Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 74

Zdecydowana większość co ważniejszych osób próbowała oszukać Aniołów i ich Pana, o jakim wspominał nieznajomy, który na swoim statku przebywał w jednym miejscu pomimo sztormu, aż przez trzy dni. Dopiero dobre uczynki uczynione przez bogaczy, lecz nie z dobrego serca, tylko pod presją całkowitego unicestwienia, zaprosiły przybyszów do ponownego zacumowania w prowizorycznym porcie.

Pokaz nadprzyrodzonych sił zorganizowany przez Neczeru, dla hermetycznego społeczeństwa dotkniętego chorobami powstałymi przez zbyt bliskie pokrewieństwo, mocno wyczerpał energię starożytnego sztucznego satelitę. Nair, doskonale zdawał sobie sprawę z konieczności zasilenia jego antycznych baterii wiązką energetyczną zaczerpniętą z wnętrza ziemi.

Kiedy wysłannik zszedł na ląd, prawie natychmiast zaczął wznosić kamienną budowlę. Jego całodniowa praca przyczyniła się do powstania niewielkiego wzniesienia. Drugiego dnia Mino, bez pytania o sens usypywania sterty otoczaków, zaczęła mu pomagać. Trzeci dzień okazał się przełomowy, ponieważ przyszli z pomocą wszyscy wyzwoleni z jarzma niewolnictwa, by w ten sposób podziękować za doznaną łaskę. Uwolnieni z kajdan wywodzili się z różnych inteligentnych pokojowo żyjących ras, które były zniewalane przez wojowniczą społeczność organizującą częste krucjaty. Część nich swoje pochodzenie zawdzięczała zwyrodniałym ojcom, którzy pod wpływem klątwy rozsypali się w pył i wchłonęła ich ziemia.

Usypywanie kamiennego kopca najprawdopodobniej znacznie dłużej by trwało, gdyby nie przybycie wiekowego starca, niosącego na ramieniu mieniący się tęczowymi kolorami głaz. Nair, zauważył jego obecność, dopiero na kilka kroków przed powstającą piramidą i jego pojawieniem był zaskoczony. Mino i wilczały niczego nie dostrzegły, zanim obcy nie zbliżył się do sztucznego wzniesienia i nie położył u jego podstawy kolorowego głazu, który gdy stracił kontakt z jego dłońmi stał się szary. Stali mieszkańcy będący w pobliżu nie przerwali pracy i nie okazali oznak żadnego zaskoczenia. Dalej zajmowali się swoimi sprawami i zachowywali się tak, jakby w najbliższym otoczeniu nic się nie zmieniło. Okazali dopiero zaciekawienie, gdy usłyszeli grom, lecz pomimo rozglądania się za jego źródłem nie odzyskali wzroku i nie potrafili zlokalizować, skąd hałas do nich dotarł. Neczeru w tym czasie stracił poczucie upływu czasu, widocznie jego biologiczny komputer musiał się zawiesić. Wszystko widzące oko tym razem zawiodło, podobnie jak receptory ruchu i śmiało można było powiedzieć, że ten ktoś pojawił się znikąd.

Starzec przez chwilę spoglądał na nowego człowieka i jego partnerkę, jakby chciał dokonać oceny ich poczynań i podsumowania poniesionych wysiłków. Przez ten czas oboje nie byli w stanie się poruszyć ani żebrać myśli, by zadać, choć proste pytanie. Silne poczucie senności nawiedziło wilczały i wszystkie organizmy żywe w sporej odległości. Kiedy weryfikacja dobiegła końca, sędziwy jegomość pochylił się i dotknął szarego głazu, który ponownie zaczął się mienić i umieścił go bez trudu na swoim ramieniu. Niósł wielki kamień, wspinając się po luźnych otoczakach, a żaden z nich nie poruszył się nawet o źdźbło trawy, czy grubość liścia. Kiedy umieścił go na szczycie kopca, wytrysnął z niego strumień jasnego światła, który skierował się wprost do wyczerpanych antycznych baterii Neczeru.

Gdy słup jasnego światła nagle zgasł, w tak błyskawiczny sposób, jak się pojawił, starca już przy nim nie było. Moment jego oddalenia, tak jak przybycia, też nie został zauważony, ani zarejestrowany przez strażnika, ponieważ jego uwagę pochłonęła pełna regeneracja ogniw paliwowych. Nastąpiło niewytłumaczalne odnowienie, jakby miniony czas przestał ich dotyczyć i stały się sprawne jak w dniu wyniesienia na orbitę sztucznego staroegipskiego satelity. Zdolność pełnego manewrowania została przywrócona, a zapas zgromadzonej energii wystarczał na kilka lądowań i startów lądowników.

Zmiany dotknęły nie tylko Neczeru, poczuła je Mino i Nair. Największym dla niej zaskoczeniem było znikniecie drugiej pary oczu. Sylwetka też uległa przemianie, nagle była bardziej postawna, młodsza i w brzemiennym stanie. Broda nowego człowieka stała się gęsta i kruczoczarna, a sylwetka umięśniona i pozbawiona pooperacyjnych blizn. Nawet zdolność komunikowania się z Aniołami uległa poprawie. Sił witalnych obojgu przybyło i tylko rodziło się pytanie, jak to się stało i kim był ten starzec. Komputery kwantowe umieszczone w zrujnowanym pustynnym podziemnym kompleksje, też w jakiś niewytłumaczalny sposób uczestniczyły w tym wydarzeniu, ponieważ wszelkie ograniczenia w komunikacji zniknęły.

Nastąpiło cos niewytłumaczalnego i niewyjaśnionego, nagle reżyserzy poprzednich wydarzeń sami stali się nieświadomymi widzami, którzy na rozgrywany spektakl nie mają żadnego wpływu, a rola ich została ograniczona do podziwiania i bicia brawa.

Usypany kamienny stożek przestał być przypadkowy i nieregularny. Został odmieniony tak jak wszystko inne dotknięte albo ogarnięte wzrokiem przez starca. Przerodził się w piramidę wysoką na sześciu ludzi, na której szczycie mienił się złotym kolorem szpic. Jedynie Neczeru wiedział, że zostały wzniesione podwaliny, tak jak eony wcześniej pod staroegipskie państwo, które powstało na gruzach poprzedniej cywilizacji, a ona powstała na kilku jeszcze wcześniejszych i sięgała korzeniami miliony lat.

Były Łuskowiec, pierwszy rozwiązał zagadkę i trafnie przewidział role, jakie im zostały powierzone. Przybyło wsparcie, o jakiej sile nikt się nie spodziewał. Wszelkie niewiadome zostały przewidziane, a ich postępowanie zaplanowane. Jeszcze bał się nazwać tego po imieniu, lecz wiedział, że siła wyższa czuwa nad jego uczynkami i będzie mu sprzyjać, o ile nie sprzeniewierzy się wyższym wartościom.

Naprawianie zdewastowanej i wyeksploatowanej do granic absurdu Ziemi zostało rozpoczęte, lecz tym razem wszystkie organizmy inteligentne zostały powiązane z hemisferą. Nieuzasadniony ból, jaki jedni zadadzą drugim, powróci do nich w takich samych proporcjach. Nigdy już nikt nie będzie mógł wykorzystywać innych bez dawania w takiej samej ilości od siebie o ile chce przeżyć. Nowe prawa zostały ustanowione, a kontrolować ma go świat duchowy, który od zarania był oddzielony od żywego kurtyną, która po wizycie starca znikła.

Nowemu człowiekowi i jego partnerce wyznaczono zadanie, które polegało na zapoznawaniu wszystkich umiejących decydować o sobie z ustanowionymi prawami, zapisanymi w każdej komórce istot inteligentnych. Zapoznawanie z przywilejami i obowiązkami powiązane było ciągłym przemieszczaniem się i edukowaniem nieuświadomionych. W tym celu otrzymali znacznie dłuższe życie od innych organizmów żywych, by mogli zrealizować postawione przed nimi zadanie. Nair, dość szybko to, co się z nim działo zaakceptował, ponieważ nie było to dla niego nowością. Wcześniej doświadczył fizycznej przemiany i bardziej się skupił na porównywaniu różnic we własnym ciele i umyśle od tego, jaki był wcześniej. Jedyną nowością było poczucie zapełnienia pustki, jaką od wczesnego dzieciństwa odczuwał, której powstanie przypisywał utratą najbliższych.

Mino, przeżyła prawdziwy szok, ponieważ nie tylko jej ciało ewoluowało znacznie, to jeszcze przemiana dotknęła świadomości. Wtłoczono w jej umysł wiedzę, jaką ludzkość zgromadziła przez tysiące lat, a może tylko usunięto przegrody i połączono powłokę z duszą. Doskonale zdawała sobie sprawę, że otrzymała ten dar, by posłużyć się nim do naprawy odradzającego się z wielkim trudem świata. Oczami swojej dojrzałej duszy w klasie mistrza, ujrzała wszystkie swoje wcześniejsze wcielenia w chronologicznej ciągłości. Sięgając w głąb swojego ja, dostrzegała najdrobniejsze detale z każdego dnia spędzonego na Ziemi od czasu jej młodości i pierwszej egzystencji. Kiedy umierając pozbywał się ciała, przebywała w świecie duchowym, tam nie tylko się doskonaliła, lecz spoglądała na rozwój ludzkości znacznie szerszej perspektywy. Przebywając pośród swoich duchowych braci, mogła decydować kiedy i w jakiej postaci chce wrócić na Ziemię. Czasami były to ciała mężczyzn, jednak po wielu próbach czuła się bardziej kobietą pomimo ograniczania praw, fizycznej przemocy, częstego wykorzystywania. Tylko od zawsze walczyła o równość, więc i tym razem taką cielesną powłokę wybierała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania