Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 77

Podczas kiedy on uświadamiał mi, jaka jego praca jest ważna i z pewnością niedoceniana, a zwłaszcza niskopłatna, dopadły mnie bóle. Widocznie środki uśmierzające, podane mi wcześniej, przestały działać. Atak był niespodziewany i bardzo intensywny z tego powodu i w sposób niekontrolowany prze zemnie, oblałem się potem i mało przy skurczach nie spadłem z wózka. Psycholog przytrzymał mnie, jak się rzucałem i za pomocą drugiej ręki przedzwonił po lekarza dyżurnego. Reakcja była dość szybka i po chwili wstrzyknięto mi lekarstwo uśmierzające ból. Chwilę jeszcze pocierpiałem i jak ustało, ponownie zostaliśmy sami w jego gabinecie.

- Ależ to boli, długo tak będę cierpieć? – zapytałem, jeszcze spocony.

- Wszyscy bez wyjątku po amputacji odczuwają bóle fantomowe, które występują w amputowanej kończynie i wynikają z silnego odczuwania obecności utraconej kończyny albo jej części. Okres trwania bólów fantomowych jest różny i może się utrzymywać od kilku miesięcy do kilku lat. Bóle fantomowe łagodzi się lekami przeciwbólowymi, uspokajającymi, czasem niewielkimi dawkami leków przeciwdepresyjnych….

- Pomimo tego, że nie mam rąk i nóg ja dalej je czuję. Mogę poruszać palcami ręki czy nogi, zginać kolano i łokieć – bezceremonialnie przerwałem jego wypowiedz.

- Będzie to trwało, dopóki nie obumrą zakończenia nerwowe – dodał pocieszająco.

- Niemożna tego zablokować, lub zrobić tak żeby nie bolało? – zapytałem.

- Jedną z znanych mi metod leczenia bólu fantomowego jest przezskórna elektrostymulacja. Działanie na kikut stymulatorem może zmniejszyć dolegliwości bólowe. Jednak jest to bardziej skuteczne we wczesnym okresie bólu fantomowego.

Kiedy psycholog mówił o różnych metodach pozbywania się i niwelowania bólów fantomowych, nagle przypomniała mi się plantacja marihuany leczniczej Marcela i zatęskniłem za nim, a najbardziej za Donatą.

Doznałem uczucia osamotnienia, a nie chciałem przy medyku pokazać, że się rozklejam, dlatego poprosiłem przewiezienie do rehabilitanta. Tym razem do pchania wózka przyszedł sporych rozmiarów trzydziestoparoletni mężczyzna, który zostawił mnie po uzgodnieniu z rehabilitantem na sali służącej do ćwiczeń. Przez czas oczekiwania miałem okazję popatrzeć na nieporadne zmagania kobiety w średnim wieku z protezą lewej nogi, stojącej miedzy poręczami. Urządzenie przypięte poniżej kolana i z założenia przeznaczone na jej nową nogę, słuchało chyba wszystkiego tylko nie jej. Rehabilitant spokojnie wyjaśniał kolejność, co ma robić i w jaki sposób. Ćwicząca bardzo denerwowała się brakiem szybkiego postępu i odczuwanym bólem. Prawdopodobnie, dlatego przerwał ćwiczenia, posadził ją na wózku i zaczął mówić. Wcześniej nie wracałem uwagi na tematy, które były tam poruszane, lecz uważnie zacząłem przysłuchiwać się, kiedy usłyszałem słowa rehabilitanta.

- Zaraz po amputacji kończyny kikut jest opuchnięty, bolesny i wrażliwy na najmniejszy dotyk. Takie zjawisko jest normalną reakcją pooperacyjną, dopiero po upływie kilku tygodni objawy powinny ustąpić. Jednak w pierwszej fazie po amputacji należy ostrożnie obchodzić się z kikutem i stosować lekki opatrunek do momentu ściągnięcia szwów. Najważniejsze w tym czasie są pozycje złożeniowe, które zapobiegają przykurczom i nieprawidłowemu ustawieniu kikuta. Kiedy rana w pełni się wygoi, lekarz prowadzący zaleca regularne bandażowanie kikuta, w celu przeciwdziałania obrzękowi oraz dla wyprofilowania odpowiednio kikuta. Formowanie kikuta opaską uciskową jest bardzo ważną czynnością wykonywaną po amputacji, a niewłaściwe bandażowanie lub jego brak może znacząco utrudnić późniejsze zaprotezowanie. Zanim pani do nasz trafiła, już w szpitalu powinna pani wykonywać ćwiczenia oddechowe, a leżąc na łóżku ćwiczenia wzmacniające pozostałe kończyny i wstawanie. Następnym krokiem jest nauczanie się z pomocą innej osoby, poruszania się o kulach, albo z balkonikiem dla zachowania właściwej równowagi i koordynacji potrzebnej do zaprotezowania. Zaniechanie tych czynności w szpitalu spowodowało to, że musimy zacząć prawie od początku i skupimy się na ćwiczeniach wzmacniających mięśnie kikuta oraz rozciągających celem przywrócenia pełnej sprawności stawów również w zdrowej kończynie. Rana w pani nodze jest wygojona, więc zaczniemy wcześniej zaniechane hartowanie, które zmniejszy wrażliwość skóry i tkanek kikuta na dotyk, tarcie i ucisk leja protezowego. Kikut z chwilą założenia protezy styka się z lejem protezowym i od stanu kikuta uzależnione jest pełne wykorzystanie możliwości protezy oraz odzyskiwanie pełnej sprawności. Jednak teraz żeby to osiągnąć trzeba na kikut wykonywać na zmianę prysznice zimne i ciepłe, często dotykać, głaskać ze stopniowym zwiększaniem siły nacisku bez powodowania bólu. Później proszę nie zapominać o wykonywaniu masażu, oklepywaniu, pocieraniu ręcznikiem lub szczotką z miękkiego włosia.

Humoru nie poprawiła jej nawet informacja, że przebywa na oddziale rehabilitacyjnym i uczy się chodzić pod opieką specjalistów. Przez ten czas ma możliwość stałego kontaktu z technikami protezowni, którzy idealnie dostosują elementy protezy poprzez ustawienie wysokości, dopasowaniu leja i pasów podtrzymujących. Trening umożliwi jej nabycie prawidłowych nawyków i bezpiecznego poruszania się po schodach. Przyzwyczai się po pewnym czasie do używania protezy, wtedy minie ból i poczucie dyskomfortu. Częste chodzenie w protezie spowoduje, że szybciej jej organizm przystosowuje się do nowego sposobu poruszania.

Wcale nie dziwiłem się kobiecie, jej niechętnemu pogodzeniu się z własnym kalectwem. Dalej chciała być piękna, młoda i zdrowa, lecz tak się niestety nie da. Podobnie jest ze mną i żadna siła już tego nie zmieni, nowe nogi oraz ręce nie wyrosną. Pozostaje pogodzenie się z kalectwem i trzeba próbować żyć jak najlepiej, żeby zdrowi zazdrościli.

Jest mi lżej na duszy, gdy patrzę wokoło na tych, co znacznie mniej ode mnie utracili, a wściekają się tak, jak ja zaledwie kilka godzin wcześniej. Moja zmiana nastawienia psychicznego zaczęła przynosić efekty i kiedy rehabilitant podchodził do mnie po pożegnaniu się z kobietą, byłem pogodnym człowiekiem.

- Przepraszam, że tak długo pan czekał, lecz nie mogłem zostawić tamtej pani w negatywnym nastawieniu do wszystkich, a zwłaszcza do siebie.

- Dzień dobry, a właściwie wieczór skoro za oknami czarno – powiedziałem z uśmiechem i dodałem.

- Proszę się nie przejmować mną, nigdzie mi się nie śpieszy. Chciałem tylko dowiedzieć się, na co mogę liczyć, skoro pierwsza proteza tymczasowa, do nauki chodzenia chyba odpada?

- Przepraszam nie znam pana, dawno pan do naszego ośrodka przyjechał? – odpowiedział, pytaniem na pytanie rehabilitant.

- Coś mi się zdaje, że upłynęło sporo czasu, tylko byłem wredny i nie chciałem wyjść z pokoju – odpowiedziałem.

- A to pan. Skoro sporo pan czasu zmarnował to z pewnością jeszcze przeczeka tych kilka świątecznych.

- Jakich świątecznych?

Rehabilitant popatrzył na mnie wnikliwie i z pewnością zastanawiał się czy gość okryty złą sławą nie drwi z niego.

- Czyżby nie zauważył pan, że jutro jest wieczór wigilijny.

- Jutro jest wigilia? – tym razem ja zadając pytanie, zastanawiałem się czy ze mnie rozmówca nie robi durnia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 27.12.2017
    Dobrze, że Artur się przełamał i teraz już tylko z górki. Znam to z własnych doświadczeń, bo od czterech lat jestem w ciągłej rehabilitacji.
    Czy wspomnienia o Marceli i Donacie przywrócą mu chęć odezwania się. Tym bardziej, że jutro wigilia.
    Pozdrawiam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania