Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 80

Moje śmiałe poczynania kulinarne w królestwie mamy były uważnie obserwowane przez męską część rodziny. Pierwszym, który zaproponował swoją pomoc przy kolacji był wujek Teodor, następny do naszego kuchennego zespołu dołączył wujek Gwidon, innym chętnym odmówiliśmy udziału w szykowaniu, ponieważ gabaryty kuchni ograniczały ilość krzątających się w niej osób. Zapachy pierwszych przyrządzanych potraw, zwabiły do kuchni mojego wiecznie wygłodniałego brata Ścibora. Jednak nie został przez kuzynów wpuszczony do niej i dzielnie stał w przedpokoju, choć pasjonująca go gra komputerowa była w połowie nierozegrana.

Kiedy kolacja była prawie gotowa, prowizoryczny stół w salonie został zastawiony zastawą. Kiedy wnosiliśmy potrawy i stawialiśmy je na stole w mieszkaniu jakby na zawołanie pojawili się rodzice. Mama wyglądała niczym grecka Afrodyta cała w skowronkach, ojciec obładowany sprawunkami z wyrazu twarzy przypominał gradową chmurę. Żeńska część rodziny zaczęła podziwiać zakupy mamy i chwalić się nowymi fryzurami, oraz egzotycznym makijażem. Mężczyźni zasiedli do stołu i po spróbowaniu potraw, rzucili się na nie z wilczym apetytem. Panie widząc to, odstawiły przeglądanie zakupionej odzieży, butów, dodatków, następnie zajęły swoje miejsca i pochłaniały jedzenie nie gorzej od Ścibora. Żarcia przyszykowaliśmy na jakieś trzydzieści osób i byłem bardzo zdziwiony, jak wszystko zostało skonsumowane do przysłownego ostatniego okruszka.

W czasie kolacji podczas zjadania kolejnych potraw humor taty ulegał zmianie, zaczął nawet żartować z zakupów mamy. Jednak ja doskonale znałem przyczynę jego złości, zawsze się denerwuje jak inni faceci oglądają się za mamą, a szlag go trafia, jak któryś powie jej jakiś komplement. Zazdrość taty mocno dzisiaj ucierpiała, ponieważ przypadkowi mężczyźni i kobiety nie szczędzili komplementów mamie, tak ślicznie wyglądała.

Cała rodzinka na wyścigi chwaliła mój kunszt gotowania i stylizacji fryzur. Ciotka Sandra zaproponowała mi pracę, jak tylko wyjdę z wojska, a kiedy odmówiłem, prosiła o możliwość uczesania jej klientek na uroczystości weselne o ile będę dysponował czasem. Maksym poprosił w imieniu Krystyny o uczesanie jej do ślubu i żebym został ich świadkiem. Zgodziłem się natychmiast spełnić obie prośby. W czasie rozmowy o planach urlopowych w okresie wakacyjnym, Kornelia zapytała.

- Waw pojedziesz z nami na wakacje do Ustki? Mamy zaproszenie od cioci Anity, która z rodziną przeprowadziła się do nowego domu. Roksana mówiła mi, że mają teraz dużo pokoi. Ciocia wypływa w lipcu, za to wujek Gwidon ma wolne i obiecał mi pokazanie ciekawych i pełnych atrakcji miejsc dla dzieci.

- Może uda mi się wpaść na kontygnia, od poniedziałku mam sporo pracy.

- Braciszku, co teraz będziesz robił w tym wojsku?

Akurat to pytanie nie naruszało żadnej tajemnicy gdyż ostatnio sporo mówiło się o rozbudowie naszego systemu lokalizacji, dlatego odpowiedziałem.

- Nasza oficerska drużyna „ASEKUROCAL” została włączona do zespołu profesora Koralowa i w trybie pilnym została zaangażowana do rozbudowy GPS. Jest to Globalny Pozycyjny System wykorzystujący sieć trzydziestu satelitów państw Układu Warszawskiego krążących po orbicie okołoziemskiej, która za pomocą sygnałów radiowych i zegarów atomowych jest w stanie zlokalizować nadajnik GPS wszędzie na powierzchni ziemi z dokładnością do dwóch metrów. Jeżeli sygnał odbiornika odbiorą przynajmniej cztery satelity albo więcej, to są w stanie określić wysokość, na której znajduje się odbiornik. Obecnie wobec nadchodzącego zagrożenia jesteśmy zmuszeni do uruchomienia w trybie pilnym lądowych stacji GPS w całym Układzie Warszawskim i krajach z nami współpracujących. Tworzymy tą sieć, ponieważ działa ona przy każdej pogodzie i jest wstanie sforsować nawet grube mury. Dodatkowo jest bardziej precyzyjna niż ta z kosmosu, w której trzeba uwzględniać różnicę czasu, jaka powstaje. Jedna sekunda w kosmosie nie równa się jednej sekundzie na ziemi. Czas się zakrzywia i tam w górze człowiek wolniej się starzeje. Każdego dnia satelity udowadniają prawidłowość teorii względności Einsteina. Jednak do minusów naziemnej sieci GPS należy zaliczyć brak możliwości postawienia stacji z przyczyn politycznych, wszędzie tam gdzie jest to wymagane do prawidłowego działania sieci.

Dalej rozmowa potoczyła się w kierunku planów na jutrzejszą niedzielę. Synoptycy zapowiadali ciepły słoneczny dzień, z małym zachmurzeniem i umiarkowanym wiatrem. Wspólnie uzgodniliśmy spędzenie dnia na jeziorze otmuchowskim, ja z rodzicami i rodzeństwem pojedziemy samochodem na przystań do Otmuchowa Jezioro. Tam wsiądziemy na naszą żaglówkę, Ścibor pewnie na swoją i dopłyniemy na przystań do Ściborza, do którego samochodami dojadą pozostali, ponieważ tam na turystów czeka dużo więcej atrakcji. Poczynając od zwiedzania najlepiej zachowanego na Śląsku Opolskim zabytkowego pałacyku z 1668 roku. Można zjeść potrawy regionalne w zajeździe wybudowanym XIX wieku, niedawno odrestaurowanym i przywróconym do dawnej świetności. Wypada też skorzystać z bogatej oferty innych barów i restauracji w najlepiej zagospodarowanej miejscowości letniskowej nad Jeziorem Otmuchowskim. Zakończyć wycieczkę na zwiedzaniu rosnącego przy szosie do Otmuchowa zabytkowego dębu – pomnika przyrody o obwodzie 4, 5 metra.

Wieczorem przed położeniem się spać dziadek Andrzej zadał mi pytanie.

- Czy jest możliwe jak podróżujesz w czasie być dwoma osobami z teraźniejszości i przyszłości, lub przeszłości na przykład tu i teraz?

- Podróżuję się w czasie w postaci cząstek subatomowych. Do określenia dokładnego czasu służy kosmos i takie coś, o czym mówisz może się tylko zdarzyć w literaturze i filmach fantastycznych. Na nasze szczęście jest to nie możliwe, wyobraź sobie kupujesz ciepłą bułkę przenosisz ją po czasach i każdego dnia na śniadanie masz bułkę nie wychodząc z domu. Jest to przykład najmniej zmieniający rzeczywistość, najwyżej piekarnia zbankrutuje. Jednak posłużę się innym przykładem, ktoś kupuje jeden najnowocześniejszy czołg w pełni uzbrojony i zatankowany po sam korek. Sprzedawca ma przeszkolić tylko jedną załogę. Nikt nie będzie czuł zagrożenia i podobnie będzie tak z jednym samolotem. Teraz ten ktoś poprzez przenoszenie w czasie będzie w stanie w jednej chwili mieć do swojej dyspozycji milion czołgów i samolotów gotowych do działań bojowych. Nawet, kiedy straci cały sprzęt, natychmiast wystawi kolejny milion z tą samą załogą i tym samym pilotem.

Mogę powrócić do postaci makro tylko w czasie, kiedy moich cząstek w danym czasie nie ma. We Wszechświecie masa jest stała, jeżeli na Ziemi przybędzie czegoś to gdzie indziej ubędzie, cokolwiek się zrobi bilans zawsze wychodzi na zero. Natomiast bardzo ciężko jest przewidzieć czas przyszły, ponieważ uwzględnilibyśmy tylko układ planet i to tych najbliższych, natomiast położenie planetoid, meteorytów i pozostałego śmiecia kosmicznego już niebyli byśmy wstanie przewidzieć. Próba podróży bez znania dokładnego czasu i nakierowanie tam cząstek mogłaby spowodować zagubienie się w poprzednich eonach. Dlatego kiedykolwiek jeszcze wyruszę w podróż do innego czasu to najłatwiej mi będzie wrócić do czasu, z jakiego rozpocząłem podróż. Wtedy jednak będę o tyle lat starszy ile zajmie mi wycieczka, jednak nigdy nie będę młodszy. Może tak się zdarzyć, że po takiej podróży następnym razem jak się spotkamy będę w twoim wieku, lub starszy i na nic mi się przyda wiedza, co będzie na przykład za sto lat – odpowiedziałem.

Niedziela 28 czerwca 2015 pobudka z samego rana, pogoda dopisała, jemy wszyscy lekkie śniadanie i ruszamy nad wodę. Spod domu wyjedziemy kolumną samochodów, lecz zanim ruszyliśmy rodzinka z zaciekawieniem ogląda moją syrenkę. Męska część nie może ukryć wyrazów zachwytu na widok tak wspaniałego samochodu. Mama szybko podjęła decyzję, ona pojedzie syrenką z babciami i Kornelią, przed pozostałymi autami do Ściborza. Natomiast ja z ojcem i Ściborem pojedziemy na przystań do Otmuchowa Jezioro jej warszawą. Wystartowała, jako pierwsza z piskiem opon, pozostali ruszyli z przepisową prędkością za nią. Przed wyjazdem zapakowałem do bagażnika swoje bagaże i kuferek z KAM-em, mogłem go nie chować, tylko nie chciałem wzbudzać sensacji i zwracać na siebie dodatkowej uwagi.

Przystań przywitała nas krzątaniną wodniaków przy swoim pływającym sprzęcie, każdy starał się żeby to jego motorówka czy żaglówka wyglądała najwspanialej ze wszystkich. Nasz „Anturaż” stał przycumowany na swoim miejscu, Ścibor śmignął do swojej łupiny i wypłynął jeszcze przed nami. Szykowanie żaglówki do wypłynięcia sprawiło mi wielką radość, wykonywałem swoje czynności jakby czas stanął w miejscu. Ojciec dalej dowodził, jako kapitan, a ja, jako majtek uwijałem się przy linach i ożaglowaniu. Wypłynięcie na jezioro i nabranie wiatru w żagle przyniosło mi uczucie wolności i nieskrępowanej swobody podążania w dowolnym kierunku z wybraną prędkością. Woda rozstępowała się przed dziobem i układała się w symetryczne fale, co jakiś czas większa ryba wyskakiwała z wody w pogoni za pokarmem. Brzegi jeziora obstawione przez wędkarzy z przerwami na plaże i kąpiących się ludzi. Wyglądało tak jakby mieszkańcy wszystkich miast i wiosek w pobliżu jeziora tego dnia przyszli nad wodę taki panował tłok nie tylko na brzegach, lecz i na wodzie. Zanim przybiliśmy do pomostu przy drugim brzegu, rodzinka już tam była i machała do nas. Pośród nich nie dostrzegłem mamy, babć i Kornelii, uśmiechnąłem się do swoich myśli, śmigają gdzieś na autostradzie, mam tylko nadzieję, że nie przeholują i nic się nie stanie. Chcieliśmy wziąć załogantów i ponownie wypłynąć, jednak zanim to zrobiliśmy musieliśmy spożyć obfite śniadanie, przyszykowane przez ciotki Sandrę i Anitę, pomagały im w tym pozostałe panie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 10.08.2016
    Nie będę się powtarzać super; 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania