Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 98

Yai, stanął w miejscu najbardziej przyjaznym w swojej ocenie i obawiał się na stawianie kolejnych kroków na mocno pofałdowanym gruncie. Postawił ich w głąb zaledwie kilka, dlatego znajdował się niedaleko od wejścia, za którym widać było lecącą ścianę wody z oberwanej chmury. Czas w bezruch się dłużył, więc postanowił zając czymś umysł i rozwikłać potrzebę wyrodzenia w każdej grocie dziesięciu korytarzy. Symetryczność wykluczała ich przypadkowość, podobnie jak uprzątnięcie kopalin z pomocą wąskich wózków, które obciążone pozostawiły krzyżujące się głębokie koleiny.

Pozwolił myślą biec luźno w poszukiwaniu odpowiedzi. Dopiero po dłuższym czasie przedarła się na powierzchnię najważniejszą, przez tysiące innych wyartykułowana „niech wieki przemówią”. Nieświadomie wypowiedział ją głośno i zanim zastanowił się nad jej sensem i niedorzecznością odpowiedz na nią nadeszła w niewielkim obłoku mgły.

- W tym miejscu przed tysiącami lat zawieszono tablice z dziesięcioma przykazaniami, był to podarunek od Boga i ludzie mieli je przestrzegać. Zamiast poszanowania daru, przeliczyli ich wartość na złoto, srebro, kamienie szlachetne i inne cenne dla ich przedmioty. Zapragnęli je posiąść dla samego bogactwa i się materialnie, a nie duchowo wzbogacić. Łotry starali się je wykuć ze skał, lecz one niezmiennie przywierały do kamiennych ścian. Kiedy korytarze robiły się za głębokie, samoistnie powstawała nowa grota, do której przenosiły się tablice. Gdzie w sekrecie przybywali zamiast pielgrzymów i pątników tylko chciwcy. Działo się tak do samego początku na długo przed upadkiem wysoko rozwiniętej technicznie cywilizacji. Kiedy ta przepadła, zniknęli i złodzieje.

Były książę, a później władca bogatego królestwa, dzięki długiego przebywania w pałacu z czarem długowieczności, poznał wszystkie wzniosłe uczucia i nikczemne uczynki, jakimi kierowali się rozumne rasy zamieszkujące jego dolinę. Tamten świat podczas zmiany biegunów przepadł, a wraz z nim dobro i zło zakorzenione w tamtym miejscu. Jako nieliczny wiedział, jak najszybciej można było odzyskać utracone skarby, lecz wartości niematerialne zawsze zostały utracone bezpowrotnie. Nic i nikt nie jest w stanie odbudować takiej straty, dopóki zwolnionego miejsca nie zajmą nowe niepowiązane ze starymi pokolenia.

Deszcz na zewnątrz przestał dudnić i nawet wyjrzało po odejściu chmur słońce, lecz pogrążony w zadumie srebrzystobiały inteligentny wierzchowiec trwał bez ruchu w zadumie. Dopiero ostrzegawczy okrzyk sokoła, przywołał go do świadomości i na widok błyskawicznie zbliżającej się powierzchni rozpostarł skrzydła. Duża szybkość i jego masa mocno wydłużyły czas na wyjście z pikowania i udało się to przy samej ziemi. Gdzie otarł się nogami o twardy grunt i wzniecił chmurę pyłu. Zaniepokojony jego wyczynem sokół podleciał, gdy wytracił szybkość i wznosił się w przestworza. Tam nie zważając na konsekwencje, jakie jego zachowanie w przyszłości może przynieś, skarcił adepta z siłą, o jaką nawet się nie spodziewał. Gdyby tylko od niego zależało, uziemiłby kursanta na długo, aż lekkomyślność i głupoty wyleciałyby mu z głowy. Własnym dzieciom za karę wyrwałby kilka piór z głowy, by długo pamiętały, że nie wolno w czasie lotu zaniechać koncentracji. Tam najmniejszy komin powietrzny, silny poryw wiatru mogą przyczynić się do katastrofy. Podczas pomstowania z podświadomości przedarły się przekazywane przez poprzednie pokolenia ostrzeżenia przed liniami wysokiego napięcia, turbinami wiatrowymi, szklanymi domami, masztami i wysokimi kominami, z których leciał trujący dym. Zaraz po nich pojawiła się wizja potężnych wybuchów i jego płonącego gniazda. Pisklęta, podobnie jak ich matkę momentalnie strawił ogień, a on próbował ich uratować, lecz po zbliżeniu się do płomieni nic nie pamięta.

Adept lotnictwa musiał dostrzec jego zdekoncentrowanie, przed którym chwilę wcześniej jego zganił, lecz zamiast rewanżu i reprymendy usłyszał od niego.

- Przed nami na tej iglicy skalnej po prawej stronie, jest jakieś gniazdo, czy przypadkiem pierzasty przyjacielu nie jest ono twoje?

Sokołowi wystarczył jeden rzut oka w miejsce, o jakim wspomniał kursant i natychmiast rozpoznał w gnieździe własne pisklęta i swoją partnerkę ich matkę Uczucie, jakie nim zawładnęło, spowodowało paraliż skrzydeł i gdyby tamten go nie powstrzymał, runąłby na ziemię.

- Przecież to niemożliwe! – huczało w ptasiej głowie.

Myśli przekazu kursanta były silniejsze i zagłuszyły jego – teraz na ziemi wszystko jest możliwe. Czas dzisiejszy miesza się z minionym. Dobroć będzie nagradzana, a zło błyskawicznie i surowo zostanie ukarane. Inaczej wszyscy zginiemy, a z nami dom, nasza Ziemia.

Niedowierzanie, silne emocje niczym żelazna obręcz opanowały sokoła. Gdyby nie znajome popiskiwanie piskląt mógłby je potraktować jako fantasmagorię, która uwolniona z praw fizyki zacznie nawiedzać, podobnie jak wcześniej odmienionego Yai wszystkie stworzenia. Okazy inteligentne prawdopodobnie dość szybko wypracują techniki unikania jej realistycznych miraży, lecz częścią zwierząt to się nie uda i doświadczą po spotkaniu z nią ran, lub zginą.

Ziemia po zmianie biegunów i zawarciu paktu z jajogłowymi ponownie stała się domem dla wielu niezwykłych ras i gatunków. Zniknęła bariera bioróżnorodności i ograniczeń genetycznych, postawionych przez kosmicznych laborantów, którzy zmodyfikowali człowieka i zablokowali nią matkę naturę. Ponownie powstało przyjazne środowisko, w jakim narodziły się ośmiornice i kałamarnice czy niewielkie stworzenia egzystujące w siarkowodorze. Została uwolniona ewolucja i teraz nastąpi ekspansja młodych gatunków i akomodacja starych.

Centaur-jednorożec, widząc i rozumiejąc radość sokoła z odzyskania rodziny, pozostawił go w miejscu, jaki czuwający nad wszystkimi stworzeniami, wybrał mu za dom i uczynił przyjazny dla łatających drapieżników. Dość łatwo po szkoleniu zlokalizował kierunek i odległość, jaka dzieliła go od przyjaciela i jego rodziny. Kiedy to uczynił, rozpostarł skrzydła i wzniósł się w kierunku zachodzącego słońca. Pomimo nadciągającego mroku zachował umiejętność obserwowania przestrzeni i prawidłowego ocenia odległości. Pierwszy lot w ciemności przy nieznajomości terenu wymagał większej czujności i uwagi. Dzięki temu mógł dostrzec bogactwo życia na ziemi i w przestworzach jakie występuje od zmierzchu do świtu. Zwierzęta wykazały się preferencjami przy wyborze najodpowiedniejszej dla siebie porze zdobywania pokarmu, karmienia młodych i zaspakajania własnych potrzeb. Nocni łowczy z braku odpowiedniej ilości pożywienia stosowali wiele technik i zwiększali obszar polowań. Miał też okazję oceniać wysokość drzew, krzewów, szerokości rzek i wielkość jezior oraz porównywać gabaryty odpoczywających i aktywnych zwierząt. Kiedy na ziemi niczego przemieszczającego się większego od siebie nie dostrzegł, poczuł się pewniej i gdyby nie wielki cień na tle tarczy księżyca, nocny przelot uznałby za udany. Zaniepokojony rozpiętością skrzydeł i masą stworzenia, podświadomością przekazał obraz stwora do przyjaciela. Ten pomimo późnej pory nie zbagatelizował powiadomienia, tylko zwrócił się z zapytaniem do strażnika. Neczeru, zdawał się wiedzieć o wszystkim, lecz od zmiany biegunów dopuścił się zaniedbania nocnych obserwacji na większym obszarze i ograniczył się do terenów około obozowych, gdzie przebywał wysłannik ze swoją rodziną. Tam niezauważone jakiekolwiek przemieszczanie się w najbliższej okolicy albo w sąsiedztwie jego jurty, pokrytej wielkimi liśćmi drzewa skórzanego, które jako pąki były jadalne i charakteryzowały się dużym wzrostem oraz giętkością, było niemożliwe.

Pośpieszne rozpoznanie przeprowadzone przez Gwiazdę Poranną dość szybko odkryło siedlisko nocnych potężnych lotników. Znajdowało się ono przy kosmodromie spiczastogłowych, którzy zgodnie z zawartym paktem mieli prawo sprowadzić je z odległej planety, na jakiej zamieszkali po ucieczce, spowodowanej ekspansją ludzkości. Stwory pochodziły z Ziemi, dlatego ich potomkowie mieli prawo powrócić. Nigdy nie należały do gatunków inwazyjnych, ponieważ ich hodowla była prowadzona od milionów lat i zaliczała się do niezwykle kosztownych, pracochłonnych oraz skomplikowanych. Przodkowie współgospodarzy Ziemi oswoili je z myślą o przeznaczeniu do szybkiego ekologicznego przemieszczania na długich dystansach. Kiedyś stanowiły popularny środek transportu dla kurierów i powszechnie stosowany. Jednak ludzie bali się dużych stworzeń i nie darzyli ich zaufaniem. Obawiali się, że zostaną wykorzystane do walki z nimi, gdy rozpoczną przejmowanie władzy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania