśnych, niezauważalnie szybko mijał. Prawdopodobnie nasza rozmowa trwałaby do przyjazdu gości, lecz po wyjątkowo długim śniadaniu przyszła moja pora na kawę, na którą miałem ochotę.

- Napijecie się kawy? - zaproponowałem z grzeczności pozostałym.

Donata miała przyjemność wypicia kilku wykonanych prze zemnie kaw i zauważyła mój brak talentu do obsługi urządzeń ciśnieniowych, nie w pełni zautomatyzowanych. Sama wolała zaparzyć, niż cierpieć później pijąc lurę, która mi w żaden sposób smakowo nie przeszkadzała. Jednak, kiedy chciała uruchomić ekspres do kawy, zauważyła brak prądu.

- Będziecie musieli się zadowolić rozpuszczalną, elektrownia zawiodła, nie ma prądu – poinformowała nas zaraz po próbie włączenia kilku urządzeń i dodatkowym sprawdzeniu czy jest oświetlenie.

- Wielka szkoda, że nie spróbujesz wyśmienitej kawy Donaty, parzonej po mistrzowsku i ozdobionej na wierzchu wzorkiem mleczka jak u najlepszego baristy – powiedziałem, zawiedzionym głosem do Marcela.

- Wychodzi na to, że twoja pomoc prędzej się przyda niż przypuszczałem. Ponownie zapchały się starymi liśćmi i uschniętym zielskiem zakratowane wloty do turbin. W pojedynkę nie byłem w stanie usunąć powalonych przez wiatr drzew w korytach potoków, a nie mogłem nikogo oprócz ciebie poprosić o pomoc. Moje wysiłki ograniczały się jedynie do bieżącego usuwania płynących konarów i innego niosącego przez wodę śmiecia. Koniecznie musimy przywrócić prąd, inaczej twoi goście spędzą wieczór przy świecach, a kąpiel wezmą w leśnym jeziorku. Szkoda marnować czas, przebieraj się w jakieś rzeczy, których nie będzie żal ubrudzić i rozedrzeć. Niestety kombinezonu dla ciebie nie przyszykowałem – stwierdził Marcel.

Pozostało mi tylko iść się przebrać i powiedzieć mojej dziewczynie, że wychodzimy usuwać awarię i nie wiem dokładnie, kiedy wrócę. Dawno zapomniałem, gdzie dokładnie turbiny się znajdują, sam bym do nich nie trafił, od mojej wizyty w tamtym miejscu sporo czasu upłynęło, a las od tamtej pory znacznie urósł.

- Kochanie, idziemy z Marcelem przywrócić zasilanie.

- Dlaczego nie zgłosicie awarii do zakładu energetycznego? Niech przyślą pogotowie energetyczne. Usuwanie uszkodzeń linii energetycznych najlepiej pozostawić fachowcom. Jeszcze was prąd porazi – odpowiedziała zaniepokojona Donata.

Marcel machnął mi ręką, żebym się szykował, a sam zaczął Donacie tłumaczyć zawiłość zasilania w energię jego i naszego domu.

- Ojciec Artura był nie tuzinkową postacią, rozumiał on najlepiej, że jakakolwiek władza w naszym państwie nastanie, zawsze będzie nieprzychylna ludziom. Dlatego jak tylko nadarzyła się okazja kupił dwie stare turbiny wodne ze zlikwidowanej niedługo po wojnie elektrowni wodnej. W momencie zakupu były one mocno zniszczone i nadawały się tylko na złom. Jednak wykonane były solidnie i w starej technologii, więc gwarantowały łatwość naprawy oraz niezawodność. Kilku pracownikom w tym kierownikowi zakładu serwisującego takie urządzenia, prywatnie zlecił naprawę uszkodzeń. Uwinęli się błyskawicznie, ponieważ płacił dolarami, za które w Peweksie mogli kupić towary niedostępne w tamtym okresie w państwowych sklepach. W między czasie zaangażował cztery brygady specjalistów z budowanej w pobliżu elektrowni szczytowo pompowej. Ta elektrownia nigdy nie powstała, lecz tutaj wynagrodzenie wypłacane w twardej walucie zdziałało cuda i w niespełna pół roku powstała po cichu, w tajemnicy przed władzami, mała elektrownia wodna. Zakres prac i tempo robót było imponujące, tym bardziej, że na powierzchni po sporych wykopach nie pozostał żaden ślad. Zaledwie po roku od uruchomienia elektrowni teren został gęsto zalesiony wysokimi drzewami wyhodowanymi w doniczkach.

Początkowo, przed omówieniem prac projektowych z projektantem, rozważał możliwość wybudowania legalnej małej elektrowni wodnej. Jednak po podliczeniu wszystkich kosztów związanych z podatkami, akcyzami, koncesją i opłatą za zużycie energii na podstawie licznika było to nieopłacalne. Niestety w naszym kraju tylko teoretycznie jest się właścicielem ziemi, ponieważ bogactwa naturalne znajdujące się poniżej gruntu rolnego należą do państwa w tym i przepływająca woda. Dlatego znacznie taniej wychodzi, podłączyć się do sieci energetycznej i płacić rachunki niż walczyć z wiatrakami.

Turbina wodna podobnie jak koło młyńskie, to pewien rodzaj silnika wodnego z wirnikiem łopatkowym, zmieniającym energię kinetyczną lub potencjalną, płynącej wody, na energię ruchu obrotowego i wykorzystywaną do produkcji energii elektrycznej poprzez prądnice. Przede wszystkim jest to dosyć prosty system wytwarzania energii elektrycznej, który wykorzystuje energię ciśnienia oraz energię prędkości.

Nasza mała elektrownia wykorzystuje dwa sposoby doprowadzenia wody do wirnika turbiny. Pierwsza, turbina Peltona akcyjna, lub można powiedzieć natryskowa, działa podobnie jak koło wodne. Posiada wał pionowy i wyposażona jest w sześć dysz. Druga, turbina Kaplana szybkobieżna, wyglądem przypomina śrubę napędową wykorzystywaną na okrętach i posiada osiem łopatek. Moc tej turbiny możemy regulować przez zmianę ustawień kątów łopatek kierownicy oraz łopatek wirnika, wmontowana jest w pionowym wale. Obie turbiny wykorzystują niewielką część swojej mocy, ponieważ posiadamy spadki niższe niż zalecane, a i tak dla naszych potrzeb energii elektrycznej jest więcej niż wystarczająca ilość. Dzięki cichej inwestycji możemy cieszyć się teoretycznie darmowym prądem, ponieważ koszty samej konserwacji urządzeń przekraczają kwoty wydawane na zakup energii z zakładu energetycznego. Tylko jesteśmy niezależni i jest to energia prawdziwie przyjazna dla środowiska. Zbudowanie sztucznego jeziorka do zasilania turbin, jako dużego zbiornika przeciwpożarowego dało doskonałe siedlisko wodnemu ptactwu i wodopój zwierzętom.

Przebrany do pracy zjawiłem się szybko i w ten sposób mogłem słyszeć sporą część rozmowy Marcela z Donatą. W jakiś sposób rozbudził w niej ciekawość, ponieważ jak Marcel wstawał z krzesła, zerwała się szybciej i biegnąc na piętro wołała.

- Poczekajcie na mnie, idę z wami, zaraz będę gotowa.

- Do tej pory myślałem, że tylko ja lubię słuchać, kiedy tak ciekawie opowiadasz. Teraz widzę jak błyskawicznie oczarowałeś moją dziewczynę, a wiem, że to dopiero początek interesujących tematów – powiedziałem do Marcela i przystąpiłem do szykowania czegoś do picia na czas pracy.

W pełnym składzie wyposażeni w plecak z kanapkami i napojami, grabie, linę, bosak, ręczną piłę, siekierę oraz worki na śmieci poszliśmy w stronę wlotu wody do szybów. Podczas drogi stale nam towarzyszyły sarny i Donata powoli skracała dystans do nich. Koniecznie chciała je pogłaskać jakby były to zwierzęta domowe, a nie leśne, które należy zwrócić naturze. Kiedy jej się o tym przypominało, stale odpowiadała.

- Tylko raz je pogłaskam są takie śliczne.

Przestałem zwracać uwagę na moja dziewczynę, która wcześniej czy później dopnie swego i skupiłem się na lesie. Wnikliwie obserwowałem młodniki, które Marcel ponasadzał jak byłem mały. Część drzew pięknie rosła i poprzez wymieszanie gatunków nie zauważało się ingerencji człowieka w nasadzenia, jaka cechowała jednogatunkowe lasy państwowe. Tutaj, jak w naturalnych lasach, drzewa konkurowały ze sobą o światło słoneczne. Jedne rosły splecione korzeniami i przytulone pniami, a inne uschły po przegraniu walki o dostęp do promieni i pogryzione przez korniki.

Pomimo, że las był prywatny i na drogach dojazdowych były informacje o zakazie wjazdu do lasu oraz śmieceniu, wszędzie były ślady jego nie przestrzegania. Głębokie koleiny pozostawione przez popularne ostatnio samochody terenowe, krzyżowały się ze śladami po quadach. Poszycie leśne, młode drzewka były rozjeżdżane mechanicznym sprzętem przez ludzi, a wszystko to robiono dla rozrywki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 21.08.2017
    Cóż opis małej elektrowni jest mi zupełnie obcy. Ale muszę przyznać, że Marcel opowiadał Z niezwykłą starannością i tym pewnie przekonał Dojadę. Potem opis lasu też wywołał wrażenie. Pozdrawiam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania