Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 92

Nie będziemy dokładnie podążać po utartych szlakach, lecz wytyczymy własną trasę na wypadek przypadkowego spotkania się z Istotami. Mia zaplanowała pierwszą podróż do zachowanej częściowo letniej siedziby Istot, niedawno odnaleziono ją dla ludzi współczesnych na terytorium Turcji. Naukowcy zbadali wiek i określili, jako świątynie powstałą dwanaście tysięcy lat temu. Przełknęli ten kielich goryczy i nie starają się jak przypadku innych wykopalisk podważyć wiek. Obecnie twierdzą, że jest częścią nieznanej dotąd starożytnej kultury. Mają nadzieje na stopniowe wyłanianie się z mroku dziejów przed antycznej cywilizacji. Odkrycie budowli zmusza do zrewidowania poglądów na temat naszej przeszłości. Powoli spoglądają na cywilizacje Atlantydy, która zniknęła pod wodą jedenaście i pół tysiąca lat temu, już nie, jako mit, tylko, że jej istnienie jest bardzo prawdopodobne. Niestety ludzie bardzo czeto nie chcą uwierzyć w doskonale udokumentowane znaleziska, ponieważ przez archeologów i naukowe autorytety są one ignorowane i ośmieszane. Strasznie trudno im przyjąć do wiadomości, że ludzie nie powstali sto tysięcy lat temu w Afryce i do Europy nie przybyli siedemdziesiąt tysięcy lat temu. Dlatego nie mógł pozostawić człowiek odcisku buta w warstwach geologicznych w Antelope, w amerykańskim stanie Utah ponad pięćset milionów lat temu. Prawdopodobnie ma to związek z Istotami, lub z ich strażnikami pozostawionymi do pilnowania stada, czyli ludzkości. Doskonałym przykładem będzie to, co spotkało archeologa George Cartera, który w siedemdziesiątym trzecim roku ubiegłego wieku w San Diego odkrył paleniska i narzędzia wykonane przez człowieka około dziewięćdziesiąt tysięcy lat temu. Narzędzia odkryte w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku na wyspie Manitoulin na jeziorze Huron, pochodzą z podobnego okresu. Przykładów można by mnożyć, lecz pokazanie ich światu jest skutecznie blokowane.

Istoty przed pośpiesznym opuszczeniem Ziemi, mianowali najbardziej zaufanych Pupilków na królów i przydzielili im terytoria. Jednocześnie zadbali o pilnowanie stada, czyli rozwój duchowy. Przez tysiąclecia ludzkość zmieniła władców i terytoria zamieszkiwane. Jednak przez ten czas pasterze pilnowali trzody i przeganiali stada tylko na pastwiska przez nich wyznaczane. Pomimo niekwestionowanej ewolucji i postępowi człowieka dalej niewolnictwo jest praktykowane, a walka wyznawców o swoją wiarę, jako jedyną prawdziwą nie słabnie. Akurat za to odpowiedzialna jest budowa ludzkiego mózgu i nic już na to globalnie nie poradzimy. Zaledwie cząstka ludzkości jest w stanie wznieść się duchowo na wyższy poziom i patrzeć z szerszej perspektywy na cel, do którego przeganiani są ludzie.

Dyskusja i wzajemne spieranie się o detale powoli dobiegała końca. Najlepszym zakończeniem rozmów jest zmęczenie jej uczestników i tak było w naszym przypadku. Kolejne osoby proponowały przerwę w obradach do godzin popołudniowych dzisiejszego dnia. Nastał już piątek 10 lipca 2015 roku i zebranie, które przez kilka godzin trwania nie przyniosło żadnych konkretów zostało zakończone. Przed wyjściem spojrzałem jeszcze na starego podporucznika i widziałem, że cały się wewnętrznie gotuje. Nawet mu współczułem, ponieważ pewnie długo nie uśnie, a po obiedzie czeka go batalia nie gorsza od właśnie odbytej. Zanim udałem się na spoczynek sprawdziłem, co słychać na pokładzie statku. Najbardziej mnie interesowało, czy któraś ze zmian nie odkryła zatankowanie Mantu. Przyjaźń i koleżeństwo w wojsku mają swoje granice i taka samowolka z pewnością nie uszłaby bez konsekwencji dla mnie. W najlepszym przypadku zostałbym zdegradowany i usunięty z możliwości przebywania nawet w pobliżu statku. Ena również zdawała sobie sprawę z konieczności ukrycia posiadania monopoli magnetycznych i jako kapitan ludowego wojska polskiego zapoznała się z obowiązującym regulaminem. Dodatkowo mając przeogromny zapas paliwa była całkowicie niezależna od armii, lecz nie zamierzała swojej uprzywilejowanej pozycji wykorzystywać.

Zaraz po obiedzie wspólnie z Ig rozpoczęliśmy przygotowania do podróży w czasy przed antyczne, zanim powstała cywilizacja sumeryjska. Stale byłem informowany, co w chwili obecnej dzieje się na spotkaniu, lecz nie zawracałem sobie głowy poruszanymi tam tematami. Dzięki świetlistym sprzymierzeńcom wcześniej wiedziałem, jakie zapadną ustalenia, ponieważ kiedy chcieli pozostawali niewidoczni dla ludzi.

Jeden z tematów omawiany był dla nas wyjątkowo ważny i dotyczył wzmożonej aktywności wrogich służb wywiadowczych w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów kaliskiego i bielskiego. Stale monitorowana była nasza aktywność za pośrednictwem najnowocześniejszych geostacjonarnych satelitów. Dochodziły do tego jeszcze wszelkiego typu aparaty szpiegowskie wykonane w nanotechnologii.

Prawie dochodziła dwudziesta trzecia, gdy alarm o zagrożeniu przekazał mi Ig, którego powiadomił drugi ja, jako kurier, przysłany przez Mia. Musimy się natychmiast ewakuować, ponieważ w naszą stronę zostały wysłane uzbrojone małe drony. Bezzałogowce zostały skierowane z różnych stron na obie kryjówki Mantu, a możliwość stuprocentowego ich zniszczenia jest praktycznie nie możliwa. Pomimo wzmocnionych systemów bezpieczeństwa komuś udało się wyśledzić i sprzedać naszą najskrytszą tajemnicę. Teraz razem z Ena i Ig jesteśmy zmuszeni dać drapaka, a pozostali ukryją się w schronach.

Nawet nie wiem, od kogo zaufanego wyszła propozycja, ukrycia mnie i Mantu w nowo wybudowanej i jeszcze nieoddanej do użytku hali sportowej hotelu, przy ulicy Bieruta 1 w Słupsku. Błyskawicznie zapadła decyzja i równie szybko wprowadziłem dane do komputera biologicznego. Dość sprawnie posłużyłem się kolejny raz czasoprzestrzenią, słupski obiekt sportowy wraz z zajmowaną przestrzenią sam zbliżył się do Mantu. Prawie w jednym czasie zniknął w Bielsku i pojawił się w Słupsku. Pierwszy pokład opuścił Ig w postaci niewidocznej i dokładnie sprawdził teren dookoła. Liczni hotelowi goście pomimo szczytu urlopowego i przebywania w tym czasie w letniej restauracji pod gołym niebem niczego nie zauważyli. Młodzieżowy zespół muzyczny grający bardzo głośną muzykę, walnie przyczynił się do zagłuszenia wszelkiego hałasu. Konstrukcja hali też nie została naruszona, zniszczeniu uległ jedynie parkiet, ponieważ statek sporo waży.

Drogą okrężną i jednorazowym szyfrem zapakowanym w pakiet dodatkowego bezpieczeństwa powiadomiłem sztab o udanym przemieszczeniu i obecnym miejscu przebywania.

Informację o całkowitym zniszczeniu obiektów bielskiego i kaliskiego otrzymałem bezpośrednio od Mii, która w towarzystwie czterech Gnip zjawiła się na Mantu. Swojej eskorcie poleciła rozstawienie posterunków wartowniczych.

Dzięki naszej błyskawicznej reakcji nikt nie ucierpiał, straty są tylko materialne. Telefonicznie rodziców o swoim bezpieczeństwie nie mogłem powiadomić, istniało duże prawdopodobieństwo, że penetracja wrogich agentur jest rozległa i mogłem ich tylko narazić.

Dopiero na godzinę przed świtem w sobotę 11 lipca 2015, kurierem świetlistym dostałem koordynaty i polecenie przemieszczenia się do jaskini w Tatrzańskim Parku Narodowym. Zanim rozpocząłem podróż wszyscy Gnip opuścili statek, prawdopodobnie nie chcieli zostać wykryci, lub obawiali się niedanego przemieszczenia i prawdopodobieństwa eksplozji paliwa. Siła wybuchu zgromadzonych monopoli magnetycznych, nie tylko zniszczyłaby góry, lecz jeszcze doprowadziłaby do zmiany biegunów Ziemi. Pierwszy raz posługując się czasoprzestrzenią byłem spocony przez nadmiar adrenaliny.

Ochłonąłem dopiero jak byłem pewny, że jesteśmy z Mantu cali. Zanim wykonałem kolejną czynność poleciłem, by Ena wykonanie skanowania terenu wokoło nas. Kiedy upewniłem się, że jesteśmy na środku bardzo wielkiej jaskini, to wypuściłem nabrane powietrze do płuc chyba najgłośniej na świecie. Trwało dobrą chwilę zanim poczułem się pewnie na własnych nogach i mogłem wyjść na zewnątrz, a właściwie do groty.

Wcześniej byłem tak pochłonięty wykonaniem polecenia, że nawet nie sprawdziłem, w jakiej części Tatr się znajduje. Jednego byłem pewny podziwiając naturalny oraz wykonany rękami górników kształt ścian i sklepienia, iż przynajmniej tej nie zaliczyli do pół tysiąca jaskiń oficjalnie odkrytych po stronie polskiej. Dookoła w ścianach groty wykuto, lub zaadaptowano mniejsze dziury, jamy, komory na składy wszelakiego dobra. Tylko jedno mi nie pasowało do określenia „jaskinia” - panująca tutaj wilgotność. Naturalne groty skalne posiadają wilgotność na poziomie stu procent, natomiast ta tutaj musi być niższa przynajmniej o połowę, czyli jest zamontowana bezgłośna klimatyzacja.

Jaskinia i pozostałe pomieszczenia skalne zostały dosłownie naszpikowane czujnikami i detektorami ruchu. Umieszczono jeszcze kilkanaście kamer, wiec musiałem dla swojego i Mantu bezpieczeństwa zablokować wszelki wychodzący sygnał z pod skał.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 16.11.2016
    Dziś brak dialogu, ale to nic opis był bardzo dobry. Poproszę o więcej takich rozdziałów ;) ; 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania