Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 33

Poniedziałek 13 kwietnia 2015 zaraz po pobudce odbywałem zaprawę poranną, w hali sportowej kreującej rzeczywistość wirtualną. Drugiego dnia pobytu w podziemnym mieście szef przyprowadził mnie tu i zapoznał z możliwościami sterującego nią komputera. Najciekawsze jest to, że elektronika obecnie potrafi z taką intensywnością oddziaływać na zmysły człowieka. Już nikt nie jest w stanie przejść prosto od jednej ściany pomieszczenia do drugiej. Odnalezienie wyjścia przy uruchomionym programie staje się niemożliwe. Dopiero wyłączenie komputera pozwala na swobodne opuszczenie hali. Szybko stało się to moje ulubione miejsce, zawsze z samego rana, jako jedyny tutaj trenuję. Pozostali wolą wykonać kilka skłonów przed drzwiami swoich kwater. Im taki wysiłek fizyczny wystarcza, dla mnie jest nieodpowiedni i rozleniwiający. Przybiegam tu, programuje sobie klimat, śpiew ptaków, krajobraz, temperaturę, wiatr, porę dnia, nachylenie terenu. Wszystko, czego pragnę i mi brakuje z powierzchni, uzyskuję w tym pomieszczeniu podczas biegu. Odczuwam jedynie niedosyt w wieczornych treningach karate i judo. Instruktorzy podziemnego kompleksu, przydzieleni do szkoły. Znają jedynie styl sportowy, a on jest dla mnie nieodpowiedni. Natomiast dla nich sparingi ze mną mogą być niebezpieczne, pułkownik Orłow pełniący w chwili obecnej obowiązki komendanta szkoły. Obiecał mi na jutro i piątkowy wieczór prawdziwego szkoleniowca ze Specnazu.

Rozmyślam właśnie o nim, a on dobiega do mnie na bieżnię. W tej chwili jest nastawiona na wbieganie na stromą górę.

- Przeprogramowałem te wzniesienie na dziesięć kilometrów, dasz radę- mówi z uśmiechem.

- Postaram się zmęczyć pana pułkownika – mówiąc to delikatnie przyspieszam.

- Był u mnie wczoraj wieczorem Biały i prosił o zgodę żebyś mu wszystko z detalami opowiedział o jego cudownym dziecku C dwa. On posiada najwyższy stopień dostępu do wszystkiego, co tajne. Zrewanżuję ci się informacjami o kamuflażu aktywnym, twojego nowego C trzy, wojskowego drona pościgowego. Uprzedzę twoje inne pytania i powiem, że po południu w piątek dwudziestego czwartego będziesz bardzo zajęty. W szczegóły zapoznam ciebie w ten piątek, na przygotowanie do tego, co cię czeka pozostanie tydzień. Teraz biegniemy, zostało nam pięć kilometrów.

Przyśpieszył jeszcze bardziej, bieżnia automatycznie zwiększyła szybkość napędu. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie kondycja fizyczna Orłowa. Przebiegł cały dystans i nawet się specjalnie nie spocił. Zachował się bardzo taktownie i po zatrzymaniu bieżni, nie odwracając się powiedział.

- Do zobaczenia na zajęciach.

Poszedł sobie, a ja łapałem oddech i ścierałem pot z czoła. Wykończył mnie, a sam jak gdyby nic odszedł. Przez dziesięć minut dochodziłem do siebie, obolały wróciłem na kwaterę i dopiero prysznic przywrócił mnie do życia.

Na śniadanie przyszedłem ostatni, cztery stoliki zostały zsunięte razem. Przy nich siedzieli Mucha, przy nim wolne miejsce dla mnie, Iwa oczywiście obok Białego, po drugiej stronie Cyber, Radek, Kresowiak, Pionier. Jak tylko Cyber mnie zobaczył w drzwiach, zawołał.

- Czekamy na ciebie, bierz jedzenie i siadaj.

Naładowałem sporo różnej wędliny, trochę zieleniny na dłuży talerz i usiadłem.

- Biały już nam wyjaśnił, że nie możesz nic powiedzieć o jego dziecku. Nikt nie będzie o nic pytał, dopóki nie zdobędziemy stosownych certyfikatów – oznajmił Kresowiak.

- Nie widzę Niny – powiedziałem.

- Złapałam szefa jak jej niósł śniadanie, śledziłam go do jej kwatery. Odebrała przez drzwi, wyglądała okropnie. Ma siniaki pod oczami, nie przykryje ich żaden makijaż. Obiecała dotrzymać słowa i posprzątać wszystko do obiadu. Sierżant ostrzegł ją o konsekwencjach nie dotrzymania umowy – z satysfakcją pochwaliła się swoją wiedzą Iwa.

Szef doskonale wykorzystuje sytuację, do nakłonienia Niny do włączenia się do grupy. Nauczy ją, przy okazji jeszcze trzymania porządku w duch wojskowym. Spokojnie to sobie rozplanował, ma czas do końca tygodnia. Zanim jej siniaki pod oczami nie zaczną być wchłaniane i staną się niewidoczne. Może ona też wybrać własny sposób, do utrzymania czystości przydzielonych jej pomieszczeń. Wtedy jednak będzie musiała zjawiać się osobiście w kantynie na posiłki. Moim zdaniem jest zbyt dumna na to i dalej będzie prosić szefa, o przynoszenie jedzenia na jej kwaterę.

Niedziela 19 kwiecień 2015 dopiero teraz po śniadaniu mam czas wolny i jestem w stanie podsumować cały miniony tydzień. Wszystko tutaj jest zaplanowane z dokładnością minutową. W innym przypadku nikt nie jest w stanie zapanować, nad prawidłowym funkcjonowaniem takiego skupiska odizolowanych od świata osób. Podziemne miasto funkcjonuje podobnie jak okręt, tam wyznaczane są wachty, tutaj dyżury. Wszyscy z wyłączeniem uczni szkoły, o wyznaczonym czasie obejmują swoje stanowisko, lub przydzielony rejon. Potem nadchodzi czas wypoczynku i relaksu. Do dyspozycji jest basen, kort tenisowy, sale treningowe wyprofilowane na poszczególne dyscypliny sportu. Można iść do kina, kawiarni, restauracji, baru, są dwie sale gier jedna sprawnościowa, a druga umysłowa, kręgielnia, pracownie plastyczne, biblioteka. Sala telewizyjna przeważnie jest pusta, wszyscy mają telewizory na swoich kwaterach. Przepełniona jest w czasie meczów, zawodów sportowych, mistrzostwach świata, europy i kraju, olimpiady i paraolimpiady. Kiedy i na jak długo wychodzą na powierzchnie jeszcze tego nie wiem?

Miałem cały roboczy tydzień szczelnie wypełniony, nawet mój czas wolny musiałem poświęcić Białemu. Odpowiadałem na jego pytania dotyczące C dwa. Mówiłem o problemach i brakach technicznych, jakie zauważyłem. Czego mi w nim brakowało i co było niewystarczające lub całkiem niepotrzebne? Interesowały go nawet takie szczegóły, które dla mnie były mało istotne. Rewanżował mi się wiedzą o kamuflażu aktywnym C trzy, opowiadał, jakie zmiany zainstalowano w tym bezpilotowcu. Najbardziej mnie interesowało jak można wyprodukować coś całkowicie niewidzialnego. Niewidoczność dla radarów nie była żadną nowością, lecz w tym przypadku oszukiwano i oczy. Zastosowano na obudowie wyjątkowo cienkie niezniszczalne ekrany. Zadaniem ich było wyświetlanie obrazu, jaki jest z drugiej strony. Patrząc z gór, widziało się obraz ziemi w czasie rzeczywistym. Obserwując z dołu, widać było tylko przesuwające się chmury i niebo. Podobnie było z boku i pod różnymi kątami. Nowością w nim był wbudowany niewielki luk bagażowy. Zadaniem w przyszłości jego było przy misjach na teren wrogi, przenoszenie ładunków wybuchowych, lub w ostateczności kompletne zniszczenie drona.

Niebyli byśmy z Muchą najmłodszymi w szkole i nie wykorzystali w piątek po obiedzie resztki czasu wolnego, jaki przeznaczyliśmy do zabawy. Mięliśmy do dyspozycji, dziesięć latających skonstruowanych przez niego szerszeni, tyle miał sprawnych i gotowych. Zabrał wszystkie jak jechał do szkoły, teraz miałem możliwość ich wypróbowania. Jako miejsce lotu wybraliśmy całe podziemne miasto, kontrola przedstartowa wykluczyła dwa. Uległy one poważnemu uszkodzeniu przy przewożeniu, pięć miało drobne usterki. Wszystkimi niesprawnymi zaopiekował się Biały i zaszył się w swojej kwaterze. Wcześniej zwolnił się ze wszystkich zajęć, zastanawiające jest, czego mogą go tutaj nauczyć. Jego osoba nie pasuje mi w szkole, może uda mi się poprosić Iwę, żeby czegoś się o nim dowiedziała. Tylko czy to jest wykonalne, ponieważ wodzi za Białym tym swoim rozmarzonym wzrokiem.

Mamy w tej chwili trzy sprawne szerszenie do lotu, Mucha jeszcze je dopieszcza. Natomiast Cyber dał mi nielegalny podgląd z kamer całego kompleksu. Startuje pierwszym i sprawdzam jego możliwości. Pilotuje się dość łatwo, tylko trzeba uważać na czas lotu. Jest on niewielki i musimy podzielić podziemne miasto na dwa przeloty, żeby dotrzeć wszędzie.

Sprawnie startuję drugim i staram się w czasie lotu odtworzyć prawdziwe zachowanie żywego szerszenia w czasie lotu. Nam wydaje się ten lot niedoskonały, po wcześniejszym obejrzeniu kilku filmów przyrodniczych. Wszyscy przypadkowo napotkani ludzie w czasie przelotu, mają widocznie odmienne zdanie. Gwałtowne ich reakcje uświadamiają nam, jak odruchy pierwotne przeważają nad opanowaniem. W tym przypadku chłodna kalkulacja nie występuje, oraz spokojne przeanalizowanie zagrożenia. Nie zastanawia nikogo, możliwości dostania się owada tak głęboko pod ziemię. Nieświadomie wywołaliśmy w całym kompleksie panikę, alarmem postawiono wszystkie służby techniczne w stan najwyższego zagrożenia. Rozpoczęto systematyczne przeszukiwanie i szukania gniazda owadów. Ubrani w ubrania gumowe, pierwotne przeznaczone, na ochronie żołnierza przed promieniowaniem radioaktywnym. Zaopatrzeniowcy wojskowi nawet w marzeniach nie przewidzieli, do czego posłuży dzisiaj, zakupiony przez nich sprzęt.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania