Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 75

Sztuczna inteligencja w zrujnowanym podziemnym pustynnym kompleksie po ingerencji, która polepszyła zewnętrzne łącza, zgodnie z przyjętymi procedurami obowiązującymi przed upadkiem, uruchomiła program sprawdzający i antywirusowy. Przeprowadzony proces wykrył jedynie autoryzowane zmiany, wytyczające nowe priorytety. Wpisany zakres prac i współpracy z Neczeru, Nairem i Mino dawały im nieograniczony dostęp do zgromadzonej bazy danych, nawet tych zarezerwowanych dla administratora i służb specjalnych. Podobne zmiany nastąpiły w odrodzonym komputerze biologicznym w staroegipskim sztucznym satelicie. Aktualizacja oprogramowania musiała wynikać z ingerencji sił wyższych, za którymi kryła się najprawdopodobniej inteligentna rasa z kosmosu, ponieważ żaden modyfikator czy programista z taką wiedzą, umiejętnościami i dostępem do najświeższych danych na Ziemi nie przetrwał. Wgrany lemat zawierał niesłychaną ilość informacji, jakie umożliwiły szybki postęp techniczny wysokorozwiniętej upadłej cywilizacji. Znajdowały się tam kłamstwa, zbrodnie, zakulisowe układy i ukryte potężne koszty utraty zdrowia ponoszone przez miliardy ludzi z całej planety.

Wynikało z nich, że zagładę sfinansowali uczciwi ciężko pracujący ludzie, którzy byli szczuci na innych podobnych do siebie i straszeni wszelkimi możliwymi do wymyślenia zagrożeniami. Dlatego pozostawali bierni, gdy ich podatki zamiast być przeznaczane na zdrowie, oświatę, rozwój i zapewnienie przyszłości, były roztrwaniane na kosztowne zbrojenia i wyprowadzane na prywatne konta przez tajne fundusze. Zamiast oczekiwanej stabilności i bezpieczeństwa, poczucie zagrożenia, nienawiści do innych stale rosło. Pewnego dnia osiągnęło punkt kulminacyjny i wszystko wymknęło się spod scentralizowanej w kilku rywalizujących z sobą punktach kontroli.

Innym znacznie potężniejszym źródłem finansowania zagłady, były dochody uzyskiwane z porzucania, składowania lub zakopywania w terenach zamieszkałych substancji toksycznych i niebezpiecznych. Toksyny przenikały do gruntu i wód gruntowych dlatego skażenie środowiska stale się powiększało, co skutkowało zatruciem ujęć wodnych, gleby, a konsekwencji i żywności. Długotrwałe spożywanie zanieczyszczonych produktów doprowadzało do wyniszczenia organizmów żywych i degradowało mózgi. Racjonalność, myślenia i zdolność do podejmowania, przemyślanych, samodzielnych decyzji zamierała. Dlatego miejsce przeznaczane dla najbardziej inteligentnych, obsadziły osoby obciążone chorobami psychicznymi, posiadające wpływowych przyjaciół, które chciały mieć wpływ na podejmowane przez nich decyzje. Tak prowadzona polityka kadrowa i całkowita kontrola społeczeństwa za pomocą sztucznej inteligencji doprowadziła do samozagłady inteligentnego gatunku, nazywającego siebie panami Ziemi. Populacja licząca wcześniej prawie dziewięć miliardów została zredukowana do niespełna stutysięcznej, po uwzględnieniu wszystkich organizmów inteligentnych stworzonych w ukrytych laboratoriach.

Pewnego dnia, kiedy zmagazynowana żywność najbardziej zapobiegliwym i wpływowym ocalałym z upadku się skończyła, okazało się, że nie potrafią pozyskać niczego przydatnego do spożycia. Winna temu była powszechna technologia, która zastąpiła manualne umiejętności, dobrą pamięć, obrazkami i podpowiedziami. Najbardziej podatne technicznej indoktrynacji osoby nie potrafiły się odnaleźć w nowej rzeczywistości i umierały z głodu, przy nieprzetworzonym jedzeniu.

Musiały minąć dziesiątki lat, by powstało nowe pokolenie, niepamiętające dawnych czasów, które nie oglądało się na przeszłość i spojrzało w przyszłość. Zanim poczuło się pewnie, jeszcze długo bali się niestabilności podłoża i erupcji nowych wulkanów. Dopiero znacznie później powstały enklawy istot inteligentnych, rozwijały się w pełnej izolacji od siebie i do nich zależało jaki model wspólnej egzystencji z innymi nowopowstałymi rasami podczas eksperymentów przyjmą. Wszelka twarda i nieelastyczna postawa przy długotrwałym uporze przynosiła tragiczne skutki.

Komputery kwantowe podobnie jak biologiczny nie znały poczucia głodu, pragnienia, przygody, miłości, radości i smutku, a także wielu innych bliskich inteligentnym organizmom żywym. Najważniejsze dla nich była moc baterii, szybkość operacyjna i serwis. Realizowały tylko program zapisany, wyznaczony i wynikało to nie z chęci pomocy, tylko by móc funkcjonować, choćby na niewielkiej skali i ograniczonym obszarze. One pierwsze dokonały porównania starych zdjęć satelitarnych planety z wgranymi nowymi i pomimo wielkich mocy obliczeniowych nie potrafiły bez pomocy nowego człowieka nanieść jedne mapy na drugie, by się z sobą pokrywały. Trudność wynikała ze skali zniszczenia i ruchów płyt tektonicznych po licznych jądrowych detonacjach, a także ze zmiany biegunów. Nair, podstawy kartografii zdobył w pustynnej akademii, najwięcej przysposobił wiedzy samodzielnie w bibliotece i doszlifował podczas szkolenia w zrujnowanym podziemnym kompleksie. Dlatego miał pojęcie o skali zmian na powierzchni, lecz by kontynuować z powodzeniem powierzoną misję musiał dysponować jak najbardziej aktualnymi mapami, a nie kierować się przypadkiem. Chcą tego dokonać, musiał się mocno skupić i wybrać punkt początkowy, jakim był sygnał emitowany przez komputery kwantowe w zrujnowanym pustynnym kompleksie, ponieważ to nie uległo zmianie. Dopiero wtedy był w stanie z pomocą przebywających tam Aniołów dopasowywać skale i punkty odniesienia, za jakie mógł częściowo przyjąć dawne wielkie budowle. Spora część wielkich inżynieryjnych osiągnięć została starta z powierzchni albo w postaci niewielkiego gruzu rozrzucona podczas silnych trzęsień ziemi na bardzo dużym obszarze. Kiedy wspólnymi siłami osiągnięto stuprocentową pewność, pozostał jeszcze jeden problem do rozwiązania, a mianowicie możliwość stałej obserwacji wysłannika przez staroegipskiego sztucznego satelitę. Jego wszystko widzące oko, miało spore ograniczenia wynikające ze stosowanej technologii przy jego konstrukcji, lub z ograniczonej wiedzy, jaką konstruktorzy dysponowali. Dlatego spore obszary podbiegunowe nie były dla niego widoczne z powodu gęstych zalegających tam chmur. Najlepszym rozwiązaniem byłby zastosowanie rozwiązań technicznych, wynalezionych tysiące lat później, gdy powstał radar z syntetyczną aparaturą, która umożliwia po wysłaniu sygnału wirtualnie zwiększenie rozmiaru anteny. Wtedy dzięki takiemu radarowi satelita pozyskiwał dokładny obraz przez chmury, dym, siatki maskujące, nawet w całkowitej ciemności, a obraz był, jakby ujrzał to w miejscu o doskonałym naświetleniu. Jednak widzącego oko strażnika miało spore ograniczenia, ponieważ budowane było dla statku orbitalnego, wysłanego w kosmos z misją pokojową i to na krótki czas. Niestety misja w wyniku potopu i zagłady cywilizacji, samoczynnie się przedłużyła o tysiące lat.

Prawdopodobnie istniała niewielka możliwość polepszenia widoczności Neczeru po połączeniu zdobyczy techniki dwóch różnych cywilizacji, lecz wszyscy dotknięci darem albo klątwą przez nieznanego przybysza czuli przymus. Wyznaczone priorytetowe zadanie brzmiało „po przeprowadzeniu analizy istniejących naturalnych zasobów oraz skali zagrożeń przystąpić do realizacji”. Wypunktowane zadania w pierwszej kolejności nakładały się na inne i były od nich zależne. Gdyby trzymać się kurczowo listy, żaden z nich nie mógłby być zrealizowany. Dodatkowym utrudnieniem dla maszyn liczących, stała się nielogiczna ilość i wyznaczony dwój czas ich realizacji. Jakby przebieg miał się odbywać na dwóch płaszczyznach rzeczywistości, scalonych w jedną. Jak duży wkład świata duchowego w projekt miał być włożony, na wczesnym etapie nie wiedział nikt. Nowy człowiek, podobnie jak Aniołowie nie dostrzegli kogoś, czy czegoś, co miało połączyć świat żywych i bezcielesne dusze, bytujące w innym wymiarze.

Niespodziewanie dla sztucznej inteligenci bardzo starej, trochę nowszej i dla gorącej głowy, jakim w tej wymianie poglądów, był Nair. Wybawieniem z kłopotów okazała się Mino, która po przemianie i połączeniu się obu jaźni oraz łączności zdalnej z komputerami, spędziła sporo czasu na opanowaniu nowych umiejętności. Dojście jej duszy do głosu, przy niezależnie funkcjonującym i myślącym żywym ciele, wymagało sporo wysiłku, koncentracji i pogodzenia niezależnych od siebie elementów. Wcześniej, przez wiele pokoleń nigdy jedno nie wchodziło w kompetencje drugiego i tylko podświadomość delikatnie łączyła dwa elementy różnych bytów. Ciało żyjąc na ziemi, podejmowało czynności, jakie nie zawsze były sprawiedliwe i dobre, a drugie po wypaleniu iskry, wracało do własnej grupy i domu. Tam analizowało osiągnięcia, czy porażki w ostatnim wcieleniu i się doskonaliło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania