Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 47

Postępowałem tak za namową KAM-a, ponieważ zgodnie z pozyskaną informacją mamy do czynienia z bardzo groźnym przeciwnikiem. Rasa ta doskonale rozwinęła psychokinezę, percepcje pozazmysłową, teleobserwację, telepatię, telekinezę. Dzięki temu potrafią rozpoznaniem pozazmysłowym wiedzieć, co znajduje się w okolicach oddalonych o setki kilometrów i to w różnym czasie. Zaglądają przez grube kamienne mury bez przeszkód do poszczególnych budowli. Jednocześnie potrafią wpływać na zmianę otoczenia bez fizycznego z nim kontaktu. Jakby tego było mało to jeszcze lewitują, czyli unoszą się nad ziemią.

Niestety to nie wszystkie ich zdolności jest ich znacznie więcej. Podczas spoczynku opuszczają swoje ciało i widzą, słyszą wszystko dookoła siebie. W ten prosty dla siebie sposób zapewniają swojemu ciału bezpieczeństwo. Najmniejsze zagrożenie alarmuje ich stan świadomości, wtedy są w stanie przeciwdziałać w ułamkach sekund.

Standardowo żyją tysiąc lat ziemskich, przez ten czas nie widać po nich efektu starzenia. Jedynie sami wiedzą, kiedy zbliża się ich koniec, zamawiają wtedy swoje nowe klony. Mają w tym wprawę większość z nich ma za sobą kilka lub kilkanaście przeprowadzek do nowej powłoki. Następuje wtedy pełne przekazanie nowemu ciału indywidualnej wiedzy i umiejętności, rozwijanej przez cały okres ich istnienia. Postronny obserwator taką zamianę może jedynie zauważyć po młodzieńczej energii, jaka od nich w tym czasie emanuje. Jednak w krótkim czasie przyzwyczajają się do nowego ciała i wszystko wraca do wcześniejszego sposobu postępowania. Przedtem często ulegają wdziękom kobiet ludzkich i płodzą z nimi potomstwo.

- Przepraszam, że przerywam, czy mogę zadać pytanie – powiedział pan w średnim wieku.

- Nic nie szkodzi, słucham pana.

- Jak to jest możliwe urodzenie dziecka z krzyżówki międzygatunkowej.

- Stworzyli nas na podobieństwo swoje wykorzystując częściowo własne DNA, tylko ograniczyli życie ludzi do trzydziestu lat. Wzrost dorosłego człowieka przy jego powstawaniu, został ograniczony się do stu dwudziestu centymetrów. Wyhodowali w sumie, według mojego skromnego wyliczenia kilka miliardów ludzi.

- Znowu w pana opowiadaniu nie zgadza mi się liczba żyjących ludzi na kilka miliardów. Nawet przez przypadek do tego czasu wykopano by setki tysięcy szkieletów, jednak do tej pory odkopano zaledwie nieliczne – zakończyła swoja wypowiedź pani profesor.

- Ma pani rację pani profesor tylko tych ludzi nigdy nie pochowano – odpowiedziałem.

- To, co się z ich ciałami stało – dodała sarkastycznym tonem.

- Zrobiono z nimi coś podobnego, co jest wykonywane w naszych współczesnych ubojniach. Jeżeli jakieś części zabitego zwierzęcia nie można spożytkować w przetwórstwie, to z tego produkuje się paszę. Kości ludzi po odczyszczeniu mechanicznym były mielone i dodawane do paszy tylko innym gatunkom. Podobnie postępowano z innymi organizmami żywymi, wtedy karmiono nimi ówczesnych ludzi – chętnie później odpowiem szerzej na to pytanie, tylko teraz dokończę wcześniej omawiany temat.

Ciąża dla kobiety sama w sobie stanowi zagrożenie, lecz komórki dziecka wędrują po ciele matki. Docierają do miejsc takich jak mózg czy wątroba, pozostają tam nawet kilkadziesiąt lat. Dokonują zmian tym bardziej, że DNA dziecka w krwi matki stanowi często dwadzieścia procent. Wpływają na biologię matki, płód manipuluje jej układem odpornościowym. Pozostają tam nawet kilkadziesiąt lat, potajemnie nie zawsze reperując mamusine zdrowie.

Dzieci z tej krzyżówki międzygatunkowej były często uśmiercane, jednak w niewielkiej części pozostawały przy życiu i swoje cechy przekazywały potomstwu. Kobiety po urodzeniu traciły wartość dla właściciela i oddawano je domowym sługą. Kolejne dzieci tych kobiet o ile one przeżyły posiadały nowe cechy odmienne od ojca dziecka. Powoli powstawał nowy gatunek człowieka, bardzo różniący się od tego wyhodowanego.

- Proszę rozwinąć ostatnie zdanie – poprosił profesor Kowalski.

- Człowiek został wyhodowany i zaprogramowany w jednym celu. Miał troszczyć się o swojego pana, być na każde jego wezwanie. Służyć mu ze wszystkich swoich sił, dbać o jego strawę, rozrywkę, wygody. Został w tym celu obdarzony pięknym głosem, zdolnościami manualnymi i ograniczonymi umiejętnościami kreatywnymi. Niewielką część ludzi pozostawiono własnemu losowi, byli oni stale nie wiedząc o tym obserwowani. Sprawdzano ich zachowanie, zdolności do rozwoju cywilizacyjnego. Przez miliony lat eksperymentu, ludzie ci pozostali w epoce kamiennej. Dbali o swoje potomstwo, najbliższych i całe plemię. Przez ten czas nie wykazali chęci posiadania ponad to, co niezbędne do życia. Nie przejawiali potrzeby dominacji, czerpania radości z poniżania i dręczenia słabszych. Zawsze służyli pomocą chorym i potrzebującym. Otaczali troską nawet rannych wrogów i żyli w zgodzie z naturą. Populacja ich była stała regulowana przez przyrodę, podobnie jak to jest u dzikich zwierząt.

Inaczej było w przypadku ludzi służącym swoim stwórcom, z każdym pokoleniem ich mózgi przypominały swoimi właściwościami cechy ich panów. Zło jak i bohaterstwo zaczynało być w każdym z nas, tylko by je uaktywnić potrzeba było odpowiednich warunków. Nasza skłonność do czynienia zła, powstała w wyniku powstania płatów czołowych mózgu. One tłumią nasze zaprogramowane pierwotne emocje pozwalające żyć zgodnie w społecznej grupie. Przestaliśmy podejmować decyzje logicznie, na nasze zachowanie wpływają emocję. Wykorzystują te nasze cechy wszyscy politycy i dyktatorzy. Tworzą poczucie zagrożenia i dobrowolnie oddajemy im naszą wolność, za obiecywane bezpieczeństwo często niezapewnione. Przytłumiony mamy odruch niesienia pomocy i współczucia. Winić możemy za to funkcjonowanie naszych neuronów lustrzanych.

Powoli zaczynali odczuwać coraz większą potrzebę dominowania nad innymi, wykorzystywania swoich pobratymców do służenia im. Chęć posiadania dóbr była najważniejsza, wszystkie przeszkody w ich zdobywaniu były eliminowane. Moralność została zepchnięta na plan dalszy i przestali działać spójnie w walce o przetrwanie. Swoich pobratymców wykorzystywali tworząc relacje my i oni. W ten prosty sposób pobudzili specjalny umysłowy mechanizm nazywany totalitarnym ego. To ono nie pozwoli nam się przyznać, że zachowujemy się jak wściekłe zwierzęta. Wytłumaczy nas przed nami samymi z najgorszych naszych czynów. Zawsze znajdziemy okoliczności łagodzące i spojrzymy na siebie w znacznie lepszym świetle jak te, na jakie zasługujemy. Kiedy pierwszy raz zrobimy coś złego, zaczniemy się tego wstydzić? Kolejne złe uczynki spowodują powstanie rutyny i ona już nie budzi emocji.

Teraz pozwolę sobie wrócić do wcześniejszego wątku wypowiedzi.

Wszystkie organizmy żywe wydzielają z siebie ciepło, gazy oraz energię. Emitują jeszcze nie wiedząc o tym aurę witalności, jest to poświata otaczające ciało. Wyraża się ona różnymi kolorami i na jej podstawie pozyskuje się informację o zdrowiu, nastroju oraz myślach danego osobnika. Dzięki temu, że oni ją widzą, posiadają dużą przewagę nad człowiekiem. Wykorzystują swoje wrodzone umiejętności z wyraźnym upodobaniem, stale zaznaczając swoją wyższość. Potrafią korzystać z naturalnego źródła energii naszej planety. Czerpią z niej na dwa sposoby, pierwszym jest wykorzystywanie pola magnetycznego. Robią to, ponieważ ich organizmy są sprzężone z planetą a nasze niestety nie. Innym sposobem jest wykorzystywanie tej energii, jako prądu elektrycznego. Napędzają w ten sposób bezprzewodowo swoje pojazdy latające.

Ludziom, swoim niewolnikom, inaczej nazywali ich zwierzętom, zablokowali dostęp do źródła energii. Niewielka część z nas będąca spadkobiercami tych istot wyczuwa energię ziemską, jako naładowaną negatywnymi jonami. Tam następuje odkształcenie pola magnetycznego i prądu elektrycznego.

Nieświadomie poprzez potomstwo z kobietami ludzkimi, przekazali nam minimalne umiejętności w wykorzystaniu kryształów. Tylko osoby posiadające takiego przodka potrafią przy sprzyjającym skoncentrowaniu genów. Wyczuć energię płynącą z kryształów, wykorzystać ją w niewielkim stopniu do poprawiania samopoczucia fizycznego i psychicznego. Ametyst leczy u nich bóle głowy, oczu, wzmacnia włosy, wyrównuje poziom cukru w krwi. Szmaragd poprawia pracę serca, płuc, wpływa pozytywnie na krwiobieg, leczy bezsenność. Jednak w przeciwieństwie do dalekich swoich przodków nie potrafią wykorzystać efektu piezoelektrycznego. Tamtych kryształy chroniły przed chorobami, nieszczęściami i złym losem. Zgromadzone ładunki elektryczne na ścianach kryształów były przez istoty dobrze wykorzystywane.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania