Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 10

Nair widokiem soczystej zieleni i krystalicznej wody był oszołomiony do tego stopnia, że niczego poza nimi nie dostrzegał. Chłonął ten obraz niczym gąbka, aż do fizycznego bólu wszystkich zmysłów i przez dłuższy czas nie zdawał sobie z tego sprawy. Szczęki ściskał, jakby chciał odgryźć fragment obumarłego korzenia krzewu pustynnego. Mocno skoncentrowany był na najmniejszych detalach, jak bardzo długo, tego nie wiedział. Trochę ochłonął, gdy dostał skurczu mięśni, a pomimo tego, dalej pozostał w niewygodnej pozycji i poza przekazem niczego nie widział. Sztuczna inteligencja zarejestrowała jego napięcie i towarzyszące im emocje. Burza uczuć zawładnęła człowiekiem i wyłączyła wszystkie jego zmysły. Pozostały tylko emocje i pragnienia oraz chęć znalezienia się w tamtym miejscu.

- Czy chciałbyś się tam dostać? – zapytał wszechobecny głos.

Łuskowiec nie tylko chciałby tamto miejsce z bliska zobaczyć, lecz poodtykać wszystkich roślin. Poczuć ich miękkość i twardość. Powąchać poszczególnych odmian i przekonać się, czy pachną inaczej jak piasek. Odgryźć po małym kawałku, delektować się ich smakiem i poczuć jak wypełniają jego wnętrze, odżywczym sokiem. Teraz najchętniej porzuciłby podziemie i zamieszkał tam na stałe. Pośród zieleni, gdzie pożywienia nigdy nie powinno zabraknąć, podobnie jak wody.

- Tak – odpowiedział z bólem gardła, spowodowanym wielkim kamieniem, który niespodziewanie tam się pojawił.

- Możesz tam dojść z naszą pomocą, o ile tylko będziesz chciał.

Innej odpowiedzi niż tak, nie potrafił sobie nawet wyobrazić, ponieważ ujrzał prawdziwy raj, o jakim wspominały rodowe sagi, lecz mało kto w nie wierzył. Wielu wykluczonych z klanu podejmowało próby dotarcia tam, lecz jedynie znajdowali w drodze śmierć. Samotny wędrowiec na pustyni był zbyt cennym źródłem białka, żeby mógł po niej beztrosko hasać. Tylko niewielkiej części udawało się przeżyć, o ile posiadali cenione przez wygnanych umiejętności. Wtedy mogli nawet liczyć na przyłączenie się do mordujących band. Rozbójnicze grupy nigdy nie miały rodowych terenów i tylko żyły dzięki grabieży. Dlatego ceniły tych, co potrafili na pustyni odnaleźć ukryte siedziby klanowe i ich spichlerze.

- Bardzo, lecz nie jestem w stanie samotnie pokonać nawet niewielkiej części takiej odległości.

- Ale tu dotarłeś?

- Chciałem spełnić moje marzenie i odkryć miejsca dla nas zapomniane, gdzie nie dotarła żadna cywilizacja. Gdybym nie podjął tej próby, z pewnością przez resztę życia żałowałbym, że nie zdecydowałem się na taką wyprawę gdy jeszcze mogłem.

- I powiodło się tobie, skoro tutaj jesteś i rozmawiamy ze sobą. Teraz masz szansę pójść dalej i pozyskać dla swojego narodu źródło życia, które zaspokoi wasz głód i pragnienie. Jeżeli się boisz i uważasz, że pozostanie z nami na zawsze, jest dla ciebie lepsze, to twoją decyzję uszanujemy.

Nair, pokochał to miejsce, a zwłaszcza zgromadzoną w niej wiedzę. Poznawał bez ruszania się z miejsca rzeczy i miejsca niezwykłe. Doznawał wizji baśniowych krain, w których wznoszono wysokie budowle, a pożywienia było pod dostatkiem. Tam nikt nie chodził głodny i spragniony. Gotowe posiłki o różnych smakach czekały na chętnych. Dawni ludzie przeznaczali swój czas na rozrywki i podróże. Tylko nie rozumiał, dlaczego siebie i to wszystko zniszczyli, zamiast cieszyć się z cywilizacyjnych osiągnięć i możliwości zdrowego życia w dobrobycie.

Sztuczna inteligencja już na samym początku przebywania łuskowca w podziemnym kompleksie sporządziła jego profil psychologiczny i zgodnie z nim postępowała. Nigdy do niczego go nie przymuszała, ponieważ wtedy by się buntował i robił coś przeciwnego. Znacznie lepsze efekty komputer kwantowy osiągał, gdy sugerował i pokazywał potencjalne korzyści, z takiego, a nie z innego działania. Podobnie było i tym razem, dostał czas, na dostrzeżenie pozytywnych korzyści dla siebie i swojego ludu, ponieważ był zwierzęciem stadnym.

- W jaki sposób ty i twoi bracia jesteście w stanie mi pomóc, w pokonaniu niesamowicie długiej odległości?

- Możemy poprzez wprowadzenie Ciebie w medytację, pobudzić twoje wrodzone, lecz nie aktywne zmysły i odziedziczone po przodkach zdolności. Dodatkowo jeden z nas stale będzie towarzyszył ci w drodze i ostrzegał o niebezpieczeństwie oraz wskazywał właściwy kierunek. Pomoże w wybieraniu optymalnej pieszej trasy.

- Jak chcecie to osiągnąć, skoro w ocenie wędrujących we śnie, jestem pozbawiony trzeciego oka, które odpowiada za dostrzeganie pozazmysłowe, a moje przeznaczenie owija mrok?

Jakiekolwiek uproszczona próba odpowiedzi na to pytanie, czy obszerne wyjaśnienie nie zapewniało lepszego efektu, niż jego zignorowanie. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem była zmiana tematu, odwrócenie ról i szybkie działanie.

- Jeżeli się zdecydowałeś i nie wątpisz w moje słowa, połóż się na tamtym stole.

Nowy człowiek ufał głosowi wszechwiedzącemu i nie obawiał się o swoje bezpieczeństwo, ponieważ kilkumiesięczny pobyt w podziemnym kompleksie umożliwił mu poznanie nie tylko wszystkich dostępnych zakamarków. Śmiało, można było powiedzieć, że wszędzie był, wszystko widział i upewnił się w jego przyjaźń. Dotarł też do miejsca, w którym na prośbę Anioła Świętego czyścił, polerował i oliwił błyszczące cieniutkie elementy. Nawet nie przypuszczał, że są to precyzyjne ramiona medycznego robota, służące do przeprowadzania zabiegów chirurgicznych. Jakich przeznaczeniem przed konfliktem, było tworzenie różnych hybryd. Kiedy łuskowiec położył się na miejscu wskazanym w odpowiedniej pozie, rozległa się cicha nastrojowa muzyka. Nigdy takiej nie słyszał, więc wszystkie swoje zmysły skupił na dochodzących zewsząd dźwiękach. Dość szybko pod wpływem melodyjnego głosu odczuł rozluźnienie i nawet nie zauważył kiedy nadszedł sen.

Zabieg wczepiania wiązki komunikacyjnej, zasilanej przez organizm nosiciela, przebiegł sprawnie i dla wygojenia się ran, Nair był utrzymywany w śpiące farmakologicznej, a odżywianie odbywało się pozaustrojowo. Kiedy pacjent został wybudzony, przez pewien czas odczuwał spore rozkojarzenie i zagubienie. Uprzedzenie go takim samopoczuciu przed zabiegiem, zapobiegło atakowi paniki i poczuciu wyobcowania. Jedynie pragnienie i głód były na tyle dokuczliwe, że postanowił pomimo trudności z poruszaniem, w pierwszej kolejności je zaspokoić. Gdy uporał się ze swoimi wszystkimi potrzebami, również fizycznymi, zadał pytanie wszechobecnemu głosowi.

- Czy teraz będę słyszał któregoś z twoich braci?

Sztuczna inteligencja zaraz po wykonanym zabiegu dokonała podziału ról i posługiwaniu się nazwami. Dlatego wszechobecny głos mógł przystąpić do przedstawiania komputerów nadanymi im anielskimi imionami zaczerpniętymi ze starej literatury.

- Posiadłeś zdolność porozumiewania się z nami i dziś pierwszy raz usłyszysz wszystkich. Twoim przewodnikiem i towarzyszem w podróży będzie Gwiazda Poranna, ja jestem Ariel, mój brat Uriel, a gdy będziesz potrzebował pomocy medycznej, z pomocą przyjdzie nasza siostra.

Nair, usłyszał w podziemnym kompleksie nieznane mu wcześniej dwa głosy, w tym jeden żeński, były bardzo przyjemne i ciepłe. Czwarty głos odezwał się nie na zewnątrz, tylko w nim i przestraszył się, lecz pozostali zgodnie zapewnili, że również go słyszą i nie powinien się go obawiać. Kiedy wzajemna prezentacja dobiegła końca, wspólnie przystąpili do sporządzania listy potrzebnych dla niego rzeczy w podczas wędrówki. Podczas dyskusji po raz pierwszy poczuł się naprawdę ważny. Wszyscy wysłuchali listy jego potrzeb i propozycji zastąpienia braków, wyposażeniem będącym w kompleksie. Pomimo wielkiej wytrzymałości jego organizmu na wodę i tak potrzebował jej znacznie więcej, niż miał pojemność jego osobisty skórzany zbiornik. Zapas żywność nie stanowił problemu, ponieważ prastare suszone batony energetyczne nadawały się dla niego do spożycia w niewielkich ilościach, były bardzo lekkie i nie zajmowały w sakwach podróżnych zbyt dużo miejsca. Wyznaczono również najdogodniejszy czas wyruszenia i początek przypadł na bezksiężycowe noce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania