Wiieeersz <*> Konstelacja
Zagłębiony w kłującym igliwiu,
jest częścią przyrody, gdzie śpiewy ptaków
kołyszą spowolnione zaklęcia.
W czerwonych nitkach szkarłatnych
cierni, sączą zapach lasu,
do rozświetlonej słońcem
kałuży, w przeistoczeniu,
splątanym korzeniami.
Zachodzący człowiek zakryje całość
swoim śladem, niczym bóg
stworzy kolejne dzieło.
Lecz sparszywiały błędnik pozwoli
uderzyć, głową o kamień.
*
Ręce trupa zwisają
z drzewa. Nogi też.
Przewieszony na gałęzi,
zachowuje równowagę.
Za późno. Tyle przegapił, zlekceważył
nie docenił, wzgardził,
ominął.
Spieszył się.
Kruki wydziobały obrazy
zaniedbanych światów.
Postaw go na ziemię.
Może jeszcze chwilę pobiegnie.
Z rozpędu. Na ślepo,
przed siebie.
*
Gdy zmrok zapada umierają cienie.
Czy tylko światło, źródłem
zbawieniem.
Obiekt zasłania, tłumi blask
całość wzmacnia,
raz po raz.
Deptane mocno
lub lekko właśnie,
pomimo tego na wierzchu
zawsze.
Zostawią ziemię samą.
O świcie wrócą,
zmartwychwstaną.
Komentarze (4)
5, pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania