Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 91

Teraz mieliśmy okazję poznać odmiennego osobnika, od pozostałej reszty. Tylko logicznym wydawało się, że wszyscy przedstawiciele tego gatunku są matkami skoro rozmnażają się przez podział. Wydawało mi się zasadnym wspomnieć o tym i w odpowiedzi usłyszałem.

- Chętnie opowiem wam o moim istnieniu, od kiedy uzyskałam świadomość, lecz musicie dać słowo, że treść tej rozmowy i wszystkich innych prowadzonych miedzy nami, nie zostanie nigdy ujawniona.

Kapitan Ena i ja chcąc poznać lepiej Gnip, zobowiązaliśmy się do zachowania tajemnicy okrywającej świetlistą amarantową. Każdy ma prawo do prywatności, poznanie sekretów innej rozumnej istoty jest zaszczytem i najwyższym stopniem zaufania.

- Jestem pierwszą z naszego gatunku, powstałam przed dwoma miliardami lat na tej planecie. Początkowo miałam nadmiar pożywienia i to wymuszało na mnie rozmnażanie. Przez ten czas nigdy nie powieliłam się, jako ja, tylko ze mnie powstawali pierwsi Gnip. Można śmiało powiedzieć, że jestem pramatką naszego gatunku. Każde kolejne moje dziecko dostawało inną barwę, jednak następne pokolenie potrafiło się jedynie tylko siebie powielać. Skutecznie byłam chroniona przez moje dzieci, nawet za cenę ich życia i pozostałam jedyną z rodu, którą nie podporządkowały sobie Istoty. Teraz Mantu w podzięce za swoje zasługi za uratowanie mnie, dostanie od naszej całej rasy bardzo cenny prezent.

Zaraz po tych słowach pojawił się pierwszy przedstawiciel plazmowy i dostarczył pierwszą porcję monopolu magnetycznego. Choć pakunek ze względu na wyczerpanie pierwszego kuriera był malutki, to i tak był znacznie większy niż zapas w zbiorniku paliwa statku. Odebrałem przesyłkę i umieściłem w pierwszej komorze na dnie. Doręczyciel przemieścił się do magazynu broni na doładowanie, a w tym czasie pojawił się nowy świetlisty osobnik. Kolejne tury wyróżniały się tym, że ilość dostarczanego paliwa stawała się potężniejsza. Ena dysponując już ogromną własną energią potrafiła znacznie szybciej pozyskiwać energię ziemską potrzebną do zasilania Gnip.

Moje obawy, co do zwiększających się zasobów energetycznych świetlistego gatunku i wykorzystanie ich przeciwko ludziom, zostały rozwiane przez Mia. Zapewnienia jej w mojej ocenie były szczere i prawdziwe, jednak nie potrafiłem określić, dlaczego tak się dzieje i co wpływa na moja decyzję. Brakowało mi doświadczenia w obcowaniu z tą rasą, choć przez moje burzliwe przygody poznałem sporo gatunków rozumnych. Niestety żaden z nich nie przetrwał do czasów współczesnych oprócz Istot. Tylko mogę się w tej ocenie mylić i już niedługo okaże się, że obok nas żyją i rozmnażają się inne rozwinięte cywilizacje, występujące tylko w bajkach i podaniach ludowych.

Powoli, lecz systematycznie zbiorniki statku zostały wypełnione monopolami magnetycznymi, wcześniej nieodkrytym przez gatunek ludzki. Teraz Ena dysponowała nieznanymi współcześnie możliwościami, jednak ten fakt musieliśmy zataić przed zwierzchnikami, ponieważ daliśmy słowo Mia i nie chcieliśmy go złamać. Dodatkowo powstrzymywał nas fakt, że ktoś pragnący zdobyć możliwość nieograniczonej władzy mógłby się skusić po jej sięgniecie.

Kiedy Kresowiak pojawił się na porannej zmianie w czwartek 9 lipca 2015 zastał cisze i spokój na statku, nic nie wskazywało na nocną aktywność na pokładzie. Wskaźniki pokazywały identyczne parametry jak każdego wcześniejszego dnia i dopiero wtedy mogłem udać się na zasłużony odpoczynek. Jednak zanim zasnąłem obawiałem się, czy ktoś nie odkryje naszego sekretu i ewentualnie, jakich to rewelacji, dowiem się, kiedy wstanę.

Stary podporucznik pozwolił mi na odsypianie zarwanej nocki do piętnastej i prawie siłą po tym czasie zostałem wywalony z ciepłej pościeli. Oficer dyżurny bielskiego kompleksu w stopniu podpułkownika wtargnął na moja kwaterę i oznajmił prawie krzycząc łaskawie.

- Masz zameldować się o szesnastej w sztabie, coś się święci, wiec nie nawal.

Zakręcił się na piecie i wyszedł, a ja zabrałem się za pospieszną toaletę. Krótka wojskowa zaprawa na rozprostowanie kości, szybkie golenie i błyskawiczny prysznic. Miałem po tych działaniach jeszcze pół godziny czasu na wyskoczenie do kantyny i najedzenie się na zapas. Weterani wiedzą, że nigdy w wojsku nie wiadomo, kiedy będzie następny posiłek.

Zgodnie z rozkazem zjawiłem się na odprawie i już zanim się zaczęło wiedziałem, że w czasie, kiedy spałem Gnip wprowadzili jakiś nowy czynnik do wzajemnych relacji z ludźmi. Przydzielone miejsce zająłem jak gdyby nigdy nic się nie stało i spokojnie oczekiwałem na rozpoczęcie spotkania. Procedury bezpieczeństwa na początku uruchomiono i dopiero po tym włączono wideokonferencję. Bez niepotrzebnych wstępów, dowódca poinformował obecnych o zawarciu w dniu wczorajszym paktu z Gnip. Następnie o nadaniu pierwszemu z rasy świetlistej obywatelstwa polskiego i przyznaniu Ig patentu oficerskiego. Dalej były górnolotne słowa o wzajemnej współpracy Polski, Związku Radzieckiego i Gnip. Dopiero po nich padły z ust starego podporucznika rewelacje.

- Musimy przenieść się na początek czasów pierwszej znanej cywilizacji ludzkiej. Koniecznie trzeba odnaleźć nadajnik Istot i przenieść go w bezpieczne miejsce. Najbezpieczniej będzie na sto lat do przodu od dzisiejszego dnia. Będzie to nie za dużo tylko w sam raz do przyszykowania się na bezpieczną utylizację tak potężnego urządzenia. Choć Sumerowie nazywali ich Anunnaki i strasznie bali się gniewu bogów, to w tym przypadku powinni nam pomóc. Możemy wykorzystać nienawiść do małostkowych, próżnych, okrutnych, niestroniących od kazirodztwa i pełnych nienawiści byłych panów. Zanim pod wpływem negatywnych uczuć nie zaczną niszczyć wszystkiego, co przypomina im ich właścicieli.

- Właściwie, o czym pan mówi – przerwał dowódcy minister obrony narodowej, były jego podwładny.

- Panie Ministrze miałem właśnie sprecyzować i powiedzieć o Arce Przymierza, a właściwie o kilku tego typu urządzeniach. Każdy kontynent został wyposażony w nadajnik i połączono to w sieć. Dzięki takiemu rozmieszczeniu Istoty o każdej porze dnia i nocy będąc na orbicie okołoziemskiej byli na bieżąco informowani o sytuacji na Ziemi.

- Skąd wiadomo, że ludzie żyjący w tamtych czasach będą nam chcieli pomóc –zapytał dowódca Układu Warszawskiego.

- Panie Marszałku, Istoty traktowały stworzonych przez siebie rozumnych niewolników znacznie gorzej niż my postępujemy ze zwierzętami doświadczalnymi. Prawdopodobnie znają i stosują powiedzenie wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem, a jeżeli nie to z pewnością będą chcieli pozbyć się wrogiego im nadajnika o dużej mocy i potężnym polem rażenia ładunkiem elektrycznym – odpowiedział dowódca.

- Chyba nie powinno być problemu z namierzeniem działającego nadajnika? – zapytał jakiś cywil.

- Niestety w czasach antycznych ludzie odnaleźli wszystkie Arki Przymierza i zakopali w miejscach naturalnie ekranowanych. Natomiast my obecnie potrafilibyśmy ustalić miejsca ukrycia z dokładnością do kilku kilometrów i brakiem wiedzy na temat głębokości, na której obecnie się znajduje.

Dyskusja prowadzona początkowo zgodnie z zasadami dobrego wychowania i poszanowaniem własnych opinii, lecz w krótkim czasie przerodziła się w bardzo emocjonalną. Niejednokrotnie padały argumenty, które miały w zależności od osoby wypowiadającej wykazać wyższość grupy cywilnej, lub mundurowej. Obserwowałem całe to towarzystwo i mając poważną minę na twarzy, byłem wewnętrznie rozbawiony, ponieważ po rozmowie z Mia wiedziałem, że najwyżej za kilka dni wyruszymy z Ena, Ig i z nią ukrytą na pokładzie w bardzo daleką podróż. Nigdy wcześniej nieodbytej z własnej woli przez człowieka, jednak szlak został przetarty przez ludzi transportowanych, jako zwierzęta i niewolnicy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania