Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 93

Donata oderwała wzrok od tańczących i popatrzyła na mnie. Chwilę się zastanawiała lub podejmowała decyzję, czy podzielić się swoimi myślami. Jednak po pewnym czasie spoglądania w moje oczy wyraziła cicho, żeby nikt przypadkiem nie usłyszał swoje obawy.

- Cieszę się, nawet bardzo, że mama ponownie odnalazła miłość. Jeszcze trafiła na wspaniałego faceta, który mam nadzieję się nie odkocha i nie złamie jej serca. Teraz poddaje się ona uczuciu bez ograniczeń i gdyby się rozczarowała z pewnością bardzo by to przeżywała do końca swoich dni.

Już chciałem zapewnić, że na Marcelu można polegać jak na Zawiszy Czarnym albo na granitowej skale, lecz w ostatniej chwili się powstrzymałem, ponieważ wiele ostoi padło. Tyle rzeczy, sytuacji, postaw traktowałem w swoim życiu, jako pewne czy niezniszczalne i niestety nie wytrzymały próby czasu. Najlepszym przykładem są postawy społeczne, które przez wieki przetrwały, a tu nagle w zderzeniu z nowym porządkiem nastąpił krach i uległy szybko zapomnieniu.

- Poczekaj i uzbrój się w cierpliwość, to sama się przekonasz, że twoje obawy i lęki są bez pokrycia – odpowiedziałem i dodałem.

- Zapamiętaj, że istnieją rzeczy wieczne i w tym przypadku tak jest, więc przestań się w końcu niepotrzebnie martwić się o mamę.

- Nie ma nic wiecznego – w rewanżu odpowiedziała.

- Mylisz się, jest wieczne pióro, wieczna miłość i wieczne odpoczywanie, a niepotrzebne zadręczanie się powinno podpadać pod paragraf, zwłaszcza podczas tak wspaniałego wieczoru. Proszę przerwij te złe myśli, ponieważ nasze nienarodzone dziecko już sporą porcję stresu otrzymało z mojego powodu. Teraz rozchmurz się i uśmiechnij, tym bardziej, że tobie przypadł największy udział w naszym sukcesie. Dlatego powinnaś być z siebie dumna, tak jak ja jestem – dodałem z najcieplejszym uśmiechem z mojego repertuaru.

- Nie zemną takie numery – mówiła siląc się na powagę.

Kobiety w naszym towarzystwie były w mniejszości i Mateuszowi po długich namowach udało się zaprosić Donatę na parkiet. Zanim się zgodziła wcześniej kilkakrotnie zapewnił moją dziewczynę, że będzie delikatny. Oni poszli tańczyć i zastąpili na małym parkiecie Marcela z Ernestą. Zanim Marcel usiadł, poprosiłem go, żeby mnie dostarczył do toalety. Kiedy wróciliśmy do stolika Donata z Mateuszem w towarzystwie trzech par tańczyli wolny taniec. Byłem trochę zazdrosny, lecz najbardziej o to, że to nie ja obejmuję moją dziewczynę. Niespodziewanie dla mnie Mateusz zatrzymał się, przeprosił Donatę, sięgnął ręką do kieszeni marynarki i wyciągnął smartfona. Rozmawiał chwilę i zobaczyłem, że w trakcie rozmowy stał się zadowolony. Jak tylko skończył mówić, powiedział coś do Donaty i ją ta wiadomość też ucieszyła. Byłem niemal pewny, że odezwał się kolejny klient, który wcześniej miał jakieś obawy spowodowane obsługą przez duet niepełnosprawnego z ciężarną. Oboje zeszli z parkietu w połowie utworu i podeszli do mnie.

- Powiesz? – zapytał Mateusz Donatę.

- Ty załatwiałeś, to się teraz pochwal – odpowiedziała.

Wymiana tych kilku słów przyciągnęła uwagę nie tylko moją, lecz wszystkich siedzących w pobliżu, nawet ktoś ściszył z tej okazji odtwarzanie muzyki.

- Słuchajcie mam wspaniałą wiadomość.

Właściwie nie musiał używać tego sformułowania albo tak mówić, ponieważ w cukierni zapanowała kompletna cisza. Było tak spokojnie, że gdyby nie byłaby to zima z pewnością słyszelibyśmy lecącą muchę. Napięcie się potęgowało i już ktoś chciał zadać pytanie, a wtedy Mateusz go uprzedził mówiąc.

- Zaraz będziemy mieli moim zdaniem ważnych gości i to, co nastąpi później z ich udziałem będzie wydarzeniem na skalę światową.

Więcej nic nie był w stanie dodać, ponieważ po tych słowach, zapanował kompletny chaos, oprócz Donaty wszyscy obecni zadawali pytania, przekrzykując się nawzajem. Trwało to dobrą chwilę, dopiero uniesienie do góry rąk przez Mateusza uspokoiło towarzystwo.

- Zaraz dowiecie się wszystkiego, tylko dajcie mi powiedzieć! – odczekał chwilę i mówił dalej – Miesiąc temu na fecceboku zwrócił się do mnie z prośbą o wsparcie finansowe dawny kolega z politechniki, który wraz z grupą podobnych sobie zapaleńców przystąpił do konstruowania sterowanych myślą bionicznych protez. Niestety nasz kraj to nie Stany Zjednoczone, w których armia przeznaczyła osiem milionów dolarów na opracowanie innowacyjnych protez dla rannych w misjach żołnierzy. Dlatego nasi konstruktorzy są zmuszeni szukać wsparcia finansowego u internautów, w zamian za finansowanie proponują protezy oraz udziały w firmie po rozpoczęciu produkcji. Jednak przez sytuację, w jakiej była do dzisiaj moja firma, wstrzymałem się z deklaracją wsparcia. Dopiero po naszym sylwestrowym sukcesie dałem odpowiedź i przy okazji opowiedziałem o Arturze. Może zabrzmi to źle, lecz okazali wielkie zainteresowanie jednym i drugim.

- Artur – zwrócił się bezpośrednio do mnie – proszę nie złość się, że jak ciebie zobaczą mogą jak to naukowcy nie okazać taktu i cieszyć z twojego kalectwa, ponieważ masz jak mówili w grupowej rozmowie komplet, albo ful wypas.

Byłem tą wiadomością oszołomiony, ponieważ nigdy nie słyszałem o tej technologii i nie wiedziałem czy i o ile ona jest lepsza od protez zrobotyzowanych, które miały być w przyszłości najlepszym rozwiązaniem dla kalek. Nagle moje marzenia zostały jak karty przetasowane i nie wiedziałem jak mam się zachować, czy już się cieszyć lub smucić.

- Najlepsze zostawiłem na koniec – i po tych słowach zamilkł.

Czekaliśmy na dalszy ciąg rewelacji, a Mateusz patrzył na wszystkich i tylko się uśmiechał. Dopiero ponaglenia, właściwie wszystkich, zmusiły go do dodania.

- Zbliża się północ, pora otwierać szampana i przywitać nowy rok – dodał.

Korki szampana z kilku butelek wyskoczyły i jeden trafił w stylizowany żyrandol wiszący pod sufitem. Rozległ się huk nie tylko spowodowany dwutlenkiem węgla, lecz jeszcze tłuczonego szkła. Ostre okruchy posypały się na podłogę, nie robiąc krzywdy nikomu, ponieważ wisiał nad miejscem przeznaczonym do tańczenia, a nikogo w tym momencie tam nie było.

- Nie przejmujcie się, nic się nie stało, to na szczęście – powiedziała mama Mateusza właścicielka cukierni, uspakajając w ten sposób otwierających szampany.

Zaczęto wznosić toasty i składać sobie nawzajem życzenia. Jedni odchodzili, inni podchodzili, tylko ja jak było do przewidzenia siedziałem jak kołek. Gdzieś w trakcie składania życzeń, otwarły się drzwi i wraz z mroźnym powietrzem wpadła do wnętrza grupa ludzi ubranych w ciepłe okrycia.

- Zaraz, chwila mości państwo, nie godzi się przyjmować nowy rok bez naszego udziału w tak doniosłej chwili. Azaliż pozwólcie przyłączyć się do tak wspaniałej kompaniji – darł się na całe gardło jeden taki ubrany w futrzaną szlachecką czapę rodem z dawnych czasów.

Mateusz, który pierwszy podszedł do przybyłych, zaczął pomagać im w pozbywaniu się kurtek, płaszczy i przynajmniej trzech kożuchów z naturalnym włosiem. Grupa składała się z czterech mężczyzn i trzech kobiet w wieku od trzydziestu do czterdziestu lat. Wszyscy przybyli byli w doskonałych humorach i mieli w sobie wyjątkowo dużo energii oraz wspaniałego humoru.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 15.02.2018
    I mamy drugi sukces. Protezy dla Artura. Ciekawa nowa metoda bionicznych protez. Nowy Rok otwiera nowe życie dla Artura i nowe nadzieje na lepsze perspektywy.
    Pozdrawiam cieplutko

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania