Poprzednie częściAnturaż część 1
Pokaż listęUkryj listę

Anturaż część 51

- Stało mu się coś? – Zapytałem zaniepokojony.

- Wszystko jest w porządku zamontowaliśmy to na wyraźne życzenie KAM-a i w tej chwili jest to eksperymentalna wersja pozbawiona miniaturyzacji. Następne odbiorniki ziemskiej energii będą znacznie mniejsze. W ten sposób zrewanżowaliśmy się jemu, za dostarczenie nam tysięcy godzin materiału filmowego dokumentującego waszą podróż. Teraz profesor Kowalski i docent Malinowski skopiują ten materiał i cyfrowo poprawią, jakość nagrań. Jeżeli dostaniemy zgodę z wojska, chcemy go rozpowszechnić – odpowiedział więcej niż szczegółowo na moje pytanie profesor Nowak.

Właściwie to mogłem się tego spodziewać, materiał filmowy znacznie bardziej przekona wszystkich do odbytej podróży w czasie, niż moje gadanie. Teraz najwyżej będę odpowiadał na pytania i omawiał niezarejestrowane oraz te nagrane w niebezpośredniej bliskości fakty.

Podziękowałem profesorowi Nowakowi za bardzo dużą pomoc, a za jego pośrednictwem dwojgu pozostałym naukowcom. Następnie zacząłem wciągać na statek mały kontener za wchodzącym KAM-em. Niespodziewanie otrzymałem pomoc w postaci całej drużyny „ASEKUROCAL”. Musiałem zauważyć jak wyjątkowo są zapobiegliwi, przyszli spakowani do podróży, przynosząc ze sobą i mój dobytek. Do Kalisza chcieli zabrać się ze mną, problem był jeden statek nie był przystosowany do takiej ilości osób. Nie miałem sumienia komukolwiek odmawiać i musiałem zapytać Mantu, czy mu nie przeszkadza taki ścisk. Jak tylko zacząłem rozmawiać, wszyscy w jednej chwili chcieli być przedstawieni mojemu rozmówcy. Cyber i pozostali chłopaki natychmiast zainteresowali się możliwościami nieznanego im komputera biologicznego. Inaczej postąpiły dziewczyny, zaciekawiły się, jaką mózg ma płeć. Zamieszanie zrobiło się na statku straszne, nie byłem w stanie tak szybko tłumaczyć. Problem sam się rozwiązał, wybawił mnie z niego Mantu, najzwyczajniej w świecie zaczął rozmawiać w języku polskim. Spokojnie odpowiadał kolejno, na zadawane w sposób chaotyczny pytania. Jego szybkość uczenia zaskoczyła mnie, wystarczyła mu krótka wymiana zdań między mną i oficerami. Na jej podstawie błyskawicznie stworzył podstawową bazę słów i teraz ją systematycznie powiększał.

Niestety nie było to wszystko, co dało mi do myślenia, ponieważ do tej rozmowy nie wiedząc, czemu przyłączył się Kam. Było tego dla mnie za, wiele dlatego wyszedłem przed statek, ochłonąć od ścisku i zamieszania. Odzwyczaiłem się od bliskiego kontaktu z innymi ludźmi. Bardzo obawiałem się dotyku, którego kiedyś tak oczekiwałem od rodziny i przyjaciół. Moje rozmyślania przerwała rozmowa naszego dowódcy, pułkownika Orłowa z profesorem Nowakiem. Dostał on polecenie wysłania po jednej kopi materiału zarejestrowanego przez KAM-a, nagrania z mojego spotkania w elbląskim ośrodku badawczym, dodatkowo wszystkie taśmy z monitoringu rejestrującego obiekt do premiera Polski, premiera Związku Radzieckiego i do Sztabu Głównego Wojsk Układu Warszawskiego. Dodatkowo trzeba do przesyłki dołączyć trzy komory wykrywające i niszczące wszczepione implanty wraz z obsługą i określonym przeznaczeniem, czwarta komora ma być natychmiast uruchomiona na miejscu. Po zakończeniu sprawdzania wszystkich obecnych w tym ośrodku, ma być w trybie pilnym śmigłowcem przetransportowana do Kalisza.

Niezwłocznie przystąpiłem do szkolenia z obsługi urządzenia, które wykrywa i niszczy implanty wszczepione ludziom i udomowionym zwierzętom. Zacząłem oczywiście od siebie i mojej drużyny. Kolejno sprawdzani byli wszyscy obecni w ośrodku. Implanty wykryłem u dwóch osób, jednym był wartownik, a drugim cywilny ochroniarz ośrodka. Nosiciele tego świństwa nie byli świadomi ich posiadania i czasu wszczepienia.

Zadowolony jestem z przebiegu szkolenia i kompetencji osób w nim uczestniczących. Od teraz każda komora wykrywająca i niszcząca implanty będzie posiadała czterech stałych operatorów. Wszędzie gdzie ją zawiozą, oni pojadą razem z nią. Pracować będą na zmiany i przed przystąpieniem do dyżuru, operator zdający sprawdzi przyjmującego i po pozytywnej weryfikacji przekaże sprzęt następcy. Wszystkie komory podlegać będą stałemu monitoringowi, ma to na celu uniemożliwienie dokonania sabotażu.

Zadowolony z dobrze wykonanej pracy wróciłem na statek i rozpoczęliśmy podróż, a przebiegało to tak.

- Gotowi wszyscy, no to lecimy, co tak stoicie, wysiadać jesteśmy w Kaliszu – zakomunikowałem wszystkim.

Oczywiście mi nie uwierzyli, Mantu w przedniej części statku rozsunął osłony zewnętrzne. Wszyscy zobaczyli wnętrze innej hali niż tej, w jakiej przed wejściem na statek byli. Próbowali tamtędy wyjść i sprawdzić to osobiście, lecz odbijali się od niewidzialnej ściany.

- To jakiś rodzaj pola siłowego? – Zapytał Mucha, dotykając ściany rękoma.

- Dotykasz metalowej ściany wykonanej z przezroczystego, przewodzącego prąd metalu. Do produkcji wykorzystano wanadan strontu i wanadan wapnia. Różni się nie tylko wyglądem, lecz sposobem poruszania się w nim elektronów. W innych metalach elektrony zachowują się podobnie jak cząstki gazu, w tym poruszają się jak w cieczy. Zaraz się przekonacie, że to metal.

- Mantu, proszę, wyłącz światło – powiedziałem.

Gdy światło zgasło i pozostało tylko awaryjne, zobaczyli własne dłonie dotykające obudowy statku.

- Widzicie sami, to jest metalowa ściana.

Wrażeń mieli więcej niż pod dostatkiem, mężczyźni wyszli w miejscu do tego przeznaczonym i przekonali się, że nie żartuje faktycznie byliśmy w Kaliszu. Szybko, sprawnie, bez chwili zwłoki, rozstawili warty dookoła budynku i zabezpieczyli lądowisko helikopterów do czasu przybycia wsparcia. Dziewczyny jednak pozostały na statku, dalej drążyły temat, jaką płeć ma mózg Mantu. Dzielnie w tym pomagał im KAM, też chciał się dowiedzieć przy okazji, jaką płeć ma jego komputer fotoniczny. Musiałem opuścić statek żeby nie zwariować i udałem się w miejsce przeznaczone do wypoczynku dla osób przebywających w tym kompleksie. Włączyłem telewizor, usiadłem wygodnie i obejrzałem relację z uruchomienia nowej, kolejnej fabryki sprzętu elektronicznego. Przypadkiem wybudowanej tutaj niedaleko w dzielnicy Zagorzynek, niedaleko torów kolejowych przy rzece Prośnie. Na otwarciu był obecny Premier Polski i Minister przemysłu. Pomyślałem sobie jak znam życie, w każdej chwili możemy spodziewać się niezapowiedzianej wizyty. Nasz przedstawiciel narodu uwielbia tak łączyć różne okazje.

Moi koledzy pilnowali, koleżanki plotkowały, a ja byczyłem się. Leniuchowanie dotyczyło tylko nas, pozostali żołnierze w wojsku polskim i armiach sprzymierzonych spostrzegli nagłą aktywność kadry generalskiej i oficerskiej. Doświadczeni wojacy podświadomie wyczuli nadciągające zmiany.

Wystarczyło dwie godziny i doczekaliśmy się przylotu transportowego śmigłowca z komorą. Podczas lądowania helikoptera, na teren kaliski wjechały ciężarówki z czterema kompaniami wsparcia. Rozkazem dowództwa sił kosmicznych zostali oni przekazani pod dowództwo Muchy, Cybera, Kresowiaka, Pioniera. Głównego zarządzającego tą menażerią uczyniono kaprala podchorążego Radka. Mało szlag oficerów nie trafił, jak przy swoich żołnierzach musieli meldować się kapralom.

Zaledwie zdążyliśmy przy wejściu do podziemnej hali uruchomić komorę wykrywającą i niszczącą wszczepione implanty, kiedy na przydzielonym nam teren kompleksu wjechał konwój rządowych samochodów z obstawą.

W tym czasie na lądowisku lądował pierwszy śmigłowiec z dowódcą sił kosmicznych. Kolejne helikoptery z ważnymi gośćmi ustawiały się w kolejce do lądowania. Wszystkich przybyłych witał kapral podchorąży Radek i jego zastępcy w osobach Muchy, Cybera, Kresowiaka i Pioniera. Teraz oficerowie kompani wsparcia cieszyli się z roli, jaką im przydzielono. Odpowiedzialność za to, co działo się na teranie pilnowanym, przejęli inni i to oni za wszystko odpowiadali.

Dowódca sił kosmicznych szybko zajął przydzielone mu z racji zajmowanego stanowiska miejsce. Przywitał Premiera i zaczął szybko omawiać wydarzenia dzisiejszego dnia. Wcześniej, kiedy spałem po przylocie, zrelacjonował w szczegółach start Statku nazwanego na cześć Roberta Owena.

Podeszli do komory, stary podporucznik wszedł celem zademonstrowania jej działania. Jak było do przewidzenia sprawdzanie nic nie wykazało. Następnie za jego przykładem poszedł Premier, automat bardzo gwałtownie zareagował. Wykrył dwa implanty i czip, pochodzenie tych pierwszych było nam znane natomiast tego ostatniego było w tej chwili zagadką. Komora stworzona w tym celu mogła je zneutralizować, lecz wczepiony czip to uniemożliwiał. Do usunięcia czipu dzieła, ludzkich rąk, potrzebna była interwencja chirurgiczna. Kapral podchorąży Radek podjął się niezwłocznie, przekazania złej wiadomości Premierowi.

- Panie Premierze nie może pan wejść do środka, ponieważ ma pan wszczepione dwa implanty i czip. Proponuję udać się do Szpitala Miejskiego im. Przemysława II na ulicę Kaszubską, tam panu usuną czip, a my tutaj usuniemy implanty – zameldował Premierowi stojąc w postawie zasadniczej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania