Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 9

Rozdział III

Teatr na Wałowej jak zwykle wieczorem wypełniony był widzami, przyjechali aktorzy Teatru Wojewódzkiego z Wałbrzycha. Towarzyszyła artystom górnicza orkiestra kopalni „Julia” z Wałbrzycha. Przedstawiali biesiadę górniczą i tradycje górnicze. Orkiestra grała, aktorzy śpiewali, bardzo często przy piosenkach znanych i lubianych, publiczność śpiewała razem z nimi. Wszystkie miejsca były zajęte, musiałem siedzieć na stopniach schodów. Jedyną rekompensatą było bezpłatne wejście. Przedstawienie zakończyło się bisami i na koniec orkiestra górnicza, otrzymała życzenia z okazji zbliżającej się „Barbórki” święta górniczego.

Nie spotkałem się z Ateniadą, była w domu uczyła się do jutrzejszej klasówki z chemii. Też muszę i ja się wziąć do nauki. Ostatnie tygodnie były dla mnie wyjątkowo burzliwe w wydarzenia i od przyszłego tygodnia koniec będzie z taryfą ulgową.

Piątek 21 listopada 2014 ciepło, wieje silny wiatr, od rana musze opowiadać jak wypadła wczorajsza premiera nowej Nyski. Wszystko o wyposażeniu, kolorach karoserii, szczegółach technicznych, Andreas wyręczał mnie i chętnie opowiadał o detalach. Wcześniej przed prezentacją nie mógł nic powiedzieć, teraz już nie było żadnej tajemnicy. Telewizja, prasa i radio dokładnie już wczoraj wieczorem wszystko pokazali i powiedzieli o Nysce.

Spotkałem się z Ateniadą wieczorem. Rozmawialiśmy o szczegółach, co mam jutro powiedzieć rodzicom, jak będą pytać o wyjazd w góry Ałtaj.

Sobota 22 listopada 2014 dzień pochmurny, temperatura trzy stopnie i nie pada. Spotkanie klasy wyznaczone zostało w sali komputerowej biblioteki miejskiej na Sukienniczej dwa. Mamy tam się spotkać o jedenastej i dalej tworzyć stronę internetową o Nysie. Przyszliśmy razem z Aronem zaraz po dziesiątej, byliśmy pierwsi. Następnie po nas przyszły trzy dziewczyny razem i kolejno się wszyscy schodzili.

Xixa – Albanka mieszka przy ulicy Lenino,

Aya – Etiopka mieszka przy ulicy Pstrowskiego Wincentego,

Daria – Polka mieszka przy ulicy Bocznej,

Keke – Fin mieszka przy ulicy Strażackiej,

Rony – Rodezyjczyk mieszka na Zawodziu,

Katalin – Węgier mieszka przy ulicy 1 maja,

Andreas – Niemiec mieszka przy placu Komuny Paryskiej,

Albena – Bługarka mieszka przy ulicy Robotniczej.

Byli Jugosławianie weszli razem, nie obrażają się jak mówimy na nich jugole.

Eantan – Bośniak mieszka przy ulicy Buczka Mariana,

Wuk – Serb mieszka przy ulicy Pocztowej,

Jelena – Czarnogóranka mieszka przy ulicy Kostrzewy Wery,

Petra – Chorwatka mieszka przy ulicy Czerwonej Armii,

Tomira – Słowenka mieszka przy placu II Armii Wojska Polskiego.

Ktoś postronny, w naszej klasie widziałby tylko grupę wielonarodowościową. Natomiast my razem czuliśmy się jednym zespołem, najbardziej zaskakującym trio w klasie byli Eantan, Wuk i jego dziewczyna Jelena. Pochodzili z jednej wioski, wcześniej ich rodziny się znały i szanowały. Nastał czas polityków, którzy skłócali każdego każdym. Rozpoczęły się walki narodowościowe, jeden kraj rozpadł się na wiele mniejszych. Najgorsze było to, że wyrządzono przy tym bardzo dużo zła, w ten sposób powstało morze pełne nienawiści. Główni sprawcy tych nieszczęść, mordów, grabieży i gwałtów po wyrwaniu dla siebie kawałka tortu, jakim była Jugosławia. Żyją sobie w dobrobycie, w zdrowiu i w większości są szanowanymi politykami na arenie międzynarodowej. Gdy tylko prawo dobiera się im do dupy, zaraz strasznie chorują i nie mogą ponieś kary za swe złe uczynki.

Jak chodziłem do szóstej klasy, zapanowała moda na poznanie rodziców koleżanek i kolegów z klasy. Raz w tygodniu na lekcji wychowania obywatelskiego przychodzili, po kolei rodzice każdego z nas. Opowiadali nam, gdzie się urodzili, jak spędzili dzieciństwo, czym się zajmują i ogólnie o swoim życiu. Rodzice Jugoli opowiadali nam o krzywdach, jakich doznali i winili za nie swoich sąsiadów innej narodowości. Mieli w sobie taki wielki żal, takie wielkie poczucie krzywdy, jakiej doznali. Cała klasa była bardzo ciekawa, co się naprawdę stało i kto jest temu winny. Przez rok staraliśmy się o spotkanie rodziców całej piątki razem, dopiero prośba naszego dyrektora poparta przez grupy wyznaniowe, doprowadziła do spotkania.

Urząd Miasta dowiedział się o spotkaniu i z tej okazji nasza szkoła otrzymała do dyspozycji dużą scenę w Teatrze Miejskim. Swoje kamery ustawiła telewizja „Miejska N” i radio „Nysa” ustawiło mikrofony. Przybyli zaproszeni rodzice naszych jugoli, lecz do nich dołączyli rodzice innych uczni z naszej szkoły, pochodzący z rejonów byłej Jugosławii, którzy nie chodzili do naszej klasy. Przed spotkaniem losowo zostali posadzeni od lewej Chorwacja, Serbia, Bośnia-Hercegowina, Czarnogóra, Macedonia, Słowenia, Kosowo, Wojewodina. Sam widok rozpadu państwa na osiem części, które w bloku wschodnim było uważane za jedno z najlepszych i u pozostałych wywoływało zazdrość. Teraz budziło w nas tylko współczucie.

Dyrektor szkoły powitał wszystkich przybyłych i poprosił naszych dwoje historyków szkolnych o przedstawienie tła wydarzeń, które doprowadziło do rozpadu Jugosławii. Nauczyciele opowiadali suche fakty historyczne chronologicznie, a rodzice reprezentujący daną narodowość wypowiadali się. Mówili jak im się wcześniej żyło i jak im te życie się zmieniło, kiedy zaczęli postępować tak jak chcieli Przywódcy poszczególnych narodów. Była to dla nas najważniejsza lekcja historii, z niej wiemy jak ludzie siebie określający, jako Elitę Narodu potrafią wyrządzić wiele zła.

Wypadałoby się cieszyć, że nas to wszystko ominęło.

Zakończyliśmy na dziś, nasze wspólne tworzenie strony internetowej i przez godzinę ustalaliśmy gdzie i co idziemy zjeść. Chłopaki w większości proponowali Turka i kebab z pyszna jagnięciną, dziewczyny w obawie o figurę bar sałatkowy. Skończyło się jak zwykle, chłopaki jedli sałatki, Katalin jedząc zieleninę zachwalał gulasz węgierski. Rozstaliśmy się po szesnastej, ja poszedłem spotkać się z Ateniadą. Miałem iść do domu, lecz pomyślałem sobie, co ma wisieć nie utonie. Dzisiaj w Teatrze grali „Powrót Syna Marnotrawnego” Romana Brandstaettera i tam się spotkaliśmy. Teatr jest doskonałym miejscem na randki, szczególnie w porze zimowej, jesteśmy blisko siebie i jest tak przyjemnie. Później odprowadzałem Ateniadę na Piekarską prosto do domu i poszedłem do siebie.

Wróciłem do domu na Zacisze i oczekiwałem, że rodzice zaczną mi odradzać wyjazd do Ałtaju. Znowu mnie zaskoczyli, jak się zapytałem, co sadzą o moim wyjeździe.

- Sprawdziliśmy z tatą te góry Syberii Ałtaj, są naprawdę wyjątkowe. Miałeś doskonały pomysł, zdecydowaliśmy jedziemy wszyscy – powiedziała mama.

- Taki wyjazd dla pięciu osób, musi kosztować majątek- powiedziałem mając nadzieje, że jednak nie pojadą.

- Nie przesadzaj, stać nas na wspólny wyjazd, od wakacji nad morzem Czarnym nigdzie wspólnie nie wyjeżdżaliśmy. Wszystko już wspólnie zaplanowaliśmy, podróż samochodem albo skuterem śnieżnym do góry Aktru nad jeziorem Teleckie. Chcemy zobaczyć płaskowyz Ukok to tam znaleziono mumię pradawnej „Księżniczki Ałtajsk”, potężne wodospady, niezwykłe grzyby z kamienia w dolinie Akkurum. Ciekawi nas jezioro Akkemskie i meandry w Akkemie, lodowiec Miensu, jezioro Karokalskie. Czy ty wiesz, kilka kilometrów od Gornoałtajsk płynie rzeka Katuń i w wiosce Aya na rzecznej wyspie jest luksusowe sanatorium „Korona Syberii”. W samym Gornoałtajsku są dwie drewniane cerkwie i zbudowany z drewna klasztor, czytaliśmy w Internecie, że warto to zobaczyć – powiedziała mama.

- Wybiorę się tam na ryby, będę łowić z pod lodu, nawet kupiłem już odpowiedni sprzęt – powiedział zadowolony tata.

Ja to mam pecha, czy musi nas stać na taki wyjazd, czy moja rodzina nie mogła być biedna. Siedzieliby w domy i za mną nigdzie się nie szwendali. Zamiast odkładać pieniądze, to pojadą ze mną i popsują mi całe ferie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania