Wiieeersz <*> Ɲíҽմsեɑᴊąϲɑ ƤƖҽϲíoղƙɑ
Tekst powtórkowy
–– ?/–––
przeistoczyć ciało w błękitną cząstkę farby
rzucić na wiecznie drgający obraz
kwadratowych kół
kapią gorące krople wątpliwości
skwierczą niby oczywiste prawdy
nie wszystkie dania dostępne dla mózgu
trzeba się obyć smakiem
a obiad stygnie niezrozumiały
poznać kwitnące i zwiędłe kwiaty myśli
wzlecieć pod sklepienie sensu istnienia
otrzeć się o freski pojmowania
czułych doznań i drapieżnych uczuć
ogrodzenie piekielnie wysokie
wzniesione ze skalpeli i brzytew
sięga poza horyzont postrzegania
prawie że odcina palce
gdy się po nim wspinam
krew wsiąka pod powieki
na krawędziach przeistoczenia płoną tajemnice
dostrzegam pomarańczową łunę
blizny wytaczają nowe ślady ran
lęki zagradzają drogę
suną w moją stronę
otaczają i zamykają
dławią i wyciskają odwagę
pastę z tubki na spróchniałe zęby
co z tego że poznam wiele prawd
skoro będę zgliszczami opakowania
gorącym popiołem
śmieciem do wyrzucenia
w którym sypie się zapętlane ego
walczę z wewnętrznym potworem
ogromnym kornikiem
zamknąłem go w drewnianym domku
niestety
po jakimś czasie potwór wychodzi na wolność
o wiele większy i mocniejszy
wzmocniony strawionym więzieniem
logiczne myślenie
bywa zakrwawioną szmatą na kolczastym drucie
nie na każdym deszczu tak samo się moknie
gdy parasol chaotycznie przesiąka
niektórzy wolą utonąć lecz mieć możliwość wyboru
nie istnieje złoty środek
który zlikwiduje każdy psychiczny ból
jeżeli już to radykalny wycior
trzeba zastosować
zdarzają się chwilę zwątpienia
gdy nagle człowiek zdaję sobie sprawę
że jest półfabrykatem
częścią w maszynie
która zgrzyta lub zgrzytają nim inni
plugastwem ludzkiej pychy i nienawiści
zgnilizną tego świata
nieustannie cuchnącym wrzodem
niestety nie na dupie lecz na mózgu
pelerynka z rozkładu trupa założona na ziemię
biedronka startuje z zielonego pasemka
rozbryzgując skrzydełkami kropelkę rosy
ma jednak pecha
płonie w oślepiających promieniach słońca
skwierczy siedem nieskalanych kropek
myślała że tam gdzie jasność to musi być szczęście
a to gówno prawda albo nawet tego nie ma
żadnych reguł i człowiek w tym
jaskrawe światło bywa gorsze niż mrok
przebija powieki
płonąca bestia z wrzącą krwią
wlatuje do gardła świadomości
podświadomości
wypala na drodze wszelkie drogowskazy
gdyby tak można było
wypluć chociaż trochę śmierdzącej mazi
dławiącego skrawka własnego ja
pozbyć się kolczastych ziarenek
przeistoczonej opacznie egzystencji
Komentarze (6)
Zazwyczaj wolę łagodniejsze, jaśniejsze, bardziej pogodne i słoneczne kolory i odcienie. Ale w życiu różnie bywa. Nie samymi różami jest ono usłane. Dodatkowo, róże zazwyczaj mają kolce. Dlatego, od czasu do czasu mniej przyjemnie brzmiące utwory także zdarza mi się przeczytać, aby sobie przypominać o specyficznej naturze tego świata, która to natura nadaje mu różne odcienie.
5, pozdrawiam ?
Pozdrawiam?:)
Zastanawia mnie, co właściwie peel chce wiedzieć. Początek i koniec wiersza wskazuje, że nie tylko o prawdę tu chodzi, a raczej chodzi o stanie się prawdą.
Ciekawostka, "oprawca" i "prawda" daje "oprawdę" ?
Z Panem Bogiem ?
Sam się czasami gubię w tym wszystkim:)↔Pozdrawiam?:)
"co z tego że poznam wiele prawd
skoro będę zgliszczami opakowania
gorącym popiołem
śmieciem do wyrzucenia
w którym sypie się zapętlane ego"
Straszne i piękne. Takie połączenia lubię najbardziej. ;)
Też takowe połączenia lubię↔Pozdrawiam?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania