Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 42

Wojsko może i rządzi się regulaminami, lecz zapał pojedynczych żołnierzy też ma wpływ na funkcjonowanie reszty. Jeszcze tego samego dnia byliśmy wszyscy w drodze. Był już wieczór jak wagonem salonką dołączoną do pociągu kursowego dojechaliśmy przez Malbork do stacji Elbląg. Pierwsze swoje kroki w mieście skierowaliśmy do baru „Turystycznego” przy dworcu Państwowej Komunikacji Samochodowej aleja Grunwaldzka 61. Byliśmy jak zwykle wszyscy głodni.

- Gdzie idziecie- zapytała Nina.

- Jak to gdzie, idziemy do baru na wyżerkę – odpowiedział chyba już wieczny kapral podchorąży Radek. Teraz był czwarty raz jak odmówił awansu, inny stopień przy jego imieniu widocznie mu nie odpowiada. Wszystkim znajomym i jego rodzinne podobnie się podoba, tak ładnie brzmi.

- Żadnego baru, jedziemy do mojego domu – oburzyła się Nina.

Wpakowała wszystkich do tramwaju numer jeden, nie zważając na protesty. Nikt z nas nie chciał narzucać się rodzinie kumpeli z wojska. Jechaliśmy ulicami Aleją Grunwaldzką, Trzeciego Maja, Pierwszego Maja, Plac Słowiański, Pocztową, Robotniczą, dojechaliśmy pod jej dom przy ulicy Feliksa Dzierżyńskiego niedaleko stacji PKP Elbląg Zdrój. Nasze niezapowiedziane gromadne wejście w mundurach z bronią osobistą, u rodziców Niny już wywołało spore zdziwienie. Był to zaledwie początek czekających ich niespodzianek.

Córeczka wycałowała ich na przywitanie i przytuliła się do nich. Ostatni raz postępowała tak, gdy była małą dziewczynką. Mamie Niny nie umknęło, wodzenie maślanymi oczami Kresowiaka za jej córką. Natychmiast rozpoznała zakochanego mężczyznę. Uśmiałaby się z informacji, jeszcze kilka godzin wcześniej jej córka nie miała adoratora. Wystarczyło pokazanie czegoś facetowi i już jadł jej z ręki.

Nina ich jedynaczka przedstawiła wszystkich, zachowując się jak prawdziwa dama. Każdemu z nas przypisywała stopień wojskowy, imię, nazwisko i krótki przebieg służby, a właściwie zasługi. Byłem zadowolony jak przy prezentacji mnie pominęła wydarzenia w Łodzi i mój wkład w ujawnieniu chimer. Nawet KAM został przedstawiony, jako maskotka oddziału.

Rodzice Niny nie oponowali, jak ich ukochana pociecha pełniła honory pani domu. Uwijała się jak w ukropie, podawała najlepsze potrawy z lodówki i spiżarni. Nigdy jej w takiej roli nie widzieli, zawsze to ona domagała się nadskakiwania. Teraz była to inna osoba czerpiąca radość z czyjegoś zadowolenia.

Pani Helena po pierwszym szoku zaczęła pomagać córce, stanęła przy kuchni. Wykonała wspaniały „ Karil z kury” i „ Raivas”, podbiła tym serca mężczyzn. Komplementy pod jej adresem od jedzących te specjały sypały się jak iskry z ogniska.

Pan domu po ukończeniu Politechniki Gdańskiej filia w Elblągu, zatrudniony był w bazie lotniczej sił kosmicznych. Oficjalna nazwa brzmiała Ośrodek badawczy, powstał z myślą, jako mały kosmodrom. Wcześniej przed wybudowaniem jego, musieliśmy korzystać podobnie jak wszyscy, współpracujący w dziedzinie kosmosu z kazachskiego kosmodromu Bajkonur.

Pracował w nim od początku i obecnie pełnił obowiązki kierownika kontroli przedstartowej. Teraz przyglądał się w swoim mieszkaniu, wszystkiemu z mieszanymi uczuciami. Nawet nie starał się ich ukrywać. Jego zachowanie uległo zmianie po pytaniu żony do córki.

- Nineczka, co ciebie, twoją koleżankę i kolegów sprowadza do Elbląga.

- W piątek dwudziestego dziewiątego Waw leci samodzielnie, jako najmłodszy kosmonauta na świecie. Chcemy wszyscy dopilnować jego bezpieczeństwa i mieć w tym historycznym wydarzeniu swój udział – odpowiedziała Nina i ręką wskazała mnie.

Pozostało mi tylko ukłonić się, nic nie powiedziałem, usta miałem całe zapełnione pysznym jedzeniem. Ojciec Niny w jednej chwili ożył i zaproponował.

- Stoję tutaj tak bezczynnie, pójdę przyszykować spanie dla wszystkich.

- Tato nie trzeba, mamy zarezerwowane miejsca niedaleko w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji na Brzeskiej.

- Nigdzie nie będziecie chodzić po nocy, tutaj będzie wam znacznie lepiej, choć z pewnością mniej wygodnie – powiedział i nie czekając na jakakolwiek odpowiedź. Poszedł szykować miejsce do spania.

Kapral podchorąży Radek załatwił administracyjnie naszą samowolną zmianę miejsca pobytu. Uzyskał jeszcze dla wszystkich przedłużenie przepustek do środy rano. W tym czasie my solidarnie pilnowaliśmy porcji specjałów pani Heleny, przeznaczonych dla niego, przed nami.

Wtorek 26 maj 2015 piękna słoneczna pogoda od samego rana. Obudził wszystkich bez wyjątku zapach jedzenia dochodzący z kuchni. Zanim poszedłem na śniadanie przedzwoniłem do mamy i złożyłem jej najlepsze życzenia z okazji jej święta. Była bardzo zadowolona, że pomimo moich licznych obowiązków pamiętam o niej. Pozostałe dzieciaki złożyły jej życzenia z samego rana.

Nina po raz pierwszy od wczesnych lat dzieciństwa nie zapomniała o swojej mamie. Wstała wcześnie rano, odebrała zamówione wczoraj kwiaty dla mamy, kupiła mleko i kosz świeżych ciepłych bułeczek. Teraz na wstających czekały bułki posmarowane masłem z kiełbasa krakowską i korniszonem, ciepłe kakao oraz ciasto z rabarbarem w piekarniku. Widząc zachwyt na twarzy Kresowiaka przy śniadaniu, wiedziałem już od Niny się nie odczepi.

Pani Helena zachwycona była swoja córką, nawet pan Bogdan uśmiechał się do swojej pociechy. Poprosił w pracy o dzień wolny i zaprosił wszystkich na narty. Tor narciarski na Górze Chrobrego 92 m npm, posiada jednocześnie też inną nazwę Krucza Góra. Został kilka lat temu pokryty igielitem i od tego czasu czynny jest cały rok. Tam na miejscu wypożyczymy kompletny sprzęt narciarski. Wszyscy ci, co nie umieją jeździć na nartach mają zaproszenie na całoroczny tor saneczkowy na Gęsiej Górze. Obiad zjemy w restauracji Myśliwskiej usytuowanej w parku bażantarnia.

Narciarze pojechali samochodem z panem Bogdanem, a saneczkarze z panią Heleną. Spotkaliśmy się wszyscy dopiero na parkingu obok muszli koncertowej i restauracji Myśliwska. Tam zamówiłem Bażanta po hiszpańsku, kuropatwę w sosie borówkowym i kuropatwę z grzybami. Głodny byłem, ponieważ te kuropatwy były takie malutkie, poprosiłem jeszcze o dziką kaczkę pieczoną. Inni byli podobnie głodni po aktywnej zabawie na świeżym powietrzu. Posiłek minął w miłej atmosferze i po nim poszliśmy czerwonym malowniczym szlakiem wijącym się wzdłuż srebrnego potoku. Doszliśmy do parkingu przy leśniczówce Dąbrowa i tam skręciliśmy na szlak zielony. Nim doszliśmy do samochodów zaparkowanych przy muszli koncertowej.

Pragnąc podziękować rodzicom Niny za wspaniałe przyjecie i cudowne zorganizowanie dnia. Zaprosiliśmy ich na kolację do restauracji Żuławianka przy ulicy Armii Czerwonej, rachunek płaciliśmy z wspólnej kasy oddziału.

Środa 27 maj 2015 z samego rana meldujemy się w komplecie w Ośrodku badawczym. Następuje wzajemna prezentacja i podział obowiązków. Witam się z poznanymi wcześniej naukowcami, wymieniamy grzecznościowe formułki powitania. Przez nich jestem poklepywany po plecach i gratulują mi ostatnich wyczynów. Zaskoczony jestem, jak szybko wszystkie tajne informacje w armii się rozchodzą. Wystarczy coś oznaczyć klauzulą tajne i już następnego dnia o tym wie cała Polska. Drużyna jest zdziwiona moją popularnością w świecie naukowym kraju, sam tym też jestem zaskoczony. Dzięki temu zostajemy zaprowadzeni do bunkra przygotowawczego, na zaprezentowanie nam dumy konstruktorów.

Statek został nazwany imieniem Roberta Owena urodzonego w 1771 roku, wybitnego angielskiego przedsiębiorcy. Uważał on, jako nieliczny, że dobre warunki pracy i socjalne pracowników leżą w interesie pracodawcy. Swoim robotnikom skrócił czas pracy z przerwą na posiłek i ich dzieci posłał do szkół. Dzięki takiej postawie miał najnowocześniejsze i najwydajniejsze fabryki w całej Europie.

Teraz pojazd nazwany jego imieniem, miał wygląd zbliżony do małego promu kosmicznego. Został obłożony doświadczalnym kompozytem fullerenowym, dostarczonym przez Związek Radziecki. Prace nad tym materiałem trwają i są dopiero w fazie prób. W czasie próbnego startu powłoka ma być nieaktywna, czyli pod prądem i temperaturą. Jeżeli tak się stanie to wszystko zniknie i nie wiadomo gdzie się pojawi. Takie reakcje zauważono podczas wielokrotnych doświadczeń w kilku instytutach. Nadzór i sterowanie nad całym statkiem powierzono nowemu komputerowi kwantowemu. Końcowe prace montażowe komputera wykonano we Wrocławiu. Było to posuniecie bardziej propagandowe niż uzasadnione, ponieważ komputer był dopiero w końcowej fazie prób. Do napędu wykorzystano rakietę matkę, która ma wynieść statek na wysokość 30 kilometrów. Następnie statek przejdzie na napęd własny, są to małe eksplozje termonuklearne inicjowane za statkiem strumieniami elektronów. Po osiągnięciu wysokości 500 kilometrów rozpocznie się moment powrotu do miejsca lądowania.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania