Wiieeersz <*> Ukojenie
w zaułku listowia
wiatr szumi z cicha
koralik w żelaznym łańcuchu
zardzewiałymi płatkami do snu tulony
w okowach kolczastych gałęzi
kołysany delikatną dłonią
drapieżnej tęsknoty
z podciętego pnia wypływa żywica
niepowrotnych chwil
kapie na cień kryształu
zmienia czas nadziei nieuniknionym pytaniem
co można było lepiej więcej inaczej
kolor lśni barwami
w szarości pustych miejsc
łódka sensu cumuje przy brzegu
na przegniłym sznurku
w ogrodzie
gdzie zniecierpliwienie sadzonek
wypadało by podlać
lecz susza uśmiechem klauna
napluj własną plujką zawilgocisz
zawsze jakiś wysiłek
i co naiwniaku
wierzysz że doceni
spójrz a jednak wyrósł
cień zapachu kwiatu
zabierz go ze sobą
nuci szarością kolorów
o czasie który więdnie na popiół
przejdź przez futrynę drzwi
tunelem dziurki bez klucza
we śnie wszystko możliwe
dopóki przebudzenie
uśpione
z kanionu wyjmij ostrze
balsamicznie kapie czerwienią
topnieje połać lodu na wrzątku
zardzewiała przeszłość wyparta
białe płatki
dekorują stabilne dno
trampolina nieczynna
nie spadasz ale też nie wzlatujesz
*
ból w cieniu brzytwy
nie pozwala zapomnieć
szepcąc modlitwę ostatniego cięcia
Komentarze (10)
5, pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania