Poprzednie częściPrzyjaciel część 1
Pokaż listęUkryj listę

Przyjaciel część 89

Opiekunka pchająca mój wózek dostała wiadomość na telefon, że jest pilnie potrzebna w przeciwnym kierunku niż moja sala. Dlatego musiała porzucić mnie natychmiast i zostawiła mnie przy przeszklonej ścianie. Zabezpieczając koła przed niekontrolowanym przemieszczeniem się, powiedziała.

- Panie Arturze proszę tutaj poczekać, niedługo wrócę, lub kogoś przyślę.

Krajobraz za oknem nie był zachwycający. Zima pełna śniegu, jak szybko się zaczęła, w iście ekspresowym tempie się kończyła. Nawet z daleka widziałem błoto pośniegowe i kałuże w miejscach wydeptanych, albo rozjechanych kołami samochodów. Największy problem z przemieszczaniem mieli piesi, ponieważ zapadli się prawie po kostki w breji. Obuwie nieprzystosowane do takich warunków szybko przemakało, a lód przykryty wodą powodował, że było diabelnie ślisko. Przynajmniej przez godzinę pozostawiony bez opieki w spokoju, mogłem podziwiać zaokienne widoki.

- Przepraszam, że tak długo trwało, lecz ludziom czasami odbija – powiedziała pani Adela podchodząc z dwiema innymi zatrudnionymi w ośrodku paniami.

Nawet nie musiała mnie wprowadzać w szczegóły, ponieważ jako stały bywalec tego miejsca doskonale wiedziałem, że kolejny raz, od kiedy tu jestem, ktoś targnął się na swoje życie. Ludziom, zwłaszcza młodym, zazwyczaj trudno przychodzi pogodzenie się ze swoim losem ograniczonym przez chorobę czy nagły wypadek. Współczułem kobietom, że muszą brać udział w reanimowaniu osób, które tego nie chcą i część z nich po pewnym czasie ponowi próbę.

Podczas jazdy na moją salę w jakiś sposób nie wyrażając bezpośrednio słowami prośby, udało mi się postawą wzbudzić litość u jednej pań z obsługi. Z własnej inicjatywy przyniosła mi jak już zostałem położony do łóżka radio z dyżurki i nastawiła na rozgłośnię muzyczną. Nadawano w niej utwory zwłaszcza wokalne od początku istnienia radia i płyt winylowych aż do kompozycji z końca ubiegłego wieku. Wyjątkowo mało jak na stacje komercyjną podawano najświeższych wiadomości przeplatanych reklamami.

Prawdę mówiąc nie miałem nic innego do roboty, więc bez obciążenia myśli innymi sprawami mogłem wsłuchiwać się w melodie, słowa i rytmy. Znaczną część nadawanych kompozycji muzyki rozrywkowej słyszałem pierwszy raz w życiu. Prawdopodobnie, dlatego, że były to szlagiery z lat młodości moich rodziców, dziadków i pradziadków, a teraz wyciągnięte z archiwów często domowych czy zakupione na targach staroci zostały przegrane na nowoczesne nośniki i oczyszczone z szumów. Dzięki zabiegom konserwatorskim miałem przyjemność wysłuchać czystych dźwięków. Najprawdopodobniej moi przodkowie nie mieli takiej wspaniałej okazji, jaką ja w tym momencie miałem chyba, że byli na potańcówkach, balach, przedstawieniach czy koncertach i słuchali orkiestry i sławnych wykonawców na żywo.

Ten, kto pierwszy powiedział, że muzyka jest najsilniejszym środkiem terapeutycznym, miał rację choćby na moim przykładzie. Wychowany zostałem podobnie jak całe moje pokolenie w technicznie chaotycznym świecie, gdzie panuje rażąca niezgodność i dysharmonia dźwięków w muzyce. Współcześni twórcy i producenci muzyczni zapomnieli, lub nie wiedzieli, że muzyka jest najpotężniejszą ze sztuk. Dlatego całe wieki temu jeszcze w czasach antycznych nie pozwalano na żadne kakofonie i ludzie pod wpływem muzyki byli w stanie oczarowania. Jedynym wyjątkiem było zniszczenie murów Jerycha za pomocą trąb i dziś istnieją osoby, które potrafią wydać z siebie dźwięki niszczące szkło.

Nocy z niedzieli na poniedziałek już spokojnie nie przespałem jak poprzedniej, ponieważ byłem wyjątkowo podekscytowany powrotem do domu, a i tak się cieszyłem, że przymknąłem, choć na chwilę oko. Miałem tylko nadzieję, że Marcel przyjedzie sam i nie narazi Donaty oraz nienarodzonego dziecka na niepotrzebne ryzyko jazdy w trudnych warunkach pogodowych. Minuty od śniadania ciągnęły się w nieskończoność, gdybym był w stanie z pewnością stałbym z bagażami gotowy do drogi przy drzwiach wyjściowych. Jednak musiałem uzbroić się w cierpliwość i czekać na sali. Przynajmniej przyciszone na noc radio umilało mi czas i z każdym kolejnym, co raz bardziej znanym mi utworem zbliżał się mój wyjazd.

Minęło południe i niedługo obiad zaczną podawać, a Marcel jeszcze nie dojechał. Przez ten czas przynajmniej dziesięć razy upewniłem się, że mój wypis jest gotowy i wystarczy tylko podpis odbierającego, żebym ruszył w podróż. Kiedy drzwi mojej sali zostały otwarte, byłem w nie wpatrzony nieprzerwalnie od kilku godzin i przez to dałem się kompletnie zaskoczyć.

- Dzień dobry – powiedziała pierwsza pani Estera wchodząc.

- Dzień dobry - odpowiedziałem i natychmiast zapytałem.

- Marcel załatwia wypis?

- Przyjechałam sama, Marcel teraz bardziej jest potrzebny Donacie niż ja. Przygotowania i dostosowywanie budynku na twój powrót trwają od powrotu z wigilii, a i tak sporo jeszcze zostało do zrobienia. Donata na ile może pomaga w tym Marcelowi, lecz musi się oszczędzać. Ernestowi skończyło się wolne i zmuszony był zgłosić się do pracy, Żaneta pojechała z nim. Mateusz robi jakieś udogodnienia dla ciebie w swojej firmie, więc zostałam do dyspozycji tylko ja, a chciałam być potrzebna. Dlatego moje towarzystwo w czasie powrotu do domu musi tobie wystarczyć.

- Miło mi będzie z panią jechać.

- Arturze, chciałabym, żebyś mówił do mnie mamo, niedługo zostanę babcią twojego dziecka i będziemy jak prawdziwa rodzina.

Nawet nie musiała mówić dosadnie, natychmiast domyśliłem się, że w ten sposób wytykała mi nieformalny związek z jej córką. Większość rodziców pragnie dla swoich dzieci wspaniałej, szczęśliwej przyszłości i ustabilizowanej sytuacji rodzinnej, a związek małżeński w ich ocenie ma to zapewnić. Tylko czy teraz wypada zmieniać stan cywilny skoro jestem kaleką i Donatę, jako żonę będę obciążał swoimi problemami. Sytuacja najszybciej może ulec zmianie, kiedy stanę na sztucznych nogach i podobną rękę wyciągnę podając jej dłoń. Wtedy kupię mojej ukochanej obiecany w cukierni pierścionek i pasującą do niego obrączkę. Ślub i wesele też będą miały bardziej uroczysty charakter, niż w przypadku, kiedy pan młody siedzi na inwalidzkim wózku i wszystko za niego trzeba zrobić.

- Poproszę teraz kogoś z personelu o pomoc, ponieważ przed wyjazdem dla własnego dobra muszę skorzystać z toalety i na czas podróży powinni założyć mi pampersa, tak będzie najwygodniej.

- Spróbuję sama i przekonam się czy dam radę, ty mi tylko mów, co ma robić.

Musiała wyczuć moją konsternację jej propozycją, ponieważ dodała.

- Nie martw się wychowałam dwoje dzieci, a przy maluchach wcale nie ma mało pracy i do tego nic nie mówią, lecz krzyczą bardzo głośno – dodała.

Sam byłem ciekawy czy będzie w stanie unieść mnie z łóżka i posadzić na wózku. Windy nie proponowałem obawiałem się problemów z założeniem pasów na mój tułów i z obsługą elektronicznego panelu sterującego. Podjechała do łóżka wózkiem inwalidzkim, ustawiła go w miejscu, jakie wskazałem i pochyliła się nade mną. Zanim mnie objęła rękami, jej pachnące szamponem ziołowym włosy dotknęły mojej twarzy.

- Mokre włosy – chwilę się zawahałem zaskoczony doborem słów i dodałem – masz mamo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ozar 31.01.2018
    Kolejna bardzo ciepła, choć momentami tez smutna opowieść. Tak szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie siebie bez nóg i rąk. Piszesz bardzo dobrze, ciekawie pokazując kogoś, kto żyje i fizycznie i psychicznie w świecie, którego my zwykli ludzie nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Dziwie sie, że tu na opowi jest tyle komentarzy do w sumie rzeczy błahych jak wiersze, fantastyka czy inne takie, a nie ma ich pod twoimi tekstami. Moim zdaniem w twoich tekstach jest więcej życia niż w setce innych na tym portalu. I dziwne jest to, że pisze to historyk, a nie wielbiciel uniesień wierszem czy proza. Nie rozumiem tego za cholerę. A nie myślałaś, żeby wydać książkę? To, co piszesz i jak piszesz nadawałoby się idealnie na powieść taką życiową do bólu. Dla mnie 6+ za życiowy do bólu tekst. Pisz dalej, zawsze chętnie zajrzę o ile nie przegapię.
  • Pasja 31.01.2018
    Tak muzyka ma właściwości lecznicze i terapeutyczne i od niej piękniejsza jest tylko cisza. Matkom w ciąży zaleca się słuchanie muzyki poważnej, ponieważ już w życiu płodowym dziecko pod wpływem słusznych dźwięków rozwija osobowość.
    Wreszcie Artur będzie w domu. Jak widać wiele osób jest zaangażowanych w celu stworzenia mu odpowiednich warunków. Popatrz jak dobro powraca. Jeszcze do niedawna chciał pozostać sam, a teraz będzie miał rodzinę.
    Kiedy czytam zastanawiam się czy kiedykolwiek spotka jeszcze Krzesimira?
    Pozdrawiam serdecznie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania