Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 94

Dokładnie sprawdziłem nastawione parametry i faktycznie zgodnie z nimi musimy być na orbicie okołoziemskiej dokładnie w roku 2315, lecz to, co widzę w niczym nie przypomina naszej planety. Zanim skupiłem się na podziwianiu niecodziennego widoku upewniłem się, że nie jesteśmy w żaden sposób namierzani, obserwowani i nic nam nie zagraża. Jeżeli to jest Ziemia, to zachodnia część Ameryki została oddzielona od reszty potężnym wąwozem, jakby się przełamała. Natomiast przy wschodniej części przybyło sporo lądu. Europa swoim kształtem już w niczym nie przypomina tej dawnej, a większa część Japonii zniknęła pod wodą. Nastąpiło przesuniecie biegunów i tam gdzie był klimat chłodny i umiarkowany jest tropikalny. Doskonale widać, nawet z kosmosu, że w miejscach Arktyki i Antarktydy dymią czynne wulkany.

Chciałem odruchowo porozmawiać z KAM-em o tym, co zobaczyłem, lecz niestety od dawna go nie widziałem, tak pochłonęła go współpraca z naukowcami. Jego baza danych wcześniej bardzo się przydała, z pewnością teraz byłaby też pomocna i nie miał już, kto filmować wyprawy.

Odegnałem natrętne myśli i skupiłem się na analizie tego, co widzę. Miejsce na Ziemi gdzie panuje w tej chwili noc nie jest nigdzie rozświetlane, nawet przez najlepsze przyrządy optyczne nie dostrzegłem najmniejszego źródła światła. Powoli ogarnia mnie niepokój, a nawet strach, w moich czasach natychmiast do naszych odbiorników dotarłyby sygnały radiowe, telewizyjne i telefonicznie, na orbicie krążyłyby satelity, a tu cisza i spokój, oprócz sygnałów pochodzenia naturalnego. Normalnie widoczne by były oświetlone ulice, domy, latające samoloty i jeżdżące samochody, a ja niczego takiego nie dostrzegam. Powierzchnie mórz i oceanów też wydają się puste. Nawet wielkie budowle i autostrady poznikały. Pomimo wysiłku nie udało mi się zobaczyć czegokolwiek znajomego.

- Mia czy jesteś w stanie sprawdzić, co się stało z naszą planetą – zapytałem pełen niepokoju.

- Właśnie miałam to zaproponować i obiecuję, wrócę najszybciej jak będę mogła – powiedziała to i znikła.

Pozostaliśmy z Mantu sami i zaczęliśmy, wspólnie, ponownie sprawdzać bardzo dokładnie wszelkie sygnały z naszego układu planetarnego. Ena nie stwierdziła obecności Istot, lecz mimo to była gotowa do natychmiastowej ucieczki poza układ słoneczny. Pomimo nie wykrycia oznak jakiegokolwiek zagrożenia, w wielkim napięciu oczekiwałem na powrót z misji Mia. Kiedy po przeszło sześciu godzinach nagle, jak ma to w zwyczaju, pojawiła się, to aż podskoczyłem z wrażenia. Chwilę potrzebowałem na uspokojenie skołatanych nerwów. Mia dała mi czas i nie ponaglała, więc jej postępowanie jeszcze bardziej o ile to możliwe wzmogło mój niepokój.

- Opowiadaj, wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Co udało ci się na zwiadzie zaobserwować i dowiedzieć? – zapytałem.

- Pomimo jak najbardziej dokładnego przeszukiwania, nie natrafiłam nigdzie na siedziby ludzi, nawet w jaskiniach i większych norach ich nie znalazłam. Podczas szukania śladów człowieka, nie zauważyłam też żadnych większych zwierząt lądowych, lecz ryby w wodzie są i to w dużych ilościach. Podobnie nie dostrzegłam ptaków, owadów, a roślinność też jest mocno gatunkowo ograniczona, choć nie ma najmniejszych wątpliwości, jest to nasza Ziemia.

- Czy coś tłumaczy ich brak?

- Zniszczenia dokonał gigantyczny ogień, i pomimo upływu wielu lat, jego skutki są dalej widoczne. Natomiast na obszarach europejskich występuje jeszcze wysokie promieniowanie, dlatego tam nie sprawdzałam.

Wiadomość o promieniowaniu jakoś mnie nie zaskoczyła, chyba podświadomie się tego spodziewałem. Doskonale pamiętam te wszystkie stałe szantaże jądrowe i prawdopodobnie o jeden raz ktoś zrobił za dużo i wymknęło się wszystko z pod kontroli. Jednak informacja o ogniu zaskoczyła mnie, ponieważ tego się nie spodziewałem. Pomimo wysiłku nie mogłem sobie przypomnieć jakichkolwiek prób z nowoczesną bonią napalmową.

Siedziałem w fotelu, patrzyłem na monitor pokazujący obraz Ziemi i rozmyślałem. Nagle do głowy wpadła mi prawdopodobnie szalona myśl, lecz im dłużej nad nią się zastanawiałem to tym bardziej wydawała mi się trafna.

- Prawdopodobnie wiem, co się wydarzyło – powiedziałem głośno.

- Wobec tego słuchamy – odezwała się Ena.

- Przypuszczam, że na wskutek użycia na masową skalę broni jądrowej, nastąpiło przesunięcie biegunów magnetycznych i w wyniku tego powstało zakłócenie promieniowania pasa Van Allena.

- Waw, o czym ty właściwie mówisz? - zapytała Mia.

- Dobrze, już wypowiadam się zrozumiale. Pasy Van Allena to obiegające Ziemię pola magnetyczne i to one kierują promieniowanie kosmiczne do biegunów ziemskich. To właśnie one nie przepuszczają promieniowania do obszarów zamieszkałych na Ziemi. Możemy dostrzec schodzenie fal magnetycznych w dół przez atmosferę w okolicach biegunów i dzięki temu obserwujemy zorzę polarną południową i północną.

- A co to ma wspólnego z ogniem na Ziemi? – dodała Mia.

- Podczas przesuwania się biegunów pasy promieniowania ulegają zaburzeniu do czasu powstania nowych biegunów. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić jak długo trwało zanim nowe bieguny powstały i jak szybko zostały przywrócone pasy promieniowania, które skierowały promieniowanie do nowych biegunów i przywróciły pola magnetyczne. Zanim to nastąpiło to Ziemia była wystawiona na wysoki poziom promieniowania i to wywołało ten gigantyczny ogień. Nastąpiło jednocześnie przesunięcie biegunów nie tylko magnetycznych, lecz i fizycznych. Kiedy Ziemia obróciła się, nastąpiło zakłócenie lokalizacji płyt tektonicznych, oceanów, klimatu i miało to ogromny wpływ na organizmy żywe. Jeżeli mam rację to Ena podczas lądowania potwierdzi moje domysły, po zmianie w energii ziemi. Mając pełne zbiorniki paliwa, to nie musi i nie powinna z tej energii na jakiś czas korzystać, do póki nie będzie jej pewna. Tylko jest jedno, zasadnicze pytanie, gdzie na Ziemi możemy teraz bezpiecznie wylądować, ponieważ ryzyko jest wyjątkowo wielkie. Niestety Mia nie jesteś w stanie sprawdzić stabilności gruntu, chyba, że jest to lita skała i tam na początek się skierujemy.

- Czy może być nieuszkodzony pas startowy przy stosunkowo mało zniszczonym porcie lotniczym? – zapytała Mia.

- Wystarczy nam zaledwie kawałek, lecz czy jest tam bezpiecznie i gdzie to jest? - dodałem.

- Kiedyś było to miasto Regina w południowej Kanadzie. Samo miasto uległo totalnemu zniszczeniu i niewiele z niego pozostało poza portem lotniczym, w którym nawet zachował się napis YQR Regina International Airport Terminal. Nikogo żywego w przestrzeni wielu kilometrów nie odnalazłam, oprócz gryzoni nazwanych przez ludzi - szczury – dodała Mia i wskazała miejsce, w jakie mam skierować Mantu.

Podejście i lądowanie wykonałem ręcznie z największą starannością. Posadziłem Mantu przed terminalem po lewej stronie w bezpiecznej odległości i niedaleko skrzyżowania dróg kołowania. Niedaleko po prawej stronie widziałem spalone wraki kilku niewielkich samolotów i wszędzie dookoła widoczne były skutki wielkiego pożaru. Budynki lotniska nawet mocno niezniszczone i przy nich były dwa świetnie zachowane pasy startowe, przypuszczam ze nawet teraz na nim mogą lądować bezpiecznie niewielkie sportowe samoloty.

Zanim odważyłem się wyjść na zewnątrz upewniłem się, że Ena w promieniu czterech kilometrów dokładnie skanuje teren i łączność miedzy nami będzie zachowana bez zakłóceń do dwóch kilometrów. W przypadku najmniejszego zagrożenia, lub ruchu natychmiast mnie powiadomi. Temperatura powietrza poza statkiem wynosi dwadzieścia siedem stopni Celsiusa, wilgotność sześćdziesiąt cztery procent, ciśnienie w normie, więc mogę zaczerpnąć powietrza z przyszłości.

Wyszedłem ubrany w strój kosmiczny na płytę lotniska i z wielką rozwagą pozwoliłem sobie na nabranie oddechu, ponieważ do końca nie byłem pewny przeprowadzonej analizy. Powietrze smakowało inaczej niż te, które pamiętałem, z pewnością wpływ na moje odczucie miał dwutygodniowy pobyt w jaskini. Przez ten czas oddychałem klimatyzacją i specyficznym mikro klimatem. Wyraźnie w ustach czułem metaliczny smak rdzy i kurzu z polnej drogi.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania