Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 59

Nair, przestał interesować się tym, co działo się dookoła oczka wodnego, w którym postanowił wziąć kąpiel. Całą swoją uwagę skupił na bezpiecznym późniejszym wyjściu z wody, ponieważ dno okazało się muliste i zapadł się w nim po kolana. Wcześniej powinien postąpić bardziej roztropnie i dokonać sondowania, jakąś znalezioną gałęzią, tym bardziej że dno z powodu zabarwienia nie było widoczne.

Neczeru, jako strażnik powinien od początku protestować z powodu ryzykownego i lekkomyślnego zachowania wysłannika. Jednak powstrzymał się po jego zanurzeniu w wodzie zawierającej siarkowodór i korzystając z napływu danych, zaczął dokonywać jej pełnej analizy. Podobnie jak przy wizualnej ocenie niczego niepokojącego nie stwierdził, zawartość siarki dwuwartościowej, jonów wodorosiarczkowych, siarki koloidalnej, siarkowodoru, soli wapnia i magnezu oraz chlorków, jodków, bromków, selenu i innych mikroelementów była bezpieczna dla organizmów żywych. Jednak zawierała nieznane starożytnym dodatki, które mogły mieć właściwości halucynogenne i mieć wpływ na prawidłową ocenę.

Czterooczne samice patrzyły z brzegu na niecodzienne dla nich postępowanie przybysza i w pierwszej chwili jego zachowanie wzięły za sprawdzanie siedliska wodnego zwierza, na jakiego zamierzał polować. Późniejsze rozebranie i wskoczenie do wody z nożem, potraktowały jako przygotowanie do połowów. Jednak kiedy odłożył ostrze na brzegu i zaczął się paplać jak dziecko, domyśliły się, co on robi. Potwierdzeniem tego były jego słowa skierowane do nich.

- Dziewczyny, wskakujcie do wody i korzystajcie z jej bogactwa, jakie wam oferuje. Powinniście wiedzieć, że kąpiele siarczkowe działają przeciwzapalnie oraz regenerująco. Od setek pokoleń ludzie wykorzystywali ich właściwości przy leczeniach chorób reumatoidalnych, przy zwyrodnieniach stawów. Korzystnie działają na miażdżycę naczyń tętniczych, obniżają poziom cholesterolu, wzmacniają odporność na infekcje i uelastyczniają skórę.

Reakcję, jaką wywołały jego słowa, w najlepszym przypadku można by było uznać za szokującą, ponieważ w konserwatywnym i hermetycznym społeczeństwie Sardów przebywanie w jednym pomieszczeniu wolnej samicy i samca uchodziło za urągające przyjętemu porządkowi. Wiele osobników przyłapanych na takiej poufałościach doświadczyło kary, o ile informacja o ich wykroczeniu docierała do strażników moralności i deliktu. Różnica wieku, wzajemna niechęć, status społeczny przy ocenie występku nie były uwzględniane. Wydawane wyroki przez Trybunał Idolatria z zasady niesłychanie były surowe, a kary śmiało, można było uznać za okrutne. Dochodziły też związane z tym szykany i publiczne napiętnowanie, co jeszcze bardziej zaostrzało już doprowadzone do granic absurdów wyroki. Czasami winnych skazywano na długoletnie więzienie i roboty w koloniach karnych. Dlatego w całej historii Sardów nie zdarzył się przypadek obnażenia się przed płcią przeciwną. Nawet partnerzy będący w związkach hipostazowanych przez hierarchów kościoła fluktuacyjnego, nie mieli prawa pokazać się nago swoim żonom czy mężom.

Nikt nie powinien się dziwić zakorzenionemu oburzeniu i skrajnie szokowej reakcji samic Sardów nieprzywykłych do niestosownych propozycji wspólnej kąpieli w powiększonym gronie. Nic takiego nie mogło się wydarzyć, a gdyby kiedykolwiek do tego doszło, reakcja byłaby nie mniej wyrazista, od tej jaka mogła zaistnieć przed upadkiem wysoko rozwiniętego społeczeństwa, gdyby nagle jakiś troglodyta wdarł się na salony i oświadczyłby się najśliczniejszej, najbogatszej pannie z szanowanego rodu.

Daleko od rodzinnego domu i po licznych przygodach samice Sardów nabrały dystansu do wszystkiego, co im od dziecka wpajano. W tym czasie zdążyły się przekonać, że inne nie znaczy gorsze. Przybysz myślał i postępował inaczej od przyjętych przez autorytety, a pomimo tego osiągał znacznie lepsze rezultaty, niż gdy oni czegoś doniosłego dokonywali. Obcy potrafił stworzyć coś z niczego i przełamywał bariery niemożliwości, więc jego niemoralna propozycja mogła wynikać, z braku powodów odseparowywania.

Samice Sardów patrzyły na siebie i wzajemnie oceniały, co każda z nich myśli i jak za chwilę postąpi, czy zgodzi się na złamanie wszystkich zasad. Najstarsza najbardziej stateczna, ksantypa, której powoli życie dobiegało końca, powinna bardziej strzec ustalonego porządku od młodszej. Jednak ona pod wpływem wdychania oparów wydobywających się z wody, wbrew nie tylko sobie, lecz całemu znanemu światu postawiła się w momencie rzucania ciężkich sukien, mówiąc.

- A co mi tam i tak niedługo nastąpi mój kres.

Piękny drogi i bogaty strój, na jaki stać było w społeczeństwie Sardów najbogatszych, sunął się do jej stóp i po raz pierwszy w życiu pokazała się nago. Nigdy ją taką nikt nie widział, nawet trzej mężowie, których spopieliła na wiecznym stosie, nie doświadczyli takiego widoku. Ciało jej dla malarza upadłej cywilizacji nie było atrakcyjne i urodziwe, ponieważ poszarzała, pomarszczona skóra bardziej przypominała papier ścierny niż obiekt westchnień i pożądania. W jej przypadku najlepiej byłoby, gdyby w ubraniu wskoczyła do sadzawki i swoim widokiem nie raniła uczuć dobrego smaku Naira, który niczego bardziej ohydnego nie widział.

Kobieta, jak ją natura stworzyła, weszła do niewielkiego zbiornika wodnego, w którym od pewnego czasu relaksował się nowy człowiek i zajęła miejsce najdalej od niego. Takiego zachowania i postępowania nie miał jej za złe, ponieważ widok jej ciała nie należał do atrakcyjnych. Jednak lecznicza woda, delikatna mgła, słonce potrafią sprawić cuda i o tym przekonał się Nadir, który obserwował od dłuższego czasu samicę Sardów.

Uschnięty wór ze zwisającymi piersiami powstałymi przez liczne potomstwo wszedł do wody i usiadł w oddali po samą szyję. Pomarszczona twarz, pozbawiona piękna patrzyła mu w oczy i swoją głębią go onieśmielała. Jednak wpływ uzdrawiającej wilgoci na zasuszoną skórę okazał się zbawienny. Dość szybko wchłaniał się w nią, jakby od wielu obrotów planety dwa składniki czekały tylko na połączenie. Delikatny róż zastępował szarość, lecz proces przeobrażania na tym nie dobiegał końca. Pomarszczone ciało nabierało aksamitu i lekkości, jakiej nigdy przez cały okres swojego życia nie doświadczyła.

Strażnik, obserwujący za pomocą oczu Naira cały proces przemiany samicy Sardów w atrakcyjną ludzką kobietę, nie był w stanie zaprzestać introspekcji. Podobnego uczucia doświadczył wysłannik, któremu ciało po długim przebywaniu w wodzie zdążyło się w przeciwieństwie do samicy pomarszczyć i zamierzał wyjść z sadzawki. Powstrzymał się po ujrzeniu wynurzających się na powierzchnię obfitych piersi. Jej twarz jak cała reszta ulegała przemianie i robiła się niesłychanie atrakcyjna.

Wysłannik wcześniej nie doświadczył takiego widoku, a zwłaszcza tego, jak na niego działa. Inaczej myślała i odczuwała młodsza z samic sardów, która cały czas obserwowała. Szybko zaczęła zazdrościć jej śmiałości, odwagi, a później świetnego wyglądu. Gdyby ona znała w podziemiu tajniki atrakcyjnego wyglądu, z pewnością uwiodłaby wszystkich samców i zmusiła nawet najbardziej opornych do posłuszeństwa. Jednak mądrość dotarła do niej za późno i przez własną niezdrową ambicję i głupotę włóczy się z nieznajomym po bezdrożach.

Odmłodzona kobieta Sardów niczym światło nocą wionęła filuterią. Nairowi patrzącemu na nią, coraz trudniej przychodziło oderwanie od niej wzroku. Ona jakby zaczynała być tego świadoma, oddawała z nawiązką rosnące zwierzęce pożądanie. Pod wpływem tego widoku najmłodsza atrakcyjna żona naczelnika, stawała się tylko mglistym wspomnieniem. Gdyby ktoś w tym momencie zapytałby go, jak wyglądała, z pewnością jego opis pochodziłby jakby za mgły.

Wystarczyła chwila zapomnienia, zwielokrotnienie pożądania i przylgnęli do siebie niczym dwa magnesy, którym wielkość, kształt nie przeszkadza w zwarciu w silnym uścisku. Zapach ciał podobnie jak wody oszałamiał i jeszcze potęgował uczucie. Nair, obsypywał ją pocałunkami, a ona oddawała mu je z zawziętością, o jakiej nigdy nie słyszał i nie marzył. Świat skurczył się do niewielkiego oczka wodnego, jakie współczesne plemiona mijały bokiem i go nie zauważali.

Młodsza z samic Sardów, początkowo ze zgrozą tylko patrzyła na niczym niepohamowany seks dwojga z ras odmiennych od siebie i zastanawiała się, jak do tego doszło. Jednak widok uniesienia i powracającego pożądania, a zwłaszcza zniewalające opary podziałały i na nią. Zapragnęła skończyć z sobą i się utopić, by później nikt nie zadał jej jeszcze większych cierpień, za nie powstrzymanie tej bezbożności. Wskoczyła w ubraniu, najdalej od kochającej się pary i starała się głowę schować pod powierzchnią wody. Jednak ona nie chciała jej przyjąć i z uporem wypychała na powierzchnię. Namokniecie ubioru i połykanie wody w wielkich ilościach, wpłynęło na zwiększenie jej ciężaru i opadniecie na dno.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania