Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 93

Minął już drugi tydzień mojego i Mantu zamknięcia w jaskini, teoretycznie dobrowolnego i na dodatek dla naszego dobra. Jest już niedziela, 26 lipiec 2015, a ja nawet nie wiem, jaka jest pogoda na zewnątrz. Przez ten czas zaledwie dwa razy odwiedził nas Ig od strony podziemia i to z konieczności uzupełnienia własnej energii. Wieści, jakie przyniósł nie napawają optymizmem, dla zachowania pokoju światowego kolejny raz nasze władze nie zareagowały kontr uderzeniem na jawny atak agresji. Ponownie wzniesiono skargę na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych na działanie samoistnego szeryfa, czyli super mocarstwa winnego wielu nieszczęść i konfliktów. Pod pozorem zachowania pokoju światowego niszczą całe kraje dla własnego interesu. Ta skarga skończy się podobnie, jak wszystkie poprzednie, jałową dyskusją. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, że takie działanie jest jedynym uniknięciem globalnego konfliktu i użyciem broni zagłady, dalej mnie nosi. Wszelkie niezdrowe ustępstwa przed chorą dominacją, powodowały w dalszej perspektywie tragiczne skutki. I pomyśleć, że temu społeczeństwu stale towarzyszy hasło umieszczone na pieniądzu „Ufamy Bogu”. Wolność, jaką ten kraj kiedyś krzewił na całym świecie, obecnie jest wypaczona i zdegenerowana. Powoli dzień po dniu obraca się przeciw niemu i podważa jego fundamentalne wartości i cele. Zaczyna istnieć państwo, w tych samych granicach, które nie stwarza nawet pozorów ufania Bogu.

Nie przeminęło jeszcze życie jednego pokolenia, które urodziło się w czasach, kiedy istniało państwo, w jakim żołnierze nosili na klamrach pasów hasło „Bóg z Nami”. Podobnie wypaczyli oni wiarę w najwyższe wartości i poprzez swoje działania sprowadzili masę zniszczeń, cierpień i krzywd na miliony istnień. Dopiero całkowite zniszczenie przez koalicję kilku państw chorego systemu, zaprowadziło pokój na świecie. Czy i teraz tak się stanie? Niestety tego nie wiem.

Przez ten czas nudząc się okropnie, zwiedziłem każdy zakamarek naszej podziemnej kryjówki, żeby nie zwariować z bezczynności. Następnie po każdym krótkim wyjściu, wracałem i opowiadałem Ena z najdrobniejszymi detalami, co widziałem. Przynajmniej w taki sposób jej też umilam pobyt w podziemiu. Od dnia powrotu z czasu Istot byliśmy bardzo aktywni i stale brakowało miejsca na odpoczynek. Teraz pozbawieni aktywnej egzystencji nie potrafimy umiejętnie wykorzystać czasu wolnego. Brakuje mi książek, które nawet gdybym mógł zabrać, ze względu na pośpiech nie odważyłbym się. Sterowanie statkiem przy posługiwaniu się czasoprzestrzenią jest bardzo trudne i wymaga solidnego przygotowania. Dodatkowy bagaż przy pośpiechu i nie pełnych koordynatach mógł zakończyć się tragicznie.

Gry planszowe, jakie zrobiłem pospiesznie dla rozrywki, musiałem odstawić, ponieważ tylko się sprzeczaliśmy podczas grania. Stale przegrywałem w szachy i warcaby z wiadomych przyczyn. Natomiast jak rzucałem kostką i wypadło mi więcej punktów, to Mantu mówiła, że oszukuję.

Prowizoryczny system ostrzegania, wykonany przeze mnie z żyłki i pustych puszek, po wyłączeniu elektronicznego, zadziałał dość niespodziewanie. Natychmiast wyskoczyłem na zewnątrz statku do przyszykowanego stanowiska obrony, z bronią osobistą gotową do strzału. Noktowizorem sprawdziłem każdy znany występ skalny, za którym mógł czaić się potencjalny przeciwnik. Nikogo w miejscach newralgicznych dla obrony nie zauważyłem i nie istniała potrzeba detonowania w tamtych miejscach ładunków wybuchowych, które na wszelki wypadek umieściłem. Dopiero od strony wnętrza ziemi zauważyłem posuwające się w moją stronę pięć postaci Gnip. Wygląd był dość niezwykły, czwórka ciągnęła pakunek przy pomocy uprzęży i to zawiniątko uruchomiło mój alarm. Nad całością przemieszczania czuwała Mia. Kiedy ją rozpoznałem, odłożyłem broń i się ujawniłem. Gdy zobaczyli mnie, zaniechali wysiłku. Wygląd świetlistych świadczył, że sporo energii stracili na ciągniecie po występach skalnych bagażu. Domyśliłem się, że musiało być w skrzyni wykonanej z brązu coś cennego dla nich, inaczej nie ryzykowaliby przytargania jej aż tutaj.

- Waw proszę zanieść nasz bagaż do Mantu, wszystko ci wyjaśnię jak moi pobratyńscy zregenerują się i odejdą, w tym celu dla bezpieczeństwa wykorzystają naturalne cieki wodne.

Nie okazując oznak zniecierpliwienia spokojnie czekałem na pełne uzupełnienie energii w magazynie broni Mantu kolejnego ze świetlistych. Kiedy opuszczał pokład statku w pełni zregenerowany i wchodził do podziemnej rzeki, jego miejsce do zajmował następny osobnik.

Ostatni z zaprzęgu oddalił się odpływając wodą, Mia odczekała dla pewności trochę czasu. Następnie wyszła ze statku i sprawdziła dokładnie każdy zakamarek jaskini. Dopiero jak się upewniła, co do naszego bezpieczeństwa, otworzyła skrzynię i powiedziała.

- Możecie oboje się śmiać, lecz wszystkie te drobiazgi mają dla naszej rasy wyjątkową wartość.

Zaciekawiony spojrzałem do wnętrza, ale niczego mającego dużą wartość materialną nie zauważyłem. W środku było kilka drobiazgów na pierwszy rzut oka niestanowiących żadnej wartości, lub znikomą i dziwiłem się koniecznością zachowania aż takiego sekretu.

- To jest nasz kodeks, który reguluje wszystkie procesy naszego życia – powiedziała Mia i wyciągnęła w moją stronę dwa ładnie zdobione i przylegające do siebie patyczki.

Wziąłem w ręce kijki około trzydziesto centymetrowe i odruchowo próbowałem je rozdzielić. Podczas odsuwania ich od siebie, miedzy nimi pojawiła się błona mleczna, a na niej świecące nieznane mi pismo. Stopniowo oddalałem je najdalej od siebie i jedyną zmianę, jaką uzyskałem to pojawienie się jeszcze więcej tekstu. Wystarczyło przemieszczać wzrok z prawej do lewej, z dołu do góry i kiedy docierało się do końca tekstu ten przemieszczał się ku dołowi.

Mia wyciągała następne drobiazgi i opowiadała o ich przeznaczeniu i o czym mają przypominać jej gatunkowi. Stopniowo przypominało mi to wyciąganie starych klamotów przez babcię i pokazywanie z sentymentem śpioszków, kaftaników, czapeczek dorosłego już dziecka. Bez skrępowania wyraziłem swoją myśl, lecz uzyskałem jedynie mało satysfakcjonującą dla mnie odpowiedź.

- Nie rozumiem, dlaczego się dziwisz, przecież ludzie podobnie przechowują oryginał konstytucji, deklarację niepodległości, świadectwa, certyfikaty, zdjęcia pamiątkowe i inne dla was cenne rzeczy, lecz bezwartościowe dla innych szpargały, czy zakwalifikowane, jako zwyczajne śmieci. Dlatego najbardziej boli ich utrata, a z tymi drogimi szybciej potrafimy się rozstać. Często to właśnie drobiazgi przypominają o naszych korzeniach i tożsamości.

Widocznie w tym, co mówiła musi coś być, ponieważ moja mama przechowuje moje śpioszki i czapeczkę. Pamiątką z wczesnego dzieciństwa Ścibora jest kaftanik i sweterek. Kornelia też z pewnością pozostawiła po sobie jakieś sukieneczki, a dla naszej mamy są to cenne rzeczy. Ja też się tak zachowuję, posiadam kilka starych zabawek i nigdy nie chciałem się z nimi rozstać, widocznie coś w takim zachowaniu musi być.

- Teraz może przejdziemy do spraw bardzo poważnych. Proponuję wynieść się z stąd jak najszybciej i najdalej najlepiej do przyszłości, ponieważ tam nas nie namierzą – powiedziała Mia i oczekiwała na moją reakcję.

- Niestety nie możemy oddalić się bez rozkazu, w innym przypadku będzie to samowolka, a to jest już poważne wykroczenie. Mogą mnie za działanie bez rozkazu postawić przed sąd wojskowy – odpowiedziałem.

Jednak Mia nie zwróciła już na moją wypowiedź najmniejszej uwagi, tylko zaczęła jakby nasłuchiwać czy też odbierać jakieś bodźce z zewnątrz, a przenikające do statku.

- Ena jak najszybciej zamykaj wszystkie nawet najmniejsze otwory, którymi mogą dostać się tutaj nanoroboty - powiedziała Mia głosem pełnym strachu.

Natychmiast po tych słowach Mantu stał się hermetyczny i nic nie mogło wcisnąć się do środka. Widocznie Mia było tego za mało i zwróciła się do mnie.

- Jak najszybciej przemieść nas do i wyświetliła na sobie parametry.

Nawet nie starałem się dowiedzieć, o co w tym przypadku chodzi, ponieważ odgłosy dochodzące z zewnątrz wyraźnie świadczyły o rozpoczętej próbie wtargnięcia do wnętrza. Pospiesznie pod wpływem hałasu wprowadziłem parametry i nacisnąłem start. Niepokojące odgłosy natychmiast ucichły i mogłem popatrzeć gdzie się znajdujemy. Widok, jaki ujrzałem nie napawał optymizmem, znajdowaliśmy się na orbicie i patrzyłem na nieznaną niebieską planetę.

- Cholera ciekawe gdzie jesteśmy, musiałem coś namieszać. Mia wyświetl jeszcze raz te parametry, a ja zrobię korektę.

- Jesteśmy dokładnie tam gdzie chciałam.

- To znaczy gdzie – zapytałem.

- Oglądasz właśnie Ziemię, od twoich czasów minęło trzysta lat – powiedziała Mia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 23.11.2016
    Pomysłowy bohater najpierw gra, a potem pomocnik który ostrzega przed wrogiem ; 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania