Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 110

Dopiero wtedy zniewalające klamry oraz spinające nadgarstki kajdany opadły i Arenga wraz z Or stali się wolni. Ciemiężyciele ich przeszli do historii, podobnie jak ich czyny, na początku dobre, a później złe. Usprawiedliwienia podobnie jak winnych po wiekach nikt nie szukał, ponieważ u współczesnych pokoleń liczy się tu i teraz, a wszystko inne jest nieistotne i mało ważne. Czasami taki czyn trąci historią i marudzeniem staruchów o dawnych wspaniałych heroicznych czasach, lecz jak już przypadkiem się zdarzy, jest niczym powiew świeżego wiatru. Trochę jest to podobne do trendów mody, które zataczając koło, dobierają niewielkie dodatki i stają się niekwestionowaną nowością.

Oswobodzony Arenga podszedł do starego pryka, jak miał w zwyczaju mówić i myśleć o ojcu, poza jego plecami i powiedział.

- Dziękuję, tato za uwolnienie, zanim mnie spętali, wydawało mi się, że sobie poradzę z ich problemami, lecz się kolejny raz przeliczyłem. Ojcze, jak ty to robisz, że tobie zawsze się udaje, a mi pomimo starań nie.

Nair, chciał szczerze synowi odpowiedzieć, że przed jego urodzeniem stał się nadzieją i ulubieńcem prastarych prawdziwych Bogów, wszechpotężnych budowniczych, którzy pomimo wzlotów i upadków trwają na Ziemi. Czasami nielicznym, tak jak jemu, pozwalają przez krótki czas na więcej, lecz nie zapominają o tym i uważnie obserwują, jak ich dar jest wykorzystywany. Kiedy się służy dobru ogółu, dostaje się dodatkowy czas na rozwój, lecz gdy jest wyłudzany na własne potrzeby, dochodzi do szybkiego podsumowania i rozliczenia. Okres bilansu jedynie w ocenie krótko wegetujących jest długi, a w istocie trwa niewiele, zwłaszcza z perspektywy istnienia planetarnego życia.

Niestety, czasu na wyjaśnienia i udzielenie szczerej odpowiedzi synowi nie było mu dane, ponieważ po pierwszym jego słowie, nastąpiło lądowanie Yai, którego dosiadała Mino. Delikatność przyziemienia świadczyło o nabyciu wysokich umiejętności lotniczych byłego Jeleniowca po przemianie.

- Widzę, że niepotrzebnie się martwiłam i spieszyłam, a tak bardzo się starałam – powiedziała Mino, gdy opuściła grzbiet centaura-jednorożca.

- Kochanie, od twojego wyjścia z domu minęło ponad trzy lata, przez ten czas nasze córki radzą sobie znacznie lepiej, niż mogliśmy się spodziewać. Stały się samodzielne i udowodniły, że w niczym nam nie ustępują – powiedział Nair, podczas ściskania partnerki.

- Jakie trzy lata, nasz przelot trwał zaledwie jedną noc – odpowiedziała zaskoczona.

- Skoro tak twierdzisz, to wróć jak najszybciej, a ja po utracie niestandardowych możliwości podróżowania, pieszo udam się w kierunku domu. Droga zajmie mi pół obrotu planetarnego, o ile wcześniej nie podrzuci mnie ktoś życzliwy albo mój przyjaciel – odrzekł nowy człowiek podczas witania się ze starym druhem, który podobnie jak samica z plemienia Sardów wydawał się zaskoczony, stwierdzeniem byłego Łuskowca.

- Czy i ja ojcze mam wrócić do domu? – zapytał Arenga.

- Jeżeli tego pragniesz, to wiedz, że będzie nam bardzo miło, lecz jeżeli uważasz inaczej, to uszanujemy twój wybór. Szanujemy twoje wybory i wolną wolę, a od pierwszych twoich kroków świat stanął przed tobą otworem. Możesz iść ze mną albo poszukaj własnego miejsca dla siebie, skoro nasze wydaje się nieodpowiednie, albo pragniesz lepszego. Jednak zanim cokolwiek zdecydujesz, pamiętaj, jak bardzo ciebie kochamy. Niczego nie musisz nam udowadniać, ponieważ od pierwszych chwil twojego życia nie tylko dla nas jesteś wyjątkowy.

Arenga, przemyślał słowa ojca i bogatszy o najświeższe doświadczenia, pierwszy raz naradzał się z Or. W tym czasie Mino zastanowiła się nad słowami partnera i dotarła do niej powaga sytuacji, pozostawienie, a właściwie porzucenie dziewczynek samych. Nagle zaczęło jej się spieszyć i gotowa była na kolejne wyrzeczenia, by jak najszybciej powrócić do domu. Yai po pokonaniu sporej trasy pragnął wytchnienia i relaksu, zwłaszcza gdy dowiedział się jak długo trwała. Jednak chcąc uspokoić przerażoną matkę, zgodził się na odwleczenie własnego wypoczynku i udanie się w drogę powrotną.

Zamieszanie wokół Naira związane z pospiesznym uzgadnianiem i planowaniem trwało niezwykle krótko. Podobnie jak pożegnanie najpierw Mino, a po jej odlocie Arengi. Partnerka dosiadająca latającego rumaka znacznie szybciej znikła mu z oczu niż syn, za którym jeszcze długo unosił się kurz, uniesiony kopytami Or.

- No i zostałem sam, bez wody, prowiantu i koca, który ochroniłby mnie przed chłodem nocy – powiedział Nair głośno do siebie i sięgnął wszystkim zmysłami do strażnika, ponieważ otaczające go wysokie góry odcięły go od komunikacji z jajogłowymi.

Neczeru, wezwaniem był mocno zaskoczony i gdy nawiązał połączenie z nowym człowiekiem nie ukrywał tego faktu.

- Dawno nie komunikowaliśmy się ze sobą, więc spodziewałem się, że zapomniałeś o mnie albo mnie celowo unikasz, ponieważ nie byłem w stanie ciebie zlokalizować.

- Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że przebywałem w odległej przeszłości, znacznie dalszej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Jeżeli chcesz szczegółowo mogę zapoznać cię z własnymi doświadczeniami, przyrodą z tamtego okresu i inteligentnymi istotami, z jakimi miałem przyjemność nawiązać kontakt.

Gwiazda Poranna, niczym człowiek łaknący najświeższych wieści, a nie zwykły komputer biologiczny wydawał się mocno zainteresowany przygodą, jaka była udziałem wysłannika i chcąc powiększyć grono słuchaczy, nawiązał komunikację z komputerami kwantowymi znajdującymi się w zrujnowanym pustynnym kompleksje. Aniołowie od chwili interwencji siły wyższej problemu z połączeniem nie doświadczyły i od tego czasu regularnie dzieliły się zgromadzoną wiedzą o rozwoju na Ziemi po przebiegunowaniu.

- Mam dużo czasu w drodze do domu, zwłaszcza w najbliższym czasie – kontynuował nieświadomy gorącej anielskiej linii nowy człowiek – ponownie tak jak kiedyś jestem zdany na siebie i dobre rady z góry – zakończył rozbawiony i gdy wesołość mu minęła, kontynuował opowiadanie o najnowszych przygodach ze szczegółami.

Świat od ostatniej jego pieszej wędrówki uległ dość mocnej zmianie, która była konsekwencją nie tylko zmian klimatycznych, zasiewami, nasadzeniami, lecz emigracji zwierząt i inteligentnych gatunków. Stabilność i korzystne perspektywy zachęcały do egzystencji oraz przebywania na określonym obszarze. Stadne przemarsze zostały zastąpione trwaniem w określonym miejscu i w nim zdobywania pokarmu oraz szukania ścieżek rozwoju. Powstawały różnego rodzaju siedziby klanowe albo gniazda czy gawry, jednak wszystkie łączył jeden cel przebywania w gromadzie. Pewność jutra skłaniała do porządkowania zorganizowanej lokalnej społeczności. Jedynie wyjątki nie znajdywały sobie w nim miejsca i wyruszały w nieznane podobnie jak Arenga.

Motywację syna Nair rozumiał, ponieważ pomimo posiadania znacznie większych zdolności od ojca, nie zbliżył się nawet do jego cienia. Gdyby tylko od niego zależało z pewnością działając zakulisowo umożliwiłby mu dokonanie znaczących czynów. Jednak gdyby to się wydało z pewnością nigdy by mu tego nie wybaczył i relacje ich uległyby zlodowaceniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania