Poprzednie częściTaniec sokoli część 1
Pokaż listęUkryj listę

Taniec sokoli część 72

Mino, stojąc przy wielkiej rybie, wyciągniętej na morski brzeg, zerknęła w kierunku zachodzącego słońca. Postanowiła chwilę poczekać, by zrzucić z siebie krepujące ruchy odzienie. W oddali panował wzmożony ruch i gwar. Ponaglające głosy nie dotyczyły jej, lecz czuła ich presję i nie znając przyczyny, bardzo się niecierpliwiła. Wszelkie swoje tłumione emocje, przełożyła na zaplanowane działanie podczas zapadającego zmroku. Porzuciła swoją bezczynność, dopiero gdy uwolniła się od ciężaru wierzchniego materiału. Wtedy podeszła do grzbietu i nóż z białej stali zatopiła po rękojeść między wielkimi łuskami. Niewielka ilość światła wytwarzana przez morskie algi, jedynie dla niej była wystarczająca i nie spowalniała jej pracy. Sprawnie wykrajała spore porcje mięsa i rozdzielała je między wilczały, które od jakiegoś czasu traktowały ją jako swoja przywódczynie. Proste dla niej czynności uspokajały, dawały poczucie stabilności i jakakolwiek pomoc by jej tylko przeszkadzała. Pozostawiła Nairowi pełną swobodę działania, a on wykorzystał ten czas na podziwianie w świetle rozpalonego przez siebie ogniska wielkich kłów, z których jednego próbował wyrwać na dźwignię z paszczy, posługując się przyniesionym przez morze drągiem. Twardość ich podobnie jak elastyczność była niesamowita i dorównywała sprężystej stali. Najbardziej zaskoczyło go usadowienie i przeznaczenie niewielkich ostrych igiełek jadowych umieszczonych w przełyku. Wytwarzana przez nie substancja chemiczna w swoim składzie zawierała pierwiastki niewystępujące za czasów staroegipskiej cywilizacji w naturze. Widocznie gdzieś po morskim dnie przemieszczała się plama toksyn i ona rozrzedzona była pochłaniana wraz z pokarmem i prawdopodobnie wydalana z kałem z organizmu. Gdyby do tego nie dochodziło, nadmiar spowodowałby rozpuszczanie nawet struktur kostnych.

Niewielkie ognisko rozniecone przez Naira, dla mieszkańców wioski początkowo stało się niesłychaną atrakcją, co nie wróżyło niczego dobrego. Podchodzenie gapiów zbyt blisko do niego świadczyło, że nie znają i nie wykorzystują dla własnych celów ognia. Brak umiejętności obchodzenia się z nim skutkował w dość krótkim czasie kilkoma oparzeniami i zakazem przybysza zbliżania się do płomieni. Tubylcy od początku nie zamierzali respektować narzuconych im ograniczeń, ponieważ uznawali, że do decydowania mają oni tylko prawo. Upór ich został przełamany kilkoma kolejnymi bolesnymi incydentami, co skutkowało nerwowym zasypaniem ognia. Zanim do tego doszło, nowy człowiek zdążył upiec dwa kawałki ryby dla siebie i samicy Sardów.

- Tym razem trafiliśmy na prawdziwych dzikusów – powiedziała Mino przełykając niezwykle smaczny kęs.

- Moim zdaniem jest jeszcze gorzej, ponieważ szczepy pierwotne zawsze miały jednego silnego przywódcę, który z poplecznikami i wasalami dzierżył władze silną ręką. Wszystko zależało od niego i z nim należało się układać. Tutaj występuje silnie rozproszony podział klanowy, poszczególne grupy łączą się jedynie przy wspólnym celu i po jego osiągnięciu często na pewien czas stają się przeciwnikami, walczącymi o utrzymanie zdobyczy. Skłócenie w tej gromadzie społecznej jest modelowe, a swój początek zawdzięcza praktykom sterowania tłumem, powszechnie stosowanym przez polityków sprawujących władzę przed upadkiem wysoko rozwiniętej cywilizacji.

- Przypuszczam, że twój Anioł przysłał nas w to zaniedbane miejsce, żebyś dokonał transformacji nie tylko politycznej – kobieta świadomie użyła zasłyszanego zwrotu, by w ten sposób wywołać reakcję łańcuchową, która miała na celu wprowadzenie jej w plany strażnika i jemu podobnych.

Odpowiedzią na jej słowa był uśmiech na twarzy partnera, co świadczyło o jego rozbawieniu, a po nim słowa wyjaśnienia.

- Kiedyś ludzie po osiągnięciu zdobyczy cywilizacyjnych i wraz z rozwojem nauki, opracowali najdoskonalszy model polityczny i nazwali go demokratyczny. Władzę i odpowiedzialność za jej skutki czy sukcesy powierzyli wszystkim. Taki system funkcjonowania społeczności, najbardziej nie odpowiadał możnowładcom, królom, dyktatorom, kacykom plemiennym i różnym psychopatom, którym marzyła się władza absolutna – nastąpiła w wypowiedzi chwilowa przerwa, jakby ona miała podkreślić znaczenie wcześniejszych słów i zapaść w pamięci słuchającej – rozwój społeczeństwa demokratycznego był stabilny, a państwo dbało o sprawiedliwe przepisy prawne dla wszystkich, ochronę zdrowia, edukację dostępną dla wszystkich i pomoc najbardziej potrzebującym. Monarchia była demokracji przeciwieństwem i wszystko zależało od jednej osoby, a zwłaszcza jej kaprysów. Pomimo licznych przykładów złego i tragicznego w skutkach rządzenia dyktatury, taki negatywny model funkcjonowania był powielany, a wszelkiej maści szumowiny trzymały się go kurczowo. Natomiast tu są klasyczne rządy anarchii i po zacumowaniu mięliśmy liczne przykłady skutków jej negatywnego funkcjonowania. Kiedy się wsłuchasz w poszczególne relacje o jednym wydarzeniu, nie dostrzeżesz różnicy wynikającej z odmiennych miejsc patrzenia na nie, tylko usłyszysz własną prawdę. Każdy będzie się upierał i wykłócał, że to on mówi prawdę, a pozostali kłamią. Nigdy nie powstanie spójny obraz całości i jeżeli sama nie byłaś świadkiem, możesz dojść do jednego przekonania, wszyscy mówili o czymś innym. – kiedy skończyli jeść, powiedział – już pora wrócić na wypoczynek na nasz statek.

- Jeżeli jest jeszcze do czego – wstając dodała kobieta.

- Zapewniam, że jest, ja już o to zadbałem.

Dochodząc do portu, Nair zatrzymał się i powiedział do Mino.

- Mam prośbę, zapytaj wilczały, czy przed nami droga jest bezpieczna.

Samica Sardów przesłała myślowy przekaz z jego zapytanie i po chwilowej mentalnej konwersacji odpowiedziała.

- Pełnią wartę w miejscach, jakie im wskazałeś. Donieśli, że kilku obwiesi leży na pokładzie i zwija się z bólu.

Zaskoczyło ją to, że zamiast złości na twarzy partnera po tych słowach, zobaczyła jego szeroki uśmiech, więc zapytała.

- Co ciebie tak cieszy?

Sprawili mi radość nasi nieproszeni goście, ponieważ wpadli w zastawiona na nich pułapkę. Cierpią na razie niewyobrażalne męki, które zapamiętają do końca życia. Tylko to nie jest najważniejsze, lecz codzienne dolegliwości, jakie im będą towarzyszyć do ostatnich dni ich marnego żywota. Ból będzie na tyle silny, że będą o nim opowiadać wszystkim, nawet tym, co nie będą chcieli ich słuchać.

Kiedy weszli do prowizorycznego portu, dostrzegli na pokładzie zwijających się z bólu ludzi. Nair, nie zamierzał ulżyć im cierpieniu, jak miał w zwyczaju. Tylko po wejściu na pokład, zanucił nieznaną melodyjną pieśń i drewnianym drągiem spychał ich do wody.

Zanim do tego doszło, Mino zapytała, kiedy go podnosił – po co tobie ten kołek.

- Jest suchy i z tego powodu jest doskonałym izolatorem.

Odpowiedz pozornie wydawała się głupia, lecz ona wiedziała, że za nią coś poważnego się kryje.

Wysłannik, nie zdradzał nawet przed najbliższą mu osobą wszystkich powierzonych sekretów i skarabeusze energii dostarczone zrzutem wraz z materiałem biologicznym przez strażnika, były jedną z wielu jego przykrych dla niewtajemniczonych niespodzianek.

Gdy nieproszeni goście weszli na pokład trzcinowego statku, swoim pojawieniem uruchomili zastawione pułapki w postaci złotych błyszczących nieznanych im stworzeń. Intruzi przywykli do zabierania wszelkich przedmiotów, a zwłaszcza w ich mniemaniu mających jakąś wartość, odrywali je z różnych miejsc i wkładali do łupieżczych wyplecionych z łyka koszy zawieszonych na ramionach i zapominali o nich, pochłonięci dalszym plądrowaniem. Jednak przedmioty nie zachowywały się tak jak powinny, czyli spokojnie nie leżały na dnie, aż ktoś je wyciągnie, tyło ożywały i gromadnie przenikały przez ścianki skrytki, przez ubranie i skórę do żywego wnętrza. Aktywowała i przywabiła je ciepłota ciała, przez wysyłanie ładunków elektrycznych emitowanych przez organizmy inne niż będące zapisane w bazie. Podczas rozlokowywania się w ciałach nosicieli skarabeusze wytwarzały silne środki przeciwbólowe i z tego powodu były zazwyczaj niedostrzegane. Dopiero po zadomowieniu się w miejscach splotów nerwowych, gdzie nie zagrażały życiu nosiciela, były gotowe do działania. Jeżeli wykrywały impulsy towarzyszące organizmom, o różnych mikro natężeniach, lecz nie związane z aktywnością pozostawały w uśpieniu. Jednak wszelka dynamika wyzwalała porażenie, które powalało z nóg nawet najbardziej dorodnego i sprawnego nosiciela.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania